Szwecja, owoce moroszki i pyszny deser z jej dodatkiem.

 Nie zapomnę dnia, kiedy zakochałam się w Szwecji. Siedzieliśmy na plaży nad cieśniną Kattegat, niedaleko miasteczka Tylösand. Słońce świeciło, woda w morzu była niezwykle ciepła jak na Bałtyk, a my zajadaliśmy śledzie zagryzając chrupkim chlebem i popijając cydrem. Do kawy mieliśmy cynamonowe i jagodowe bułki. 

Na morzu widać było pojedyncze, skaliste wysepki, żaglówki i gdzieś w oddali promy płynące do Danii. Na wydmach wśród traw stały drewniane, białe i szare domy, a na masztach przed nimi powiewały szwedzkie flagi. Gdzieś w oddali rodzina z gromadką  dzieci urządziła sobie piknik. Dzieciaki o blond włosach biegały po nabrzeżnych skałach i puszczały latawce. Taki obrazek jak z folderu reklamowego, ale w pełni prawdziwy. Potem mój zachwyt Szwecją tylko się pogłębiał i wracałam tam, kiedy tylko mogłam.

Kiedy wymyśliłam sobie, że pouczyłabym się czegoś nowego, ale tym razem związanego nie z kuchnią, a moją pracą zawodową, wybór kraju padł oczywiście na Szwecję. I tak moje marzenia i plany się spełniają. Przede mną 10 dni pełnych nauki, ale też jeżdżenie na rowerze do pracy, fiki ze Szwedami, żeglowanie, wyprawa na szkiery, śniadania z widokiem na dachy wyspy Södermalm.... 

No właśnie śniadania. Dla mnie chyba najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Już się cieszę na owsianki z jogurtem i konfiturą z moroszki. Będę delektować się szwedzkimi smakami, które najbardziej lubię. Moroszkę (malinę polarną, malinę nordycką) jadłam pierwszy raz w Szwecji i pokochałam ten słodko cierpki smak. Za każdym razem przywożę sobie pewien zapas moroszkowych konfitur, ale też "poluję" na nie w sklepie Ikea. Można je tam kupić (w dziale spożywczym) w sezonie jesienno zimowym. Jak traficie na słoiki ze zdjęciem pomarańczowych malin i napisem hjortonsylt, nie wahajcie się ich kupić. 

Moroszka dziko rośnie na torfowiskach, bagnach i obrzeżach lasów na północy Skandynawii. Można ją również spotkać w Kanadzie i Rosji, a także na... północy Polski. Niestety u nas praktycznie nie owocuje. Dojrzałe owoce są koloru pomarańczowego (niedojrzałe - czerwone) i można je długo przechowywać w chłodzie, tak samo jak żurawiny. Mają duże ilości witaminy C (w dawnych czasach zapobiegały występowaniu szkorbutu), 75 g tego owocu pokrywa dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę.

Z moroszki najczęściej robi się dżemy, konfitury, soki a także likiery. Do kupna są również mrożone owoce i herbaty z dodatkiem suszonych owoców i liści. Olej z pestek tego owocu używany jest do produkcji kosmetyków. Pyszne są waniliowe lody z moroszką. Albo naleśniki. Albo sernik...

W Szwecji znajdziecie moroszkę pod nazwą hjortron, w Finlandii lakka, a w Norwegii multe lub molte.

Dzisiejszy przepis to mrożony deser, w którym wykorzystuje się zarówno konfiturę jak i likier. Przepis jest tak prosty i dobry, że warto go wykorzystać nie mając też tych składników. Wystarczy konfitura z innych owoców i dopasowany do niej smakowo likier.


Zdjęcie ze strony rokta.se


Parfait z moroszki

Hjortronparfait 

parfait

4 żółtka

160 g (1/2 szklanki) konfitury z moroszki*

4 łyżki (60 ml) likieru z moroszki

50 g cukru

300 ml śmietanki kremówki

ciasteczka orzechowe

35 g orzechów laskowych

15 g zblanszowanych migdałów

1 łyżka mąki pszennej

80 g drobnego cukru

1 białko

25 g rozpuszczonego masła

wierzch

8 łyżek konfitury z moroszki 

Przygotować parfait. 4 -6 ramekinów lub innych naczynek o pojemności około 100-150 ml wyłożyć folią spożywczą. Przetrzeć przez sito konfiturę  z moroszki. Dodać likier. Wymieszać. 

Na parze (w kąpieli wodnej) zmiksować w misce żółtka z cukrem. Miksować 2-3 minuty. Żółtka powinny zjaśnieć i zgęstnieć. Zdjąć miskę z garnka z gotującą wodą i miksować kolejne 2-3 minuty. Dodać masę żółtkową do konfitury z likierem. Wymieszać. W drugiej misce ubić śmietanę. Dodać do masy moroszkowej i całość delikatnie wymieszać łyżką lub szpatułką do połączenia. Masę przełożyć do naczynek wyłożonych folią spożywczą. Wstawić do zamrażalnika na minimum 4 godziny. Masa po tym czasie powinna być całkowicie zamrożona.

Przygotować ciasteczka orzechowe. Nagrzać piekarnik do 200 stopni C. Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Zmiksować na proszek orzechy i migdały. Dodać cukier i mąkę. Wymieszać do połączenia. W misce zmiksować na sztywno białko. Dodać rozpuszczone, wystudzone masło i delikatnie wymieszać (nie miksować). Dodać mieszankę orzechów, mąki i cukru. Delikatnie wymieszać łyżką lub szpatułką do połączenia.Wyłożyć na blachę łyżką 4 - 6 porcji ciasta. Lekko je rozpłaszczając. Wielkość ciastek należy dopasować do wielkości ramekinów. Piec ciastka około 10-15 minut do uzyskania złotego wierzchu. Ciastka wyjąć z piekarnika i zostawić na 1 minutę do lekkiego przestudzenia. Po tym czasie zdjąć je delikatnie z blachy i pozostawić do całkowitego wystudzenia. Ciastka lekko rozpływają się w trakcie pieczenia. Można dociąć je nożem lub foremką dopasowując do wielkości naczynek.

Na każdym ciastku ułożyć porcję parfait. Wierzch udekorować konfiturą z moroszki.

Łatwiej wyjąć deser z naczynek, kiedy lekko je się zanurzy w gorącej wodzie.

*do kupienia w dziale spożywczym sklepów Ikea pod nazwą hjortronsylt









Komentarze

  1. Jakie śliczne są te owoce, nie słyszałam o nich wcześniej. Ach, i te piękne widoki ze Szwecji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała możliwość, spróbuj ich koniecznie. A Szwecja, szczególnie przyroda tam jest zachwycająca.

      Usuń
  2. Lo, wspaniałe chwile przed Tobą!
    Ja też lubię Skandynawskie klimaty, i mam wspaniałe stamtąd wspomnienia.
    Jednak teraz ciągnie mnie w stronę bardziej słonecznych krain...
    Ale zawsze mam w spiżarni konfitury z moroszki i ten fiński likier.
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Amber chwile zapowiadają się niezwykłe. Bardzo się z tego cieszę. Mnie ciągnie ostatnio na północ.. Szczególnie do przyrody i do kuchni. Moi byli ostatnio w Norwegii i dotarli do koła podbiegunowego i wrócili zakochani. Uściski serdeczne.

      Usuń
  3. Lo przywoziłam sobie tę samą konfiturę, którą pokazujesz na zdjęciach. W Norwegii udało mi sie ją nawet zrywać :). Jest pyszna, ale droga w porównaniu z innymi konfiturami. Likier to dla mnie nowość, poszukam :). A parfait mnie urzekło :)
    Ciekawa jestem czego będziesz się uczyć...? Pobyłabym tam z Tobą :).
    Wykorzystaj ten cudny czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to opakowanie konfitury jest bardzo ładne :-) Kupiłam też w innych, ale to jest dla mnie najładniejsze. Zazdroszczę Ci tego zrywania. To jeszcze przede mną (mam nadzieję). U mnie syn z tatą dotarli w Norwegii do bieguna i też natrafili na moroszkę Szczęściarze. Likier (mimo, że jestem nielikierowa) jest pyszny. Co do nauki. Jadę na blok operacyjny ortopedyczny do szpitala Karolinska. Zobaczę jak tam operują połamane nogi i inne takie ;-) Wsiadaj na prom i przybywaj. Pobiegamy razem po szkierach. Uściski mocne, mocne.

      Usuń
    2. Szczęściarze rzeczywiście :)
      To ja bym mogła z Tobą pracować :) Już po operacji :). Nawet pracowałam kiedyś na ortopedii.
      Z tym promem to mi nie trzeba dwa razy powtarzać :), bo uwielbiam biegać w nowych miejscach, czas płynie zupełnie inaczej a okolica sama się poznaje :)
      :* :* :*

      Usuń
    3. To niezły duet tworzymy. Taki uzupełniający się. I to jest przyjemne.

      Usuń
  4. Lo, co za opis! Jakbym się w książce o Muminkach znalazła :-) A konfiturę kupie na pewno, będzie pretekst dowypadu Do IKEI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje słowa sprawiły mi wielką przyjemność. To porównanie jest urocze. Dzięki. Zajrzyj najpierw na stronę Ikea, bo nie ma jej w sprzedaży przez cały rok. Ale jak będzie: kupuj koniecznie.

      Usuń
  5. Lo, u Ciebie zawsze można się dowiedzieć czegoś ciekawego :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę koniecznie spróbować, kiedyś już o moroszce słyszałam. :) Udanego pobytu w Szwecji, również bardzo lubię tamtejsze widoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Jak na razie wszystko jest wspaniałe i oby tak dalej.

      Usuń
  7. Piekne skandynawskie klimaty :-) Alkoholu prawie nie pije, ale za Lakka przepadam, dzemik z moroszki jem z kwiczacym serkiem z Laponii-Leipäjuusto. Goraco polecam. Interesujacy artykul, jak zawsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. W Danii nazywa się to cudo "multebær", ale bardzo ciężko ją znaleźć, niestety...
    Deser z pewnością smakował wybornie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.