Wiedeński Café Sperl i kruche ciasto ze śliwkami.




W każdym mieście, które odwiedzam poszukuję miejsc, które staną się "moimi". Do takich miejsc wracam przy każdej następnej podróży. Wizyta w nich jest jak odwiedziny u dawno niewidzianego znajomego. W Wiedniu takich miejsc mam jut trochę, bo i podróży do tego miasta było wiele. W czasie każdego pobytu jem sznycle z sałatką ziemniaczaną w 
Reinthaler's Beisl, piję kawę i zajadam ciepłe buchteln w Hawelce, odwiedzam targ Naschmarkt i spędzam wieczór w Café Sperl. To nasze ulubione miejsce na kawę i ciasto we dwoje, na małą przekąskę w ciągu dnia całą rodziną, na kieliszek wina po wizycie w muzeum, na chwilę odpoczynku po zakupach na targu. Tam Saher tort smakuje mi lepiej niż w Café Sacher. 
Café Sperl powstało w 1880 roku i od początku stało się ulubioną kawiarnią artystów. Spotykali się tam  architekci, plastycy, muzycy, aktorzy i piosenkarze. I do tej pory tak jest. Ta kawiarnia nie jest miejscem z tradycjami, które żyje dzięki turystom. W tej kawiarni spotykają się Wiedeńczycy, piją kawę, czytają gazety (austriackie i miedzynarodowe, które są dostępne w dużym wyborze), grają w bilard. 
Ściany Café Sperl są  lekko przykurzone i przydałoby im się malowanie, ale atmosfera i wystrój warte są odwiedzin w tym miejscu. Poczujecie tam klimat prawdziwych, starych wiedeńskich kawiarni. Do tego pyszna kawa i tradycyjne ciasta pieczone według starych receptur.
Dzisiaj przedstawiam Wam jedno z nich. Proste i pyszne. Niby nic specjalnego, ale smak tkwi w jego prostocie. Śliwki i kruche maślane ciasto z dodatkiem wanilii. Najlepsze oczywiście z jesiennymi węgierkami, ale z ich braku użyłam dostepnych teraz śliwek importowanych. 
W następnym poście trochę czarnobiałych zdjęć z Café Sperl zrobionych przez moją córeczkę i informacje o wiedeńskich rodzajach kaw.

Café Sperl
Gumpendorfer Straße 11, Wiedeń
metro: Museumsquartier
godziny otwarcia: poniedziałek - sobota 7.00 - 23.00
niedziela - 11.00 - 20.00
w lipcu i w sierpniu w niedzielę nieczynne










Ciasto ze śliwkami z Café Sperl
Pflaumenkuchen von Café Sperl

200 g mąki pszennej
100 g masła
175 g cukru pudru
szczypta soli
1 żółtko
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
650 g śliwek
2 łyżki cukru z prawdziwą wanilią (użyłam domowego cukru waniliowego, ale dobry jest też Kotanyi)

Zmiksować w misce masło z cukrem, żółtkiem, solą i wanilią. Dodać mąkę i zmiksować całość do połączenia się składników. Jeżeli ciasto jest zbyt suche dodać 1-2 łyżeczki zimnej wody i ponownie zmiksować. Wyrobione ciasto zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 1 godzinę. Po tym czasie wyjąć je z lodówki i odstawić na 10 minut. Wyłożyć ciastem prostokątną formę (20x30 cm) pokrytą papierem do pieczenia. Śliwki przekroić na pół, wyjąć z nich pestki, a następnie pokroić je na ćwiarki. Wyłożyć nimi ciasto (skórką do dołu) lekko dociskając owoce. Posypać je cukrem waniliowym. Piec ciasto w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 45 minut. Wyjąć z piekarnika i wystudzić. Jeszcze ciepłe pokroić na kwadraty. Owoce na upieczonym cieście można posmarować podgrzaną konfiturą morelową.



Komentarze

  1. mmmm to musi być miejsce pełne ciepła i klimatu :) super zdjęcia!
    a ciasto jedno z tych prostych, tradycyjnych i ulubionych :)
    pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to miejsce pełne klimatu. Takiego z dawnych lat, starego, wiedeńskiego. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bardzo lubię taką herbatę :) Ciasto świetne. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię takie herbaty. To były jeszcze świąteczne aromaty. Pozdrawiam ciepło i zimowo.

      Usuń
  3. ale musi pachnieć taka herbata:) zdjęcia wręcz genialne, bardzo klimatyczne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna serdecznie dziękuję. A herbata... Jest rzeczywiście pyszna.

      Usuń
  4. Mała uwaga: w tytule jest błąd- jeśli dobrze rozumiem to chodzi o ciasto ze śliwkami pochodzące z Cafe Sperl, a nie ciasto z kawą Sperl? Jeśli tak to nie "mit" tylko "von".
    Czytam Twojego bloga namiętnie i jest absolutnie świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, bardzo Ci dziekuję za tę uwagę. Moja znajomość niemieckiego to dwa lata nauki w przedszkolu w baaardzo dawnych czasach. Ale jak przeczytałam Twoje słowa , to jakaś klapka w głowie mi się otworzyła, że tak rzeczywiście jest. A skąd wzięło mi się "mit" - sama nie wiem. Dostałam przepis po niemiecku i tłumaczyłam go z kelnerką na angielski. A tak swoją drogą, to niesamowicie się cieszę, że tak oceniasz mojego bloga. Serdecznie dziękuję.

      Usuń
  5. Uwielbiam klimat takich miejsc, a ciacho prezentuje się fantastycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, klimat jest bardzo ważny. Chyba tak samo jak jakość kawy ;)

      Usuń
  6. Niestety w Wiedniu byłam tylko raz, ale wtedy tez odwiedzilismy masę kawiarni i restauracji w tym tez ta, o której piszesz... Jest taka z klimatem! Choć najbardziej zapadła mi w pamięć cafe w Salzbourgu do której ojciec Mozart prowadził małego Amadeusa i jego siostry, na placu... Znasz ja może? Oj na wspomnienia mi się zebrało... Pod wpływem twojego wpisu ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, Salzbourg był zawsze dla mnie miastem tranzytowym. W drodze do/z. Myślę, że najwyższy czas to zmienić. W tym roku poznajemy Graz, ale w następnym... Kto wie. Cieszę się, że piszesz o tym miejscu. Zapiszę sobie w moim notesie. A obudzenie przeze mnie Twoich wspomnień - dla mnie to cudowna sprawa.

      Usuń
  7. Tak, mnie również twoje zdjęcia przypomniały Cafe Tomaselli w Salzburgu, gdzie przed laty bywała ówczesna śmietanka artystów...a zdjęcia jak zwykle wspaniałe, aż chce się tam przeniesć, natychmiast!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreciu, muszę w takim razie poznać Salzbourg. To co pisałam Niani, to miasto jeszcze przede mną w dogłębnym poznawaniu, ale już robię sobie w notesie notatkę pod słowem Salzbourg. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. wyglądają jak ciasteczka:) uwielbiam pieczone śliwki/jabłka w każdej postaci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pokrojeniu w kwadraty rzeczywiście tak wyglądają. Co do pieczonych owoców - święta prawda. Są pyszne.

      Usuń
  9. Znane mi, wspaniałe miejsce:-)
    O/T - kupiłam anglojęzyczną Mes Confitures - wyszła tylko w US, dlatego tak trudno o nią w UK, ale po to właśnie jest Amazon i książka (z drugiej ręki) wędruje do mnie stamtąd:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, pisałam Ci w tamtym komentarzu. Ja ją kupiłam na angielskim Amazonie i wysyłkę miałam z UK. Dobrze, że mamy go. To teraz poszalejesz konfiturowo. Czekam na wrażenia, a ja obmyślam, które konfitury zrobić teraz.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.