Sernik gianduia i trochę piemonckich wspomnień



Wspomnienia... Czasami wystarczy drobna rzecz, żeby je przywołać. Piosenka usłyszana w radiu, bilet odnaleziony w dawno nieużywanej torebce, zapach, który nagle nas otoczy, zdjęcie znalezione w książce, rozmowa z kimś dawno niewidzianym, smak ciastka zamówionego w kawiarni, sukienka, która wisi gdzieś głęboko w szafie... Tych rzeczy mogą być dziesiątki, ale ta chwila, kiedy wspomnienia wracają i znowu wszystko nam się przypomina jest bezcenna. Przynajmniej dla mnie.

Jakiś czas temu, ktoś się mnie spytał, gdzie jest zrobione pewne zdjęcie i wspomnienia wróciły jak lawina. 

W zeszłym roku w drodze do Turynu, zarezerwowaliśmy hotel gdzieś na wzgórzach w Piemoncie. Rezerwacje zrobiłam tak jak zawsze, kierując się tym czy budynek, pokój i łazienka podobają mi się, czy śniadanie składa się ze świeżych i lokalnych produktów i oceną wcześniejszych turystów. Można starannie wybierać hotel, ale tak naprawdę dopiero na miejscu okazuje się, czy miejsce spełnia nasze oczekiwania czy nie. 

To miejsce spełniło je wszystkie, a w dodatku pobyt tam został w mojej pamięci już na zawsze.

Piemonckie wzgórza porośnięte winnicami i plantacjami orzecha laskowego z małymi, starymi miasteczkami były piękne. Wśród wzgórz wyróżniało się jedno najwyższe, na którego szczycie wznosiła się stara rezydencja otoczona murem. Na górę wiodła kręta droga, którą niełatwo było znaleźć. Po dojechaniu okazało się, że nasz hotel mieści się właśnie w tej starej budowli. Składał się tylko z kilku pokoi i dużej sali jadalnej i wypoczynkowej. Jedno piętro zajmowało mieszkanie właścicielki i jej rodziny.

W hotelu byliśmy sami. Na powitanie urocza właścicielka przygotowała nam prostą kolację składającą się z lokalnych produktów i wina. Przygotowała ją tak po prostu, na przywitanie nas. Opowiedziała nam o historii budynku i osady u jej podnóża, o tym jak takie domostwa i wioski się wyludniają, o tym z jaką starannością o każdy szczegół robiła remont, jak ważny jest dla niej każdy produkt, jaki podaje na śniadanie gościom. 
To był cudowny wieczór, pełen rozmów, dobrego jedzenia i cudownych opowieści z niesamowitym widokiem, który roztaczał się za oknem. Na okoliczne wzgórza, pola, winnice, wioski. Zachodzące słońce dodawało barw i magii tej chwili.

Na drugi dzień, wyjrzałam przez okno i... nie zobaczyłam niczego. Wysokość na jakiej byliśmy powodowała, że tuż pod oknem mieliśmy dywan z chmur, który wszystko całkowicie spowijał. Uczucie było niesamowite. Takie zatrzymanie w czasie. Jakbyśby byli zawieszeni gdzieś w innej rzeczywistości.

Po godzinie słońce i lekki wiatr, przegoniły chmury i powoli zaczęła wyłaniać się okolica. To było kolejne magiczne wrażenie. I ono zostało ze mną już na zawsze. Wrażenia uchwycone na fotografii, nie oddają tego w pełni, ale pozwalają przywołać piękne wspomnienia.

I tak od jednego zdjęcia, moje wspomnienia powędrowały do specjalności tego regionu: orzechów laskowych i gianduii, a stamtąd już była krótka droga do upieczenia jednego z moich ulubionych serników - sernika gianduja.
Aksamitnego, delikatnego i jednocześnie intensywnego w smaku. Smakującego i pachnącego prażonymi orzechami laskowymi.

Dla miłośników nutelli ;-)

Jeżeli lubicie te smaki to zajrzyjcie do przepisu na jedno z moich ulubionych ciast  TORTA GIANDUIA lub na SERNIK GIANDUIA z serka mascarpone. W poście o serniku możecie też przeczytać czym jest gianduia i skąd się wzięła.
Jak chcecie zrobić dobrą domową nutellę, to przepis znajdziecie TUTAJ, a wersji wegańskiej TUTAJ.

B&B Viavai

Via Valfré 7, 10020 Casalborgone, Włochy 

http://www.viavai.to.it/






Sernik Gianduia 

spód
100 g orzechów laskowych*
320 g ciastek Digestive z mleczną czekoladą 
80 g stopionego masła

masa serowa
300 g orzechów laskowych*
250 ml śmietanki kremówki 30%
300 g mlecznej czekolady dobrej jakości
500 g tłustego sera śmietankowego (użyłam sera ze Strzałkowa)
500 g sera mascarpone
3 łyżki mąki ziemniaczanej
220 g (1 szklanka) cukru
5 jajek

*można kupić gotowe uprażone orzechy laskowe, bez skórki i wtedy nie trzeba ich samodzielnie prażyć


Przygotować prażone orzechy.
Nagrzać piekarnik do 200 stopni C. Na dużą blachę wysypać (wszystkie) orzechy i wstawić je do piekarnika na 10 minut. Po 5 minutach zamieszać orzechy na blasze, żeby równomiernie się uprażyły. Wyjąć na ściereczkę i lekko przestudzić. Trąc orzechy ściereczką pozbawić je skórki.

Tortownicę o średnicy 26 cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. 

Przygotować spód sernika.
Ciasteczka Digestive lekko pokruszyć i włożyć do pojemnika malaksera wraz orzechami (100 g). Zmielić  na gładką masę i  dodać stopione masło i jeszcze raz zmiksować. Wyłożyć masą dno oraz boki tortownicy, mocno dociskając. Wstawić do lodówki.

Przygotować masę serową.
Rozpuścić na parze mleczną czekoladę.
Orzechy laskowe (300 g) zmielić w malakserze na gładką pastę. W połowie miksowania dodać śmietankę i miksować do chwili, aż powstanie gładka masa. Dodać czekoladę i zmiksować do połączenia.

Do miski włożyć ser śmietankowy i mascarpone. Zmiksować na gładką masę. Dodać mąkę i cukier i zmiksować do połączenia. Cały czas miksując dodawać po 1 jajku. Dodawać kolejne jajko, kiedy poprzednie będzie już połączone z masą. 
Do masy serowej dodać masę orzechowo czekoladową i miksować na wolnych obrotach do połączenia obu mas.

Nagrać piekarnik do 180 stopni C.

Wyjąć tortownicę z lodówki. Wyłożyć na spód masę serową. Wyrównać szpatułką powierzchnię.
Wstawić formę do piekarnika i piec przez 15 minut. Po tym czasie zmniejszyć temperaturę do 120 stopni C i piec sernik przez około 105 minut.

Wyłączyć piekarnik i uchylić dzrzwiczki wkładając trzonek drewnianej łyżki.
Pozostawić sernik do powolnego wystudzenia na kilka godzin.

Całkowicie wystudzony wstawić do lodówki na całą noc.


Komentarze

  1. wspomnienia są bezcenne

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    W jakiej postaci ma byc czekolada dodawana do masy serowej?
    Sernik wyglada smakowicie i chcialabym go upiec,ale mam warpliwosci wlasnie w kwestii czekolady.
    Pozdrawiam i

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladę dodajemy płynną, po rozpuszczeniu na parze.

      Usuń
  3. Coś wspaniałego!
    Ależ to musiało być przeżycie...
    A sernik kusi niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybieramy się w tym roku na wakacje do Barcelony, i wiesz co? Viavai jest dokładnie na naszym szlaku powrotnym! Chyba się nie oprę i zarezerwuję pokój, choćby na jedną noc! :)

      Usuń
    2. No i w końcu byłam :) Faktycznie fantastyczne miejsce :) A właścicielka jest boska; nie można jej nie polubić :)
      Już się nie mogę doczekać, kiedy tam wrócimy :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.