Zupa chrzanowa i rozważania nad korzeniem.

 
 
Miał być dzisiaj słodki post przed wielkanocny, ale będzie chrzanowy.
Do Świąt został tydzień, a ponieważ jestem kobietą pracującą i przygotowującą Wielkanoc rodzinną, muszę być dobrze zorganizowana. Menu mam rozpisane, część zakupów zrobiona i gotowa lista działań na każdy dzień. I jak to w życiu bywa, na ten tydzień doszło mi jeszcze wiele nieprzewidzianych aktywności.
Najważniejszy jest dobry nastrój i atmosfera domowa, a więc działam według planu i nie poddaje się nerwówce przedświątecznej.
 
Na dzisiaj zaplanowałam robienie chrzanu i ćwikły, wychodząc z założenia, że co można zrobić wcześniej, trzeba zrobić (nie myślcie, że ja działam tak racjonalnie zawsze).
Tarcie chrzanu to mocne doświadczenie (pod każdym względem). Mój układ oddechowy poddany został silnej wentylacji i odkażaniu, a mózg zaczął pracować jakby efektywniej. Kot Cynamon pierwszy raz nie chciał mi towarzyszyć przy gotowaniu. Wystarczyło, że obrałam jeden korzeń, a kota już nie było.
 
 Zapach chrzanu przywołał chrzanowe wspomnienia. Tarcie chrzanu przez dziadka i jego zaczerwienione i załzawione oczy, wspólne dosmaczanie chrzanu z mamą i tarcie go nad garnkiem z żurkiem, wykopywanie korzeni z przyjaciółką, zrywanie liści do ogórków... Przez całe moje życie przewijał się chrzan. Wyniosłam ten smak i tradycję własnoręcznego ścierania z rodzinnego domu.
 
Kilka lat temu przygotowywałam Wielkanoc w domu moich teściów.  Moja teściowa była po operacji i była to jedyna możliwość, żebyśmy jak co roku wszyscy mogli zasiąść razem do świątecznego stołu. Jak doszło do tarcia chrzanu prawie zdezerterowałam. Piękne, stare tarki były urocze, ale potwornie tępe. Wymyśliłyśmy z córeczką, że użyjemy sokowirówki (ale byłyśmy dumne z naszego pomysłu). Szybko, bezboleśnie i bezproblemowo będziemy miały starty chrzan. Wystarczy połączyć sok i wiórki i można dalej doprawiać. Jak wymyśliłyśmy, tak zrobiłyśmy (tylko nie podłączyłyśmy pojemnika na odpadki). Po kilkunastu sekundach całe byłyśmy w chrzanie, do tego kolekcja kilkudziesięciu zabytkowych filiżanek teściowej i zawartość niezamkniętej szafki. Przez pierwsze minuty nie mogłyśmy złapać oddechu, a z oczu lały się łzy. A potem były już łzy złości i bezsilności. Sprzątania miałyśmy tyle, że na tej tępej tarce w tym czasie starłybyśmy 2 kilo chrzanu.
Ta historia wciąż jest żywa w naszych wspomnieniach, ale teraz jest już opowiadana ze śmiechem.
 
Z czym kojarzy mi się jeszcze chrzan? Z Austrią. Uwielbiam ich chrzan (Apfel Kren - jeżeli się nie mylę) z dodatkiem dużej ilości tartych jabłek. Jest delikatny, soczysty i orzeźwiający. Nie zapomnę smaku parówek jedzonych w wiedeńskim Kunsthistorishes Museum z dodatkiem świeżo struganego chrzanu i nie zapomnę też zupy chrzanowej jedzonej poźną nocą pod austriackim niebem.
 
I kiedy tak przecierałam dzisiaj oczy nad miską z chrzanem, postanowiłam przypomnieć sobie smak tej zupy. Ona jest idealna na taką pogodę za oknem. Rozgrzewa i rozjaśnia umysł. To taki krem ziemniaczano cebulowy z lekką pikanterią.
 
A co do tej zupy mają poniższe zdjęcia? To zimowy targ w austriackim Grazu. Sprzedawano tam bardzo dużo korzeni chrzanu, jak też chrzan tarty w słoiczkach z różnymi dodatkami. Tego wszystkiego nie ma na zdjęciach, ale tarcie chrzanu przypomniało mi tę poranną wizytę na tym targu.
 
Dobrego i słonecznego tygodnia Wam życzę.












Zupa chrzanowa
Krensuppe
 
400 g ziemniaków
2 średniej wielkości cebule
40 g masłą
700 ml bulionu drobiowo warzywnego
250 ml śmietanki kremówki
1 żółtko
2 łyżki białego wytrawnego wina
40 g świeżo startego korzenia chrzanu
sól i pieprz do smaku
posiekany koper lub szczypiorek
 
Obrane ziemniaki pokroić w 1 cm kostkę, a cebulę w 1/2 cm  kostkę. Włożyć warzywa do garka wraz z masłem. Podsmażać mieszając do chwili, aż cebula zeszkli się (nie powinna zbrązowieć). Zalać całość bulionem i gotować na średnim ogniu do miękkości ziemniaków (około 20 minut). Zmiksować całość na krem. Dodać śmietankę , wymieszać i ponownie podgrzać (bez zagotowywania). Dodać żółtko rozstrzepane z winem i wymieszać do połączenia się składników. Dodać chrzan. Wymieszać. Doprawić solą i pieprzem do smaku. Wierzch zupy posypać na talerzach koprem lub szczypiorkiem.
 

Przepis Monica Meechan i Maria von Baich z książki „Tante Hertha’s Viennese Kitchen”.

Komentarze

  1. jesteś Wielka :), pomimo że wiele rzeczy robię sama jednak na "produkcję" chrzanu się nie piszę :), ale też z dzieciństwa pamiętam moją babcię jak z nim walczyła i jej zupę chrzanową też :)...natomiast ja korzystam z gotowego produktu, który uszlachetniam na różne sposoby / wiem wiem to nie to samo/ ale do chrzanu z tym chrzanem :)...dobrego, cieplutkiego tygodnia życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanjaa, serdecznie dziękuję. Ja sama trę chrzan (taki do słoiczków) raz w roku. To dość ciężkie doświadczenie, a chrzan świetnie przechowuje się, więc robię dużo na raz. Natomiast korzeń chrzanu mam w lodówce przez cały czas. Nie ma jak żurek ze świeżo startym. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Tydzień zapowiada sie pięknie i świąteczne. Tarcie chrzanu tez pamietam z rodzinnego domu ale we Francji jest problem z kupieniem gotowego a ogrodu nie posiadam.... Cieszę sie jak uda mi sie dostać jakiś niemiecki czy angielski substytut. Teraz mam malutki słońcem na święta.... Zupa świętami i zdjęcia tez.... Oj te targi....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj mi znać jak będziesz potrzebowała (korzeń albo starty w słoiczku) to z przyjemnością Ci przyślę. A o targach mogę zawsze...

      Usuń
  3. wspaniale sa wspomnienia,usmaialm sie, choc wowczas nie bylo wam pewnie do smiechu wcale ;)...
    mi tarcie chrzanu kojarzy sie z moja Babcia,zawsze sama go robila, w tym roku po raz pierwszy od wieeeeeelu lat planuje sama zetrzec i zrobic chrzan.....o rany...juz sie boje...
    Zupki chrzanowej nie jadlam...fajne fotki,az jutro sie na targ wybiore i przy okazji swiateczne sprawunki porobie, u mnie bardzo podobnie wyglada :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, te wspomnienia to nasza baza. Są bardzo ważne. Trzymam za Ciebie kciuki. Zasłoń jeszcze usta i nos przy tarciu - to trochę pomaga. Pozdrawiam i miłych przygotowań Ci życzę.

      Usuń
  4. A gdzie można kupić świeży chrzan????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupuję na targu pod halą Marymoncką i pod halą Mirowską i na Wolumenie (w Warszawie).

      Usuń
    2. W takim razie ja muszę przeszukać Poznań :) Będzie ciężko zważywszy na pogodę i brak możliwości wykopania chrzanu. Trudno. Mam nadzieję że go gdzieś znajdę....

      Usuń
    3. A na targu na placu Wielkopolskim?
      Mam wrażenie, że tam jest wszystko.

      Usuń
    4. znalazłam dzis korzeń chrzanu w zwykłym dziś warzywniaku, zupełnie przypadkowo. Już potarty ze śmietanką, w słoiczku czeka na Świateczne śniadanie. Dziękuję za inspirację i natchnienie do przygotowania własnego chrzanu bez tych wszystkich sztucznych ulepszaczy. Zapach i smak domowego jest bezcenny!

      Usuń
  5. Ja też pamiętam z dzieciństwa ucieray własnoręcznie przez mojego Tatę chrzan. Ciekawska córeczka chciała sprawdzić co to, a więc Tata dał powąchać.......skończyło się wielkim rykiem:) Ale chrzan do dziś lubię,a Twoją zupę na pewno wypróbuję! Zdjęcia z targu cudowne, jeszcze bardziej tęskno do wiosny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreciu, cieszę się bardzo, że podzieliłaś się swoimi wspomnieniami. Takie chwile zostają w naszej pamięci na zawsze... i o to chodzi. Fajnie, że spodobała Ci się zupa. Pozdrawiam i oby do wiosny.

      Usuń
    2. Zupa zrobiona, jutro uraczę nią gości:) Jak dla mnie wspaniała! Dzięki za przepis:)
      Życzę Ci wesołych i pysznych Świąt!

      Usuń
  6. ile razy widzę chrzan w moim sklepie, zastanawiam się: i kto to trze :))))
    a tak poważnie, to podziwiam! za to również ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już wiesz - masochiści. Cały czas mam dla Ciebie pewien słoiczek.

      Usuń
    2. myslałam, że będziesz w Izumi :(
      mój Rzym się zbliża, cos Ci przywieźć?

      Usuń
    3. Dzięki wielkie. Pomyślę. Nie byłam w Izumi, bo miałam wtedy urodziny męża i to był czas wypadu we dwoje.

      Usuń
  7. Ciekawy przepis, trzeba wypróbować.
    Bardzo dobre zdjęcia, gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia i bardzo, ale to bardzo zachęcająca taka zupa! No i przy tym wspaniałe wspomniania. Wtedy były to łzy złości, a dziś wspomnienia te sprawiają, że kręci się mała łezka sentymentu ;)
    Chciałabym Ciebie zaprosić do dodania swojego bloga na listę Top Blogi na stronie znajdzprzepisy.pl. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, że tutaj o tym piszę. Ale byłoby mi bardzo miło, jakbyś dołączyła i być może Twoje wspaniałe przepisy trafiły do jeszcze większej grupy użytkowników.
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje słowa i propozycję. Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Piękny wpis, mi przypomniał babcię, z którą chodziłam na łąki niedaleko rzeki zrywać chrzan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrywanie dzikiego chrzanu to moje marzenie, a Twoje wspomnienia są bezcenne.

      Usuń
    2. ;] Na tej łące nadal rośnie dziki chrzan...Potem babcia siadała w ogródku pod starym bzem i tarła korzenie. Ja brałam mój mały stołeczek i siadałam obok, patrząc na Jej ręce. Już prawie zapomniałam. Dziękuję;]

      Usuń
    3. Piękne i wzruszające są Twoje wspomnienia. To co opisujesz jest jak piękny, pełen uczuć i emocji obraz. Dziękuję, że podzieliłaś się takimi wspomnieniami.

      Usuń
  10. Zdobyłam chrzan (jak on przetrwał tę zimę w tak dobrej kondycji?) i z pewnością przygotuję na Wielkanoc zupę wg. Twego przepisu. Zaglądam z ogromną przyjemnością na Twego bloga, ostatnio wykorzystałam przepis na tart au citron (baaardzo dobra!).
    Pozdrawiam już Świątecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryna, cieszą mnie bardzo Twoje słowa. Mam nadzieję, że ciepło o mnie pomyślisz jedząc ją ;) Uściski serdeczne.

      Usuń
  11. Fajny przepis, po ilości wpisów widać, że przypadł do gustu (przywołał wspomnienia) i się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas ma przeróżne wspomnienia i to jest fantastyczne, że można się nimi podzielić i posłuchać innych. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Na nadchodzące święta życzę wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem, że to przepis sprzed 10 lat, ale może ktoś jeszcze przeczyta i przyda mu się patent. Otóż ja chrzan trę w… goglach narciarskich :) widok kosmiczny, rodzina robi zdjęcia, ale działa! Co lepsze- od kilku lat mam gogle na stałe z kaskiem narciarskim, wiec zakładam i do boju 😄😄 rodzina ma jeszcze wiekszy ubaw 😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.