Magiczne Skagen i duńska zupa rybna.
Siedząc na szwedzkiej plaży w okolicach Helsinborga, zajadałam śledzie i patrzyłam na duńskie miasto Helsingør po drugiej stronie cieśniny. Wtedy pierwszy raz zapragnęłam pojechać do Danii. Potem bywając w Göteborgu, nieraz tęsknie patrzyłam na promy przepływające cieśninę Kattegat. W tym mieście zawarłam znajomość z klasykiem szwedzkiej kuchi -tostem ze Skagen i zamarzyłam, żeby zobaczyć to magiczne miejsce, od którego tost nosi nazwę.
I któregoś jesiennego popołudnia wsiedliśmy na prom do Danii. Szwecja pożegnała nas słońcem i wysokimi temperaturami, a Dania przywitała zimnem i niesamowitą wichurą. Taka pogoda nie jest zbyt przyjemna do zwiedzania, ale do podróży do Skagen wręcz wymarzona. Tam, a dokładnie na półwyspie Grenen na samej północy Danii łączy się morze Północne z Bałtykiem. Niesamowite jest to, że to... widać. W wietrzny, sztormowy dzień morskie fale zderzają się z ogromną siłą, tworząc niezwykłe widowisko. Wody tych dwóch mórz mają różne zasolenie, a więc też różną barwę i widać granicę w której się stykają. Można to szczególnie zaobserwować w bezwietrzny dzień, za to w czasie sztormu mamy szaleństwo żywiołów. Wąski piaszczysty cypel stanowi idealne miejsce do obserwacji morskiego spektaklu. Pokusa zanurzenia nóg w dwóch morzach naraz jest wielka, ale trzeba to sobie wybić z głowy. Niezwykle silne prądy jakie tam panują stanowią wielkie niebezpieczeństwo dla osób, które chcą tylko zamoczyć nogi. Zakaz wchodzenia do wody i kąpieli obowiązuje na odcinku kilku kilometrów.
Nie tylko morze tam się różni, ale też plaża. Po stronie bałtyckiej leżą znane nam muszelki i kamyczki, a po drugiej rozgwiazdy i kosmicznie wyglądające przyrośnięte do kamieni wodorosty .
Niesamowitego krajobrazu dopełniają rozległe wydmy porośnięte trawami i rokitnikiem. Wśród nich znajdują się pozostałości bunkrów z okresu II wojny światowej i
grobowiec duńskiego poety i malarza Holgera Drachmanna.
Nieopodal cypla znajduje się niewielkie miasteczko Skagen, które dało nazwę XIX wiecznej grupie artystów, którzy tam mieszkali i tworzyli. Niezwykłe światło przyciągnęło w to miejsce malarzy, którzy opuścili swoje pracownie, żeby malować w plenerze. Wiele z powstałych wtedy dzieł można oglądać w miejscowym muzeum.
Wizyta w tym urokliwym, żółtym miasteczku to dobra okazja, żeby poznać duńską kuchnię. Z pobliskiego portu do barów i restauracji dostarczane są ryby i owoce morza, z których robione są proste i pyszne dania. Jedną z miejscowych specjalności jest zupa rybna. Łatwa do zrobienia i bogata w smaku. Miłośnikom ryb będzie bardzo smakować.
zdjęcie ze strony navigareyc.pl |
Zupa rybna ze Skagen
fiskesuppe fra Skagen
bulion rybny
1000 g resztek z ryb (ości i pozostałości filetowaniu)
1 duży ząbek czosnku
1 duża cebula
1 por
1 marchew
1 duży pomidor
3 łyżki oliwy z oliwek
3/4 szklanki wytrawnego białego wina
3 liście laurowe
5 ziaren ziela angielskiego
10 ziaren pieprzu
1 łyżka soli
8 szklanek (2 litry) wody
zupa
1/3 szklanki wytrawnego białego wina
1 łyżka soku z cytryny
3/4 szklanki śmietanki kremówki
1/2 łyżeczki pręcików szafranu
1 por
1 marchew
250 g mięsa z langustynek (można zastąpić krewetkami lub rakami)
12 dużych obranych krewetek
120 g filetu z łososia
120 g filetu z dorsza (można użyć też flądry lub śledzia)
1 łyżka posiekanego kopru
Przygotować bulion. Warzywa posiekać w ok. 1 cm kostkę i podsmażać na oliwie przez około 3-5 minut. Warzywa nie powinny się zrumienić. Dodać białe wino, liście laurowe, ziele angielskie, sól i pieprz. Gotować przez 5 minut. Przełożyć zawartość patelni do garnka. Dodać resztki rybne i wodę. Doprowadzić do zagotowania, zmniejszyć ogień i gotować całość przez około 30 minut. Przecedzić całość. Zachować płyn.
Przygotować zupę. Marchew i pora pokroić w cienkie plastry. Filety z ryb pokroić w około 2 cm kostkę. W garnku gotować białe wino na małym ogniu przez ok. 5 minut. Dodać odcedzony bulion rybny, sok z cytryny, śmietankę i szafran. Doprowadzić do zagotowania, podgrzewając całość na małym ogniu. Dodać pora i marchewkę i gotować przez 5 minut. Dodać krewetki i langustynki i gotować przez 2 minuty. Dodać mięso ryb i gotować kolejne 2 minuty. Dodać koper i wymieszać. Ewentualnie dosolić do smaku.
Zupa bardzo dobrze smakuję podana z grzankami czosnkowymi.
Przepis Trina Hahnemann z książki "The Scandinavian cookbook"
Pyszna zupa i wspomnienia z podróży.
OdpowiedzUsuńMnie przed wyprawą w tamte strony zawsze powstrzymuje ten chłód...
Kiedyś spędziliśmy lato podróżując po Skandynawii i to są raczej jesienne wspomnienia...
A słynny tost ze Skagen podaje mi czasami moja Sąsiadka Dunka.
Pozdrawiam Cię.
My byliśmy w październiku i w Szwecji była cudowna pogoda i bardzo ciepło, za to w Danii zimno, z wichurami i deszczami. Myślę, że w Skandynawii ciężko przewidzieć pogodę. Taki jej urok. Mnie pociąga wyjazd tam w grudniu. Taka mała perwersja. Uściski serdeczne.
Usuńpiekne miejsce pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że Ci się spodobało.
UsuńWakacje w tym roku spędzamy właśnie w okolicy Skagen, więc będę mogła spróbować oryginału i podziwiać widoki :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniale. Sama z przyjemnością bym tam wróciła. Północ Danii bardzo mi się podobała. Wspaniałych wrażeń i wypoczynku Wam życzę.
Usuńpiękne widoki, można się rozmarzyć:) coś pięknego!
OdpowiedzUsuńa na taką zupkę wpraszam się zawsze i wszędzie;)
Widoki i okolica są bardzo surowe, szczególnie w pochmurny dzień, za to żółto białe miasteczka wręcz świecą słońcem. A zupę szczerze polecam.
UsuńCiągnie mnie niesamowicie w tamte tereny. Narazie to tylko marzenia, ale kto wie, może kiedyś się spełnią :). Piekne zdjęcia .
OdpowiedzUsuńTrzeba marzyć, żeby można było te marzenia spełniać. Za mną Skandynawia bardzo długo chodziła, ale zawsze był jakiś inny kierunek podróży. Aż w końcu... wszystko się odmieniło i byłam 3 razy w półtora roku. Trzeba marzyć, żeby marzenia mogły się spełniać. A ja Ci życzę ich spełnienia.
Usuńcoraz mocniej jestem przekonana, ze urodziłam się po złej stronie Bałtyku ;)
OdpowiedzUsuńniesamowite miejsce i tak jak nie lubię podróżować tak bym chciała się natychmiast tam znaleźć.
pozdrawiam
I ja czasami myśle, jak inaczej jest po tamtej stronie, ale wtedy pomaga mi świadomość ciężkich, ciemnych i długich zim ;) ja mogłabym podróżować BARDZO często :)
Usuńuwielbiam Danię, w Skagen też byłam - coś pięknego i niesamowitego!
OdpowiedzUsuńA jaką pogodę miałaś? Gładkie morze czy sztorm?
Usuńszczerze mówiąc nie pamiętam, byłam w Danii 4 lata temu ;) wydaje mi się, że gładkie morze, ale pewności nie mam.
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNie znam dunskiego - ale troche kumam szwedzki - i wydaje mi sie, ze rowniez w dnuskim "med" odpowiada na pytanie 'z kim, z czym' - w tym kontekscie chyba poprawniej byloby uzyc 'fra'. Suppe fra Skagen.
Milego dnia :)
Hej, ja też nie znam. Taką nazwę widziałam na karcie w restauracji, ale zgłębię temat, bo mnie teraz to męczy. Jak będę miała pewność, to poprawię. Dzięki za uwagę i pozdrawiam.
UsuńA ja znam :) Ale żeby być na 100% pewną, zawołałam mojego Duńczyka: "med" jest w tym wypadku błędem, który się musiał wkraść do karty dań. Oznacza bowiem "z", w sensie "zupa z czymś". "Ze Skagen" - "fra" :)
UsuńDziękuję Wam za uwagę i dogłębną analizę. Staram się unikać takich błędów, ale czasami muszę polegać na tym jak jest napisane. W przepisie już jest poprawka po Waszych wskazówkach. Dzięki.
UsuńByłam parę lat temu. Niesamowite miejsce. Zresztą cała Dania bardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńTo całkowicie rozumiesz mój zachwyt.
UsuńWygląda to genialnie. Właśnie w taką mocno wietrzną pogodę, kiedy fale, zamiast płynąć do brzegu, zderzają się ze sobą z ogromną siłą... Nie mogłam się na to napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńMnie w Skagen intryguje Muzeum Pluszowego Misia, przy kolejnej wizycie mam w planie je zwiedzić :)
To szczęściara z Ciebie (jak ja), że trafiłaś na wietrzną pogodę. Nas wiatr prawie przewracał, ale widoki mieliśmy genialne.
UsuńŻałuję, że z moich odwiedzin Skagen, ponad 20 lat temu, nie mam żadnych zdjęć. Ale wspaniale odświeżyć wspomnienia dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńWyjazd w grudniu do Danii jak najbardziej polecam, Skandynawowie są najlepsi w tworzeniu bożonarodzeniowej atmosfery, owszem, szybko się robi ciemno (jak w Pl), ale Duńczycy podkręcają hygge jeszcze bardziej;-), wspaniale wspominam święta tam.
OdpowiedzUsuńJa mam takie ciche marzenie gdzieś w głębi głowy, żeby wynająć na prowincji w Skandynawii mały, czerwony domek i tam zorganizować Święta. Jedyne co mnie powstrzymuje to dwa koty, które ciężko wwieść tam bez kwarantanny. A ich rasa doskonale by pasowała, bo są norweskie leśne.
Usuń