Inlagd sill - najsłynniejsze szwedzkie śledzie.
Senaps sill,
lök sill, havtorn sill, midsommar sill, ansjoviskryddar sill, dill sill, vitlök sill, skärgårds sill, brännvins sill... dziwnie brzmiące nazwy, ale doskonałe receptury. Szwedzkie śledzie. Wybór przepisów jest imponujący. Najbardziej znany i popularny jest przepis na inlagd sill. Marynowane w słodkiej octowej zalewie z dodatkiem czerwonej cebuli i marchwi. Przepis na nie dostałam wiele lat temu od mojej szwedzkiej sąsiadki i robię je kilka razy do roku. Są pyszne i ciężko się znudzić ich aromatem. Jak lubicie słodkie smaki w zalewie śledziowej, to ten przepis jest dla Was.
Przepis jest bardzo prosty. Śledzie można przechowywać w lodówce do miesiąca.
Jeżeli podoba Wam się ten przepis, to polecam i TEN (z dodatkiem jałowca)
Jeżeli podoba Wam się ten przepis, to polecam i TEN (z dodatkiem jałowca)
Inlagd sill
4 filety śledziowe (najlepiej matjas, ale o prawdziwe jest trudno)
1 czerwona cebula (pokrojona w kostkę)
10 kulek ziela angielskiego (lekko zmiażdżonych)
3 listki laurowe
150 ml octu (zwykłego)
100 g cukru
1 średnia marchew (pokrojona 3-4 mm plastry)
150 ml wody
5 ziaren pieprzu (lekko zmiażdżonych)
Wszystko oprócz śledzi włożyć do rondelka i zagotować. Zestawić z ognia i całkowicie wystudzić. Wymoczone śledzie pokroić na 3-4 cm kawałki. Przełożyć do słoika. Zalać marynatą (razem z cebulą, marchwią i przyprawami). Przechowywać w lodówce do miesiąca.
O tak te śledziki też są dla mnie:-)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci, bo są pyszne. Jak te z jałowcem tak Ci smakowały, to i na pewno też te.
UsuńMmmm:). Cudo.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają.
UsuńOstatnio przeglądałam ten z jałowcem, ale chyba z czerwoną cebulką ze słodszą nutą bardziej by mi posmakował. Zresztą ja lubię wszystkie śledzie:)
OdpowiedzUsuńTe z jałowcem też są słodkie. Miłośniczko śledzi, dzisiejszy przepis jest dla Ciebie idealny.
UsuńHa! - Prawdziwe holenderskie matiasy są w MAKRO (mrożone, w porcjach po kilka sztuk) Wystarczy rozmrozić w lodówce i można jeść od razu - jak to robią Holendrzy - albo zalać zalewą - jak Szwedzi. Ja zalewam olejem. Pycha!
OdpowiedzUsuńWspaniała wiadomość. Dziękuję Ci bardzo, że podzieliłaś się tą informacją. Wkrótce tam będę i poszukam.
UsuńO, to ja te havtorn sill bardzo lubię i jutro idę udrzeć rokitnika na nie właśnie :) Mam nadzieję że mi ptaki wszystkiego nie obżarły :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te słodkie północne śledzie :-)
Pozdrowienia serdeczne przedświąteczne :-)
Monika, ja też bym sobie narwała, bo i mnie te śledzie zachwycają. Nietypowe, prawda? Niewiele osób je zna. Pozdrawiam serdecznie i oby ptaki nie zjadły Ci całego. ;)
Usuńbardzo apetyczne :) jeśli znajdę śledzie nie w oleju zrobię sobie, a co!
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że znajdziesz, bo są pyszne.
Usuńzrobione czekają na jutrzejszą degustację... umieram z ciekawości!
Usuńkocham śledzie pod każda postacią, a i takiego bym sobie wsunęła z wielką przyjemnością!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś ze śledzi najbardziej lubiłam... sos, ale teraz lubię je bardzo.
UsuńKiedyś w trakcie pobytu w Szwecji przewodnik opowiadał nam o jakiejś bardzo śmierdzącej wersji pierników, która uważana jest za wielki rarytas...
OdpowiedzUsuńJa śledzi nie jadam, ale uwielbiam podziwiać Twoje zdjęcia, zawsze są bardzo apetyczne, no i jako wielka fanka Konika Dala wypatrzyłam na zdjęciach małe cudo:)
Konik z Dalarna na tym nożyku do masła? Jedno słówko i możemy ubić interes :)
UsuńBajowka, chodziło chyba o słynne, sfermenowane śledzie - surströmming. Niewielu oprócz Szwedów, daje sobie z nimi radę. Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje zdjęcia. A konika to i ja uwielbiam. :)
Usuńfajne! nie wiem czy na Swieta nie zrobie!
OdpowiedzUsuńJa je zawsze robię na Święta. Obowiązkowo.
UsuńO! Muszę dokupić sledzie! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zrobiłam!
UsuńCieszę się bardzo. Daj znać jak spróbujesz.
Usuńczy te śledzie to takie jakie można dostać w IKEA?
OdpowiedzUsuńMożna kupić takie w Ikea. U mnie domowa wersja.
Usuńchciałam dopytać, czy to te - uwielbiam ten smak. Z pewnością skorzystam z Twojego przepisu
UsuńBajowka, jesteś pewna, że chodziło o pierniki? Bo największym śmierdzącym rarytasem w Szwecji są kiszone śledzie (surströmming). Chyba dużo czasu upłynie zanim się odważę :)
OdpowiedzUsuńJa z tych nie jedzących śledzi, ale bardzo smakuje mi ich wersja na słodko, z przyprawami korzennymi. Te przedstawione tutaj są dostępne w Ikea: http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/10101032/, ale domowe są zdecydowanie lepsze :)
PS. Mam identyczny słoik :)
Mnie też nie ciągnie do surströmming. Trzeba chyba urodzić się w Szwecji, żeby je polubić. Fajny, śledziowy słoik, prawda. ;)
UsuńNie jadłam, ale kolor mnie zachwycił:)
OdpowiedzUsuńLo, och do szwedzkich sledni mnie nei trzeba przekonywac, z etak powiem: dobrze, ze je wychwalasz, bo warto! :)))
OdpowiedzUsuńUsciski sle Ci na Swieta i Dobrego na Nowy Rok!!!
Przeczytałem z zainteresowaniem Pani post o silli. Również je uwielbiam. Niedawno wróciłem z drugiej wyprawy do Szwecji z mnóstwem pozytywnych wrażeń, nie tylko kulinarnych. Wypytywałem szwedzkich kolegów o inlagd sill i wyraźnie mówili mi, o dodataku cynamonu. Inlagd sill występują w towarzystwie białej cebuli posiekanej w drobną kosteczkę oraz marchewki. Nutę cynamonu w prawdziwych inlagd rzeczywiście się wyczuwa. Śledzie pokazane tutaj w przepisie i na zdjęciu, z dodatkiem czerwonej cebuli są sprzedawane w szwedzkich sklepach jako fransk loksill- czyli śledzie po fracusku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń