Na upały. Lody fistaszkowe


 Dobiega końca najgorętszy dzień tego roku. Nie ma nawet lekkiego wiaterku, który poruszyłby liśćmi i dał krztynę orzeźwienia. Na dworze słychać tylko lekkie trzaski pękających od gorąca nasion na drzewach. I jest wyjątkowo cicho. Ludzi na ulicach jakby mniej. Ptaki pochowały się przed słońcem.  Nie słychać szczekania psów.
 
Szczerze mówiąc ten tydzień ze swoimi upałami dał mi w kość. Tak wysokie temperaury są jednak nie dla mnie. Szczególnie, kiedy temperatura w domu niewiele różni się od tej na zewnątrz. Ostatnio moje posiłki ograniczają się do hektolitrów niesłodkich zimnych lemoniad, lekko rozmrożonych śliwek na śniadanie i prostych kanapek. Koty spędzają cały dzień śpiąc na podłodze. Zero aktywności pomiędzy 7.00, a 22.00. Kiedy noc zapada, lekko się ożywiają. Coś zjedzą, napiją się i chwilę pobawią. A potem znowu śpią. Szczerze mówiąc po powrocie z pracy, nie różnię się wiele od kotów. Pomiędzy jednym prysznicem, a drugim czytam, zjadam mrożone śliwki i czekam na nocne wytchnienie.
 
Myślałam, że największy upał w moim życiu jest już za mną. Parę lat temu w Bukareszcie myślałam, że nie dam rady dotrzeć z powrotem do domu. Miejski termometr pokazywał 45 stopni, a ja nie mogłam już wykrzesać z siebie energii na dalszą drogę. Przyjazd męża po mnie wychłodzonym samochodem wspominam jak wybawienie.
 
Kolejny zapamiętany skwarny dzień przeżyłam w zeszłym roku w Langwedocji. Płyneliśmy w środku lata barką po Canal du Midi. Ukojenie dawał lekki wiatr i cień drzew, którymi obsadzony jest kanał. Jednak tego dnia i te rzeczy nie przyniosły wytchnienia. Po przybiciu do brzegu małego miasteczka polewaliśmy się wodą z węża, którym napełnialiśmy zbiorniki na pitną wodę. Przechodzący ludzie prosili nas, żeby i ich polać. Potem krótki spacer do cave, gdzie kupiliśmy białe schłodzone wina i dalej w drogę. Na barce powłączaliśmy wszystkie wentylatory i popijaliśmy prawie zmrożone wino. Dzieci leżały w mokrych ubraniach, z kostkami lodu pod koszulkami i... trwały. Zupełnie jak koty teraz. Zero wysiłku, zero jedzenia. Tylko zimne lemoniady z dodatkiem mięty, którą zbieraliśmy nad brzegiem kanału co rano.  Od czasu do czasu wchodziliśmy w ubraniach pod zimny prysznic i z powrotem do kajuty. Tak dotrwaliśmy do wieczora. Wtedy wszyscy ożywili się i nabrali apetytu. Wieczór przyniósł ukojenie. Niestety dzisiejszy nie przyniósł go. Dochodzi 23.00 i na termometrze są 32 stopnie ciepła.
 
Wiem, że w zimę zatęsknię za tą pogodą, ale na razie... tęsknię za zimą.
 
Może macie ochotę na proste lody fistaszkowe? Nie potrzeba do ich zrobienia maszynki do lodów. Są tak łatwe do wykonania, że nawet w takim upale można je zrobić.
Jedliśmy je z sosem karmelowym z morską solą, ale przy tych temperaturach to za dużo dobrego. Na ten pyszny sos przyjdzie pora kiedy indziej.
 
Jutro wyruszam na rowerowy weekend z córeczką do Berlina (trzymajcie kciuki, żeby nie było tam tak gorąco). Na maile i komentarze odpowiem po powrocie.
Dobrego weekendu.









Lody fistaszkowe
Peanut butter ice cream
 
180 g masła orzechowego
180 g drobnego cukru
660 ml śmietanki kremówki
szczypta soli
1/4 łyżeczki naturalnego ekstraktu z wanilii
 
Wszystkie składniki zmiksować w blenderze albo malakserze na gładką masę. Przelać do pojemnika i wstawić do zamrażalnika do całkowitego zamrożenia. Można oczywiście zamrozić lody w maszynce do lodów.
Wyjąć lody z zamrażalnika na 15 minut przed nałożeniem, żeby lekko zmiękły.
 

 
Przepis David Lebovitz z książki "The perfect scoop".

Komentarze

  1. fistaszkowe lody :-) ... cudnie muszą smakować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, to bardzo fajny smak. Słono słodki.

      Usuń
  2. U nas też upały, a dzisiaj ciąg dalszy. Takie lody chętnie zrobię bo jeszcze takiego smaku nie próbowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia piękne:)
    a lodami sie częstuje, oooo jaka pychota!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak u Ciebie relaksująco :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniałe lody! nawet mam masło orzechowe :) tylko kremówki brak :( oblizuję sie zawzięcie i kombinuję jak sie dostać do sklepu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio przypomniałam sobie smak lodowego batonika snickers. Jak ja lubię takie słodko-słone smaki! Wspaniałe lody :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.