A diary from last month. Wrzesień.

 


Nie zapomnę tego miesiąca. Miał wszystko to co niesie życie: radość i smutek, szczęście i ekscytację, zmartwienia i stres, niezwykłe przeżycia i zabawę, gotowanie, smakowanie, niezwykłe chwile z przyjaciółmi i rozmowy z ludźmi, z których języka nie rozumiałam ani słowa, zachwyt i zmęczenie. To był miesiąc pełen emocji. Dobrych i złych. Przynoszący nowe doświadczenia, mądrości i naukę. 
Dziękuję Ci wrześniu za każdą chwilę.

W drogę ku nowej przygodzie

Ostatnimi laty we wrześniu wyjeżdżamy do Szwajcarii, żeby pochodzić z przyjaciółmi po Alpach. Uwielbiam te wyprawy. Towarzystwo, okoliczności i piękno przyrody wpływają na to, że czekam na ten wyjazd przez cały rok. Bałam się, że moja wiosenna kontuzja kolana pokrzyżuje te plany, ale udało się. Było trochę łagodniej niż we wcześniejszych latach z powodu nie do końca wyleczonego kolana i mało sprzyjającej do wędrówek pogody, ale i tak jestem przeszczęśliwa z tego wyjazdu. 

Od początku miesiąca odliczałam dni do wyjazdu, bo w tym roku jeszcze bardziej go potrzebowałam. Byłam zmęczona psychicznie, po ostatnich tygodniach w pracy, więc z radością powitałam dzień, kiedy mogłam wsiąść do samolotu. Mimo ambitnych planów spakowania się wcześniej na tę podróż, pakowałam się na kilka godzin przed odlotem! Następnym razem uda mi się ;-)
1 rzadko już kupuję papierowe gazety, ale u kosmetyczki z przyjemnością spędzam czas z jakimś kolorowym magazynem w ręku // 2 zamiast się pakować piję kawę z maską na włosach - też przyjemnie // 3 zostawiam problemy i ruszam w drogę // 4 w podróży ja tradycyjnie z książką papierową, a on z audiobookiem // 5, 6, 8 uwielbiam patrzeć na świat z góry // 7 przesiadka i ruszamy dalej // 9 ta stacja benzynowa i serwis samochodowy w Genewie za każdym razem wywołują wspomnienia. Jakie? Możecie przeczytać o nich TUTAJ , a było to 11 lat temu.

Piękny jest ten świat z góry

Pierwszy punkt naszej szwajcarskiej wyprawy to Genewa. Tym razem (pierwszy raz) zdecydowaliśmy się nie na hotel, a na wynajęcie mieszkania. Udało nam się znaleźć idealne. W starej kamienicy, w samym centrum, blisko jeziora, w pięknej okolicy, z balkonem... To był świetny pomysł, żeby tam zamieszkać na kilka dni.

Balkon nie był duży, ale wystarczający, żeby jeść na nim śniadania.

1, 2 tuż koło naszego genewskiego mieszkania mieliśmy cudowną kawiarnię i rzemieślniczą piekarnię. Rano tam kupowałam bagietki, a po przylocie zjedliśmy pyszny posiłek // 3 nie tylko my chcieliśmy się tam stołować // 4 wejście do naszej kamienicy // 5 na balkonie z poranną kawą // 6, 8, 9 lubię te francuskie klimaty w Genewie // 7 z gorącą bagietką wracam robić śniadanie

1-7 słynne bistro Cafe de Paris w Genewie - to tam powstał słynny sos o tej samej nazwie. Napiszę Wam wkrótce o tym miejscu // 8, 9 a przed snem jeszcze spacer po Genewie

Jet d'Eau słynna genewska fontanna - symbol miasta - uwielbiam ją

Na jeden dzień zaplanowaliśmy sobie wycieczkę statkiem po Jeziorze Genewskim (Lac Leman) do... Francji do malutkiego, średniowiecznego miasteczka Yvoire. To był wspaniały pomysł pod każdym względem. Płynięcie statkiem po jeziorze jest niesamowicie atrakcyjne. Sam statek jest bardzo wygodny, ale podziwianie małych miasteczek i gór od strony wody jest fantastyczne. Kilka godzin minęło błyskawicznie. Po drodze przybijaliśmy do kilku portów i obserwowaliśmy wysiadających i wsiadających pasażerów, aż przyszła pora na nas.
Yvoire to taka perełka, warta odwiedzin. Piękne, stare, kamienne domy na wzgórzu, wąskie uliczki, maleńkie sklepiki, urocze restauracyjki... zachęcają do spacerów i podziwiania tego miasteczka. My spędziliśmy tam cały dzień. Może było to za długo, bo miejscowość jest mała, ale i tak nie mogliśmy wrócić wcześniej, bo czekaliśmy na nasz statek. To co mnie zaskoczyło, to brak sklepów, które służyłyby mieszkańcom, a nie turystom. Nie było sklepów z podstawowymi produktami spożywczymi czy piekarni. Planowałam na miejscu kupić kilka ulubionych, francuskich magazynów kulinarnych, ale... nie miałam gdzie. Myślę, że z jednej strony pięknie jest żyć w takich uroczych miejscowościach, a z drugiej niełatwo. Masa turystów od rana do nocy, brak możliwości zrobienia zakupów bez jazdy samochodem do innej miejscowości, wyższe ceny... Ciekawa jestem jak mieszkańcy patrzą na to.
1 wpływamy do portu po francuskiej stronie jeziora // 2-4 podziwiamy Szwajcarię od strony jeziora

Chyba widać, że mi się BARDZO podoba ta podróż ;-)

1 nie widziałam jeszcze tak silnego nurtu Rodanu wypływającego z jeziora. To efekt bardzo silnych niedawnych opadów // 2, 3, 7 to nasz statek Rhone z napędem parowym łopatkowym // 4 para buch, koła w ruch - odpływamy // 5 szczęśliwa kobieta // 6 drewno na tym statku jest wszędzie obecne // 8 przeleciał nam nad głowami taki kolos // 9 Savoie to kolejny statek parowo łopatkowy, którym płynęliśmy tego dnia

Światło, cienie, platany - czuję się jak w Prowansji, a to francuska miejscowość Yvoire w Górnej Sabaudii

1, 9 port jachtowy w Yvoire // 2, 3, 8 sabaudzkie produkty regionalne w małych, lokalnych sklepikach // 4 ja buszuję w sklepiku ze starociami, a ON cierpliwie na mnie czeka // 5 możemy iść dalej // 6 na głównym placu w Yvoire // 7 dobrze, że mam taki, bo inaczej chciałabym kupić 

Port jachtowy we francuskim Yvoire

1 w tej restauracji zjedliśmy wybornie i... o wiele taniej niż w Szwajcarii // 2 czas na popołudniową kawę - podoba mi się kształt tej filiżanki // 3 wybraliśmy sabaudzkie klasyki do jedzenia - ta tarta była rewelacyjna // 4 posiedzieliśmy, posmakowaliśmy, to teraz czas na zwiedzanie

1 w tym małym sklepiku kupiłam ulubione, francuskie przyprawy // 2, 3 te francuskie kawiarnie mają niesamowity urok // 4 kwiaty i kamień - pięknie się komponują // 5 Lac Leman znane w Polsce jako Jezioro Genewskie // 6-9 uwielbiam te sklepiki z regionalnymi produktami

1 zdążyliśmy na ostatni statek na szwajcarską stronę jeziora // 2 u schyłku dnia // 3, 4 pod wodą ten statek skrywa takiego olbrzyma // 5 zachód słońca podziwiamy przekraczając granicę pomiędzy Francją, a Szwajcarią // 6 dopłynęliśmy do Nyon - szwajcarskiego miasteczka w kantonie Vaud. Poczekamy tutaj na statek z Lozanny do Genewy // 7 po drugiej stronie jeziora jest Francja // 8 Szwajcarzy mają niesamowitej jakości mleko, więc i lody mają niesamowite // 9 czekając na statek zwiedzamy Nyon

Słońce zachodzi za francuskimi wzgórzami

Pięknie

1 kobieta z jedną nogą ;-) // 2, 3 z ciemności wyłania się nasz statek, to oznacza, że wrócimy na noc do Genewy // 4, 6 jestem pełna podziwu i zachwytu dla tych starych maszyn, które są niesamowicie zadbane i funkcjonują idealnie. Wspaniale, że są one dostępne do oglądania na tych starych statkach // 5 za tą nazwą statku znajduje się mechanizm łopatkowy // 7 woda w jeziorze ma w nocy atramentową barwę // 8 skoro fontanna ciągle tryska wodą, to oznacza, że jeszcze trochę do północy // 9 wpływamy do miasta witani przez genewską latarnię morską

Planując nasze podróże do Genewy staram się zawsze, żeby być w tym mieście w sobotę rano, bo... wtedy odbywa się tam targ staroci. To jeden z moich ulubionych europejskich targów, bo jest tani i zawsze znajduję tam jakieś skarby. W tej drogiej Szwajcarii kupuję najtańsze starocie!!! Najczęściej są to świeczniki, sztućce czy patery. I kiedy mówię komuś ile za nie zapłaciłam, to mało kto mi wierzy :-)

Dwa franki sztuka czyli niecałe 10 zł.

1 mam słabość do tych szwajcarskich wycinanek. Wiecie, że często wycinają je mężczyźni? // 2 to światło jest niesamowite // 3 komiksy są tutaj bardzo popularne. Tak samo jak we Francji // 4, 5 czy coś znajdę w tych pudłach? // 6 a to forma do gotowanej babki // 7 a to są wojskowe, szwajcarskie koce // 8 kochanie, obiecuję, że tego nie kupię - nie zmieści się do walizki ;-) // 9 takich miejsc z pitną (pyszną) wodą jest bardzo dużo w całym mieście

Mam słabość do takiej starej ceramiki

Szwajcarskie sery to temat rzeka. W czasie tego pobytu odwiedziłam wszystkie moje ulubione sklepy z serami, żeby móc później podzielić się z Wami namiarami.

Uwielbiam takie sklepy

1-9 odwiedzam wszystkie ulubione sklepy serowarskie.

1-9 mogę tak chodzić godzinami wśród straganów i lad sklepowych 

Po kilku dniach w Genewie ruszyliśmy pociągiem przez Szwajcarię na spotkanie z przyjaciółmi i ukochanym psem, żeby ruszyć dalej już razem wysoko w góry. Trzeba było jeszcze szybko zrobić zakupy, bo w dolinie do której zmierzaliśmy nie ma żadnych. Są tylko krowy (i owce), góry, hale, lodowiec i niewyobrażalne piękno. Zmierzaliśmy do raju.
I przyznam się Wam, że jak nie lubię zakupów w supermarketach, to w Szwajcarii je uwielbiam. Jakość produktów spożywczych jest tam niesamowita, są duże działy produktów lokalnych, którychh nie kupi się w innej części Szwajcarii, a nawet kantonu. W szwajcarskich sklepach nie ma takiego wyboru produktów jak u nas, za to jakość każdego z nich jest bardzo wysoka.

Kiedy wysiedliśmy z pociągu, zaskoczył nas gorący, suchy i silny wiatr. To był Föhn. Wiatr wiejący z gór w doliny. Wiatr przynoszący zdenerwowanie, niepokój i rozdrażnienie. Wiatr niosący zmianę pogody. To było niezwykłe doświadczenie, bo temperatura była wysoka jak w gorące lato, suchy wiatr plątał włosy i unosił jesienne liście. Na mój nastrój nie miał wpływu, bo moje poczucie szczęścia było tak duże, że nawet Föhn nie był wstanie tego zmienić. 
1 tydzień przed wyjazdem w prognozie mieliśmy słońce i wysokie temperatury, a teraz zapowiadają deszcz, śnieg i mróz // 2 pociągiem przez Szwajcarię // 3 kiedy wieje Föhn powietrze jest niesamowicie przejrzyste // 4 dotarliśmy. Zdążyliśmy przed zachodem słońca // 5, 6 ukochane zwierzaki będą z nami // 7-9 po błękitnym niebie nie ma już śladu 


Te kolory są niesamowite. Zupełnie jak te krowy.

Szwajcarskie krowy fascynują mnie. Zachwycam się ich urodą, czystością, sprawnością i mądrością. Krowy wypasane na halach w tej dolinie pochodzą też z innych części kantonu Valais, ale też z innych części kraju. Przywożone są tutaj na kilka miesięcy, dojone są w sezonowej mleczarni dwa razy dziennie i wypasane są codziennie na innym pastwisku. Na miejscu z ich mleka wytwarzane są różnorodne sery. Kiedy przed zachodem słońca stado krów schodziło z wysoko położonych hal w dolinę, dźwięk ich dzwonków wyciągał mnie z naszego domu i biegłam, żeby im towarzyszyć w tej drodze. Rano, kiedy wychodziłam z psem na spacer, spotykałam je już na górskich łąkach. Obchodziliśmy je wtedy dużym kołem, żeby im nie przeszkadzać i ich nie niepokoić. Wieczorami często przyjeżdżał, któryś z hodowców, żeby po prostu na nie popatrzeć. Niesamowite było, kiedy krowy biegły z drugiego końca łąki do swojego hodowcy. I tak sobie stali i patrzyli na siebie. 
Każda krowa ma dzwonek i ich dżwięk niesie się po całej dolinie. Z tymi dzwonkami mam pewien problem. Z jednej strony cudownie słyszeć te dzwonki w dzień i w nocy za oknami chaletu (górskiej, drewnianej chaty). Dzwonki te pomagają pasterzom odnaleźć zagubione w górach krowy i odstraszają dzikie zwierzęta od stada. Z drugiej zaś strony te krowy żyją w wiecznym hałasie i czasami z dużym obciążeniem na szyi. W Szwajcarii podnoszą się głosy, żeby zakazać zawieszania krowom dzwonków. W tej sprawie odbyło się nawet referendum. Jak na razie stara tradycja zwyciężyła. 
Kiedy robi się zimno, krowy przewożone są do niższych partii doliny, aż w końcu września uroczyście wracają do swoich wiosek. Pochody udekorowanych krów wracających z letnich pastwisk należą do tradycji i dużych atrakcji dla mieszkańców i turystów. 
W czasie naszego pobytu zaczął padać śnieg i temperatury spadły poniżej zera. Krowy zostały sprowadzone do niższych partii doliny, ale przywieziono inne. Krowy rasy Hérens. Bojowe, zadziorne, silne i odporne na niskie temperatury. Niezwykłe. 
Pod sam koniec sezonu na hale przywożone są owce. One pasąc się najkrócej strzygą trawę, która już nie odrośnie przed zimą. Na krótka trawa zmniejsza prawdopodobieństwo zejścia lawin prawie o połowę! 

I tak patrzymy sobie w oczy


Oczywiście najsmaczniejsza jest ta trawa najmniej dostępna. I oczywiście nie ma żadnych świętości ;-)

Wieczorny powrót stada z górskich hal

1-9 różne rasy, wszystkie piękne

"Nasza" górska dolina położona jest na wysokości mniej więcej Rysów. Nie rosną tu grzyby (jesteśmy za wysoko), ale za to rosną dzikie maliny, borówki (brusznice) i jagody. Te ostatnie dojrzewają we wrześniu, więc mogę tam piec jagodzianki!!! Borówki są tak słodkie i intensywne, że nie mogę oprzeć się ich zbieraniu i przetwarzaniu. W tym roku borówkową konfiturę podałam z serem raclette i powiem Wam, że to jest GENIALNE połączenie. Mam też słoiczek alpejskich borówek, które podam na świąteczny stół.

Alpejskie borówki są niesamowite w smaku i często rosną na pionowych skałach, więc wystarczy się dobrze zaklinować ;-) i można zbierać je na stojąco :-)

1 mój towarzysz porannych wypraw na jagody // 2-5, 8 w borówkowym raju // 6 w tym roku taka pogoda, że jagody zbierałam w śniegu // 7 nie tylko ja poranek spędzam w borówkowych krzaczkach // 9 a potem czas na przerabianie i zamykanie skarbów w słoiczkach

Uwielbiam nasze gotowanie w górskiej chacie. Dania są tam zdecydowanie bardziej treściwe i rozgrzewające. Dużo w nich sera, masła i miejscowych produktów. Gotowanie tak wysoko jest niezwykłe, bo ze względu na niskie ciśnienie wszystko gotuje się dużo, dużo dłużej. Oczywiście są też dania, które najlepiej smakują w górach i kiedy jest zimno czyli fondue i raclette. I mamy na miejscu najpyszniejszy chleb na zakwasie, bo jesteśmy tam z najlepszą piekarką z kantonu Vaud. Prawdziwi z nas smakosze i szczęściarze.

Dzisiaj kuchnia serwuje gnocchi dyniowe

1 a ziemniaki gotują się, gotują, gotują... // 2 no to pieczemy drożdżówki // 3 gotowanie na "żywym" ogniu jest niezwykłe // 4 sezonowo czyli ze śliwkami // 5 szczęście przy wspólnym gotowaniu // 6 co rano mamy też oczywiście Bircher muesli // 7 no dobrze, przyznaję, te renklody są francuskie, ale ja mam wielką słabość do tych owoców, a takich prawdziwych niełatwo kupić // 8 przepis na tę maślaną tartę jest już na blogu // 9 ciepła tarta śliwkowa z kruszonką i śmietana z Gruyere - nie muszę Wam mówić jakie to było dobre

Najpiękniejsze tło do robienia zdjęć

1, 4, 9 na naszym stole oczywiście królowały sery // 2 mistrz ubijania ziemniaków // 3 dzisiaj kuchnia serwuje gnocchi dyniowe // 5 drożdżówki z kremem  patissiere i miejscowymi śliwkami // 6 ten krem patissiere był genialny // 7, 8 robimy tartę

Tutaj chciałabym robić zdjęcia do mojej książki kucharskiej


Ser raclette wywodzi się z kantonu Valais, w którym byliśmy. Tutaj jest w największym wyborze i najlepszy. Można go kupić w kawałkach, plasterkach, całych kręgach i w połówkach. Żeby przyrządzić tradycyjne danie raclette najlepsza jest właśnie taka połówka serowego kręgu. Mocuje się go w specjalnym urządzeniu i podgrzewa. Płynną warstwę ścina się prosto na talerz i podaje klasycznie z małymi gotowanymi ziemniakami, marynowanymi korniszonami i małymi cebulkami. Tenn ser z borówką brusznicą smakuje idealnie.

Zaczynamy tę kaloryczną ucztę

1 te małe ziemniaczki są klasycznym dodatkiem do raclette // 2-4 bohater wieczoru - ser raclette

1 skarby zamknięte w słoiczkach // 2 ser serac (Ziger) z miejscowej mleczarni (z mleka krów wypasanych w dolinie) smakuje trochę jak ricotta // 3 czas przygotować fondue. Nasze ulubione moitie - moitie // 4 śmietana Gruyere ma prawie 50% tłuszczu! i jest jedyna w swoim rodzaju // 5-7 wybór serów mieliśmy spory // 8 pomidory smakujące jak te z dawnych czasów // 9 siadamy do stołu

1, 6 nasza deska serów była obfita // 2 chleb mieliśmy najlepszy // 3 klasyczny szwajcarski deser czyli beza ze śmietaną z Gruyere podany z konfiturą z rano zebranych borówek - genialne połączenie // 4 jeszcze skoczę i zrobię parę zdjęć tarcie // 5 czas na śniadanie // 7 Bircher muesli z ziarnami granatu // 8 mam słabość do ładnych etykiet // 9 fasolka szparagowa z suszonym berberysem - odkrycie smakowe

Mleczarnia w dolinie jest sezonowa, malutka, ale prężnie działająca. W sezonie letnim można tam też coś zjeść. W czasie naszego pobytu działał tylko sklepik. Można tam kupić na miejscu robione różnorodne sery, jogurty, maślankę i masło. Najlepsze masło jakie w życiu jadłam. Pachnące łąką. Wszystko z mleka krów wypasanych na halach, którym towarzyszyłam codziennie. Przy mleczarni jest też malutki kurnik i można kupić na miejscu jajka. Nie więcej niż 10 sztuk dziennie. Wszystko od naprawdę szczęśliwych zwierząt żyjących pod lodowcem.

Miejscowy ser z lokalnej mleczarni

1-4 wszystko miejscowe i lokalne, a masło najlepsze na świecie


1-9 na zakupach. Co kupić w Szwajcarii jeszcze napiszę.

Ukochany lodowiec. Niestety umiera tak jak i inne

Lodowców w szwajcarskich Alpach jest dużo, ale ten na końcu "naszej" doliny jest ukochany. Widzę go z okna po przebudzeniu i wychodząc rano z psem. Codziennie wygląda inaczej. Codziennie pięknie. Niestety umiera tak jak wszystkie inne lodowce.
1-9 lodowiec Turtmanngletscher

A co tam za oknem?

Lodowiec skrył się w chmurach

U schyłku dnia

Pada deszcz, ale i tak jest pięknie

W tej deszczowo śnieżnej aurze mieliśmy jedno okienko pogodowe i wykorzystaliśmy ten dzień na wycieczkę na drugą stronę doliny Rodanu. Kobiety poszły pieszo, a mężczyźni na rowerach ;-) Pod koniec dnia udało nam się znaleźć ;-)

Na szlaku 

Aż się nie chce wierzyć, że wczoraj padał deszcz i jutro... znowu będzie padał deszcz.

1 knajpka na szlaku. Z widokiem. // 2 te ławeczki dumania z widokiem // 3 zwierzęta, które żyją na tym terenie // 4, 5, 7-9 czyste piękno natury // 6 zajrzymy do tej serowarni na hali?

Jeszcze miesiąc temu nie wiedziałam, czy dam radę iść w tym roku w góry. Zepsute kolano dawało mi się we znaki. Ostatni miesiąc spędziłam na rehabilitacji, która miała mnie przygotować na szlak. Oklejone taśmami kolano i dobre buty miały też mi w tym pomóc. Szlaki w tym roku były łagodniejsze niż w poprzednich. Z jednej strony ze względu na moją kontuzję, a z drugiej na niekorzystną pogodę. Jeszcze parę miesięcy temu myślałam, że w tym roku nie będę mogła iść w góry. Udało się. Jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Miesiące ćwiczeń i przygotowań zaowocowały.
W przyszłym roku będzie lepiej.

Szczęśliwa, że znowu na szlaku

Na szlaku mieliśmy knajpkę, w której serwowano podono jedne z najlepszych rösti w okolicy. Mogę to potwierdzić. Lepszego nie jadłam. Zgłębiłam temat, podpatrzyłam fachowców, podpytałam, poczytałam. Teraz i ja potrafię usmażyć świetne rösti. To danie wydaje się najprostsze na świecie. I może takie jest, jeżeli wiadomo na co zwrócić uwagę. Podzielę się z Wami moją wiedzą.

Najlepsze rösti z najlepszym widokiem.

1 W kantonie Valais rośnie ponad 60 odmian moreli, więc wiadomo desery z jakimi owocami należy tu wybierać // 2 doskonałe // 3 jabłka też tu mają dobre // 4 sery i produkty mleczne wytwarzane na halach

I te pustki...

1-9 na szlaku. Ta pani to właścicielka małej serowarni w górach. Pracują tam tylko kobiety.

Chmury tutaj potrafią być niezwykłe

1-9 na szlaku

Pewnej nocy spadł śnieg i temperatura spadła o kilka stopni poniżej zera. Krowy opuściły już dolinę. Zostały już tylko te siłaczki z Valais - krowy z Herens. Nadal rano wychodziłam w piżamie z psem na spacer tylko teraz jeszcze z kubkiem gorącej kawy i w rękawiczkach

1-9 w górach nadciąga zima

Wybraliśmy się też na parę godzin do Zermatt, żeby popatrzeć znowu na Matterhorn. Góra zrobiła nam tym razem psikusa i schowała się w chmurach. Za to obejrzeliśmy inną niesamowitą rzecz - Gorner Gorge - kanion wytworzony przez wodę spod lodowca. Wodę, która może płynąć nawet z prędkością 200 km na godzinę.

Znowu w Zermatt

1-6 lubię te plakaty w starym stylu // 7 Matterhorn schował się w chmurach, to chociaż zjemy te małe matterhorniki w czekoladzie // 8 rok temu na tej ławce oglądaliśmy zachód słońca z widokiem na Matterhorn, w tym tylko mogliśmy patrzeć na chmury // 9 może wyślemy pocztówkę?

1-4 Gorner Gorge - kanion wytworzony przez wodę spod lodowca.

1-9 znowu w Zermatt

Pada i to całkiem mocno.

Kiedy zapadają ciemności

1 na około ciemności, a w środku ciepło i wesoło // 2 planszówki to zawsze dobry pomysł // 3 piła i siekiera codziennie w użyciu // 4 jakaś krowia uciekinierka przyszła w nocy do nas w odwiedziny // 5 przed zaśnięciem zgłębiam wiedzę o szwajcarskiej kuchni // 6 gotowi na drogę // 7 miłośnik pokonywania alpejskich szlaków na rowerze // 8 znowu wyszłam rano w piżamie // 9 ktoś tu głodny czeka na swoją miskę

1 pies i kot // 2 kot też wyszedł na spacer // 3 ten mostek nie wygląda solidnie, ale msimy przejść na drugą stronę // 4 przy użyciu szwajcarskich zapałek można zgłębiać wiedzę na temat strojów historycznych // 5 flaga kantonu Valais // 6 zapada noc // 7 a to komiksowa instrukcja postępowaniu przy spotkaniu z pasterskim psem pilnującym stada // 8 lubicie łubin? // 9 kiedy tama w górach zostanie otwarta, żeby spuścić nadmiar wody, wtedy trzeba bardzo uważać, bo poziom rzeki szybko się podniesie

Jak ja lubię te nasze wspólne poranki

Dream team

1-9 ciężko opuścić miejsce, które ma w sercu tak ważne miejsce i ludzi, którzy są tak bliscy. Do następnego razu. Do zobaczenia.

Kolejny etap naszej podróży zapowiadał się ekscytująco. Częściowo zaplanowałam go rok temu! W poprzednim wrześniu byłam w Luzernie na zaproszenie szwajcarskiej organizacji turystyki My Switzerland. Któregoś dnia przed świtem dotarłam do wysoko położonego hotelu Chateau Gutsch, żeby z jego tarasu obejrzeć wschód słońca. To było tak niesamowite i piękne doświadczenie, że pomyślałam wtedy, że chciałabym, żeby mój mąż przeżył to razem ze mną. I rok później byliśmy tam razem. I razem oglądaliśmy ten niesamowity spektakl i Luzernę i Jezioro Czterach Kantonów pod nami. To było cudowne. Opatuleni w kołdry patrzyliśmy jak budzi się nowy, niezwykły dzień - dzień naszej 36 rocznicy poznania. Niesamowicie ważny dla nas dzień. Dzień, który świętujemy z radością i szczęściem, że nasze życiowe drogi przecięły się kiedyś i przemierzamy od tego dnia to życie razem. 
Czasami nachodzą mnie refleksje, że jest to niezwykłe. I mimo burz jesteśmy teraz w tym miejscu wspólnej drogi. Razem. Szczęśliwi.

Przywitałaś nas Luzerno deszczem, ale i tak jesteś piękna

1 na tej małej stacyjnie ruszyliśmy w dalszą drogę ku nowej przygodzie // 2, 3 trzy pociągi, zmieniające się widoki i krajobrazy. Uwielbiam podróże przez Szwajcarię // 4 i dotarliśmy do Luzerny // 5 w mieście odbywał się właśnie festiwal muzyczny i w wielu miejscach występowały zespoły, chóry, orkiestry. Podobało mi się bardzo, że często byli to amatorzy, ubrani w tradycyjne stroje i w wieku zdecydowanie emerytalnym. W wielu miejscach rozdawano też śpiewniki, żeby przechodnie mogli dołączyć do wspólnych śpiewów // 6, 7  zostawiłam męża na chwilę w kawiarni z pięknym widokiem i walizkami i poleciałam do sklepu. // 8 takie buty nosiła moja babcia. Sama bym je nosiła // 9 jeszcze można kupić późne odmiany moreli z kantonu Valais

Piękny dostaliśmy pokój w hotelu. Z dwoma tarasami, z widokiem na Luzernę i jezioro i... ze szwajcarską flagą za oknem :-)

Nasz hotel i widoki z tarasów

Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego widoku 

1-9 na kolację nie idziemy już "do miasta". Zbyt dobrze nam tutaj.

Kochanie, pięknie zaczynamy ten NASZ dzień

1-9 od 36 lat razem

To światło budzącego się dnia jest niesamowite

Cudownie zacząć dzień z takim widokiem za oknem

1-9 wcześnie zaczęliśmy ten dzień

Lubię dobre hotelowe śniadania, a jak są z takim widokiem, to już bardzo.

1 w Szwajcarii potrafią upiec pyszne croissanty. Czy to zasługa masła? // 2 maslo z tego regionu jest pyszne. Nie tylko zresztą masło. // 3 szampan do śniadania? Dzisiaj możemy zaszaleć ;-) // 4-7 śniadaniowe przyjemności // 8, 9 lubię zejść wcześniej zejść na śniadanie i posiedzieć przy kawie i książce

1-6 tak nam było tu dobrze, że i kolację zjedliśmy w hotelu // 7 tak mi się podobał talerz, na którym dostaliśmy danie, że... z kolacji z nim wyszliśmy (dostałam go od szefa kuchni) // 8, 9 ten zamek w górze to nasz hotel

Po śniadaniu popędziliśmy do portu,. Czekał tam już na nas statek, którym popłynęliśmy w rejs po Jeziorze Czterech Kantonów. Poranek był chłodny, ale widoki wszystko wynagradzały. Ten szwajcarski wyjazd okazał się całkiem intensywnie pływający ;-)

Kolejny rok z rzędu świętujemy naszą rocznicę w Szwajcarii. Czy to stanie się naszą tradycją?

Trzydzieści sześć lat razem.

1-9 w rejsie statkiem po jeziorze. W tym hotelu na górze Audrey Hepburn (aktorka, którą uwielbiam) wzięła ślub


Pilatus czy Rigi? Który szczyt wybierzemy do świętowania? Namyślaliśmy się długo. Zdecydowaliśmy się na ten pierwszy. Na Rigi kiedyś dotrzemy.

Coraz bliżej szczytu

1-9 w drodze na Pilatus.

U góry zima, a w dole prawie lato

Pogoda nam sprzyja

Nocując w tym hotelu na szczycie góry Pilatus można obejrzeć niesamowite wschody i zachody słońca. Chciałabym kiedyś tego doświadczyć.

Alpy są cudowne

Kochanie, za kolejne wspólne, szczęśliwe lata.

Bąbelki na szzycie

1, 6, 7 świętujemy // 2-5 hotel Kulm na Pilatusie - zjedliśmy tam pyszny obiad, a ta winna zupa mnie zachwyciła smakiem // 8 czas wracać na dół // 9 zdążyliśmy na ostatnią gondolę

Kiedy dotarliśmy z powrotem do Luzerny, dzień chylił się ku końcowi. Obejrzeliśmy zachód słońca, patrząc na różowe niebo nad jeziorem, a potem poszliśmy jeszcze obejrzeć przejmującą rzeźbę umierającego lwa. Rzeźba ta upamiętnia szwajcarskich gwardzistów, którzy zginęli w czasie Rewolucji Francuskiej. Została wykonana przez Duńczyka Thorvaldsena (autora między innymi pomnika Kopernika w Warszawie).

Rzeźba ta określana jest najsmutniejszym pomnikiem świata

1, 2, 7 wieczorny spacer po mieście // 3-6 pomnik umierającego lwa - rzeczywiście jest przejmujący // 8, 9 te różowe szczyty o zachodzie słońca i prawie pełnia - pięknie

To był bardzo długi i niezapomniany dzień

1-9 niecałe trzy dni w Luzernie. Piękne, inntensywne i ekscytujące

Czyż te kolory nie są fascynujące?

Zapadła noc. Wracamy do hotelu.

Mieliśmy szczęście do pogody w nasze święto

1-9 malowane kamienice, stare, zadaszone, drewniane mosty, jezioro i statki - Luzerna

1 kochanie, jeszcze ostatnie zakupy // 2 jak widzę takie ratunkowe elementy to... zawsze czytam na nich instrukcje, żeby w razie konieczności użycia nie tracić już czasu na czytanie // 3 małe fragmenty w chodniku przed dworcem kolejowym // 4 stara tama. Wystarczy otworzyć fragment, żeby regulować poziom wody // 5 to chyba jeden z najbardziej znanych mostów // 6, 8, 9 mąż namawia mnie na rower elektryczny, więc oglądam teraz różne modele // 7 ten system rowerów miejskich działa na tę samą aplikację co w Polsce

Znowu wsiedliśmy w pociąg i ruszyliśmy tym razem w drogę powrotną. Do Zurichu na lotnisko. Czas wrócić do domu. Do codzienności, do obowiązków i przyjemności domowej rutyny.

1 kolejny elektryk, któremu się przyglądam // 2-4, 6 znalazłam dział książek kucharskich na lotnisku na swoje nieszczęście ;-) // 5 piękny jesteś świecie // 7, 8 Zurich pożegnał nas deszczem. Trochę zmokliśmy i zmarzliśmy w trakcie tego wyjazdu // 9 już za chwilę w domu

Myślałam, że po powrocie do domu szybko wpadnę w rutynę dom - praca - dom i będę wspominać ostatnie dni. Wyglądało to trochę inaczej. 
Życie szybko dało znać, że potrafi być ciężkie i niesprawiedliwe. Moją głowę zaprzątnęły inne sprawy i tak naprawdę zaprzątają do tej pory. Wspieramy teraz siebie wzajemnie i innych, którzy potrzebują teraz tego bardzo.

Po powrocie wróciliśmy też do lżejszego jedzenia. Zrobiłam zakupy, żeby zapełnić pustą lodówkę. Dużo w naszej kuchni było prostych dań z dynią, z pomidorami i śliwkami. Były i dania ze szwajcarskiej kuchni, którą staram się jak najbardziej poznać i którą chcę się z Wami dzielić. 

Na zakupach


1-9 jesienią na targu

Piękny kolor i cudowny smak

1-9 dynie, pomidory, kukurydza, buraki ... jesiennie, sezonowo

1 rajskie jabłuszka. W tym roku zrobię je jak moja babcia - w kandyzowane // 2 trzeba jeszcze rozpakować zakupy i obdarowaćparę osób // 3 znalazłam przy paczkomacie kupon na darmową  drożdżówkę w najlepszej cukierni na dzielni - wybrałam malinową z kremem patisserie. Była pyszna // 4 a może wytrawną drożdżówkę z kurkami? / 5 sporo tart upiekłam we wrześniu // 6 trzeba korzystać z końcówki śliwkowego sezonu // 7 dalie i ja pod kolor dalii // 8 zaczął się sezon grzybowy // kochanie, dziękuję za herbatę

Rajska jabłoń

Wrzesień dobiegł końca. Szybciej niż mogłabym się spodziewać. Pełen był wspaniałych chwil, radości i śmiechu. Moknięcia i marznięcia. Zachwytów i zaskoczeń. Intensywnej pracy i błogiego lenistwa. Smutku i niepokoju.
Wszystko w nim było. Cieszę się bardzo, że mogłam doświadczyć tylu niesamowitych przeżyć.


A co przyniesie nam październik?

Komentarze

Popularne posty