Podróż do... Norwegii. Wyprawa na Preikestolen (kilka praktycznych rad)


Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o naszej rodzinnej wyprawie na Preikestolen. Może zima, to nie jest najlepszy czas na górskie wyprawy, ale jeszcze parę miesięcy i ten post może Wam się przydać, kiedy zaczniecie planować wiosenno letnie podróże. 
Po naszym wyjeździe do Norwegii, dostałam bardzo dużo wiadomości z pytaniami o praktyczne rady, a teraz mimo upływu kilku miesięcy, pytania wracają, więc postanowiłam podzielić się z Wami moimi doświadczeniami. 

Preikestolen  (Prekestolen), zwane przez okolicznych mieszkańców Hyvlatonnå (ambona) to jedna z największych atrakcji turystycznych Norwegii, a więc chętnych na wędrówkę jest dużo. Szacunkowe liczby mówią o 300 tysiącach osób rocznie. Widoki, które możemy podziwiać w trakcie wędrówki, a szczególnie te, które rozpościerają się po wejściu na górę są naprawdę oszałamiające i niesamowite. Patrząc na to co stworzyła natura, człowiek czuje, że powinien zrobić wszystko, żeby ją chronić i nie zniszczyć.

Preikestolen położone jest na wysokości 604 m  i leży nad długim na 40 km fiordem - Lysefjordem. Sama półka skalna jest praktycznie gładka jak stół. Jak wielki stół, bo ma wymiary 25x25 m. Powstała najprawdopodobniej ok. 10 tysięcy lat temu w wyniku pęknięcia skał pod wpływem mrozu. Zresztą te pęknięcia w skale można zobaczyć w trakcie wspinaczki. Robią niesamowite wrażenie, jakby skała miała się zaraz rozpaść i spaść do fiordu. Według naukowców monitorujących Preikestolen szybko to nie nastąpi ;-) 

Trasa na Preikestolen jest całoroczna, ale ze względu na warunki pogodowe najlepiej wybrać się tam wiosną, latem lub wczesną jesienią. 

Jeżeli już o pogodzie mowa. Przed wyjściem w górę, należy ją sprawdzić, bo nawet jeżeli u podnóża jest ciepło i słonecznie, to u góry może być zimno, wietrznie i deszczowo.

Ja sprawdzałam pogodę na norweskiej stronie YR, którą dostarcza norweski instytut meterologiczny.
Stronę w wersji angielskiej znajdziecie TUTAJ.

O prognozę można również dowiedzieć się w hotelu/schronisku, który znajduje się przy początku trasy. A także od pracowników Fundacji Preikestolen, których można znaleźć na parkingu obok lub w punkcie informacji turystycznej.

Trasa w zależności od tego, kto o niej pisze, uznawana jest za łatwą lub średnio trudną (według norweskich towarzyst turystycznych). Długość całej trasy to 8 km (w górę i w dół), a wejście i zejście zajmuje 4 godziny. 


Ostatnie odcinki prowadzą dość blisko przepaści, więc warto wziąć to pod uwagę mając lęk wysokości. Na samej półce nie ma żadnych zabezpieczeń ani barierek, więc trzeba uważać. Szaleńców, którzy chcą zrobić "zapierające dech w piersiach" zdjęcie nie brakuje i samo patrzenie na to co robią, wzbudza grozę.

Trasa rozpoczyna się w pobliżu parkingu przy hotelu/schronisku i oznaczona jest czerwoną literą "T". Początkowy odcinek lekko prowadzi pod górę, żeby następnie mieć płaskie i strome odcinki. Strome odcinki zbudowane są często ze skalnych bloków, które tworzą coś w rodzaju schodów. Czasami są dość wysokie, ale sprawne osoby bez problemu dadzą radę. Na trasie można spotkać osoby z bobasami w nosidełkach, z psami i sporo dzieci. Wchodzenie wbrew pozorom jest łatwiejsze niż schodzenie, szczególnie dla naszych stawów, co powinny wziąć pod uwagę osoby z problemami z kolanami.

Przed wyprawą zaopatrzcie się w dobre buty trekingowe z grubą, nieśliską podeszwą. Część kamieni i skał jest wilgotna nawet w suchy dzień, więc łatwo poślizgnąć się na nich. A w deszczowy dzień jest to tym większym problemem.

Kolejnym ważnym elementem jest ubranie. Trzeba przygotować się na nagłą zmianę pogody, więc coś ciepłego, zabezpieczającego od deszczu i wiatru jest niezbędne.

Latem dodatkowo przyda się krem z filtrami i okulary przeciwsłoneczne. 

Nawet jeżeli macie świetne i wygodne buty, weźcie ze sobą jakieś plastry z opatrunkiem lub na obtarcia. Nic nie ważą, a kiedy są potrzebne, a ich nie ma, wtedy są na wagę złota. 

Co jeszcze trzeba wziąć ze sobą? Jedzenie i picie.

Na trasie nic nie kupicie, a całodzienny wysiłek fizyczny sprzyja apetytowi i pragnieniu.

Jedzenie warto wziąć ze sobą z miejsca z którego wyruszacie. W hotelu jest co prawda restauracja, a na parkingu kawiarniana budka (czynna od 9.00 do 17.00), ale wybór nie jest bogaty, a ceny bardzo, bardzo norweskie. W hotelowej restauracji jest możliwość kupna kanapek zapakowanych na drogę. W okolicy nie ma żadnego sklepu (oprócz punktu z pamiątkami w hotelu).

Nie zaponajcie również o zapasie wody. Po drodze miniecie co prawda mały wodospad i jeziorka, z których można pić wodę, ale lepiej wziąć ze sobą pewną ilość, bo wspinaczka sprzyja pragnieniu. Po prawej stronie głównego wejścia do hotelu znajduje się kranik z bezpłatną, pitną wodą, w którym można napełnić butelki.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Co weźmiecie na górę, musicie znieść z powrotem. Na szlaku nie ma koszy na śmieci.

Kiedy najlepiej wyruszyć w trasę? Dla mnie zdecydowanie rano. Jest wtedy najmniej ludzi, latem nie ma skwaru, a nie wiadomo ile spędzimy czasu na górze. Oprócz tego nie będzie tłumu na samej górze. My wracaliśmy około 15.00 i mijaliśmy tabuny turystów zmierzających w górę. Oprócz tego, to nie jest dobra trasa, do powrotu po zmroku. Jeżeli jednak jest na to szansa, zaopatrzcie się w latarkę.

Oprócz latarki weźcie naładowany telefon. Oprócz zrobienia zdjęć, nigdy nie wiadomo, czy nie będzie konieczności wezwania pomocy. Warto również pamiętać, że na trasie są miejsca, gdzie nie ma zasięgu. Jak już mowa o konieczności wezwania pomocy, to warto przed wyruszeniem w trasę zapisać sobie ważne telefony. Oto one:

110 – straż pożarna
112 – policja
113 – pogotowie ratunkowe
120 – ratownictwo wodne


Warto również zapisać numery telefonów do JRCC czyli czegoś w rodzaju ratownictwa, które niesie pomoc zarówno w górach jak i na wodzie.

+47 51 51 70 00 – JRCC Norwegia Południowa
+47 75 55 90 00 – JRCC Norwegia Północna


Skoro mowa o porannej wyprawie na trasę, to warto wspomnieć o noclegu. My nocowaliśmy w hotelu u podnóża szlaku. Oprócz hotelu, ciut poniżej nad jeziorem, znajduje się stare schronisko, które również należy do hotelu. W schronisku są proste pokoje - 2, 4 i wieloosobowe (częściowo z łóżkami piętrowymi w większych pokojach) z umywalkami i ze wspólnymi łazienkami i wspólną salą, gdzie można spędzić czas z innymi i zjeść swój prowiant. 
Schronisko nieczynne jest zimą.

W hotelu jest wyższy standard. Pokoje mają własne łazienki, ale nie są zbyt duże. W sumie w głównym budynku jest 27 pokoi.
W hotelu można zjeść śniadanie (płatne dodatkowo lub w cenie pokoju). Śniadanie jest dobre i dość urozmaicone, a chleb wyjątkowo dobry. Osoby nocujące w hotelu i w schronisku mogą przez całą dobę przyrządzić sobie w hotelowej restauracji bezpłatną kawę lub herbatę.

Od maja do października można również wynająć nad jeziorem domek z hamakami do spania i zewnętrznym paleniskiem do gotowania.

Dla gości hotelowych parking jest bezpłatny. Dla pozostałych płatny jest 200 koron (około 100 zł) za dzień.

LINK DO HOTELU
https://preikestolenfjellstue.no/

Cztery kilometry od początku szlaku znajduje się camping, na którym można rozbić namiot lub xspsrkować campera. Nie ma domków do wynajecia. l
Na campingu znajduje się restauracja.
Wjazd na camping czynny jest od 7.00 do 22.00
Nie można wcześniej zrobić rezerwacji noclegu.
Tylko dla gości campingu możliwe jest wykupienie lotu widokowego helikopterem nad fiordem i Preikestolen. Lot trwa około 10 minut i
 odbywają się tylko w poniedziałki i czwartki. Kosztują 500 koron od osoby (około 250 zł)

LINK DO CAMPINGU
http://www.preikestolencamping.com/

Nocować można również na szlaku we własnym namiocie (norweskie prawo na to pozwala). Myślę, że jest to niezapomniane doświadczenie. Wyobraźcie sobie wschód słońca wysoko w górach, poranną kąpiel w rzeźkim jeziorze i śniadanie jedzone na kamieniu z oszałamiającym widokiem.

Miejsc na szlaku, gdzie fizycznie da się rozbić namiot jest kilka. W pobliżu półki skalnej, nie można już się rozbijać, o czym informuje znak informacyjny. 

Najpiękniejszym miejscem do nocowania w namiocie jest chyba wypłaszczenie w pobliżu jeziorek.

Znajduje się ono około 20 minut drogi od półki skalnej. Jego dużą zaletą oprócz bliskości końca szlaku i niesamowitych widoków jest dostęp do wody.

Jeżeli zejdziecie ze szlaku i ciężko Wam znaleźć drogę powrotną lub jesteście na dużym wypłaszczeniu skalnym w pobliżu jeziorek, szukajcie kopczyków usypanych z kamieni. One są tak rozmieszczone, że nawet przy słabej widoczności stojąc przy jednym, widać kolejny. 

Na wypłaszczeniu w pobliżu jeziorek stoi otwarty domek, w którym można schronić się w czasie burzy lub silnego deszczu. Domek jak i kopczyki z kamieni znajdziecie na zdjęciach poniżej.

Jak już dojdziecie na samą górę, będziecie zachwyceni widokami. Przestrzenią, potęgą przyrody, perspektywą i maleńkimi śladami promów pływających w dole. Wtedy można sobie uzmysłowić, jak wysoko znajdujemy się. Kiedy wejdziecie na nieco wyższą skałę tuż za półką, zobaczycie jeszcze bardziej niesamowitą panoramę.

Najbliższe lotnisko jest w Stavanger. Dotarcie stamtąd do początku szlaku zajmuje godzinę komunikacją miejską. 

My musieliśmy dojechać jeszcze tego samego dnia na lotnisko w Oslo, z którego razem z córką miałyśmy wieczorny lot do Warszawy. Droga miała nam zająć około siedmiu godzin, a wsiadając do samochodu wiedzieliśmy, że nie ma szans, żeby zdążyć. Ale ruszyliśmy, sprawdzając połączenia z innych lotnisk, czy są wolne miejsca na loty na drugi dzień, szukając hotelu...
Droga była przepiękna (czy w Norwegii mogłaby być inna?), ja rozmyślałam czy zadzwonić do szefowej jeszcze dzisiaj czy już na drugi dzień... ;-) Jechaliśmy dzieląc się wrażeniami i ustalając plan B.

Kiedy nadeszła godzina odlotu naszego samolotu, mieliśmy jeszcze prawie trzysta kilometrów do przejechania, ale jechaliśmy dalej. I kiedy zostało nam jakieś trzydzieści kilometrów do celu, weszłam na stronę lotniska i... okazało się, że nasz samolot jest opóźniony i ciągle znajduje się na ziemi. 

Wtedy wstąpiła w nas nadzieja. Zdecydowaliśmy, że wszystkie bagaże zostawiamy w samochodzie. Dokumenty, klucze i telefon do kieszeni i ruszyłyśmy z córką w szalony rajd przez lotnisko. Potem była najszybsza i najbardziej życzliwa kontrola bezpieczeństwa w moim życiu. Kolejny bieg, zajęcie miejsca w samolocie i krótki telefon do męża i syna, którzy czekali w samochodzie pod lotniskiem, że zdążyłyśmy i lecimy. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się z opóżnionego o trzy godziny samolotu.

Męska część naszej rodziny ruszyła do hotelu. 
Była już późna noc, po dniu pełnym wrażeń i emocji. Nasze bagaże jeździły jeszcze przez dwa tygodnie po Norwegii, Szwecji i Danii, towarzysząc chłopakom w reszcie ich męskiej wyprawy po północy Europy. 



















domek na trasie, w którym można się schronić
szczeliny skalne niedaleko końca trasy
kopczyki kamienne oznaczające szlak
Hotel na początku szlaku na Preikestolen




Komentarze