Na wietrzny dzień. Szwedzkie bułki kardamonowe


 Lubię, gdy za oknem wieje wiatr. Kiedy zrywa ostatnie liście z drzew, a te niezgrabione rozwiewa po ulicy, kiedy targa włosy na głowie, zrywa kapelusze z głów, przewiewa resztki porannej mgły... Najchętniej byłabym w takiej chwili nad morzem, bo cieszą mnie spacery po plaży w sztormowe dni. Wzburzone fale, uginające się trawy na wydmach, walczące z wiatrem mewy, uginający się pod naporem wiatru nieliczni spacerowicze, psy z rozwianymi uszami... lubię na to patrzeć. 

Kiedy jestem w domu, a za oknem szaleje wiatr, piekę ciasto drożdżowe. Jego zapach pasuje mi do aury za oknem. Tak samo jak robienie na drutach kolejnej poduszki, czytanie książki w towarzystwie rozgrzewającej, korzennej herbaty i ciepłego koca, zagniatanie chleba, wałkowanie ciasta na makaron, rozmowy na ważne i nieważne tematy. Proste skojarzenia i proste przyjemności. Bo ważne jest dla mnie, żeby cieszyć się pogodą, tym co za oknem i tym co blisko mnie. Niezależnie od okoliczności.

Odkąd wróciłam ze Szwecji zwijam niezliczone ilości  drożdżowych bułek. Zmieniam nadzienia, testuję kolejne przepisy, wymyślam nowe. Jeszcze mi się to nie znudziło, więc w najbliższym czasie znajdziecie tu trochę zawijasów. 
W mojej ulubionej sztokholmskiej piekarni Petrus, bułki kardamonowe posypywane były grubo tłuczonym czarnym kardamonem. Bardzo polubiłam ten intensywny smak i chrupkość. Teraz i ja oprószam wierzch czarnym kardamonem. Spróbujcie i Wy.


Szwedzkie bułki kardamonowe 

 ciasto
25 g świeżych drożdży
250 ml letniego mleka
80 g rozpuszczonego masła i wystudzonego masła
40 g (3 łyżki) drobnego cukru
szczypta soli
1 jajko lekko ubite
450 g mąki pszennej typu 550
2 łyżeczki mielonego kardamonu (zielonego)

nadzienie
100 g miękkiego masła
50 g (1/4 szklanki) drobnego cukru
rdzeń z 1 laski wanilii lub 1 łyżeczka ekstraktu/pasty z wanilii
1 łyżeczka mielonego kardamonu (zielonego)
80 g marcepana 

wierzch
1 jajko lekko ubite
1 łyżka cukru wymieszana z 1/2 łyżeczki grubo utłuczonego czarnego kardamonu

W miseczce wymieszać mleko z drożdżami. Odstawić na 5 minut. W misce zmiksować jajko z cukrem i solą, dodać zaczyn drożdżowy i mielony kardamon. Zmiksować do połączenia. Dosypać  mąkę i miksować (końcówki haki) do uzyskania gładkiego i elastycznego ciasta (około 5-7 minut). Pod koniec miksowania dodać wystudzone masło. Miskę przykryć ściereczką i odstawić ciasto na 1 godzinę do wyrastania. 
Przygotować nadzienie miksując razem wszystkie jego składniki.

Wyrośnięte ciasto chwilę ugniatać dłońmi, żeby pozbyć się nadmiaru gazu. Rozwałkować je na prostokąt o wymiarach 40x50 cm. Na połowie ciasta rozprowadzić równomiernie nadzienie i złożyć ciasto na pół przykrywając nadzienie nieposmarowaną połową ciasta. Otrzymamy prostokąt o wymiarach 20x50 cm.Pokroić go zwykłym nożem lub nożem do pizzy na 16 pasków. Każdy pasek zwinąć spiralnie kilka razy, a następnie zwinąć w bułkę w formie ślimaka. Końcówki pasków powinny być na spodzie bułki. Zapobiegnie to rozwinięciu się drożdżówki w trakcie wyrastania i pieczenia. Układać bułki (zachowując odstępy) na dwóch dużych blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Odstawić do wyrastania na 1 godzinę.

Wierzch posmarować jajkiem i posypać cukrem wymieszanym z kardamonem.

Piekarnik nagrzać do 200 stopni C. Wstawić blachę do piekarnika i  piec 10-12 minut do zrumienienia się wierzchu. Studzić na kratce.


Przepis Bronte Aurell z książki "The Scandikitchen".

Komentarze

  1. Kardamon odkryłam całkiem niedawno, ale już dodanie szczypty nadaje piękny aromat :) Bułeczki urocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musisz bardzo uważać ;-) To miłość, która rozwija się w zawrotnym tempie. Kiedyś używałam go od czasu do czasu, teraz bardzo często. Nie tylko do wypieków.

      Usuń
  2. Uwielbiam takiego typu były, a te twoje Lo są zjawiskowe , przepięknie uplecione , wyglądają profesjonalnie i trudno , ale z opisu wydają się łatwe . A kardamon to mój ulubieniec obok kurkumy , imbiru czy cynamonu , ale ja uwielbiam pewnie 100% przypraw i ziół

    p.s Lo te drożdżowe bułeczki mi przypomniały ,ze obiecałaś zamieścić przepis na babkę drożdżową włoską , to było przy wpisie na ta babę z 100 żółtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margot, bardzo Ci dziękuję za te słowa uznania. Przemiło to przeczytać. Dobrze, że mi przypomniałaś o babie. Całkowicie uciekło mi to z głowy. To chodziło o babę pandoro. Odnajdę ten przepis (mam nadzieję)

      Usuń
    2. Naprawdę te buły są wyjątkowe , jak znajdę tylko ten czarny kardamon , bo zielony mam zawsze to też upiekę. Tak, tak to chodziło o babę pandoro.

      Usuń
    3. Czarny tylko na wierzch. Do nadzienia i ciasta zielony mielony. Daj mi chwile na poszukanie tego przepisu, ale teraz będę już pamietać.

      Usuń
  3. czarnego kardamonu w swych łapkach jeszcze nie miałam, jak dorwę zrobię te bułeczki z pewnością!
    jak zwykle czarujące zdjęcia i piękny kubas, mlecznik i talerzyk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję. Do środka ciasta i do nadzienia dodajesz zwykły, mielony kardamon (zielony). Czarnym posypuję wierzch. Bułki nabierają aromatu sosnowego lasu. Ja to bardzo lubię. Oczywiście, wierzch możesz posypać też cukrem ze zwykłym kardamonem albo cukrem perlistym. Pozdrawiam i życzę udanych wypieków.

      Usuń
  4. Smakowite! Z takimi bułeczkami siedzenie w domu podczas wietrznych wieczorów niestraszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Małe przyjemności na pogodowe niedogodności.

      Usuń
  5. Cudowne! poczułam ich zapach, nabrałam ogromnej ochoty je upiec!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się z tego cieszę. Daj znać jak upieczesz.

      Usuń
  6. Nieodmiennie podziwiam, że chce Ci się piec drożdżówki (i to jeszcze takie śliczne, dopieszczone).
    Ja nienawidzę wyrabiać cista drożdżowego.
    Srednio raz na pół roku, rok tak się napalę na jakiś przepis (często z Twojego bloga), że o tym zapominam i potem klnę na czym świat stoi i przez najbliższe pół roku pamiętam...
    ale zjadłabym taką ładną drożdzówkę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekę drożdżowe, bo lubię ten smak i... jego wyrabianie. Jak rośnie, jak pachnie w domu w trakcie pieczenia... Najcześciej wyrabiam je mikserem (oprócz tych świątecznych i kiedy nie mam przy sobie miksera). A czego nie lubisz w ich robieniu?

      Usuń
  7. Przymierzam się do podobnych, nazywają się knutar. W ogóle w Skandynawii uwielbiają kardamon. I ja też powoli się w nich zakochuję ;) Zapraszam do dodania przepisu do mojej akcji Kuchnia skandynawska 2015 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku traktowałam wypieki z kardamonem z dużą ciekawością, a teraz je uwielbiam.

      Usuń
    2. Akcja trwa jeszcze do poniedziałku. Czekam na Twoje zgłoszenie. Mam nadzieję, że dodasz, bo bułki są cudne.

      Usuń
  8. Spróbowałabym z największą rozkoszą :) Kocham aromat kardamonu...
    Pięknie te bułeczki pozwijałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję. Ja też kocham ten aromat.

      Usuń
  9. Czy te drożdżówki są również świeże kolejnego dnia? Uwielbiam drożdżówki. Często niestety kolejnego dnia, bez podgrzania nie zachwycają już swoją miękkością. Jak jest z tymi? Z góry dziękuję za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moni, one są wilgotne także na drugi dzień. W dużej mierze zawdzięczają to nadzieniu. Pozostałe (niezjedzone) bułeczki przykrywam ściereczką i na drugi dzień też są dobre.

      Usuń
  10. Rozumiem, że chodzi o 25 g świeżych drożdży? Bo to nie zostało określone w Twoim przepisie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.