Torta gianduja czyli idealne czekoladowe ciasto na zimowe chłody.
Kiedy za oknem pada deszcz i wieje wiatr, ciężko wyciągnąć mnie z domu. Naszego kota Cynamona też. Takie popołudnia spędzamy razem. On śpi, a ja zaszywam się pod kocem z książką i kubkiem herbaty. Kiedy mam kawałek czekoladowego ciasta jest jeszcze przyjemniej. Szczególnie takiego ciasta, które z każdym dniem smakuje lepiej.
Mam dla Was przepis na takie ciasto. Czekoladowe i pachnące orzechami.
Włoska klasyka dla miłośników kremu gianduja lub nutelli.
Torta gianduja
250 g orzechów laskowych
200 g masła
200 g gorzkiej czekolady
6 jajek (białka i żółtka osobno)
200 g drobnego cukru
3 łyżki (45 ml) likieru Frangelico (może być też Amaretto lub sok pomarańczowy)
150 g kremu gianduja lub nutelli
Nagrzać piekarnik do 200 stopni C. Na dużą blachę wysypać orzechy i wstawić je do piekarnika na 10 minut. Po 5 minutach zamieszać orzechy na blasze, żeby równomiernie się uprażyły. Wyjąć na ściereczkę i lekko przestudzić. Trąc orzechy ściereczką pozbawić je skórki. 200 g wystudzonych orzechów zmielić na drobny proszek (resztę zostawić do dekoracji wierzchu).
Tortownicę (okrągłą formę) o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Na parze rozpuścić połamaną na kawałki czekoladę i masło. Wymieszać do połączenia obu składników. Dodać zmielone orzechy i wymieszać ponownie. Odstawić do lekkiego wystudzenia.
W misce zmiksować białka z 6 jajek na sztywną pianę. W drugiej misce zmiksować żółtka z cukrem na puszystą masę. Dodać masę czekoladową i likier Frangelico i zmiksować do połączenia. Dodać ok 1/4 piany i wymieszać szpatułką do rozrzedzenia masy. Dodać resztę piany i delikatnie wymieszać do połączenia. Przelać ciasto do formy i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec 35-40 minut. Wyjąć formę z piekarnika i odstawić ciasto (w formie) do wystudzenia na 30 minut. Po tym czasie przełożyć je na kratkę i zostawić do całkowitego wystudzenia. Wierzch posmarować lekko podgrzanym kremem gianduja lub nutellą i posypać resztą orzechów.
Wstawić ciasto do lodówki na 12 godzin.
Przepis Si King i Dave Myers z książki "The hairy bikers' big book of baking"
Lo, to ciasto jest boskie! Kusi mnie od dawna, a jeszcze nigdy go nie zrobiłam.
OdpowiedzUsuńCudownie wygląda.
Pozdrawiam ciepło:)
Nie zwlekaj z jego zrobieniem skoro kusi Cię od dawna. Warto dla tego smaku. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńależ rozpusta!:)
OdpowiedzUsuńTroszkę tak :)
UsuńAch znam to ciacho bo mam książkę:-), uwielbiam tych dwóch gości na motorach i ich podróże i przepisy:-). Pięknie Ci się upiekł czekoladowiec:-)
OdpowiedzUsuńObejrzałam program i zaraz zamówiłam książkę. Nie żałuję, bo jest w niej wiele fajnych przepisów.
UsuńPięknie wygląda, pewnie smakuje jeszcze lepiej :) Pewnie wypróbuję kiedyś, bo uwielbiam mocno czekoladowe ciasta, ale z nimi mam taki problem, że często wyglądają na zakalce, chociaż nie zawsze nimi są i nigdy do końca nie wiem, czy są w środku wilgotne, czy jednak się zepsuł
OdpowiedzUsuńNajłatwiej zamordować ciasto czekoladowe piekąc go zbyt długo. Wtedy traci połowę smaku. Lepiej go nie dopiec. Są ciasta, które wyglądają jak zakalce, ale wcale nimi nie są. Najważniejsze, żeby ciasto smakowało Tobie. Wtedy jest udane.
UsuńIntensywnie czekoladowy..taki jak lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńDokładnie takie jest :)
UsuńWygląda wspaniale:-)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Bardzo dziękuję.
Usuńrzeczywiście wygląd idealnie!:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz.
Usuńwow, wszystko, co jest tak czekoladowe, ja biorę w ciemno!
OdpowiedzUsuńSuper
To znaczy, że to ciasto jest dla Ciebie.
Usuńuwielbiam czekoladę pod każdą postacią także takie ciasta!!! pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJak uwielbiasz czekoladę, to pokochasz to ciasto :)
Usuńno na reszcie ciasto ;) zostawiam na ekranie, żeby nie zapomnieć !
OdpowiedzUsuńIle można te śledzie i śledzie... :) Teraz będzie więcej ciast.
Usuńhura! :))
UsuńKilka razy już o nim słyszałam. Na tych zdjęciach niezwykle kusi. Musze upiec na moje ostatnie naste urodziny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ostatnie naste urodziny trzeba uczcić na najwyższym poziomie. Cieszę się, że chcesz wykorzystać przepis. Pozdrawiam serecznie.
Usuńale ciacho! Czekolada <3 zawsze tyle radości mi daje :) I te orzeszki, wydląda w całości mega apetycznie ! JAMI!
OdpowiedzUsuńO w mordę, jaki piękny kawał ciasta!
OdpowiedzUsuńAle ja tu w innej sprawie- mówiłam, że zrobię te mandarynkowe ciacha i tak też uczyniłam :)
http://strawberriesfrompoland.blogspot.com/2014/01/drobna-archeologia-kruche-mandarynkowe.html
Przepyszne. Dziękuję, Lo :)
piękne zdjęcia, a ciasto ma moją ulubioną mokrą konstystencję... cudo! I jeszcze te orzeszki :-)
OdpowiedzUsuńNiezwykle kuszace! Pochwale sie,z e dzis dostalam w prezencie opasly tom Ch. Felder'a " Pâtisserie" , bestseller u nas.... Lubisz jego receptury?
OdpowiedzUsuńRzeczywiście strukturę ma obłędną!! W sam raz na tą okropną pogodę :)
OdpowiedzUsuńAleż to prawie jak moje brownie, które siedzi w piekarniku! :) To jakaś smakowa telepatia, że po mega czekoladowe wypieki sięgamy?
OdpowiedzUsuńPatrzę na listę składników i widzę moje brownie, choć bez orzechów i orzechowego kremu, za to z większą ilością czekolady i minimalną ilością mąki, ale i ją można by zastąpić zmiksowanymi migdałami czy orzechami.
I masz rację - niezależnie czy pieczone z ubitymi osobno białkami jak u Ciebie czy całymi jajkami jak u mnie, to ciasto z każdym dniem smakuje lepiej i lepiej :)
Mnie już kiedyś skusiło i nie żałuję:) ... piekę je niestety dość rzadko, bo moim chłopakom nie podeszło ... a mi samej ciężko zjeść całe:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygląda niesamowicie pysznie! Wyobrażam sobie, że jest to ciężkie, lepkie ciasto, mocno czekoladowe :) Cudowne!
OdpowiedzUsuńOjej, toż to prawdziwa czekoladowa uczta!
OdpowiedzUsuń