Cailler czyli z synkiem w fabryce czekolady i... ciasto, oczywiście czekoladowe.
Co ma wspólnego koło samochodowe i czekolada? W mojej głowie pełnej wspomnień to bardzo ścisły duet. Synek z okazji imienin dostał od nas prezent niespodziankę - warsztaty czekoladowe w najstarszej fabryce czekolady w Szwajcarii. Radości z prezentu było masę, ale los próbował pokrzyżować nasze plany. Cztery godziny przed rozpoczęciem kursu byliśmy trzysta kilometrów od celu i... bez koła w samochodzie. Nowe koło trzeba było sprowadzić i przewidywany czas osiągnięcia zdolności jazdy przez nasz pojazd oscylował w granicach końca kursu. Smutku z tego powodu było tyle co wcześniej radości. Po krótkiej pogawędce o celu naszej podróży, koło sprowadzono i zamontowano w trybie błyskawicznym, a my wyruszyliśmy w wyścig z czasem i... zdążyliśmy.
Kilka godzin wspólnego robienia czekolad i pralinek osłodziło wcześniejsze nerwowe chwile (i cenę koła). Muszę przyznać, że ciężko było mi się skupić na temperowaniu czekolady, kiedy przysłuchiwałam się rozmowom synka z maître chocolatier o czekoladzie z ziarnem tonka, o najlepszym kwiecie soli morskiej , o płatkach złota... Moje serce rozpierała duma, patrząc ile w nim radości, wiedzy i pasji i... słuchając jak pięknie mówi po francusku.
Po warsztatach z torbą własnorecznie zrobionych słodkości wybraliśmy się na zwiedzanie fabryki. Dla turystów przygotowana jest trasa z interaktywnymi wystawami. Oprócz poznania historii fabryki i marki Cailler w czasie zwiedzania można zgłębić wiedzę na temat produkcji czekolady. Na końcu wycieczki czeka na wszystkich degustacja czekoladek, które na naszych oczach opuszczają linię produkcyjną. Przy fabryce znajduje się również kawiarnia i sklep pełen firmowych słodkości.
Czy warto tam się wybrać? Zdecydowanie tak. A dla miłośników czekolady podróżujących po Szwajcarii to wręcz obowiązkowy punkt. W końcu to najstarsza w tym kraju fabryka czekolady. Czekoladowe warsztaty prowadzone są na najwyższym poziomie. Zasadniczo odbywają się w języku francuskim, ale każdy pracownik mówi przynajmniej w dwóch językach, a prowadzący warsztaty nawet w pięciu. Tematyka, czas trwania i cena jest różna w zależności od wybranego warsztatu. Terminy, ceny i tematykę można znaleźć na stronie internetowej.
Cailler to najstarsza szwajcarska marka czekolady. Założył ją François-Louis Cailler (ur.1776 r.). W czasie wizyty we Włoszech ten właściciel sklepów spożywczych w Vevey, odkrył nieznany mu wcześniej smak czekolady. Połączenie cukru i mielonych ziaren kakaowca nie było w tamtych czasach powszechnie znane - było wręcz egzotyczne. Czekoladę sprzedawano w niewielu sklepach w cenie przystępnej tylko dla najbogatszych. F.L. Cailler chciał to zmienić i rozpowszechnić czekoladę też w Szwajcarii. Po powrocie kupił malą fabryczkę Chenaux Ziegler, gdzie wykorzystując metody przemysłowe rozpoczął produkcję wysokiej jakości czekolady w przystępnej cenie. Cailler ma w swoim dorobku również łączenie czekolady z dodatkami smakowymi: cynamonem, wanilią...
Zięć Caillera, Daniel Peter rozpoczął jako pierwszy produkcję czekolady mlecznej. Potem wszystko potoczyło się szybko. Wprowadzono do produkcji czekoladę z orzechami, praliny...
W 1898 roku otwarto fabrykę w wiosce Broc (to właśnie ta, którą można zwiedzać).
Czekolada mleczna Cailler wyróżniała się smakiem i jedwabistą konsystencją wśród innych czekolad poprzez dodatek mleka skondensowanego. Mleko pochodziło od krów wypasanych na alpejskich łąkach w okolicy Gruyère. Do tej pory mleko skondensowane wyróżnia Cailler wśród innych producentów szwajcarskich czekolad. Inni używają mleka w proszku.
Na początku XX wieku powstały słynne czekoladki Femina i Frigor, które są produkowane do tej pory. I to jest dla mnie wspaniałe. Produkcja opiera się na starych, niezmienionych przepisach. "Nowa ulepszona receptura" to coś dziś bardzo powszechnego, ale nie zawsze służy poprawie smaku i jakości.
W 1929 roku marka Cailler stała się jednym z brandów koncernu Nestle.
Dzisiejszy przepis jest oczywiście czekoladowy. To ciasto brownie, ale zrobione z mlecznej czekolady. Jest bardzo delikatne i maślane, Zyskuje jeszcze na smaku po nocnym pobycie w lodówce. Łatwe, proste, szybkie, pyszne i czekoladowe. Idealne, na taką mokrą i zimną pogodę jaką mamy za oknem.
Synek w akcji i maître chocolatier |
Brownie z mlecznej czekolady
Brownies aux pistaches et aux éclats de chocolat
140 g mlecznej czekolady (połamanej na kawałki)
80 g posiekanych orzechów (pistacji, laskowych, włoskich, migdałów...)
180 g miękkiego masła
160 g drobnego cukru
4 jajka
120 g mąki pszennej
Nagrzać piekarnik do 170 stopni C. Rozpuścić czekoladę na parze. W misce zmiksować masło z cukrem na krem. Cały czas miksując dodawać po jednym jajku. Dodać czekoladę i ponownie zmiksować. Dodać mąkę i orzechy i miksować do połączenia się składników. Ciasto przełożyć do kwadratowej formy o boku 20 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Piec 30 minut. Środek ciasto powinien być upieczony, ale też dość miękki. Tego ciasta nienależy przepiec. Studzić na kratce kuchennej. Wystudzone wstawić do lodówki na noc.
Rośnie (a właściwie już wyrósł!) prawdziwy Pasjonat. Uwielbiam Twojego Syna, mądry i głodny wiedzy młody Człowiek :)
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia wkrótce :*
Rośnie wręcz błyskawicznie. Te synkowe pochwały to dla mnie matki są jak cudowny balsam. Dzięki Poluś. Do zobaczenia i pamiętaj, że czekam na listę.
UsuńListy nie będzie :*
UsuńŚwietna sprawa takie warsztaty, nie tylko dla dzieciaków ;-) Ja się wybieram do miasteczka, gdzie kręcili film "Czekolada", ale pogoda skutecznie mnie do tego zniechęca już od przeszło miesiąca. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, takie warsztaty są fantastyczne. Te nasze nie były przeznaczone dla dzieci, ale nam się udało. Dla dzieciaków są specjalne, ale nie pasował nam termin. Wybierz się do tego miasteczka koniecznie. Uwielbiam tę książkę i jestem bardzo ciekawa miejsca. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńFantastyczna sprawa! Pycha ciasto!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. Dzięki.
UsuńDuma w każdym słowie- syn na wagę... czekolady TAMTYCH czasów. Radość w każdym słowie. I pasja:)
OdpowiedzUsuńSprawiłaś mi wielką przyjemność swoimi słowami. Rzeczywiście jestem bardzo dumna ze swoich dzieciaków. Są bardzo otwarte na nowe smaki i doznania.
Usuńboskie zdjecia!
OdpowiedzUsuńa ciachem oczywiście się poczęstuję;)
Cieszę się bardzo, że Ci się podobają. Dziękuję.
UsuńOj chętnie bym sie wybrała.... Uwielbiam jeść a juz czekoladę dobra w szczególności. I ta Tonka! W zeszłym roku jadłam lody z Nią.... Coś niesamowitego jako smak i aromat. My zwiedzalismy ostatnio z Antosiem zamek produkujący koniak co było mniej dziecięce ale rowniez pasjonujace! W Cognac właśnie.... A fabrykę czekolady wpisuje na listę!
OdpowiedzUsuńJa też jestem wielką miłośniczką tonki. Zazdroszczę Ci, że jest u Ciebie tak łatwo dostępna. Ja zawsze robię zapasy będąc we Francji. Zainspirowałaś mnie tonkowymi lodami. Muszę koniecznie zrobić. Co do Cognac i zamku. Mam nadzieję, że zakończę tam rok 2013. Takie są plany.
UsuńZazdroszczę takiego urodzinowego prezentu, niedługo i moje urodziny, muszę podesłać mężowi link;)
OdpowiedzUsuńPodeślij koniecznie, a ja trzymam kciuki za realizację.
UsuńMuszę kiedyś skusić się na upieczenie tego ciasta:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję. Tylko nie czekaj zbyt długo.
UsuńGenialne warsztaty:)
OdpowiedzUsuńOj tak, to były wspaniałe chwile.
UsuńJa polecam również dla wielbicieli czekolady muzeum w Kolonii, tu również organizują kursy dla wszystkich grup wiekowych ;) http://www.schokoladenmuseum.de/start.html
OdpowiedzUsuńBogusiu, dzięki za link. A wiesz, że ja dowiedziałam się o tym muzeum w tydzień po powrocie z Kolonii.
Usuńfascynująca to musiała być wycieczka! a ciasto zrobię sobie na imieninki :)
OdpowiedzUsuńWycieczka była wspaniała. Cieszę się, że chcesz zrobić to ciasto na imieniny. I wszystkiego najlepszego z góry Ci życzę.
UsuńZA ŻYCZENIA DZIĘKUJĘ :) CIASTO JUŻ STYGNIE... TYLKO JAK DOTRWAĆ DO JUTRA???
Usuńprzepyszne ciasto! dziękuję za tę rozkosz dla podniebienia :)
UsuńDziękuję za wiadomość. Bardzo się cieszę. Jeszcze raz uściski imieninowe.
UsuńNajbardziej urzeka szczęście i radość życia, które da się odczytać między słowami. A ciasto idealne dla każdego czekoholika ;]
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to czujesz. A ciasto pyszne. Ja je najbardziej lubię prosto z lodówki.
UsuńJak Ci zazdroszczę tej wycieczki ! I tego ciacha oczywiście też :D
OdpowiedzUsuńWycieczka rzeczywiście była warta wiele. A ciacho możesz mieć i Ty.
UsuńTez mialam okazje tam byc. Rowniez polecam. Te warsztaty wygladaja na bardzo interesujace...zabiore dzieciaki jak podrosna :)
OdpowiedzUsuńAh, pyszny przepis :)
Tez mialam okazje tam byc. Rowniez polecam. Te warsztaty wygladaja na bardzo interesujace...zabiore dzieciaki jak podrosna :)
OdpowiedzUsuńAh, pyszny przepis :)