Maritozzi czyli rzymskie, słodkie bułeczki śniadaniowe.
Ile radości dały mi ostatnie dni z niebieskim niebem i ze słońcem. Poczułam nową energię i zaczęłam planować porządki w ogrodzie i wiosenne wyjazdy piknikowe. Kupiłam mały grill idealnie pasujący do naszych koszy piknikowych i kilka innych rzeczy NIEZBĘDNYCH w czasie piknikowania. Aura się zmieniła. Z powrotem odwiesiłam wiosenny płaszcz i zamiast grabi wyciągnęłam szuflę do odśnieżania. Jesteśmy już ostatnimi czasy mocno zaprzyjaźnione. Od kiedy mój mąż na nartach uszkodził sobie bark, pomiędzy mną, a szuflą zawiązała się silna więź. Chciałabym tę więź już przerwać, ale bark ciągle chory, a śnieg pada, pada, pada...
Na razie pojeżdżę palcem po mapie (to też jest bardzo przyjemne) i nadam domowi wiosenny klimat.
Dzisiejsze bułeczki to słodkie, drożdżowe rzymskie bułeczki śniadaniowe. Idealne z kawą, ale też z kakao. Z odrobiną masła albo konfitury pozwalają przyjemnie zacząć dzień. Delikatne, puszyste, z aromatem cytryny i pomarańczy.
Dobrego weekendu Wam życzę.
Maritozzi
słodkie bułeczki śniadaniowe
zaczyn
10 g suszonych drożdży lub 20 g świeżych
1/2 szklanki + 2 łyżki (150 g) ciepłego mleka
70 g mąki pszennej
3 szklanki + 1 łyżka (430 g) mąki pszennej
1/2 szklanki (100 g) cukru
1 łyżeczka (5 g) soli
2 duże jajka
1 żółtko
skórka starta z 1/4 cytryny
skórka starta z 1/4 pomarańczy
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
115 g masła w temperaturze pokojowej
100 g rodzynek (świetnie smakują też z żurawinami)
Przygotować zaczyn. Drożdże rozmieszać w miseczce z ciepłym mlekiem i odstawić na 5 minut. Dodać 1/4 szklanki wody (62 ml,g) i mąkę. Wymieszać i odstawić na 30 minut.
W dużej misce wymieszać zaczyn z jajkami, żółtkiem, solą, cukrem, wanilią i skórkami owoców. Dodać mąkę i wyrabiać ciasto na wolnych obrotach (końcówki haki) przez 5 minut. Cały czas miksując dodawać po 1 łyżce masła. Miksować do połączenia się masła z ciastem. Przykryć miskę ściereczką i pozostawić ciasto do wyrośnięcia na 1 godzinę. Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość. Dodać rodzynki i lekko wymieszać ciasto dłonią lub łyżką. Dłońmi lekko posmarowanymi olejem formować okrągłe bułeczki wielkości mandarynki. Przełożyć je na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia zachowując 4 cm odstepy. Piec w temperaturze 200 stopni C przez 8-15 -18 minu. Studzić na kratce.
Najlepiej smakują lekko ciepłe. Bułeczki dobrze smakują przekrojone na pół i podgrzane w tosterze. Dobrze się mrożą.
Z przepisu wychodzi 16 - 18 bułeczek.
Przepis Carol Field z książki "The Italian baker".
Właśnie piję kawkę - takie bułeczki przydałyby się ;))
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, by ta więź z szuflą osłabiła się bez żalu natychmiast! :)
Liczyłam na rozluźnienie więzi z szuflą, ale po śnieżnej niedzieli ta więź uległa zacieśnieniu. Pocieszam się, że to w końcu się skończy. A kawa... zawsze dobra, niezależnie od pogody.
Usuńwspaniałe!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńmmmmm śliczne
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńwspaniałe bułeczki. Chętnie upiekłabym coś drożdżowego, takiego cieplutkiego i cudownie pachnącego.
OdpowiedzUsuńUwielbiam :)
U mnie słoneczko świeci, ale wieje wiatr i jest zimno,. jednak póki co śniegu nie ma i mam nadzieję,że już nie wróci.
Pozdrawiam, dobrego weekendu Lo. :)
Majano, a u mnie śnieg padał przez cały weekend. Taka pogoda sprzyja porannym wypiekom i dobrym śniadaniom. Staram się cieszyć tym powrotem zimy, ale też z niecierpliwością czekam na ślady wiosny. Pozdrawiam i dobrego weekendu.
UsuńOoo takie śniadanie mi się marzy ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak spodobały Ci się te bułeczki.
Usuńdrożdżowe i rzymskie, to coś dla mnie! zrobię jutro, jak mi starczy zapału.
OdpowiedzUsuńco prawda nie odśnieżam, ale sam widok tej pluchy wystarcza żebym się zmęczyła ;(
No tak, one są wręcz stworzone dla Ciebie. Wcześniej czy później i tak je zjesz.
UsuńNa Podlasiu może już nie pada, może co jakiś czas słychać wiosenne ptaki, ale jakoś tak... nieśmiało. Niby na parę godzin wychodzi słońce, ale za chwilę mróz znów skuwa kałuże na placu zabaw pod blokiem. Nic to. Dzisiaj i tak pójdziemy na dłuższy spacer. A potem może zrobimy bułeczki? Cudowne są, choć przez ten dodatek bardziej niż wiosną kojarzą się z latem. Ale to dobre zaklinanie :)
OdpowiedzUsuńChciałoby się ciepłej wiosny i zieleni, ale to dopiero pierwsza połowa marca. Myślę, że zima da o sobie jeszcze znać. Ale te pierwsze oznaki wiosny są przemiłe. To o czym piszesz czyli coraz głośniejszy świergot ptaków i dłuższe dni. Jeszcze trochę musimy poczekać, ale to już jest takie radosne oczekiwanie, bo już niedługo nadejdzie.
Usuńwyglądają przepysznie ;D
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję.
Usuńach, gdyby jeszcze tak je zjeść na tarasie w Rzymie...
OdpowiedzUsuńTo już byłby szczyt szczęścia, ale może kiedyś...
UsuńWspaniale bułeczki! Idealne!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję, Kamilo.
UsuńPoproszę taką bułeczkę:-), wyglądają wspaniale!
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, częstuj się. Niestety teraz tylko tak wirtualnie.
Usuńwyglądają zarąbiście.... szkoda że drożdży nie mam... następnym razem!
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki. Niestety bez drożdży ani rusz.
UsuńChętnie przeniosę za pomocą bułeczek na chwilę do Rzymu:)
OdpowiedzUsuńJak mają takie działanie to tylko jeszcze większa radość dla mnie.
UsuńJa sobie ambitnie planuję już od jakiegoś czasu, że będę coś wypiekała na weekendowe śniadania, ale na razie mi to nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńTeż bym była zmęczona tą polską zimą. Ja już powoli zaczynam planować wypady na plażę i kąpiele. Nie moge się doczekać :)
Cudowne są te Twoje plany. Do takich jeszcze mi daleko. Na razie marzę o porządkach w ogrodzie i słońcu na twarzy. Jeszcze trochę czasu niestety musimy poczekać.
Usuńciepło bije ze zdjęć a mi zaczęło burczeć w brzuchu :) piękne słoneczne bułeczki proponujesz!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak widzisz te bułeczki. To sama radość dla mnie.
Usuńwłaśnie włożyłam je do piekarnika... pięknie mi pachnie i niebawem będzie tez tak smakować :) dziekuję :) pozwolę sobie zamieścić post u siebie z tym przepisem w ramach moich Słodkich Czwartków :)
Usuńświetne bułeczki:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję.
Usuńcudowne Twoje bułeczki; chyba takie wypieki sprawiają mi najwięcej radości;myślę tu o wykonaniu, chociaż jedzenie też jest ogromnie przyjemne:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. Dla mnie też robienie tego typu ciasta to sama radość.
UsuńTrochę pozmieniałam i upiekłam bułeczki na Światowy Dzień Chleba: http://rodzinna-kuchnia.blogspot.com/2013/10/orkiszowe-bueczki-z-zurawina-dla-maych.html
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis i inspirację :)
Wstałam o 5 rano i upiekłam dla moich chłopaków. Jedną część zrobiłam na mleku sojowym z margaryną bez laktozy, bo mój młodszy syn ma alergię. Obie wersje wyszły tak samo pyszne! Wersja bezlaktozowa wyszła w smaku tak samo pyszna jak oryginalny przepis. Pyszne!
OdpowiedzUsuń