Smaki Alzacji. Zewelwaï czyli tarta cebulowa
Alzackie wina należą do moich ulubionych, ale nie o nich dzisiaj będzie. Na ich krótką historię też przyjdzie czas. Już niedługo.
Kiedy tylko mam możliwość zawsze je wybieram. W czasie pobytu w Alzacji korzystaliśmy ile się da z możliwości degustowania tych win w ich rodzimym regionie. Będąc w Alzacji najlepiej robić to w winnicach albo w winstubach. I właśnie o nich dzisiaj będzie. Dawnymi czasy w gospodarstwach, które produkowały wina znajdowało się pomieszczenie, w którym przy dużym drewnianym stole można było zjeść coś prostego i tradycyjnego i napić się wina. Było to dobra forma na dodatkowy zarobek, jak też na możliwość spędzenia czasu przy butelce wina. Alzatczycy bardzo cenią sobie możliwość biesiadowania i rozmów przy miejscowym trunku. Winstuby zmieniły charakter z rodzinnych miejsc na bardziej oficjalne i łatwiej dostępne przez dwa czynniki. Jednym z nich była niemiecka okupacja Alzacji pod koniec XIX wieku. W miastach w winiarniach i restauracjach, gdzie jadali Niemcy podawano piwo i niemieckie wina znad Mozeli i Renu. Winiarze chcąc ułatwić Alzatczykom dostęp do miejscowych napitków, jak też dając im możliwość przebywania we własnym gronie, zaczęli przenosić winstuby z winnic do miast. W winstubach nie było ani piwa, ani Niemców.
Druga przyczyna to dwa gatunki alzackiego wina: zwicker i edelzwicker. Te dwa rodzaje lekkiego wina nie dobrze znoszą transport i jedyna mozliwość to sprzedaż ich na miejscu w regionie. Przeniesienie winstubów do miast zwiększyło znacznie ich spożycie.
W tamtych czasach jedzenie w winstubach było sprawą drugorzędną. Wybór dań był mały. Główny składnik stanowiła wieprzowina. Obecnie karta znacznie się wydłużyła i mamy możliwość poznania wielu regionalnych dań. Winstuby to świetne miejsce na poznanie alzackiej kuchni. W przyjaznej, często wręcz domowej atmosferze, możemy zjeść bardzo dobre potrawy i wypić miejscowe wino (chociaż w niektórych miejscach można zamówić też alzackie piwo). Winstub to taka wiejska gospoda z winem i dobrą kuchnią. Charakterystycznym elementem wystroju w tych miejscach są okna, których szyby zrobione są z denek butelek i kotary przy wejściu. Po przekroczeniu progu winstubu odgradzamy się od zgiełku ulicy i przenosimy się do miejsca, gdzie najważniejsze jest wino i dobre regionalne jedzenie. Wystrój najczęściej jest bardzo oszczędny, bo w tym miejscu nie to jest najważniejsze. Duże, drewniane stoły ułatwiają wspólne spędzanie czasu i swobodną atmosferę.
A co tam można zjeść? Oczywiście tarte flambée (przepis w poprzedni poście), backoëfe (przepis na blogu znajdziecie TUTAJ), grumbeerknepfle (paluszki z ciasta ziemniaczanego posypane przysmażonym boczkiem i grzankami i polane kwaśną śmietaną), słynną choucroute, beindä chla (kotlet wieprzowy gotowany w winie i podawany z sałatką ziemniaczaną), zewelwaï (tarte à l'oignon), bibeleskä s (pieczone ziemniaki podawane z białym serem z dodatkiem siekanych szalotek, czosnku i ziół), presskopf (salceson z głowizny wieprzowej), sueri nierli (nerki marynowane w occie)....
Każdy znajdzie coś dla siebie.
Dzisiaj zapraszam Was na zewelwaï (tarte àl'oignon) czyli alzacką tartę cebulową. Jest bardzo prosta do wykonania i smakuje wybornie (mimo mało atrakcyjnego wyglądu). Kruche ciasto, nadzienie z dużą ilością cebuli i crème fraîche i szczypta gałki muszkatałowej. Oto zewelwaï czyli alzacka tarta cebulowa.
Dzisiaj zapraszam Was na zewelwaï
Zewelwaï (tarte à l'oignon)
alzacka
tarta cebulowa
ciasto
1 2/3 szklanki (200 g) mąki
pszennej
1 żółtko
3/4 łyżeczki soli
3 łyżki (45 ml) wody
90 g masła
masło do posmarowania formy
nadzienie
2 łyżki (30 g) masła
3 duże (450 g) cebule pokrojone w bardzo
cienkie plastry
2 jajka
1 szklanka (250 ml) crème
fraîche (lekko kwaśnej, tłustej śmietany)
sól
świeżo zmielony pieprz
1/8 - 1/4 łyżeczki świeżo startej gałki
muszkatałowej
Przyrządzić ciasto. Masło zmiksować z solą i
żółtkiem. Dodać wodę i mąkę i szybko zmiksować całość do połączenia się
składników. Jeżeli ciasto jest za suche dodać jeszcze 1 łyżkę wody i ponownie
zmiksować. Nasmarować masłem formę do tart o średnicy 25 cm. Wyłożyć ją ciastem
rozwałkowanym na grubość około 0.5 cm. formę z ciastem wstawić do lodówki do
schłodzenia na 1 godzinę.
Na patelni rostopić masło. Dodać cebulę i sól.
Dusić ją pod przykryciem na małym ogniu przez około 25 minut. Mieszać od czasu
do czasu. Cebula nie powinna zbrązowieć ani skarmelizować się.
W misce wymieszać śmietanę, gałkę, jajka i pieprz. Przełożyć cebulę do miski.
Wymieszać całość. Rozgrzać piekarnik do 190 stopni C. Do formy z ciastem włożyć
na wierzch kawałek papieru do pieczenia (można na wierzch wysypać kulki
ceramiczne do pieczenia) i wstawić ciasto do piekarnika na około 15 minut. Z
formy zdjąć papier i piec tartę jeszcze przez 5 minut. Na wierzch wyłożyć
nadzienie cebulowe i ponownie wstawić ciasto do piekarnika. Piec do zrumienienia
się wierzchu i ścięcia się nadzienia. Środek nadzienia powinien być lekko
galaretowaty. Trwa to około 30 - 35 minut.
Tartę podawać ciepłą lub w temperaturze
pokojowej.
pysznie wygląda:) bardzo lubię cebulę w każdej postaci:)
OdpowiedzUsuńCebula to dobra rzecz. Szczególnie o tej porze roku. Ja też jestem cebulowa... od dzieciństwa.
UsuńCzekałam na Twój kolejny wpis i kolejna podróż no i oczywiście posiłek. Tarta wspaniała, prosta, a z takich składników nie może być inna niż pyszna:-), koniecznie do zrobienia:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że czekałaś. To bardzo miłe. Tak, ta tarta to bardzo prosty posiłek i bardzo smaczny.
UsuńNA gotowaniu się nie znam, a nawet nie lubię. Ale zdjęcia są boskie! A tak bardziej kulinarnie to są Cud - Miód!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój komentarz! Dzięki.
OdpowiedzUsuńZdjęcia boskie :)
OdpowiedzUsuńJa generalnie cebuli nie lubię ;P Ale o dziwo w formie cebulowej tarty jak najbardziej tak :)
Dzięki wielkie. Mam wrażenie, że tartę cebulową lubią też Ci, którzy za samą cebulą nie przepadają.
Usuń