Niedziela w fioletach czyli mantou z Anną Marią.
To była długa podróż z punktu A do punktu B z noclegiem w punkcie C. Niedaleko C w punkcie D mieszka Anna Maria. Znałyśmy się tylko wirtualnie. Wymieniałyśmy się mailami i smakołykami. Czytając jej blog, przenosiłam się do innego, magicznego świata. Zawsze wiedziałam, że kiedyś się spotkamy, ale kiedy... Ta przerwa w podróży to była niepowtarzalna okazja. I tak poznałyśmy się, a Ania w pakiecie poznała całą moją rodzinę. Czasami kogoś spotykając czujemy jak byśmy znali się od dawna. Nie brakuje tematów do rozmów, a czas płynie w zastraszającym tempie. Wtedy, w ten zimowy poranek tak właśnie było.
Kilka dni później Ania rzuciła pytanie na FB, czy ktoś wie, gdzie kupić fioletowe ziemniaki. A ja je miałam w bagażniku samochodu, w czasie naszego spotkania. Były tylko kilka metrów od Ani. Na szczęście została mi jeszcze jedna torba ziemniaków! Podzieliłam ją na pół i wysłałam w drogę do magicznego domu. Dzięki poczcie polskiej ta droga zajęła jej cały tydzień. Na szczęście dotarły. A potem...
Anna Maria zaproponowała mi wspólne robienie chińskich bułeczek mantou z użyciem tych ziemniaków. Dostałam przepis. I wzięłyśmy się za pieczenie. Każda we własnej kuchni. Dzieliły nas setki kilometrów, ale czułam się jak byśmy były obok. Wymiana wrażeń, opowieści, wskazówki... tak wyglądała ta niedziela. Nasza magiczna niedziela.
Bułeczki są bardzo delikatne i lekkie. Przypominają trochę wielkopolskie bułki na parze z dodatkiem sezamków. Mój synek określił je jednym słowem: pyszniutkie.
Dziękuję Ci Aniu. Za te bułeczki i za to co było i będzie.
Mantou
(馒头)
1 łyżeczka suszonych drożdży
80 ml ciepłej wody (dałam 100 ml)
240 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
65 g drobnego cukru
300 g fioletowych ziemniaków
2 łyżki oleju
2 łyżki uprażonych ziaren czarnego sezamu (opcjonalnie)
10 g cukru (opcjonalnie)
Z przepisu wychodzi 12 bułeczek
Ziemniaki ugotować w skórce do miękkości. Odcedzić i odstawić do lekkiego przestudzenia. Obrać i przecisnąć przez praskę. Wymieszać w miseczce drożdże z ciepłą wodą. Odstawić na 5 minut. W większej misce wymieszać mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Dodać zaczyn drożdżowy, olej i ziemniaki. Wyrobić gładkie ciasto przy pomocy dłoni lub miksera. Ciasto przełożyć do wyrośnięcia na 30 minut do czystej, posmarowanej olejem miski. Sezam i cukier lekko utrzeć w moździerzu. Lekko wyrośnięte ciasto wyrabiać przez chwilę dłonią, a następnie rozwałkować je na blacie na grubość około 1 cm. Sezam z cukrem rozprowadzić po całej powierzchni. Ciasto zwinąć jak roladę i pokroić na 12 kawałków. Każdy kawałek położyć na kwadracie wyciętym z papieru do pieczenia. Odstawić do ponownego wyrośnięcia na 20-30 minut. Bułeczki delikatnie przełożyć na koszyk do gotowania na parze. Gotować na parze pod przykryciem przez 8-10 minut. Podawać gorące lub ciepłe. Te bułeczki doskonale się mrożą. Odmrażać gotując je ponownie na parze przez 5-8 minut.
Lo! Dziękuję:* Za wszystko - za czas przed i po, za fiolety i śmiech z zieleni. Jest tak jak napisałaś - mam wrażenie, że znamy się całe życie!
OdpowiedzUsuńUściski:*
Aniu, jeszcze raz bardzo Ci dziekuję za ten cudowny wspólny dzień. To był niesamowity dzień - ten, tamten...
Usuńcholewka takie bułki to normalnie mercedesowe , a pieczenie z Ania to świetna sprawa wiem co pisze
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Fajnie je określiłaś:) A pieczenie z Anią to sama przyjemność.
UsuńPrzepięknie na fioletowo, coś wspaniałego!
OdpowiedzUsuńI wspaniałe wspólne pieczenie, to także jest magia.
Uściski:*
Majana, serdecznie dziękuję. Takie pieczenie osobno, ale razem ma w sobie masę cudownego klimatu.
Usuńwyglądają nieziemsko! nie tylko chińsko ;)
OdpowiedzUsuńNIEZIEMSKO? Wspaniale.
Usuńgenialnie wyglądają! super pomysł:)!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Cieszę się, że Ci się podobają.
UsuńZaglądam do Ciebie od Anny-Marii, i dzięki fioletowym ziemniakom i waszej magicznej niedzieli zostaję tu na dłużej:-). Wspaniały pomysł a bułeczki wyglądają tak smacznie , że gdyby nie 22 godzina pojechałabym do sklepu po fioletowe ziemniaki:-). Ale pojadę jutro i mam nadzieję, że sprostam przepisowi:-)
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo mnie to cieszy, że zawitałaś do mnie. Ta nasza magiczna niedziela zatoczyła duże koło. Mam nadzieję, że miło spędzisz czas dwiedzając mój blog.
UsuńPrzepisu nie wykorzystam ale wstep mnie wzruszyl...
OdpowiedzUsuńWzruszenia są bardzo ważne. Cieszę się.
Usuńcudnie wyglądają takie bułeczki:)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Dziękuję.
UsuńAch, ależ Wam dobrze:-) Mam nadzieję, że ja kiedyś też coś upiekę, nie tyle z Tobą, co pod Twoim kierownictwem:-)
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję, że coć wspólnie upieczemy. W realu.
UsuńU Was obu cudnie wyglądają te bułeczki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie w imieniu nas obu.
UsuńSuper bułeczki! Miło się czyta takie opowieści :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Dziękuję.
UsuńOne wyglądają prześlicznie. Kocham wszystko, co fioletowe.
OdpowiedzUsuńA szczególnie fioletowe karczochy ;)
UsuńPiękne,koniecznie muszę wypróbować ten przepis!
OdpowiedzUsuń