Smaki jesieni. Szarlotka na cieście gryczano orzechowym.


Muszę się Wam przyznać, że jesienią ogarnia mnie jabłkowe szaleństwo. Na targu krążę wśród skrzynek i w amoku kupuję olbrzymie ilości tych owoców. Uwielbiam tę różnorodność i bogactwo odmian jabłek.  Lubię poznawać nowe, ale też z przyjemnością wracam do dobrze mi znanych. Wystarczy zmienić region kraju, a już w skrzynkach piętrzą się inne odmiany jabłek. W czasie pobytów w Poznaniu kupuję kilogramy boskopów, które praktycznie są nieosiągalne w moich stronach. A szarlotka z boskopów jest taka dobra... 
W drodze na narty często zatrzymujemy się na nocleg w Grazu, stolicy austriackiej Styrii, która słynie z bogactwa jabłek. Rano, kiedy jest jeszcze ciemno, pędzę na targ, żeby nakupić jabłek nieznanych mi odmian. Proszę sprzedawców, żeby na torebkach napisali mi ich nazwy.  Inaczej wszystko by mi się pomyliło. 
Włoski Tyrol dumny ze swojego strudla jabłkowego, również może się pochwalić bogactwem odmian. Tam również doznaję amoku wśród skrzynek z jabłkami. To coś w rodzaju turystyki jabłkowej. W każdej podróży pędzę na targ i próbuję lokalnych odmian.

Większość zjadam na surowo, ale część owoców kończy w ciastach, deserach  lub ukochanym bretońskim sosie do mięsa. 
W szarlotkach lubię łączyć różne odmiany jabłek. Kwaśne ze słodkimi, rozpadające się w czasie pieczenia z tymi, które zachowują formę do końca. 
Tym razem jabłka połączyłam z innym przysmakiem jesieni - orzechami. Do tego trochę mąki gryczanej, która daje ciastu niezwykłego smaku i wyszła mi kolejna pyszna szarlotka.

A jakie są Wasze ulubione odmiany jabłek i jak najchętniej je zjadacie?



 Szarlotka na cieście gryczano orzechowym

ciasto
200 g miękkiego masła
100 g cukru pudru
szczypta soli 
1 jajko
50 g orzechów włoskich (zmielonych)
100 g mąki gryczanej
200 g mąki pszennej

nadzienie
30 g masła
1 kg jabłek
50 g jasnego cukru muscovado (można użyć innego brązowego lub zwykłego)
1 łyżeczka skórki z cytryny
1/2 łyżeczki cynamonu
2 szczypty świeżo zmielonej gałki muszkatałowej
3 łyżki konfitury z płatków róż lub konfitury figowej lub konfitury z owoców róży...

W misce zmiksować na gładką masę masło z cukrem i solą. Dodać jajko i zmiksować do połączenia. Dodać zmielone orzechy i ponownie zmiksować do połączenia.  Dodać wymieszane oba rodzaje mąk (gryczaną i pszenną) i miksować do chwili, kiedy całość połączy się na gładkie ciasto. Miksowanie z mąką powinno trwać jak najkrócej. Formę o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Dno wyłożyć 2/3 całości ciasta. Ciasto jest dość miękkie. Można rozprowadzić je przy pomocy łyżki. Wstawić formę z ciastem do lodówki na 1 godzinę. Resztę ciasta owinąć folią spożywczą i też wstawić do lodówki.
Jabłka obrać, wykroić gniazda nasienne i pokroić na małe kawałki. Można je również zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Na dużej patelni rozpuścić masło. Dodać jabłka i mieszając podsmażać je przez 7-10 minut. Dodać cukier, skórkę cytrynową i przyprawy korzenne. Wymieszać i podsmażać przez 1 minutę.Przełożyć do miski i zostawić do wystudzenia.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C. Wstawić do niego formę z ciastem i podpiec przez 15 minut do uzyskania złocistego koloru. Ciasto wyjąć z piekarnika. Rozsmarować na nim konfiturę (z fig lub z róży) i rozłożyć równomierną warstwą jabłka. Z reszty ciasta (mały kawałek, który chłodził się w lodówce) zrobić palcami kruszonkę i rozsypać ją na wierzchu ciasta. Wstawić ponownie do piekarnika i piec około 30 minut do zezłocenia kruszonki. 
Wystudzone można posypać cukrem pudrem.


Komentarze

  1. Jaka piękna! Ta ''skorupka'' aż sama prosi się o skubanie heh :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chrupiąca, maślana i pachnąca. Aż prosi się o powtórkę.

      Usuń
  2. Wspaniala! Ja bardzo lubie jonagold i lobo (zawsze zajadam sie nimi w Polsce). A tu gdzie mieszkam ( w DE) jezdzimy na farmy i kupujemy jablka calymi workami (zupelnie inne, nowe gatunki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To liczę na rady odnośnie niemieckich odmian jabłek. W tym roku spędzamy tam (DE) święta i będę ich trochę potrzebowała :) a lobo to smak mojego dzieciństwa.

      Usuń
  3. Zestawienie smaków przemawia do mnie i kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sie cieszę. Mam nadzieje, ze skusi skutecznie.

      Usuń
  4. Ja nie zapomnę do końca życia praktyk w sadzach doświadczalnych SGGW i jabłek rozmaitych odmian jedzonych prosto z drzewa... nie ważne było, że jeszcze nie dojrzałe, chrupały obłędnie!
    ja najbardziej lubię te chrupiące i soczyste, najlepsze właśnie w miesiącach jesiennych od Celeste począwszy, przez Rubin, Jonagored i Champion, a do wypieków Antonówka i Renety i faktycznie połączenie tych deserowych, słodkich z tymi kwaskowymi do przetwarzania sprawdza się genialnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. To Ty miałaś genialne praktyki. Tylko pozazdrościć. Mój mąż jedne miał w... zakładach mięsnych. To chrupanie w jabłkach jest fantastyczne. Nie lubię miękkich. W dzieciństwie zajadałam się koksami. Czasami spotykam je na targach, ale to już nie ta stara odmiana. Marzą mi się takie koksy kupione od kogoś ze starej przydomowej jabłonki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie z kosztelą i ananasem. To co obecnie można kupić nie ma smaku, kiedyś od koleżanki, z przydomowej jabłonki zrywałam ananasy wielkie jak głowa niemowlaka i pyszne tak, ze słów brak, drzewo owocowała co drugi rok ale za to jak!
      Praktyki faktycznie były świetne. Pół roku spędziłam wśród drzew owocowych, pomidorów, kalafiorów, melonów i arbuzów, fasolek i innych warzyw. Z naręczami warzyw dziwnych odmian wracałam do domu.

      Usuń
  6. Cudowna szarlotka! Zjadłabym kawałek takiej ciepłej jeszcze..mmmm, rozpływam się.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.