Poulet Basquaise czyli kurczak z kuchni Basków.
Nie napiszę Wam, że w ten weekend upiekłam chleb i ciasto, zrobiłam pyszny obiad i kartki świąteczne, nadrobiłam prasowanie i zaległe maile. W ten weekend jedliśmy naleśniki. Na śniadanie, obiad i kolację. I poznawaliśmy się z naszym nowym domownikiem. Czas upływał na wzajemnym poznawaniu się, na zabawach, na drzemce w ciągu dnia po niespokojnej pierwszej nocy, na tuleniu i głaskaniu. To był wspaniały weekend. Leniwy, radosny i od dawna wyczekiwany.
Znowu zajrzałam do katalogu starych, niepublikowanych zdjęć i przepisów i znalazłam coś dobrego. Poulet Basquaise czyli kurczak po baskijsku. Proste danie z łatwo dostępnych składników, które można przyrządzić wcześniej, bo świetnie smakuje odgrzewane.
Jeżeli spodoba Wam się dzisiejszy przepis, to ten na dorsza baskijskiego też jest dla Was. A na deser może ciasto baskijskie?
A jutro zabieram się za pieczenie PYSZNEGO ciasta. Powrót do francuskich smaków i wspomnień.
Miłego tygodnia.
Poulet Basquaise
(kurczak po baskijsku)
100 ml oliwy z oliwek
1 duża cebula (pokrojona na w grubą kostkę)
2 ząbki czosnku (pokrojone w cienkie plasterki)
1800 g kurczaka pokrojonego na 8 kawałków (użyłam udek z kurczaka)
2 łyżki mąki pszennej
250 ml białego, wytrawnego wina
150 g szynki Bayonne lub parmeńskiej lub innej dojrzewającej (pokrojonej w paski)
1 zielona papryka (pozbawiona gniazd nasiennych i pokrojona w paski)
1 czerwona papryka (pozbawiona gniazd nasiennych i pokrojona w paski)
8 pomidorów (bez skóry i gniazd nasiennych pokrojonych w grubą kostkę - mogą być z puszki)
1 czerwona papryczka chilli (pozbawiona gniazd nasiennych i pokrojona w cienkie paski)
1/4 - 1/2 łyżeczki papryczki z Espelette lub innej ostrej
4 liście laurowe
4 gałązki tymianku
sól i pieprz do smaku
Nagrzać piekarnik do 160 stopni C. Rozgrzać na patelni 1/3 ilości oliwy. Dodać cebulę. Mieszając smażyć ją do chwili kiedy nabierze koloru. Dodać czosnek i sól. Smażyć przez okolo 2 minuty. Przełożyć do miski. Kurczaka wytrzeć ręcznikiem kuchennym do sucha, posolić, popieprzyć i obtoczyć w mące. Rozgrzać połowę pozostałej oliwy. Podsmażać na niej kurczaka (po 5 minut na każdej stronie) do uzyskania złocistego koloru skórki. Dodać wino i podgrzewać całość przez 1 minutę lub do chwili, kiedy odparuje połowa płynu. Przełożyć kurczaka wraz z płynem do naczynia do zapiekania. Patelnię wytrzeć ręcznikiem kuchennym do sucha i rozgrzać na niej resztę oliwy. Dodać szynkę i podsmażać ją przez 1 minutę. Dodać cebulę z czosnkiem (wcześniej podsmażoną), chilli i dwa rodzaje papryki. Podsmażać do chwili, kiedy papryki zmiękną (około 10 minut). Dodać pomidory, sól, papryczkę z Espelette, liście laurowe i gałązki tymianku. Wymieszać całość i wyłożyć na kurczaka w formie. Przykryć formę pokrywką lub folią aluminiową i piec około 45 minut (do miękkości mięsa).
Teraz mam już pomocnika do pisania postów.
Przepis Serge Dansereau z książki "French kitchen".
Pomocnik przecudowny! A to spojrzenie i obrys noska po prostu bajkowe! :D
OdpowiedzUsuńCoś pisałaś o kurczaku? Bo przez kota jakoś nie zauważyłam... ;D
Nie no, żarcik, ten kurczak już został zapisany w zakładce "do zrobienia jak najszybciej!" :)
Dziekuję za te słowa uznania dla urody kociaka. Ja też się nim zachwycam. Tak myślalam, że przepis na kurczaka to zbędna wstawka do zdjęcia kota ;) Ale jak zmienisz zdanie... będziesz zadowolona.
Usuńkurczak wygląda pysznie, a naleśniki też trzeba przecież jeść :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy naleśniki, ale dzisiaj były tylko one i... kot.
Usuństęskniłam się za takimi wyraźnymi smakami z charakterem :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tym zimniej i ciemniej na dworze, tym bardziej ma się ochotę na takie smaki.
UsuńChciałam zacząć od kurczaka, ale jak zobaczyłam Twojego kociaka, to kurczak poszedł na drugi plan. Jest piękny, ja jestem wielką miłośniczką kotów, więc zachwycam się każdym każdym, ale Twój jest wyjątkowy. Oj tacy pomocnicy są najlepsi, mój też teraz leży mi na rękach, a ja ruszam tylko palcami, ale przynajmniej ciepło i miło jest:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania dla kociaka. Sprawiają mi one wielką przyjemność. Mój też już lezy koło mnie i nie mam ochoty ruszyć się z miejsca.
UsuńJaki cudny ten Twój pomocnik! Nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńWymiziaj go ode mnie :))
Wymiziany! Cieszę się, że Ci się podoba. Ja straciłam kompletnie obiektywizm.
UsuńPowtórzę się, a co tam! Kociak jest PRZEŚLICZNY. (o ile jakiś w ogóle może być piękniejszy od mojego ;))
OdpowiedzUsuńps. też lubię wędzoną z Esplette. I im częściej jej używam, tym bardziej żałuję, że kończą mi się jej zasoby.
ściskam
(i głaszczę kota)
Oczko, powtarzaj się. Dla mnie to tylko przyjemność. Będę o Tobie pamiętać jak napotkam papryczkę. Moja nie jest wędzona.
Usuńw naszej mini-wiosce tez zamieszkała w tym tygodniu parka kudłatych kociąt, rodzeństwo po przejściach. porzucone, podrzucone, cudem uniknęły śmierci. teraz będzie już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńa kurczak pychota :)
Do tej pory nasze koty były właśnie takie. Jedno prawie ślepe kocie wrzucone do ogrodu i przyniesione do domu w pysku przez psa. Było z nami 23 lata!. Drugie pewnej nocy samo weszło do domu i... zostało. To jest pierwsze kupione i wybrane. Dobrze, że Wasze znalazły swoje miejsce i opiekę.
UsuńObłędnie wygląda to danie. Zrobiłam się od razu bardzo głodna. A kot przepiękny :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Wszyscy kot i kot, a kurczak popadł w niełaskę ;)
UsuńPyszny kurczak. To zdecydowanie moje smaki :) A kotek wspanialy (podobny do mojego jak byl maly). Maine coon? :) Ale na laptopie to widze, ze jeszcze sie nie zna bo mu sie "pomoc" wyswietlila :))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Norweski leśny - niebieski. Też się śmiałam z tej pomocy. Poprzestawiałam mi też czcionki, pootwierał zakładki, nadgryzał klawisze i grzał ogon w wywietrzniku. Bedziemy chyba razem pisać posty.
UsuńTy POSTY, On PSOTY ;-)
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie to sam zacznie pisać bloga.
UsuńPomocnik postowy i pewnie kuchenny zachwycający. Moja pomocnica właśnie płacze po kociemu, bo nie może przez kilka dni wychodzić na dwór a bardzo by chciała :(
OdpowiedzUsuńKurczak bardzo smakowity :)
Wczoraj jeszcze go kuchnia nie interesowała, ale dzisiaj... Piekliśmy wspólnie ciasto, a on zaglądał przez szybkę do piekarnika. Naszego jeszcze dwór nie interesuje, ale jak podrośnie... Wiem jaki to bol dla kota, kiedy nie może wyjść, a bardzo chce.
Usuńwygląda oryginalnie. klimatyczne naczynia i nakrycie stołu. uwielbiam tego typu ilustracje!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Dziękuję za tak miłe dla mnie słowa.
UsuńNo i jak przystało na porządną blogerkę, zostałaś właścicielką cuuuudnego kota:) Ja myślałam, że mój sib jest duży, ale sąsiadka ma norwega - ten to dopiero tygrys, więc spodziewaj się, żę 10 kg to taka średnia waga dorosłego:) Oby wyrósł na wielkiego kota - bo takie uwielbiam, jest prześliczny. Wykiziaj go ode mnie,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Marta
kurczak nie miał szans...
Zapowiada się duży. Na razie 14 tygodni i ponad dwa kilo wagi. Nasza kotka starowinka (23 lata) ważyła 800 g. Zawsze taka była. Wielki apetyt i subtelna figura. Ten zapowiada się na wielkiego. Te łapy... Wiem, że kurczak jest bez szans. Pozdrawienia od porządnej blogerki ;)
UsuńJej jaka słodka kicia, uwielbiam kociaki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Słodka i rozkoszna. Sami nie możemy przestać się zachwycać. Pozdrowienia.
Usuńpiąty raz spoglądam na to kocie zdjęcie i buzia mi się uśmiecha od ucha do ucha !
OdpowiedzUsuńA wiesz jak ja się czuję, kiedy leży kolo mnie taka kulka jedwabistego futra i mruczy... Wspaniale.
Usuńpiękne kocie oczy ...
OdpowiedzUsuńtakie"rozmruczane" weekendy są wspaniałe :)
Ankawell, dzięki w imieniu w kota. Tamten pierwszy wspólny weekend był niezapomniany.
UsuńAleż Ty masz fajnego sierściucha, a kurczak wygląda bosko! :)
OdpowiedzUsuńKatie, dzięki. Kociak jest cudny. Ciężko się z nim rozstawać.
UsuńJaki slodki kotek :) Ma takie madre oczy!
OdpowiedzUsuń