A diary from last month. Marzec


Marzec był dla mnie dobrym miesiącem. Poczułam, że wracam do życia i aktywności, budzę się z zimowego uśpienia i znowu mam w sobie energię i dużo pomysłów. Ten miesiąc minął mi błyskawicznie. Może dlatego, że dużo się działo.
Dobrze się zaczął i wspaniale się zakończył. A środkowa jego część była cudowna. Nawet słońca trochę było, chociaż nie ukrywam, że po ciepło i słońce musieliśmy wyjechać na południe. 
Moja mama raz w miesiącu zaprasza nas na obiad przez siebie przygotowany. Kiedy pyta co byśmy chcieli zjeść, to odpowiedź zawsze jest taka sama: zupę pomidorową. Nikt nie robi lepszej niż ona (chociaż zdaję sobie sprawę, że każda mama robi ją najlepszą - nic nie równa się naszym smakom dzieciństwa). Pełna waza zupy z jesiennych, dojrzałych pomidorów z dodatkiem jajecznego makaronu znika błyskawicznie. Domowe jedzenie jest najlepsze. Proste, smakowite, zrobione z miłością i troską. 
Lubię jadać w restauracjach, ale podczas dłuższych wyjazdów, kiedy stołujemy się tylko w takich miejscach, to tęsknię za prostą domową zupą czy porcją ziemniaków z surówką. Czy to moja przewrotność? ;-)

Czasami mój dzień jest tak zajęty czy absorbujący, że nie mam chwili, żeby coś ugotować. Bywa też tak, że mamy ochotę na coś prostego i pysznego, co wystarczy skubać oglądając wieczorem serial. Jak dobrze, że jest coraz więcej sklepów, gdzie można kupić dobrą bagietkę, sery, oliwki czy inne dobrocie, z których w chwilę przygotowuje się kolację. Moja spiżarnia również kryje trochę pyszności ;-)

Marzec obfitował w dużo spotkań z przyjaciółmi i znajomymi. Potrzebowałam takiego powrotu do intensywniejszego życia towarzyskiego. Do rozmów, wspomnień, wspólnego jedzenia, do powrotów do domu nad ranem, kiedy ptaki śpiewają tak głośno, że nie słychać swoich myśli ;-) Ten moment jest przed wschodem słońca i jest niesamowitym koncertem w uśpionym mieście.

Przed Wami dużo zdjęć, wspomnień, chwil zatrzymanych w kadrach. Kawałek mojego życia, za którego każdą część jestem wdzięczna losowi.

Szwajcarskie, holenderskie i włoskie sery - każdy z nas ma swoje ulubione. Do tego greckie oliwki, konfitura z chilli - genialna do serów, bagietka z wieczornego wypieku i czerwone wino. Kolacja we dwoje

1 podano kolację - tym razem nie do stołu ;-) // 2 uczta do domowego kina // 3 "Stranger Things" - serial, który obejrzałam z przyjemnością. Polecam. Do obejrzenia na Netflix // 4 znalezione w domowym archiwum fotograficznym - malarz przy pracy nad kopią Vermeera - doskonałą kopią

Początek marca - dobrze, że jesteśmy w środku

1, 4 jak przyszliśmy była wiosna, kiedy wyszliśmy była zima // 2 wersja wege i wersja mięsna w Nar shisha & coctail w Elektrociepłowni Powiśle - DOBRE

Nar Shisha&cocktail
Elektrociepłownia Powiśle
Wybrzeże Kościuszkowskie 43B/d3, Warszawa
czynne od 12.00 do 00.00, w niedzielę zamknięte

1 Martini razy dwa // 2 Aesop to jedna z moich ulubionych marek kosmetyków // 3 w poszukiwaniu nowych perfum // 4 baklawa pistacjowa - czyżby wstęp do najbliższej podróży?

1 ciociu, zrobiłam tę broszkę specjalnie dla Ciebie // 2 cioci lody smakują najlepiej ;-) // 3 ciociu, jak Ci pięknie w różowym. Wyglądasz jak księżniczka :-) Wujek, musisz kupić cioci ten sweter, bo wygląda w nim pięknie. No i wujek kupił :-) // 4 szybka wizyta w Kaiser Patisserie

1 nowa cukiernia Kaiser Patisserie na mapie Warszawy. Napiszę Wam o niej wkrótce // 2 w sklepie z serami - wybór zawsze jest trudny // 3 szwajcarski ser Raclette - uwielbiam // pistacjowy croissant z Kaiser Patisserie - nasz deser dla dwojga

1, 2, 4 Bonet - staroświecki deser z włoskiego Piemontu - PYSZNY - w końcu muszę opublikować ten przepis // 3 te filiżanki dostałam od teściowej - uwielbiam ich delikatną, cieniutką porcelanę

1 ryba po grecku - nieskromnie mówiąc uważam, że robię ją rewelacyjnie - w końcu muszę zapisać ten przepis // 2 u mamy na obiedzie - waza z obowiązkową pomidorową i paszteciki/krokiety // 3 purée ziemniaczane w wykonaniu męża i surówka z kiszonej kapusty - mogłabym jeść przez całą zimę // 4 a na deser ciasto drożdżowe z płatkami migdałów w karmelu

Na początku miesiąca wyjechaliśmy na weekend do Wielkopolski. Mąż służbowo, a ja jako towarzysz na wieczór :-) W planach miałam pojeździć po okolicy, pozwiedzać okoliczne miejscowości i... kupić lokalne produkty nabiałowe. Zakupy musiałam zrobić błyskawicznie, bo okoliczne sklepy wcześnie się zamykały, ale udało się :-) Uwielbiam nabiał z Wielkopolski. Ten region ma niesamowite szczęście do wielu małych mleczarni, które wytwarzają rewelacyjne produkty. Część z nich można kupić w całym kraju, ale nie ma jak zakupy w małym regionalnym wielkopolskim sklepiku.
Po zakupach przyszedł czas na włóczenie się po okolicy. Pogoda nie była wymarzona. Nazwałabym ją dynamiczną i kapryśną, ale trochę zobaczyłam. 
W pierwszej kolejności wyruszyłam obejrzeć dwór Kwileckich. Lubię stare budynki, ruiny, opuszczone domostwa. Niby to wszystko znalazłam w tym dworze, ale...

Dwór mieści się w Malińcu, który obecnie jest dzielnicą Konina. Należał do rodu Kwileckich. Posiadali oni na tych terenach wielki 10,5 tys. ha majątek. W jego skład wchodziły wsie z folwarkami, gorzelnie z browarem, a także wiatraki, młyn, wiatrak holenderski oraz zamek - siedziba rodu.
Ostatnim mieszkańcem dworu był Mieczysław, szósty i ostatni hrabia Kwilecki z żoną Marią Różą Emilią hr. Zamojską. Hrabia był powstańcem wielkopolskim, uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej, a także adiutantem gen. J. Hallera. Koleje losu sprawiły, że wraz z rodziną musiał przenieść się z zamku do starej rządcówki, która w okresie międzywojennym rozbudowali posiadłość Po wybuchu II wojny światowej rodzina została wysiedlona z dworu, a majątek przeszedł w ręce Niemców. Mieczysław Kwilecki, został osadzony w obozie w Starobielsku, gdzie w kwietniu 1940 roku został zamordowany w siedzibie NKWD w Charkowie. W tym samym roku żona hrabiego, Maria Róża Kwilecka, została aresztowana przez gestapo i umieszczona w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Rok później została z niego zwolniona dzięki staraniom rodziny,

Pod koniec wojny budynek dworu został zniszczony przez Niemców. Później całość dóbr przejął Skarb Państwa. Mieściło się tam biuro miejscowego PGR i budynek mieszkalny. W latach 50-tych zaś przedszkole i szkoła. Ostatecznie zespół dworski wraz z parkiem zostały przekazane Hucie Aluminium „Konin”, która zobowiązała się przeprowadzić remont pod okiem konserwatora. Niestety, do remontu nie doszło. Budynek od trzydziestu lat stoi pusty i popada w ruinę. Zawaleniu uległa większość stropów w piętrowej dobudówce, częściowo runął również dach nad niższą częścią. Potomkowie rodu Kwileckich rozpoczęli starania o zwrot zagrabionego majątku.

Budynek jest piękny, ale sprawia też smutne wrażenie. Jest niesamowicie zniszczony i nie wiem czy uda się go jeszcze odbudować. Na pewno będzie to wymagało olbrzymich nakładów. Otoczenie również nie jest zachęcające. Tereny przemysłowe i trasa szybkiego ruchu nie zachęcają do spędzania czasu w tej okolicy. Smutne to jest, że takie miejsca umierają w samotności.

Ruiny dworu Kwileckich


1, 2, 4 ruiny dworu Kwileckich // 3 Jezioro Turkusowe - sztuczne, poprzemysłowe jezioro, które zielonkawo-niebieską barwę zawdzięcza mineralizacji wody po odprowadzaniu odpadów z elektrowni. Jezioro powstało po zalaniu odkrywki kopalni węgla brunatnego. Kąpiel w zbiorniku jest zabroniona z powodu silnie zasadowego odczynu wody

Nazbierałam pęk do wazonu

1, 2 zima w drodze do Wielkopolski // 3 a w Wielkopolsce ani odrobiny śniegu // 4 szybkie zakupy z miejscowych mleczarni

Harmonia

1 nad jeziorem w okolicach Ślesina // 2 zimowy bukiet wielkopolski // 3 a może taki dom - stodołę postawimy kochanie nad morzem? // 4 lubię odbicia chmur w wodzie

Polską markę Phenomé znam od dawna i bardzo ją cenię dlatego z przyjemnością skorzystałam z propozycji firmy przetestowania kilku kosmetyków. Moje pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne, ale postanowiłam przetestować kosmetyki przez miesiąc, żeby podzielić się z Wami odczuciami. Ważne dla mnie są długofalowe efekty i działanie kosmetyków, a także rzetelne podzielenie się z Wami efektami, więc musicie jeszcze chwilę poczekać. 

1 z kosmetykami Phenomé // 2 chwila relaksu u fryzjera // 3 szybkie zakupy na kolację przed podróżą // 4 dziękuję kochanie (i cieszę się, że pamiętasz, że nie lubię żółtych i czerwonych ;-))

W połowie miesiąca wybraliśmy się w podróż do Aten. To był mój prezent dla męża miłośnika historii starożytnej Grecji. Do pakietu podróżniczego dołączyłam książki poświęcone historii i sztuce starożytnej Grecji więc pojechaliśmy przygotowani, a ja miałam w moim towarzyszu przewodnika. Ze swojej strony zadbałam o część kulinarną. Nie będę Wam teraz pisać co i gdzie jedliśmy, bo nie skończylibyście czytać tego posta do wieczora ;-) Przygotowuję post poświęcony kulinariom ateńskim i tam znajdziecie wszystkie adresy i informacje.
Po publikacjach na instagramie wiele osób pytało mnie o nasze lokum. Już wszystko opisuję. Nasza podróż trwała tydzień. Ponieważ nie planowaliśmy opuszczać miasta, postanowiłam wynająć mieszkanie jako wygodniejszą opcję na taki pobyt. Przy poszukiwaniach brałam pod uwagę kilka rzeczy: położenie, wygląd, wyposażenie, okolicę i łatwy dojazd z lotniska. Nie było wcale łatwo. Jak okolica była w porządku, to nie podobał mi się apartament i odwrotnie. W końcu się udało. Znalazłam. Wynajęliśmy La Maison Athenes. 
Apartament mieści się w spokojnej uliczce 500 metrów od jednej z głównych stacji metra Monastiraki (do której przyjeżdża się metrem z lotniska). Do Akropolu mieliśmy 15 minut pieszo (około 1 km), na główny targ w Atenach 4 minuty (300 m), do cudownej, francuskiej piekarni Overoll 100 m, a do Biblioteki Hadriana 500 metrów. Na około były dziesiątki kawiarni, restauracji i sklepów. Wszędzie chodziliśmy pieszo. 
Apartament był super czysty i bardzo ładnie i starannie zaprojektowany. Sprzątanie w czasie pobytu i końcowe mieliśmy w cenie apartamentu. Łóżko było duże i wygodne z dobrej jakości białą pościelą. Duże okno rozświetlało cały apartament. Kuchnia była wystarczająco zaopatrzona. Nie było piekarnika, ale była duża lodówka, toster, ekspres do kawy nespresso i kuchenka oraz wszystkie sprzęty niezbędne do przygotowywania posiłków. Stół mógłby być trochę większy, ale ja jestem maniaczką dużych stołów ;-). W apartamencie była też kanapa i małe stoliki, dwa telewizory z netflixem (z językiem greckim i angielskim), prysznic, umywalka w otwartej części i mała toaleta. Komplet dobrej jakości białych ręczników, szlafroki i jednorazowe kapcie były wymieniane w czasie sprzątania. Łazienka była zaopatrzona w wysokiej jakości kosmetyki, ale o nich napiszę więcej trochę niżej. Otwieranie drzwi było za pomocą zamków kodowych. 
Po tygodniowym pobycie w tym apartamencie mogę go Wam szczerze polecić. Położenie i  wyposażenie spełniały wszelkie oczekiwania. Gospodyni Dina była bardzo uczynna, opiekuńcza i pomocna. Kiedy potrzebowałam informacji typu: gdzie kupić butelkę szampana w sobotę wieczór w odległości do 10 minut spacerem od apartamentu, to odpowiedź z adresem i współrzędnymi gps miałam po 5 minutach :-)
Apartament wynajęłam za pomocą Booking.com

La Maison Athenes
Miltiadou 21, Ateny, Grecja

Nad grecką ziemią i morzem

Na lotnisko postanowiliśmy dotrzeć metrem i pociągiem kończącym bieg właśnie tam. Nie była to nasza pierwsza podróż tymi środkami komunikacji, ale jednak różniła się od wcześniejszych. Ze względu na remonty trakcji, pociągi lotniskowe odjeżdżają teraz z innej stacji. Nie było to dla nas problemem, a nawet było to wygodniejsze. Minusem okazało się zmiana częstotliwości kursowania pociągów - teraz jeżdżą rzadko - jeden na godzinę. Prawdziwym problemem okazała się... nieznana godzina odjazdu. Na rozkładzie w sieci jest jedna, na rozkładzie papierowym na stacji inna, na elektronicznym inna, a przyjazd pociągu okazał się jeszcze inny :-). Na szczęście mieliśmy zapas czasowy, więc jak już wsiedliśmy do pociągu, zostało nam już tylko cieszyć się podróżą.

1 na rozkładzie pojawił się nasz pociąg, więc chyba pojedziemy ;-) // 2 widzę dużo plusów jazdy pociągiem na lotnisko // 3 czas na nas // 4 jeszcze nie widać wiosny w centralnej Polsce

1 lubię bezchmurną pogodę w trakcie lotu // 2 na greckiej ziemi widać już wiosnę // 3 wysiedliśmy z metra i zobaczyliśmy Akropol // 4 w "naszym domu" na najbliższy tydzień
Widok na sypialnię

Po przyjeździe w apartamencie czekała na nas butelka wina, więc wznieśliśmy toast za naszą wyprawę

1 część łazienki // 2 wino na powitanie // 3 sypialnia zachęca do wypoczynku // 4 ale najpierw prysznic po podróży 

1 zapada wieczór - wyruszamy w miast // 2 noc nad Akropolem // 3 pierwszy grecki posiłek // 4 dobrze nam tu będzie

Planując ten wyjazd zakładałam, że śniadania będę przyrządzała sama, a pozostałe posiłki będziemy jeść "na mieście". Robienie zakupów i gotowanie w czasie wyjazdów sprawia mi wielką przyjemność, więc szukałam apartamentu z kuchnią, bo nie chciałam sobie tego odmówić. Co rano szłam do piekarni i na targ po niezbędne sprawunki. Piłam kawę, a potem wybierałam warzywa i owoce u lokalnych sprzedawców. Czysta przyjemność. 

Co mogę powiedzieć po tygodniu zakupów?
- warzywa są super świeże i bardzo wysokiej jakości
- wybór oliwek jest NIESAMOWITY
- oliwę warto kupować u sprzedawców oliwek z ich rodzinnych upraw
- przyprawy i orzechy lepiej kupować na straganach niż w sklepie
- warto zajrzeć do sklepików z rzemieślniczymi serami z małych wytwórni
- ceny produktów spożywczych są DUŻO niższe niż u nas

1 w lokalnej palarni kawy // 2 zapach rozchodzący się z tego worka z kawą był niesamowity // 3 a może trochę orzechów z Krety? // 4 przerwa na kawę?


Nasze greckie śniadanie

Z piekarni po sąsiedzku

Klasyczną sałatkę grecką jedliśmy codziennie na śniadanie

1 z najlepszych składników z lokalnego targu // 2 po grzaneczce // 3 kawałek koulouri - greckiego obwarzanka i trochę warzyw z fetą i oliwą - proste składniki i rewelacyjny smak // 4 różne odmiany, różne metody przyrządzenia, różny smak

1 ten zawijas ze szpinakiem i fetą z dodatkiem młodego czosnku i miodu w cieście croissantowym był rewelacyjny // 2 wytrawny zjemy na pół i słodki też // 3 codziennie do śniadania piliśmy świeżo wyciskany sok z pomarańczy, a szampana tylko w niektóre dni ;-) // 4 nasz ulubiony tercet śniadaniowy

1 z niezjedzonych resztek sałatki greckiej przyrządzałam nadzienie do grzanek. Wszystkie pozostałości oprócz ogórka podsmażałam na oliwie z dodatkiem czosnku i odrobiny rozmarynu // 2 grzanka zero waste (z resztek sałatki greckiej z dnia poprzedniego) i szampan - tak sobie dogadzamy ;-) // 3 tym razem śniadanie urozmaiciłam jogurtem z dodatkiem miodu tymiankowego, oliwy, prażonych orzechów z Krety i drobnych koryntek // 4 tym razem do śniadania pijemy świeżo wyciśnięty sok z granatów

1 kilogram pomarańczy poproszę // 2 trzy pomidory do zjedzenia na dziś poproszę // 3 dwie cytryny do lemoniady poproszę // 4 te ceny....

1 w greckiej kuchni jest tyle dobrych przepisów z burakami // 2 poranne dylematy w ulubionej piekarni // 3, 4 codziennie coś nowego, ale klasyczny, maślany croissant za każdym razem

1 szybka kawa przy barze przed zakupami // 2 na hali targowej z rybami i owocami morza // 3 ja szykuję śniadanie... // 4 ...a on przez chwilę musi popracować

W takich miejscach zawsze myślę ile ludzi przez wieki stawiało tu stopy, a każdy z nich niósł odmienną historię swojego życia

Harmonia, perspektywa, spójność

1, 4 ja zawsze potargana, a... 2, 3 one takie idealne

Detale, kolory, faktury, szczegóły...

w jego obiektywie

Spójność

Amfiteatr

Ateny to idealne miejsce dla miłośników historii i sztuki starożytnej Grecji. Na każdym kroku można spotkać pozostałości potęgi tamtego okresu. W mieście trwają niekończące się wykopaliska i ciągle odkrywane są skarby starożytności. Oglądając budowle, ruiny czy eksponaty w muzeum po głowie kłębią się myśli i zachwyt jak niesamowite to były czasy. Jak zwracano uwagę na harmonię, piękno, spójność i detale. Jak wielki był kunszt rzemieślników i jak potężne to było państwo. 
Mam wrażenie, że nasz tydzień w Atenach minął błyskawicznie i jeszcze mamy dużo do obejrzenia. Chodziliśmy od rana do wieczora rozkoszując się tym co widzimy. 
W Atenach są dwa muzea, które każdy miłośnik starożytnej Grecji powinien obejrzeć. 
Pierwsze to Muzeum Archeologiczne - największe muzeum w Grecji. Zgromadzono tam 11 tysięcy eksponatów i trochę czasu warto wygospodarować na jego zwiedzenie. Eksponaty znajdujące się w muzeum pochodzą od czasów prehistorycznych do późnej starożytności. 

1 Muzeum Archeologiczne // 2 Maska Agamemnona - złota maska pośmiertna –  z późnej epoki brązu (ok. XVI w. p.n.e.), odnaleziona przez niemieckiego archeologa Heinricha Schliemanna w jednym z grobów na terenie starożytnych Myken. Maska była błędnie utożsamiana z maską Agamemnona – mitycznego króla i dowódcy wojsk greckich w wojnie trojańskiej // 3 marmurowa głowa cykladzkiego posągu - ok. 2800 p.n.e // 4 to tylko fragment, a ile w nim piękna - dysk Milosa

1, 2 Hygeia - mój zachwyt od pierwszego spojrzenia // 3 kolumna w porządku jońskim // 4 posąg Posejdona powstał około 120 rok p.n.e.

1, 2 posąg Posejdona lub Zeusa odlany jest z brązu i odnaleziono go w morzu (jak na Posejdona przystało ;-)), powstał około 460 rok p.n.e. // 3 jedna z sal w muzeum // 4 Efeb z Antykithiry

Hygeia

Kiedy zobaczyłam marmurową głowę z posągu Hygei, to zakochałam się po uszy. Zachwyciło mnie jej piękno, delikatność rys, falujące włosy zebrane ku górze, uroda, subtelność...Nie mogłam przestać na nią patrzeć. Wywołała we mnie tak silne emocje zachwytu i wewnętrznego szczęścia, że mogę ją oglądać i przeżywać tyle emocji. Wracałam jeszcze kilkukrotnie, żeby znowu na nią popatrzeć. Zapragnęłam mieć kopię tej rzeźby. Liczyłam, że będzie można kupić ją w muzealnym sklepie (bo kopie różnych rzeźb były), ale niestety Hygei nie było. Syn powiedział mi wtedy, nagraj ją z każdej strony, zrobię wydruk 3D, a potem rzeźbę. Zaangażował się niesamowicie, żeby najpierw znaleźć mi do kupienia taką rzeźbę, a potem samemu stworzyć. Nie minęło wiele czasu i przesłał mi pierwsze efekty swojej pracy. To było niesamowite. 
Historia ma swój dalszy ciąg. Mąż opowiedział swojej mamie o moim zachwycie Hygeią, a wtedy ona powiedziała, że... też nią była zachwycona i lata, lata temu kupiła w muzealnym sklepie w Atenach taką kopię. Niestety rozbiła się, ale została posklejana i... chce mi ją dać. Wzruszył mnie ten gest niesamowicie. Ta błyskawiczna chęć podarowania mi czegoś tak dla siebie cennego. Cudowną mam teściową.
A kim była Hygeia? - boginią zdrowia. Czyż przypadkowo nie znalazłam sobie idealnej bogini?

Hygeia

Hygeia

Hygeia

Moja Hygeia - cudowny prezent od kochanej teściowej

Praca synka nad Hygeią dla mamy

Drugim muzeum, które mnie zachwyciło jest muzeum Akropolis czyli muzeum Akropolu. Nowoczesne, świetnie zaprojektowane, wspaniale eksponujące eksponaty, cudownie łączące nowoczesność ze starożytnością. Część oryginalnych rzeźb, płaskorzeźb, fragmentów... przeniesiono z Akropolu do muzeum, a tam wstawiono kopie. Początkowo myślałam, że szkoda, ale później zmieniłam całkowicie zdanie. Dla oka turysty różnica jest niezauważalna, a skarby starożytności przetrwają dłużej nie wystawione na zmienne warunki atmosferyczne. Pięknie ogląda się skarby z Akropolu patrząc przez szybę na prawdziwy Akropol.
Jeszcze jedna rzecz poruszyła mnie w tym muzeum. Kopie eksponatów, które obecnie znajdują się w British Museum czy w Luwrze. Wywożone po odkryciu, zabierane do prywatnych kolekcji odkrywców, a później sprzedawane lub wycinane fragmenty budowli można określić jako... ukradzione Grecji. Muzea te nie chcą ich zwrócić, a jednak według mnie jest to własność i dziedzictwo Grecji. 
 
1, 2, 3 kolejna piękność - Fulvia Plautilla - żona cesarza Karakalli // 4 w Muzeum Akropolu z Akropolem w tle

Wnętrze Muzeum Akropolu

1 nowoczesny budynek Muzeum Akropolu // 2 cały budynek opiera się na betonowych słupach, które stoją wśród starożytnych ruin - majstersztyk architektoniczny // 3 wnętrze muzeum // to połączenie nowoczesnej architektury i starych eksponatów jest piękne

1, 2 oryginalne kariatydy znajdują się w muzeum // 3 kopie kariatyd z południowego portyku Erechtejonu na Akropolu // 4 Erechtejon na Akropolu

Kopie eksponatów znajdujących się obecnie w zbiorach muzeum brytyjskiego i Luwru

1 klatka schodowa w Muzeum Akropolu // 2 marmurowa głowa, której zacieki przypominające łzy są efektem oksydacji rzęs zrobionych z brązu // 3, 4 muzealna kawiarnia i restauracja

Narodowe Muzeum Archeologiczne
28is Oktovriou 44, Ateny

Godziny otwarcia

(1 kwietnia – 31 października)

Wtorek: 13.00 – 20.00, środa – poniedziałek: 8.00 – 20.00

(1 listopada – 31 marca)

Wtorek: 13.00 – 20.00, środa – poniedziałek: 8.30 – 15.30

Bilety -6 – 12 euro w zależności od sezonu



Akropolis - Muzeum Akropolu w Atenach

Dionysiou Areopagitou 15, Ateny

Godziny otwarcia

(1 kwietnia – 31 października)

poniedziałek 9.00 -17.00, wtorek - niedziela: 9.00 – 20.00, piątek: 9.00 – 22.00

(1 listopada – 31 marca)

poniedziałek – niedziela: 9.00 -17.00

Bilety w cenie 10-15 euro w zależności od sezonu


Piękny jest ten kontrast lazurowego nieba i marmuru

Grecka pogoda w marcu nas nie zawiodła. Mieliśmy trochę pochmurnych dni, ale każdego dnia było bardzo ciepło. Myślę, że marzec jest idealnym miesiącem do zwiedzania tego miasta. Jest ciepło (20-23 stopnie), w większości słonecznie, nie ma tłumów, ceny są niższe (wszystkie bilety drożeją 1 kwietnia) i mamy wiosnę w pełnym rozkwicie. Stęsknieni za światłem i ciepłem cieszyliśmy się kolorami, przyrodą, słońcem i kwiatami.
 
Harmonia barw

Greckie budowle i przyroda stworzone są do tego koloru nieba

Zaglądające niebo

1 kariatydy czuwają // 2, 3 wiecznie potargana, ale skomponowana kolorystycznie z otoczeniem // 4 kiedyś przykrywał to dach

Wiosna

Przyroda w rozkwicie

Widok tych kolorów sprawiał mi olbrzymią radość

Co za subtelny odcień płatków

Koty w Atenach są wszędzie. Wyglądają na zadowolone, zadbane i zaopiekowane. W wielu miejscach można dostrzec wykładane im jedzenie. Kiedy turyści opuszczają zabytki, pojawiają się tam koty i wylegują na rozgrzanych kamieniach. I żółwi jest w Atenach całkiem sporo.

Poznajmy się

W środku miasta

1, 2, 4 niespiesznie do celu // 3 piękny

Kontemplując architekturę

Każdy znalazł sobie przytulny kącik

Nie wyglądają na niezaopiekowane

Świętujemy

Mój towarzysz życia, mąż, przyjaciel i partner miał urodziny w czasie tej podróży. Szampan o poranku zamiast kawy nie jest złym pomysłem. Nie mieliśmy odpowiednich kieliszków, ale czy to jest ważne?

1, 4 let's have a party // 2 wybór tego szampana z greckim sommelierem był niezapomnianym doświadczeniem // 3 za Ciebie kochanie

1 świętujemy od rana // 2 celebrujemy popołudniem // 3 zostały na pamiątkę tego dnia // 4 dzieci składają życzenia

Sjesta z widokiem

Faktury, struktury i detale zawsze mnie intrygują, zaciekawiają i zachwycają. Niby drobnostki, ale ile w nich piękna i różnorodności. 
Uchwycone w kadr zachwytu.

Piękno wzoru

Piękno faktury

Różnorodność

Detale

Ile subtelności i delikatności jest w tym różu

Zachwycam się greckimi kolorami. Czasami te barwy są subtelne, a kiedy indziej mocne i intensywne. Jadąc przez Polskę patrzę na kolory tynków i myślę sobie co przyszło do głowy właścicielowi, żeby w takiej barwie pokryć dom. Tajemnica tkwi w odcieniach. Każda barwa może być piękna albo wręcz drażniąca, wszystko zależy od odcienia. 

Intensywne, wyróżniające się, piękne

Co za piękne odcienie

Widać upływ czasu, ale ciągle zachwycają

Kolory greckich drzwi, okiennic czy futryn zachwycały mnie, ale już nie ubrań w sklepach. To jest dla mnie niezrozumiałe, że Grecy z takim wyczuciem koloru na domach, z takim pięknem wokół, mają jednocześnie tak mało tej estetyki w innych aspektach. W większości sklepów ubrania wyglądały jak u nas w latach 80-tych, sklepy z materiałami zaskakiwały... asortymentem, a dekoracje do domu przypominały produkty z chińskiego sklepu "wszystko po 5 złotych". Ludzie na ulicach miałam wrażenie, że nie przykładają wagi do stroju. Łatwo było wyróżnić z tłumu turystów i mieszkańców. I nie myślę, że jest to kwestia zasobności portfeli tylko raczej nie przywiązywania wagi do tego. 
To są takie moje spostrzeżenia, a nie jest to krytyka. Widziałam sklepy z pięknymi lnianymi sukienkami czy pościelą, ale zasadniczo strój nie jest ważnym elementem życia mieszkańców.
Za to do jedzenia i jakości produktów przykładają wielką wagę i to jest wspaniałe. Nie kupiłabym w Grecji może garderoby, za to zabrałabym ciężarówkę ich produktów spożywczych. 
Z zaskakujących ciekawostek: szampan i mleko roślinne tańsze są w Szwajcarii niż w Grecji.

1, 2 dawno nie widziałam już klepów z takimi materiałami // 3 taką szczotką chętnie wycierałabym kurze :-) // 4 na zakupach dla synka


W naszym ateńskim apartamencie mieliśmy zestaw greckich kosmetyków firmy Olive ERA. Nie znałam ich wcześniej i nie wiem czy zainteresowałabym się nimi (bo mieliśmy ze sobą swoje) gdyby nie ich bardzo ładne i proste opakowania.

Przetestowałam mydło, żel pod prysznic, szampon i odżywkę do włosów oraz balsam do ciała. Moje suche i plączące się włosy po użyciu tych kosmetyków stały się miękkie, lśniące i nie wyrwałam połowy przy rozczesywaniu ;-)

Skóra po użyciu żelu i balsamu była nawilżona i gładka. Zachwycił mnie jeszcze naturalny i  delikatny zapach. Skontaktowałam się z naszą właścicielką apartamentu z pytaniem o te produkty. Dowiedziałam się, że Olive ERA to grecka marka, która wcześniej robiła kosmetyki tylko dla ekskluzywnych hoteli i salonów spa. W kosmetykach wykorzystywana jest organiczna oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia pochodząca z gajów oliwnych na Krecie, a także inne naturalne składniki pochodzące z Grecji: miód, mirt, granaty, herbata górska, sól morska, bazylia, aloes, eukaliptus, mandarynki... 

Wiedza o korzystnym działaniu oliwy na skórę znana jest od wieków.  Jej składniki (związki fenolowe, tokoferol, skwalen, witaminy...) działają przeciwstarzeniowo, zapobiegają uszkodzeniom skóry wywołanym przez promieniowanie UV, zmiękczają, uelastyczniają i natłuszczają naskórek, nie pozostawiając przy tym uczucia lepkości. Regenerują naturalny płaszcz lipidowy skóry, zabezpieczając ją przed nadmierną utratą wody, normalizują wydzielanie łoju i zapewniają prawidłowy proces keratynizacji naskórka. Ponadto działają kojąco, łagodząco, silnie przeciwutleniająco, przeciwgrzybicznie, przeciwbakteryjnie. Oliwa doskonale odżywia, nawilża oraz regeneruje skórę i opóźnia objawy starzenia. Pamiętam z dzieciństwa moją babcię, która codziennie wieczorem smarowała usta oraz skórę twarzy i dłoni  oliwą. Do późnej starości miała gładką i miękką skórę. 

Przed powrotem do domu zaopatrzyłam się w kilka produktów tej greckiej marki martwiąc się, że dostępne są w sprzedaży tylko w tym kraju. Jakim przyjemnym zaskoczeniem była wiadomość, że są one do kupienia również w Polsce.

Sklep Olive Love ma w sprzedaży ich pełną ofertę. 

Te kosmetyki będą u mnie teraz w stałym użyciu. Mają dobry, naturalny skład, ich używanie sprawia przyjemność, opakowania są bardzo dobrze i funkcjonalnie zaprojektowane, są ładne i to co najważniejsze - świetnie działają na skórę (także tą moją przesuszoną i wrażliwą).

Te kosmetyki to moje wielkie, greckie odkrycie

Jeżeli chcielibyście je poznać to zajrzyjcie do sklepu https://olivelove.pl/

Firma Olive Love jest jedynym dystrybutorem Olive Era

w Polsce i ma w swojej ofercie również inne greckie marki kosmetyków. 

Mam dla Was kod rabatowy dający 10% zniżkę.

Ważny jest do 02.05 do północy.  Robiąc zakupy użyjcie kodu: LORENTYNA

1 funkcjonalne i bardzo ładne opakowanie // 2 duże opakowania do domu, a małe w podróż // 3 niewielkie opakowania, ale bardzo wydajne // 4 w tych opakowaniach kryją się skarby dla ciała

1, 2 kawa parzona po grecku ma moc // 3 duża kawa dla niego, mała dla mnie, a drink na spółkę ;-) // 4 kiedy siadasz przy stoliku, kelner przynosi wodę. Przeważnie "kranówkę" - pyszną i bezpłatną

Nasze greckie wakacje

On robił mi zdjęcia, ja jemu, a czasami mieliśmy wspólne

1 takim samochodem kiedyś jeździł mój teść // 2, 3, 4 w wąskich uliczkach dzielnicy Plaka

1 duża przyjemność dla ciała // 2 lektura przed snem - sztuka grecka // 3 poranną kawę podano // 4 ten grecki prezent będzie przypominał mi wspaniałe, wspólne chwile

1, 2 francuskie klimaty w Atenach // 3 Overoll - jak będziecie w Atenach musicie tam iść - na croissantach znają się wyśmienicie // 4 patrząc na okna takich budynków zawsze wyobrażam sobie wnętrza

Scenka z życia nocnego

W ciągu dnia i wieczorami wybieraliśmy knajpki, w których stołowali się przeważnie mieszkańcy. Czasami trzeba było kawałek iść, żeby do nich dotrzeć, ale warto było. Na życie nocne wybieraliśmy przeważnie miejsca blisko naszego apartamentu, gdzie można było spotkać zarówno Greków jak i turystów. Z muzyką, z jedzeniem, z domowym winem w karafkach, z zajętymi miejscami do ostatniego stolika. Niezależnie od dnia tygodnia te miejsca były pełne i otwarte do późnych godzin nocnych. I były radosne i pełne śmiechu i rozmów, ale także spontanicznych tańców.

1 zachwycają w dzień i w nocy // 2 a nad nami góruje Akropol // 3 stoliki poustawiane są na schodach, ale nikt nie spada ;-) // 4 mamy co wspominać

Były też dni, kiedy wieczorem byliśmy tak padnięci, że marzyliśmy tylko o tym, żeby zdjąć buty, wziąć prysznic i położyć się w tej cudownej białej pościeli. Wtedy urządzaliśmy sobie własne przyjęcie ;-) z lodami od Włocha, świetnym serialem i jedzeniem z libańskiej knajpki na rogu, do której zawsze stała kolejka.

1 a w środku mamy deser, który będziemy wyjadać w łóżku prosto z pojemnika :-) // 2 "Świat oczami Cunk" - świetny serial na Netflix z dużą ilością angielskiego humoru. Aktorka grająca główną rolę - Diane Morgan to mistrzyni poker face // 3 "Cormoran Strike" to serial na HBO, który obejrzałam z wielką przyjemnością // 4 nasze nocne specjały od Libańczyka - jakie to było dobre

1 idziemy // 2, 3 patrzę w okna i wyobraźnia działa // 4 te stare mozaiki są niesamowite

1, 2, 3 ten cudowny błękit greckiego nieba // 4 i ta znana, oswojona szarość polskiego ;-)

To był dobry, piękny i intensywny miesiąc. Pełen wrażeń, niezapomnianych chwil i emocji. Było w nim również dużo pracy, bo to jest taka sama część naszego życia jak odpoczynek. Mój album poświęcony blokowi operacyjnemu w moim szpitalu ma coraz wyraźniejszy kształt ;-) i praca nad nim dobiega końca. Marzec to miesiąc intensywnej pracy w wydawnictwie z grafikami i cieszę się bardzo z tych nowych doświadczeń.

Będę dobrze wspominać Ciebie marcu.


A co nam przyniesie kwiecień?

Komentarze

  1. To była przyjemność czytać ten diary. Dziękuję. Jak zawsze czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie to miłe. Bardzo się cieszę. Dziękuję za tak miły komentarz.

      Usuń
  2. Cieszę się ,że przez totalny zbieg okoliczności cudowna teściowa mogła spełnić Twoje marzenie o Hygei co zapewne zapoczątko miłość do historii starożytnej Grecji... Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była dla mnie niesamowita i cudowna historia z Hygeią od teściowej. Kiedyś w szkole zaczytywałam się w mitologii i kochałam sztukę grecką, potem o niej prawie zapomniałam, a teraz jest wielki powrót. Uściski.

      Usuń
  3. Piękne życie :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.