Magenbrot czyli szwajcarskie korzenne ciastka.

 
Pamiętam z dzieciństwa kupowane w cukierniach pierniczki w kształcie dużych kopytek i oblewane ze wszystkich stron czekoladowym lukrem. Bardzo je lubiłam jeść i popijać zimnym mlekiem. Kiedy znalazłam przepis na szwajcarskie pierniczki, które przypominały wyglądem, te jedzone w dawnych czasach, nie zastanawiałam się czy je zrobić. Ich smak przewyższa te cukierniane wielokrotnie. Dodatek orzechów i skórki pomarańczowej, wzbogaca ich aromat. Są pyszne. I słodkie.
 
Dobrze sprawdzą się też jako słodki prezent. 
Lubię mieć w domu słoik pełen tych ciastek.
 

Magenbrot
szwajcarskie ciastka  korzenne
 
500 g (3 3/4 szklanki) mąki pszennej
25 g (1/4 szklanki) startych sucharków*
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki mielonych goździków
100 g (2/3 szklanki) kandyzowanej skórki pomarańczowej
50 g (1/3 szklanki) mielonych orzechów laskowych
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
125 ml (1/2 szklanki) mleka
250 g (2/3 szklanki) miodu
250 g (1 1/4 szklanki) drobnego cukru
 
lukier
300 g (1 1/2 szklanki)  drobnego cukru
100 ml (ok. 1/2 szklanki) wody
35 g (1/4 szklanki) gorzkiej czekolady
2 łyżeczki rumu
 
 
Wymieszać w misce mąkę, starte sucharki, cynamon, goździki, orzechy i proszek do pieczenia. W rondelku podgrzać miód z cukrem. Wymieszać do rozpuszczenia się cukru. Zdjąć z ognia i dodać mleko i skórkę pomarańczową. Wymieszać i dodać do mieszanki sypkich składników w misce. Wymieszać całość na gładkie ciasto (szpatułką lub mikserem na niskich obrotach. Przykryć miskę ściereczką i zostawić ciasto w temperaturze pokojowej na 12 godzin.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C. Ciasto podzielić na 8 części. Z każdej części, na blacie lekko podsypanym mąką, utoczyć wałek o średnicy 2 cm. Wałki ułożyć, zachowując 4 cm odstępy, na dwóch dużych blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Piec 15 minut. Przełożyć na kratkę do wystudzenia. Każdy wałek pociąć ostrym nożem na skośne 2 cm kawałki.
W rondelku zagotować cukier z wodą. Gotować przez 3 minuty. Zdjąć z ognia i dodać pokrojoną na małe kawałki czekoladę. Wymieszać do rozpuszczenia się czekolady i połączenia się jej z syropem. Pod koniec mieszania dodać rum.
Lukier przelać do miski. Włożyć do niego 1/4 pierniczków i delikatnie wymieszać szpatułką, żeby lukier otoczył pierniczki ze wszystkich stron. Pierniczki wyjąć z lukru i ułożyć na papierze do pieczenia do obeschnięcia. Tak samo postąpić z resztą pierniczków.
 
Pierniczki przechowywać w słoju lub w puszce do dwóch tygodni.
 
Surowe ciasto po 12 godzinnym dojrzewaniu w temperaturze pokojowej można przechowywać do 2 dni w lodówce.
 
*sucharki kupiłam w cukierni na wagę. Dobrze sprawdzą się też takie klasyczne, paczkowane ze sklepu.
 


 
Przepis Andrew Rushton i Katalin Fekete z książki "Swiss cookies".


Komentarze

  1. Aaaa! ja tez uwielbiałam te korzenne i kopytkowe, wilgotne i cudowne pierniczki! zrobię te tutaj na 100% i to niebawem :) cudownie mi pachnie z monitora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę. Koniecznie daj znać jak Ci smakowały.

      Usuń
    2. są przepyszne! niestety połowa już niknęła., Resztę ukryłam żeby dotrwała do Świąt :)

      Usuń
  2. Kopytkowe z dzieciństwa to mogą być fafernuski kociewskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz słyszę tę nazwę. Dziękuję, że napisałaś. Teraz mam ochotę upiec i te kociewskie.

      Usuń
    2. Ja znam fafernuchy kurpiowskie, dobre, choć nie sądzę by były sprzedawane w cukierniach.. :-) A takie pierniczki jak magenbrot lubię podjadać przez cały grudzień :-)

      Usuń
    3. A, takie te fafernuchy: http://przy-stole.blogspot.com/2010/04/fafernuchy.html

      Usuń
    4. Oryginalny przepis na stronie kociewia i ich produktów regionalnych

      Usuń
    5. Dziękuję dziewczyny za namiary. Skorzystam z przepisów.

      Usuń
  3. ach i jedno pytanie, co do lukru, czy te 100 ml to wody??? pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak. Już poprawiłam. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Ja również kochałam kopytowe pierniczki a z mlekiem to było cudo ! :)
    Pycha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie znaleźć wspólne wspomnienia smakowe z dzieciństwa. Niech żyją kopytkowe pierniczki z mlekiem.

      Usuń
  5. Nie przypominam sobie z czasów dzieciństwa takich ciastek ale wyglądają bardzo apetycznie. Piekąc je nie przypomnę sobie ich smaku a dopiero się z nim zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je bardzo lubiłam, ale one nie miały w sobie skórki pomarańczowej, ani orzechów. Te szwajcarskie mają z nimi wspólny kształt i obtaczanie w lukrze. Daj znać jak się zapoznasz z ich smakiem.

      Usuń
  6. Cieszę się, że Ci się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyjątkowo uroczo wyglądają :)
    A słoik pełen ciastek jest zdecydowanie pozytywnym zjawiskiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję. Ja też bardzo cenię sobie takie słoje pełne słodkości.

      Usuń
  8. Śliczne są te ciasteczka. :)
    Uwielbiam oglądać Twoje wypieki, co jeden to piękniejszy. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję i gorąco pozdrawiam

      Usuń
  9. wyglądają jak kawałki boczku ;), ale ta obietnica smaku...na pewno spróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo podoba mi się to porównanie. Daj znać jak spróbujesz.

      Usuń
  10. Ojej jakie to musi być pyszne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne ale nigdy wcześniej nie widziałam takich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może skusisz się na ich zrobienie :)

      Usuń
  12. Takim prezentem bym nie pogardziła :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Serdecznie dziękuję i gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.