Drożdżówki z karmelizowanymi jabłkami i nadmorskie rozmyślania.
Kiedy na drzewach wiszą ostatnie liście, jedziemy nad morze zamknąć nasz drewniany domek i ostatecznie zakończyć sezon. Lubię te jesienne wyjazdy. Jest trochę melancholijnie i nostalgicznie. Otoczenie nastraja do rozmyślań i rozmów. Puste plaże, intensywny zapach mchu w wilgotnym lesie i zimne noce to coś czego można być pewnym nad morzem o tej porze roku. Czasami jak nam się poszczęści to nie pada deszcz i świeci słońce.
Lubię wtedy chodzić po lesie i chłonąć to co mnie otacza. Wśród sosen na pojedynczych brzozach wiszą ostatnie żółte liście, w mchu rosną podjedzone przez ślimaki wielkie grzyby, a na bezlistnych krzaczkach jagód można znaleźć zapomniane owoce. Gdzieś w cienistej części lasu ciągle rosną czerwone jeżyny, które nigdy nie zdążą dojrzeć. Na wydmie zaskakują krzaki dzikiej róży, które wbrew nadchodzącej zimie właśnie zakwitły. Całość spowija cisza.
Słońce zachodzi nagle i tak bez ostrzeżenia wszystko tonie w mroku. Ciemność nocy pogłębiają mgły nadciągające znad łąk. Czerń jest wręcz gęsta. Gdzieniegdzie tylko widać maleńkie światełka przedzierające się przez pozasłaniane okna domów. I ta otaczająca wszystko cisza, która pozwala... znowu usłyszeć ciszę. Szum miasta i uliczny hałas to coś z czym żyję na co dzień i czego już nie zauważam. Tam wśród drzew znowu uczę się ciszy.
Powrót z ciemności do ciepłego domu smakuje jak szarlotka w deszczowy dzień. Trzaskające drwa w kominku brzmią jak najpiękniejsza muzyka. Do pełni szczęścia wystarczy koc, dobra książka i kubek gorącej herbaty.
A rano, kiedy wstaje nowy dzień, wszystko wygląda inaczej i nabiera koloru. Po plaży niesie się terkot z silników starych rybackich łodzi, mewy walczą w locie o upolowane właśnie ryby, a morze delikatnie szumi. To jeszcze nie sezon sztormów. To czas ciszy. I czas pustych plaż. Bez ludzi, bez bursztynów ukrytych w wodorostach, bez skarbów wyrzuconych na brzeg przez wzburzone fale.
Dla mnie to czas na spacer we dwoje, na niespieszne rozmowy, na bliskość, na gorącą kawę z termosu i na jeszcze ciepłe drożdżówki.
Drożdżówki z karmelizowanymi jabłkami
ciasto
25g świeżych drożdży
250 ml letniego mleka
100 g rozpuszczonego i wystudzonego masła
3 łyżki (40 g) cukru
szczypta soli
1 jajko lekko ubite
450 g mąki pszennej typu 550
skórka starta z 1/2 cytryny
nadzienie
3 jabłka
50 g masła
5 łyżek (70 g) cukru
1 łyżeczka cynamonu
skórka starta z 1/2 cytryny
wierzch
1 jajko lekko ubite
1 łyżka cukru wymieszana z 1/4 łyżeczki cynamonu
W
miseczce wymieszać mleko z drożdżami. Odstawić na 5 minut. W misce
zmiksować jajko z cukrem i solą, dodać zaczyn drożdżowy i
skórkę z cytryny i zmiksować do połączenia. Dosypać mąkę i miksować
(końcówki haki) do uzyskania gładkiego i elastycznego ciasta (około 5-7
minut). Pod koniec miksowania dodać masło. Miskę przykryć ściereczką i odstawić ciasto na 1 godzinę do
wyrastania.
Obrać jabłka, wykroić gniazda nasienne i pokroić w 1 cm kostkę. Na patelni rozpuścić masło. Dodać cukier i podgrzewać do lekkiego zbrązowienia cukru. Dodać jabłka i skórkę z cytryny. Podsmażać cały czas mieszając, do chwili, kiedy jabłka staną się lekko szkliste i pokryte masą karmelową. Dodać cynamon i wymieszać. Odstawić do wystudzenia.
Ciasto
chwilę ugniatać dłońmi, żeby pozbyć się nadmiaru gazu i rozwałkować je
na prostokąt o wymiarach 70x25 cm. Na cieście rozprowadzić równomiernie jabłka i ciasto zwinąć w rulon. Pokroić je na plastry szerokości
2 cm i układać je zachowując odstępy na dużej blasze wyłożonej papierem
do pieczenia. Odstawić ponownie do wyrastania na 1 godzinę.
Wierzch posmarować jajkiem i posypać cukrem wymieszanym z cynamonem.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni C. Wstawić blachę do piekarnika i piec 10-12 minut do zrumienienia się wierzchu. Studzić na kratce.
Ach, jak wspaniale i smacznie! Miłego!
OdpowiedzUsuńCudnie!Rozpieszczasz tą opowieścią! KOCHAM POLSKIE MORZE I TAK ZA NIM TĘSKNIĘ. ..Dziękuję ze przywołałas ten klimat w moim sercu. Pozdrawiam z zachmurzonej GB!
OdpowiedzUsuńCudnie!Rozpieszczasz tą opowieścią! KOCHAM POLSKIE MORZE I TAK ZA NIM TĘSKNIĘ. ..Dziękuję ze przywołałas ten klimat w moim sercu. Pozdrawiam z zachmurzonej GB!
OdpowiedzUsuńPieknie, jesiennie! A drozdzowki kusza I kusza!
OdpowiedzUsuńMoja jesień też jest nostalgiczna. I mglista, niemal bez przerwy :)
OdpowiedzUsuńPiękną masz puszkę :) A drożdżówki z pewnością smakowały niesamowicie :)
Piękny opis, piękne zdjęcia... drożdżówki też jakby wpisane w klimat. Przyjemnie czyta się takie posty... :)
OdpowiedzUsuńOj zjadłabym.
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie! :)
OdpowiedzUsuńW takim otoczeniu musiały smakować szczególnie dobrze! *.*
Klimatycznie i pysznie :)
OdpowiedzUsuńDużo bym dała za spacer po takiej pustej plaży
OdpowiedzUsuńCudnie Pani pisze. Trafiłam tu przypadkowo...uwielbiam takie miłe przypadki ☺.pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńCudnie Pani pisze. Trafiłam tu przypadkowo...uwielbiam takie miłe przypadki ☺.pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńto piórko... ach i och! :D
OdpowiedzUsuń