Torta della nonna. Wspomnienie toskańskich smaków.
Tegoroczna nasza Wielkanoc zapowiada się pięknie. W domku nad morzem, z dużym stołem na tarasie, z przysmakami według rodzinnych receptur zrobionymi z miejscowych produktów. Trochę rzeczy weźmiemy oczywiście też ze sobą - domowy żur kiszony od kilku dni, ziemniaki z Poznania, jajka z Mazur, ale reszta ma być z założenia miejscowa. Ser, śmietana, masło z malutkiej mleczarni w Perlinie, biała kiełbasa z Bychowa, śledzie z Sasina, chleb z Minkowic... Dobre regionalne produkty.
W sobotę zapach pieczonych drożdżowych bab będzie się mieszał z zapachem lasu. Do tego dwa koty, które nie widziały się przez parę miesięcy. Dla naszego będzie to pierwsza, długa podróż i pierwszy pobyt poza domem.
To przede mną, a za mną kilka niesamowitych dni w Toskanii. Dzisiaj mam dla Was przedsmak tego, co będzie na blogu po świętach. Będzie wino z Chianti i moje ukochane Vin Santo z cantuccini, będą włoskie wypieki, ravioli z kwiatami rozmarynu, zielone wzgórza, karczochy, florencki targ...
A na razie jest włoski klasyk - torta della nonna. Krucha tarta babci z nadzieniem waniliowym (crema pasticcera), obficie posypana orzeszkami pinii. Jest też we włoskiej kuchni męska wersja - torta del nonno - tarta dziadka. Z nadzieniem czekoladowym posypana płatkami migdałów. Na nią też przyjdzie czas.
A na razie życzę Wam radosnej Wielkanocy.
Torta della nonna
kruche ciasto
100 g masła (w temperaturze pokojowej)
175 g mąki pszennej tortowej
1 łyżeczka skórki startej z pomarańczy
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
1 jajko
50 g drobnego cukru
szczypta soli
1 łyżka mleka (opcjonalnie)
krem waniliowy
500 ml mleka pełnotłustego
1 laska wanilii
1 duży pasek skórki z cytryny (ścięty obieraczką do jarzyn)
1 duży pasek skórki z pomarańczy (ścięty obieraczką do jarzyn)
3 żółtka
100 g cukru
50 g mąki kukurydzianej
50 ml Marsali lub Vin Santo lub likieru pomarańczowego typu Cointreau
wierzch
100 g orzeszków pinii
1 czubata łyżka cukru pudru
1 jajko
W misce zmiksować masło z cukrem, solą, jajkiem i skórkami na gładką masę. Dodać mąkę i zmiksować całość do połączenia się składników. Jeżeli ciasto jest za suche dodać 1 łyżkę mleka. Nie miksować zbyt długo, bo kruche ciasto będzie twarde po upieczeniu. Uformować je w kulę, zawinąć w folię spożywczą, lekko spłaszczyć i włożyć do lodówki do schłodzenia na 1 godzinę.
Przygotować krem. Zagotować mleko z rozciętą na pół laską wanilii i skórkami cytrusów. W misce wymieszać (zmiksować) żółtka z cukrem i mąką. Do masy żółtkowej, cały czas miksując, dolać mleko. Wymieszać do połączenia i przelać całość z powrotem do garnka. Mieszając cały czas, doprowadzić do zgęstnienia i zagotowania się kremu. Zdjąć z ognia, dolać likier lub wino deserowe. Wymieszać. Przełożyć krem do czystej miski. Wierzch przykryć folią spożywczą i odstawić do wystudzenia.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C.
Ciasto podzielić na dwie nierówne części (2/3 i 1/3). Oprószyć je lekko mąką z dwóch stron. Większą część rozwałkować pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia na grubość 5 mm. Formę do tart o średnicy 23 cm posmarować masłem.
Wyłożyć jej dno i boki rozwałkowanym ciastem. Z kremu wyjąć laskę wanilii i skórki i wyłożyć go na ciasto. Drugi kawałek ciasta rozwałkować jak poprzedni i nałożyć go na wierzch. Odkroić zwisające boki. Wierzch ciasta posmarować rozbełtanym jajkiem i ponakłuwać widelcem. Posypać orzeszkami piniowymi. Wstawić do piekarnika i piec 25-30 minut. Wierzch ciasta powinien się lekko zrumienić. Posypać cukrem pudrem i odstawić do wystudzenia.
kruche ciasto
100 g masła (w temperaturze pokojowej)
175 g mąki pszennej tortowej
1 łyżeczka skórki startej z pomarańczy
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
1 jajko
50 g drobnego cukru
szczypta soli
1 łyżka mleka (opcjonalnie)
krem waniliowy
500 ml mleka pełnotłustego
1 laska wanilii
1 duży pasek skórki z cytryny (ścięty obieraczką do jarzyn)
1 duży pasek skórki z pomarańczy (ścięty obieraczką do jarzyn)
3 żółtka
100 g cukru
50 g mąki kukurydzianej
50 ml Marsali lub Vin Santo lub likieru pomarańczowego typu Cointreau
wierzch
100 g orzeszków pinii
1 czubata łyżka cukru pudru
1 jajko
W misce zmiksować masło z cukrem, solą, jajkiem i skórkami na gładką masę. Dodać mąkę i zmiksować całość do połączenia się składników. Jeżeli ciasto jest za suche dodać 1 łyżkę mleka. Nie miksować zbyt długo, bo kruche ciasto będzie twarde po upieczeniu. Uformować je w kulę, zawinąć w folię spożywczą, lekko spłaszczyć i włożyć do lodówki do schłodzenia na 1 godzinę.
Przygotować krem. Zagotować mleko z rozciętą na pół laską wanilii i skórkami cytrusów. W misce wymieszać (zmiksować) żółtka z cukrem i mąką. Do masy żółtkowej, cały czas miksując, dolać mleko. Wymieszać do połączenia i przelać całość z powrotem do garnka. Mieszając cały czas, doprowadzić do zgęstnienia i zagotowania się kremu. Zdjąć z ognia, dolać likier lub wino deserowe. Wymieszać. Przełożyć krem do czystej miski. Wierzch przykryć folią spożywczą i odstawić do wystudzenia.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C.
Ciasto podzielić na dwie nierówne części (2/3 i 1/3). Oprószyć je lekko mąką z dwóch stron. Większą część rozwałkować pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia na grubość 5 mm. Formę do tart o średnicy 23 cm posmarować masłem.
Wyłożyć jej dno i boki rozwałkowanym ciastem. Z kremu wyjąć laskę wanilii i skórki i wyłożyć go na ciasto. Drugi kawałek ciasta rozwałkować jak poprzedni i nałożyć go na wierzch. Odkroić zwisające boki. Wierzch ciasta posmarować rozbełtanym jajkiem i ponakłuwać widelcem. Posypać orzeszkami piniowymi. Wstawić do piekarnika i piec 25-30 minut. Wierzch ciasta powinien się lekko zrumienić. Posypać cukrem pudrem i odstawić do wystudzenia.
Przepis Katie Caldesi z książki The Italian cookery course".
wygląda mega apetycznie...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba.
UsuńBlog od którego nie idzie się oderwać....CUDOWNY !!!!! Dziękuje za sprawianie takim ludziom jak ja tej wzrokowej jak i smakowej przyjemności.... gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo za piękne i przemiłe słowa. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że tak go odbierasz. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńPiekne wspomnienia z Toskanii, basniowej krainy! Cudne zdjecia, tak mi sie marzy tam wrocic!
OdpowiedzUsuńBlog, ktory zawsze "pachnie" I pozwala marzyc! Wesolych Swiat Wielkanocnych I moc wspanialych wpisow, Mila
Mila sprawiłaś mi wielką przyjemność swoimi słowami. Serdecznie dziękuję. Wesołych Świąt.
UsuńBajeczny przepis, a następnych nie mogę się już doczekać;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Będą na 100 %, bo... weszłam w fazę toskańską. ;)
UsuńJak przeczytałam o produktach regionalnych a wśród nich pojawiło się Sasino obudziły się moje najlepsze z najlepszych wspomnień. Sasino a właściwie niedalekie Stlio to kawał mojego życia i to w najlepszym czasie młodości. Niestety "mojego" Stlio już nie ma, Sasino też zmieniło swoje oblicze, ale i tak serce bije mi mocniej jak ktokolwiek wspomina te nazwy.
OdpowiedzUsuńNiestety, nasze ukochane miejsca zmieniają swoje oblicza. Czasami są to zmiany niekorzystne. W moim ulubionym miejscu nad Bałtykiem, połacie łąk, zostały zabudowane domami. Niespójnie architektonicznie, niespójnie z otoczeniem... Szkoda... Mimo tych zmian sentyment pozostaje. Ja byłam w Stilo w lutym. Byliśmy tylko my, latarnia morska, morze i las. Pięknie.
UsuńNo właśnie, zmiany są akceptowalne i nieuniknione, ale mniej bolą gdy idą w dobrym kierunku. W Stilo nie ma już "buczka" za to liczne budy fastfoodowe (przynajmniej tak było kiedy ja ostatni raz je odwiedziłam). No i najpiękniejsz plaża nad Bałtykiem przestała być bezludna (a taka była w sezonie). Za to Sasino mile mnie zaskoczyło, zwłaszcza pałac, który pamiętam jako totalną ruinę. Takie zmiany to ja rozumiem - choć sama nigdy nie skorzystam z usług tego miejsca, ale fajnie, że ktoś ocalił je od nicości i stworzył coś fajnego.
UsuńBudy, budki, reklamy, bilbordy, wypożyczalnie tego i owego... Rozumiem, że potrzebna jest infrastruktura dla turystów, ale niech ona podlega jakimś regułom. Klimat dawnych miejscowości nadmorskich można poczuć tylko w zimie. Ja na plaży w Stlo nie spotkałam żywej duszy! Tylko to był luty.
UsuńMniam, mniam! Zrobię!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę.
Usuńahh ja też wybieram się do Toskanii, po Twoim wpisie już nie mogę się doczekać :-) A tartę też zrobię sobie na przedsmak hehe ;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPo świętach znajdziesz tutaj trochę toskańskich klimatów, przepisów i adresów miejsc wartych odwiedzenia. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie miły przedsmak wyjazdu. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJa muszę czekać do września na Toskanię:-)
OdpowiedzUsuńA tarta przecudna, z kremem waniliowym brzmi nieziemsko:-) I ten piniowy wierzch, whmm... Wesołych Świąt:-)!
Cudowne widoki, nie mogę się napatrzeć! :) Kocham Włochy i tęsknię bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Wróciłaś :) Toskania wiosna ma wyjątkowy urok:) Turystów mniej,a widoki nadal cudne :)
OdpowiedzUsuńWiesz, Lo, że piekłam to ciasto dwa razy i nie zachwyciło mnie.... Nie pamiętam skąd miałam przepis... Dawno to było... Może z tej książki jest lepsze...
wygląda przepięknie!
OdpowiedzUsuńjestem fanką Twojego bloga, a niedawno sama postanowiłam coś zrobić z tym moim pichceniem. zapraszam na http://jagodowepole.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam
Pychota, czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńWonderful pictures - chapeau!
OdpowiedzUsuńGreatings from Germany
Birgit
Dzień dobry! Robię właśnie ciasto z tego przepisu i ciasta kruchego wyszło mi mało czy to tak ma być? Pozdrawiam Tadeusz
OdpowiedzUsuńTak. Trzeba rozwałkować je cienko.
Usuń