A diary from last month. Styczeń.
Styczeń. To taki miesiąc mojego uśpienia. Po intensywnym grudniu zwalniam obroty. To nie jest mój ulubiony czas. Brakuje mi słońca i energii. Tęsknię do wiosny i ciepła. Chociaż biorąc pod uwagę 1 stycznia, to prawie mieliśmy wiosnę, a nawet zimne lato :-). Nad morzem było 18 stopni na plusie. Rzecz wręcz nieprawdopodobna. Z jednej strony to wspaniałe uczucie czuć takie ciepło, a z drugiej gdzieś w głowie obija się myśl, że to nie jest normalne, że w styczniu jest temperatura wyższa niż czasami w lipcu.
Na plaży pojawiło się wielu noworocznych spacerowiczów, których głównym tematem rozmów była ta niezwykła temperatura i towarzyszący jej silny, ciepły wiatr,
Cieszyłam się, że nie musimy jeszcze wracać do domu, do miasta. Każdy dzień nad morzem to dla mnie jak spełnienie marzeń. Chciałabym, żebyśmy kiedyś tam pomieszkali dłużej...
1 w Nowy Rok na plaży // 2 godzina 15.00 - zaraz zajdzie słońce // 3 krótko można było się cieszyć niebieskim niebem, ale każda taka minuta jest radosna // 4 lubię obserwować mewy |
Zimowa plaża, zimowe niebo i morze |
1 sesja zdjęciowa sernika nad morzem // 2 rzeka Piaśnica zimową porą // o tej porze roku słońce zachodzi za lasem - nie ma codziennych spektakli "topienia" się słońca w morzu // 4 szaro i stalowo |
Tylko my na pustej plaży |
Przy nim prawie zawsze się śmieję |
Nad morzem (szczególnie poza sezonem) żyjemy trochę jak w bańce. W nierealnym świecie. Praktycznie nie ma żadnych ludzi. Przyjeżdżają w weekendy na spacery, ale w tygodniu są pustki. Kiedy zachodzi słońce zapada całkowita cisza i ciemność. Las pachnie, morze szumi, ptaki milkną. Zaczynamy szykować kolację, a po domu rozchodzą się zapachy. Przed nocą trzeba jeszcze donieść drewno do kominka i zapełnić go grubymi szczapami, żeby płomień utrzymał się przez 8-10 godzin. Mamy również ogrzewanie elektryczne, ale nic nie zastąpi ciepła z prawdziwego ognia. Kiedy przyjeżdżamy zimą, musimy grzać w domu non stop. Co parę dni trzeba usunąć popiół i te dni wykorzystujemy na pieczenie ziemniaków w żarze. Oczywiście miejscowych ziemniaków od gospodarzy z sąsiednich wsi. Lubię te zakupy w okolicy. Jajka od pani pod lasem w pobliżu Białogóry, ziemniaki, marchew, cebulę i buraki od gospodyni w okolicy Bychowa, masło, mleko i sery w malutkiej mleczarni w Perlinie. Do tego jakieś zakupy w sklepach w pobliskich wioskach. Potem gotujemy proste posiłki. Ja piekę jeszcze ulubiony sernik męża, ale do niego potrzebuję 16 jajek, więc najpierw muszą być zakupy :-)
Powrót do domu zawsze jest nacechowany zarówno nostalgią jak i radością. Żal, że wyjeżdżamy znad morza, ale i z podekscytowaniem z powrotu. No i oczywiście wracamy stęsknieni do bardzo ważnego członka rodziny - kota Cynamona. Zabieramy go nad morze tylko na dłuższe pobyty. Nie lubi jazdy samochodem. Kochany jest. Nie obraża się nigdy, że go zostawiamy, za to okazuje radość jak pies, że wróciliśmy.
Powrót do domu oznacza powrót do rutyny, obowiązków i pracy (chociaż zdarza się, że pracujemy też nad morzem).
Zawsze po powrocie z radością odwiedzam mój targ. Ekscytuję się dużym wyborem warzyw i owoców od producentów. Nawet zimą jest w czym wybierać. Nad morzem tego nie ma.
Głowę mam pełną przepisów, które chcę wypróbować. A potem gotuję, piekę, duszę, smażę...
Madame pyszna tarta cebulowa |
1, 2, 3 u mamy na obiedzie - knedle, naleśniki z serem i karmelizowanymi jabłkami i najlepsza na świecie zupa pomidorowa // 4 co tam rośnie pod tą ściereczką? |
Warszawa |
Odkąd w związku z pracą nad albumem poświęconemu historii bloku operacyjnego spędzam dużo czasu w czytelni na przeglądaniu starych gazet i magazynów, zupełnie inaczej patrzę na moje miasto. Warszawa jest moim miastem rodzinnym od kilku pokoleń, więc nigdy nie odkrywałam jej jako przybysz. Dopiero teraz zgłębiając historię odbudowy Warszawy po wojnie, patrzę na to z podziwiem. Na odbudowę Starego Miasta, Zamku Królewskiego, na budowę nowych osiedli i instytucji zarówno w centrum jak i w sąsiednich dzielnicach. Nawet na budowę Pałacu Kultury patrzę teraz inaczej. Nie myślcie, że nie widzę propagandy tamtych czasów, nie wiem o wyburzaniu pod budowę całych ulic, które przetrwały wojnę czy morderczej pracy robotników. Jestem pod wrażeniem, że 7 lat po wojnie, przy ówczesnych technologiach, w ciągu trzech lat wybudowano tak dużą budowlę. Patrzę też inaczej na budowę i odbudowę Muranowa, Żoliborza, Bielan, Ochoty, Mokotowa... Na architekturę lat 50-tych i 60-tych, którą tworzyli często architekci wykształceni jeszcze przed wojną i jak ta architektura obroniła się przez lata. Te budynki nie straszą wyglądem jak często budowle z lat 70-tych i 80-tych. Pamiętam jedno takie zdanie z magazynu Stolica, które zrobiło na mnie wrażenie, że po raz pierwszy (a był to numer z roku 1960) w Warszawie nie ma już gruzów wojennych. Piętnaście lat potrzebne było, żeby zniknęły ślady zniszczeń wojennych. Myślę też o tym w kontekście wojny w Ukrainie. Mimo innych technologii i materiałów ilu lat ten kraj będzie potrzebował, żeby odbudować miasta i wsie.
Polecam Wam stare gazety. To jest niezwykłe i fascynujące źródło wiedzy. Oczywiście nie wszystkie są tak przyjemne do czytania jak Stolica czy Przekrój. Musiałam też zagłębić się w Trybunę Ludu, która była tubą propagandową tamtych czasów i po przejrzeniu kilkudziesięciu numerów psychicznie nie dałam rady na więcej. Niestety przyszła też refleksja, że znowu wróciły czasy propagandy...
Lubię to moje miasto i jego eklektyzm. Pomieszanie starego z nowym, odbudowanego z oryginalnym, nowoczesnego z klasycznym. To odzwierciedla jego skomplikowaną i bogatą historię.
1, 2, 3, 4 na początku stycznia w mieście jest jeszcze świątecznie |
1, 2 podoba mi się ten stary krój pisma // 3 w drodze na drugi brzeg Wisły // 4 gdzieś tam kryje się słońce - towar deficytowy |
Po latach nieobecności wróciłam do Muzeum Warszawy. Od mojego ostatniego pobytu przeszło modernizację i remont i teraz jest to fantastyczne miejsce. Polecam je zarówno turystom jak i mieszkańcom Warszawy. Dobrze jest poznać historię miasta, które ma tak bogate i burzliwe dzieje. Mnie zachwyciły między innymi makiety Starego Miasta z czasów przedwojennych, tuż powojennych i po odbudowie. Zawsze przyglądam się starym kamieniczkom z zewnątrz. Nigdy nie widziałam wewnętrznych dziedzińców, podwórek i zakamarków. Odkryciem było dla mnie ich ukryte bogactwo.
Muzeum mieści się w kilku kamienicach na rynku Starego Miasta i zwiedza się je od podziemi, aż po najwyższe kondygnacje. To niesamowicie ciekawe doświadczenie. Oprócz interesującej architektury w muzeum znajdziecie niesamowite eksponaty. Duża część z nich pochodzi z okresu odbudowy, ale oczywiście też z wykopalisk archeologicznych.
Zwiedzając muzeum można dowiedzieć się wielu intrygujących rzeczy. na przykład tego, że pierwszą kawiarnię w mieście otworzono w 1724 roku (!). Nazywała się "Pod złotym orłem" i mieściła się przy ulicy Nowomiejskiej. Pierwszy park publiczny otworzył w 1727 roku król August II Mocny. Była to część parku Saskiego, który otaczał rezydencję króla - Pałac Saski.
W 1882 roku amerykańska firma The International Bell Telephone Company połączyła siecią telefoniczną pierwszych 106 warszawskich abonentów.
W 1896 roku przy ulicy Nowy Świat ziemianin Stanisław Dłużewski otworzył Mleczarnię Nadświdrzańską, która była pierwszym barem mlecznym.
Takich ciekawych informacji można znaleźć w muzeum bardzo dużo.
Historia Warszawy jest niesamowicie interesująca.
Muzeum Warszawy
Rynek Starego Miasta 28/42, Warszawa
czynne codziennie oprócz poniedziałków
w czwartki wstęp jest bezpłatny
Makieta w Muzeum Warszawy |
Po krótkiej przerwie wróciłam znowu do Biblioteki Głównej Województwa Mazowieckiego i znowu przepadłam przeglądając stare gazety i magazyny. Polecam Wam bardzo to miejsce jeżeli interesujecie się historią Warszawy. Ja tam wrócę jeszcze nieraz.
Przeglądając zdjęcia do tego posta, zdałam sobie sprawę, że w Warszawie w styczniu było tylko dwa i pół słonecznego dnia. Brak niebieskiego nieba i światła to coś czego mi najbardziej brakuje zimą. Myślę, że to ma też wpływ na moją zimową ospałość (suplementacja witaminą D nie zastąpi światła). Kiedy pewnego dnia niebo było bezchmurne wyruszyłam przez miasto pieszo, żeby cieszyć się tą wyjątkową aurą. Stare, odnowione kamienice wyglądają przepięknie w słońcu i ten spacer sprawił mi niesamowitą przyjemność.
1 pięknie odnowiony budynek hotelu Europejskiego // 2 jedwabna chusta z wzorem zainspirowanym polskim folklorem w sklepie Hermès // 3 przemierzając miasto // 4 warszawski hotel Bristol |
Kawiarni i restauracji wegańskich jest w Warszawie bardzo dużo. Restauracje bardzo lubię, ale kawiarnie odwiedzam rzadziej. Mimo, że kawę piję tylko z roślinnym mlekiem, to ciasta zdecydowanie wybieram z masłem. Mimo tych preferencji jak coś jest dobre, to jest dobre i nie ma znaczenia czy ciasto jest wegańskie czy nie.
Z córką wybrałyśmy się do kawiarni Eter i to było bardzo fajne wegańskie doświadczenie. Oprócz dobrych ciast podobał mi się wystrój i atmosfera kawiarni. Dobrze, że są takie miejsca i mamy wybór.
Wśród moich ulubionych kuchni są też azjatyckie. Kiedy bierze mnie choroba, marzę tylko o łóżku i misce zupy pho. Knajpek z daniami wietnamskimi, chińskimi czy tajskimi jest bardzo dużo, ale jakość i smak bywa różna. Uwielbiam jeździć na ulicę Bakalarską, gdzie jest dużo takich miejsc, ale jest to dość daleko od naszego domu. Szukamy więc i eksplorujemy też inne miejsca. Przypadkowo trafiliśmy do La Vietnamity i cieszę się bardzo z tego przypadku. Było pysznie. Różnorodnie i autentycznie. Polecam Wam to miejsce.
W wegańskiej kawiarni Eter |
W wegańskiej kawiarni Eter |
1 na spotkanie z mężem // 2 za nas // 3 w restauracji La Vietnamita - pysznie było // 4 tak mogę o sobie napisać przed wizytą na targu staroci |
Kawiarnia Eter
Hoża 5/7, Warszawa
otwarta codziennie od 9.00 do 20.00
La Vietnamita
al. Jana Pawła II 52/54, Warszawa
otwarta codziennie od 11.00 do 22.00 (piątek, sobota do 23.00)
Bilety do Warszawskiej Opery trzeba kupić przeważnie z dużym wyprzedzeniem. Szczególnie na spektakl, który miał właśnie premierę. I w dodatku jeżeli jest wyprodukowany w koprodukcji z Metropolitan Opera, wyreżyserowany przez Mariusza Trelińskiego i w scenografii Borisa Kudlički. Mieliśmy szczęście obejrzeć "Moc przeznaczenia", ale też pomogliśmy szczęściu kupując bilety kilka miesięcy wcześniej.
Bardzo lubię Teatr Wielki. Wizyty tam są wyjątkowe. Piękna przestrzeń dopełnia moc wyjątkowych przeżyć. Ja lubię operę (przy niej najlepiej mi się gotuje ;-)), ale też oczywiście nie wszystko mi się podoba i nie jestem wielką znawczynią. Muzykę poważną i operę staram się czuć, wsłuchiwać się w nią i odbierać różnymi zmysłami. Ważne jest dla mnie jakich emocji i wzruszeń mi dostarcza.
1 "Moc przeznaczenia" - opera Giuseppe Verdi // 2 krocząc po czerwonym dywanie // 3 w przerwie espresso na dwa łyki // 4 jak ja lubię takie klatki schodowe |
1 rodzinne wyjście do opery // 2 Teatr Wielki - Opera Narodowa // 3, 4 patrząc w górę |
1 na zakończenie były owacje na stojąco na artystów // 2 pięknie lśnią // 3 schodami w górę, schodami w dół // 4 w promieniach zimowego słońca |
Zaświeciło słońce - drugi raz w tym roku |
Książki przeważnie zamawiam przez internet i często mi brakuje takich niespiesznych wizyt w stacjonarnych księgarniach. Nie mam na myśli takich dużych, sieciówkowych tylko małe, pełne książek i tej wyjątkowej atmosfery. Weszłam ostatnio do właśnie takiej i przepadłam. Uzmysłowiłam sobie jak fantastyczne jest to uczucie przeglądać książki, czytać pierwsze strony, opisy, poszukiwać na półkach czegoś co zainteresuje i zaintryguje. Boję się, że księgarnie bedą upadać, bo wybieramy wygodę zamawiania przez internet. I ja się do tego trochę przyczyniam, rzadko odwiedzając małe księgarnie. Mam zamiar to zmienić.
Mam słabość do Szwajcarii. Przyznaję od razu. Mam też szczęście, że byłam tam już wielokrotnie i poznaję ten kraj coraz bardziej. Zatęskniłam ostatnio za nią i żeby ukoić tęsknotę zrobiliśmy sobie czekoladowe przyjęcie. Trzy czekolady. Każda z dodatkiem mleka z innego regionu. Trzy zupełnie inne smaki. I to jest niesamowite. Te niuanse smakowe. Czekolady zjedzone, może trzeba zacząć planować jakiś wyjazd? A jak będziecie mieli możliwość spróbowania produktów firmy Villars, to polecam je Wam mocno. Firma istnieje od 1901 roku i ma bardzo interesującą ofertę produktów.
Z tęsknoty za tym krajem upiekłam też szwajcarskie ciasteczka i zaparzyłam herbatę od producenta z tego kraju. Chyba mocno tęsknię :-)
A przepisem na te orzechowe ciasteczka wkrótce podzielę się z Wami.
Szwajcarskie czekolady Villars |
1 szwajcarskie ciasteczka orzechowe nussecken // 2 będąc w nastroju - szwajcarska herbata marki Sirocco // chwila przyjemności // każda z mleka z innego regionu - czuć to wyraźnie w smaku |
Kot Cynamon |
Z każdym rokiem coraz bardziej doceniam mój targ. W Warszawie jest ich sporo, są często z większym wyborem albo bardziej ekskluzywne, ale drugiego takiego jak mój nie ma. Czym się wyróżnia? Większość sprzedawców to rolnicy i producenci. I to jest olbrzymi atut tego miejsca. Wybór na poszczególnych stoiskach nie jest bardzo duży, jeżeli chodzi o asortyment, ale za to jakość i świeżość produktów jest wspaniała. Kolejnym atutem tego miejsca są ceny. Ceny producentów. To chyba najtańszy targ w mieście.
Na lokalnym targu 1, 4 w soboty przyjeżdża producent wyrobów z wikliny // 2 soki jabłkowe tłoczone z pojedynczych odmian jabłek // wszystkie jabłka po 1,50 zł |
Odkryciem ostatniego miesiąca (całkiem przypadkowym) jest mały sklep z oliwkami i różnorodnymi innymi produktami arabskimi. Mnie urzekł niesamowity wybór oliwek. Jeżeli chodzi o odmiany, ale też sposoby przygotowania czy doprawienia. Wędzone, marynowane, grillowane... Uwielbiam takie małe, specjalistyczne sklepiki z właścicielem, z którym można pogadać. O produktach, o przepisach, o sposobach wytwarzania...
Jak już jesteśmy w temacie jedzenia, to polecam Wam serial "Julia" na HBO. Życie Julii Child było już wielokrotnie opowiedziane czy sfilmowane. W tym serialu świetnie zagrała ją Sarah Lancashire. Pozostałe postacie też mają doskonale dobranych odtwórców. Jak rosła popularność Julii, z jakim trudem powstawały pierwsze jej programy telewizyjne, jak barwne to były czasy i jak kobiety musiały walczyć o swoją pozycję w świecie... o tym wszystkim jest ten serial.
Obejrzyjcie.
1, 2, 3 wspaniały sklep z oliwkami - Oliwki Ruspina // 4 serial Julia o Julii Child - obejrzałam z przyjemnością |
Oliwki Ruspina
ul. Filtrowa 68, Warszawa
czynny od poniedziałku do piątku 10:00-19:00, w sobotę 9:00-18:00
Pełen relaks |
Pod koniec miesiąca wróciła prawdziwa zima. Przez noc napadało dużo śniegu, który przykrył szarość. Miasto pod czapą świeżego puchu wygląda pięknie. Nie widać tak niedoskonałości i brudu. Śnieg - symbol prawdziwej zimy, tęskni za nim chyba większość z nas o tej porze roku.
Nie przepadam za zimą i tym czasem, ale jak spadnie śnieg i wyjdzie słońce, to wszystko staje się piękne. Nie był to dla mnie intensywny miesiąc, ale może tak właśnie powinno być. Trzeba zwolnić, żeby wiosną wyruszyć z energią ku nowym wyzwaniom.
1 pada śnieg - jest radość // 2 przez noc zrobiło się biało // 3 pięknie i prosto // 4 ulubiony kalendarz Kal - od lat tylko ten |
Kal store
1 piątkowe popołudnie // 2 sobotni ranek // 3 w drodze do piekarni // 4 w kolejce po chleb i bagietki |
1 szwedzką semlę można kupić i w mojej sąsiedzkiej piekarni // 2 często go widuję w kolejce // 3, 4 kuszące te wypieki |
A co nam przyniesie luty? |
Chapeau bas .Jak zawsze ciekawie ( wizualnie i tekstowo ) , inspirująco ( czas odwiedzić stolicę ) .Dzięki za kolejną miesieczną kartkę z KAL kalendarza
OdpowiedzUsuńJeśli masz na myśli bazar Wolumen to niestety ale większość sprzedających to handlarze , producentów tam jest bardzo mało. Polecam bio bazar i Fortecę Kręglickich
OdpowiedzUsuń