Szwedzkie bułeczki (kardamonowo migdałowe) i... budownictwo.





Kiedy myślę: Szwecja, to czuję zapachy kardamonu, cynamonu i widzę bajecznie kolorowe domy.  Niby te domy są bardzo do siebie podobne, ale jednak różnią się od siebie bardzo. Zbudowane są z drewnianych desek pomalowanych w niezwykłe kolory. Obramowania domów i okien, dzrzwi wejściowe i ganki zawsze są białe. W Smalandii domy pomalowane są w przeróżne odcienie żółci, błękitu, czerni, brązu i oczywiście czerwieni. W Skanii za to praktycznie wszystkie domy pomalowane są farbą w charakterystycznym odcieniu czerwieni Falu Rödfärg. Historia tego koloru sięga XVI wieku. Farba powstała w kopalni miedzi w Falun w szwedzkiej Dalarnie (kraina słynąca z drewnianych, malowanych koników). Składa się z rudy o niskiej zawartości miedzi, rudy żelaza, ochry, dwutlenku krzemu, dwutlenku cynku, oleju lnianego i mieszanki mąki pszennej i żytniej. Składniki te oprócz niezwykłego koloru zapewniają doskonałą ochronę drewnu. Nawet ciężkie i długie zimy nie szkodzą intensywności koloru. Kiedyś ta farba była najtańsza stąd tak wiele wiejskich domów nią malowano. W obecnych czasach powody są już inne. Szwedzi po prostu uwielbiają ten kolor i są z niego dumni. Falu Rödfärg ma mazistą konsystencję, stąd nazywana jest też farbą szlamową, i zmienia odcień w zależności od pogody. Przy suchej jest jaskrawo czerwona, w dni deszczowe ciemnieje - w Szwecji mówi się, że ta farba "żyje".  Jest trwała - wytrzymuje 5 lat na ścianach dla strony zawietrznej i 10 lat dla strony nienarażonej na bezpośrednie działanie czynników atmosferycznych. Falu Rödfärg nie łuszczy się, jej renowacja polega na położeniu kolejnej warstwy. Dlatego też wszystkie szwedzkie domy wyglądają jak świeżo pomalowane. 
Czas teraz na przepis. Kolejne drożdżowe,skandynawskie bułeczki z nadzieniem. Kolejne, bo możecie u mnie znaleźć przepisy na: 
(tutaj też instrukcja zdjęciowa zwijania dzisiejszych bułeczek) 

Dzisiejsze mają nadzienie migdałowo marcepanowe i delikatne puszyste ciasto pachnące kardamonem. Ja najchętniej zjadam jeszcze ciepłe popijając mlekiem lub kawą.
One są PYSZNE. Koniecznie spróbujcie.
Świetnie się mrożą.






Bułeczki drożdżowe kardamonowo migdałowe
Cardamon almond twist

ciasto
325 ml mleka
50 g masła
500 g mąki orkiszowej lub pszennej
75 g drobnego cukru
1 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
1 łyżeczka soli (w oryginale 2 łyżeczki)
15 g świeżych drożdży lub 7 g suszonych
1 jajko lekko rozbełtane

nadzienie
75 g miękkiego masła
50 g mielonych migdałów
50 g pasty migdałowej lub marcepanu
50 g cukru pudru
3 łyżki śmietanki 30% lub 36%
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
1/4 łyżeczki soli (pominęłam)

mąka do podsypania blatu
1 jajko lekko rozbełtane do posmarowania
płatki migdałowe
olej do wysmarowania miski lub torebki

W rondelku podgrzać mleko z masłem do rozpuszczenia się tego drugiego, zdjąć z ognia i przelać do miski. Wystudzić całość do letniej temperatury. Dodać drożdże, wymieszać i odstawić na 5 minut. W drugiej misce wymieszać mąkę, sól, cukier i kardamon. Do mleka z masłem i drożdżami dodać jajko i wymieszać. Dodać mieszankę mąki z dodatkami i  miksować całość (końcówki haki) do uzyskania gładkiego ciasta. Wysmarować olejem torebkę foliową lub miskę i przełozyć do niej ciasto. Torebkę zamknąć (zostawiając wolną przestrzeń), a miskę przykryć folią spożywczą. Wstawić ciasto do wyrastania do lodówki na całą noc. Wyjąć je z lodówki na 30 minut przed dalszym działaniem. Zmiksować na gładką masę wszystkie składniki nadzienia.Wyrośnięte ciasto jest dość luźne (dzięki temu będzie delikatne i miękkie po upieczeniu). Przełożyć ciasto na dobrze podsypany mąką blat i rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30x50 cm. Na połowie (wzdłuż dłuższego boku) rozsmarować nadzienie. Ciasto złożyć na pół na prostokąt o wymiarach 15x50 cm. Docisnąć ciasto dłońmi, żeby nadzienie dobrze przylegało do ciasta.  Pociąć ciasto ostrym nożem na 16-20 pasków. Każdy pasek ciasta zwinąć w spiralkę obracając dłońmi końcówki w przeciwnych kierunkach. Spiralki zwijać w kształt ślimaka. Pomocne w zwijaniu mogą  być zdjęcia z poniższego przepisu. Bułeczki przełożyć na dwie duże płaskie blachy (z wyposażenia piekarnika) wyłożone papierem do pieczenia. Przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na 15 minut. Posmarować jajkiem i posypać płatkami migdałowymi. Wstawić 1 blachę do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Piec na rumiano przez 12 - 15 minut. Wyjąć, przełożyć na kratkę, a do piekarnika wstawić drugą blachę. Piec jw.




Przepis Signe Johansen z książki "Scandilicious baking".

Komentarze

  1. Lo, bardzo interesujący wpis, a bułeczki wyglądają rewelacyjnie!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że pisząc o tych farbach myślałam o Tobie. A bułeczki warte kuszenia.

      Usuń
  2. jakiś czas temu piekłam drożdżówki, bo tak się nazywały według 'Food and Friends' kardamonowe; bardzo podobne, tylko forma trochę inna. doskonałe te smaki! pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bułeczki to takie dosłowniejsze tłumaczenie szwedzkiej nazwy. Polskie drożdżowe bułeczki to po prostu drożdżówki. Nazwa nazwą, najważniejsze jak smakują.

      Usuń
  3. Piękne i zapewne smakowite!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe bułeczki! Ten smak i zapach -mniam! Uwielbiam!.:)
    A budownictwo piękne.
    :)
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za Twoje słowa. Sprawiły mi wielką przyjemność.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się. Ja też uwielbiam tę chwilę, kiedy wyciągam z piekarnika blachę z domowymi drożdżówkami.

      Usuń
  6. samo nadzienie marcepanowe brzmi cudnie i mnie skandynawskie klimaty kojarzą się z zapachem cynamonu i kardamonu ;), a wykład o farbach świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzienie jest świetne. Tak dobre, że na drugi raz chyba zrobię z podwójnej porcji nadzienia. Cieszę się, że podobały Ci się informacje o farbie. Miałam wątpliwości czy to dobre miejsce na takie wiadomości, ale dla mnie samej to było ciekawe.

      Usuń
  7. Lo, dlaczego właściwie nie mogłabym przyjechać na taką bułeczkę, ja się pytam? A domy takie uwielbiam i nawet sobie myślę jakby taki wyglądał u nas na wiosce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dlaczego. Przecież możesz - zawsze. Co do domów. I mi takie mysli chodzą po głowie.

      Usuń
    2. No właśnie to jak mi nos "odetka" to się odezwę albo ty mnie palnij, bo ja teraz to mogę mieć kłopoty z pamięcią.

      Usuń
  8. Pięknie wyglądają te domy. Mają swój niepowtarzalny charakter, musi się w nich wspaniale mieszkać. Bułeczki też imponujące, po ostatnim wypieku nabrałam jeszcze większego apetytu na kardamon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja zachwycam się nimi. One tak doskonale komponują się z otoczeniem. Idealnie pasują.Te mocne kolory pięknie wyglądają na tle zieleni. A bułeczki szczerze polecam.

      Usuń
  9. ach ta skandynawska prostota, jak ja im tego zazdroszcze :) gdyby nie ta dluga zima ...
    zastanawia mnie zawsze obfitosc cynamonu i kardamonu w skandynawskich wypiekach. a dzisiaj taki wysyp i u Ciebie i tutaj http://anoushkaencuisine-pl.blogspot.fr/2012/09/estonski-kringel-czyli-cynamonowy_17.html
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też im zazdroszczę tej prostoty i stylu. Ta ich zima jest jeszcze gorsza i dłuższa niż polska, ale ma też pewną przewage. Tam jest więcej słonecznych dni i więcej widzą nieba. Mi tego bardzo brakuje. Zaraz zajrzę do Anoushki. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. zimno ale slonecznie mowisz ..., mnie zima najbardziej doskwieraja ciemnosci a nie zimno, chociaz tutaj, co to za zimno ;)
      a wyklad o farbie jak najbardziej na miejscu, osobiscie lubie takie regionalne wtrety. ostatecznie nie tylko zoladek sie liczy :) kiedys znalazlam przepis na taka farbe, mam ochote pomalowac nia moja szope ogrodowa.
      zrobilam przed chwila drozdzowki bazujac troche na Twoich przepisach i na przepisie Anoushki, wlasnie siedza w piecu i ciekawa jestem ;)

      Usuń
  10. Bułeczki muszą być pyszne:) A dodatkowo śliczne zdjęcia!:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba Twój skandynawski cykl!
    Przywołuje miłe wspomnienia i powoduje ślinotok ;)
    Ehhh... a miałam nic już nie piec... w tym tygodniu, oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Anoushka, ta Skandynawia jest ciągle żywa w mojej głowie. Może dlatego, że to był mój pierwszy pobyt tam. Jak ochłonę zacznie się cykl francuski i szwajcarski (ciekawa jestem, co o nim pomyślisz). Ja też często sobie mówię, już w tym tygodniu nic słodkiego, a potem...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wcale nie głupie. Jestem zadowolona z tej książki. Wypróbowałam około 20 przepisów. Wszystkie bardzo udane oprócz jednego. Kupiłabym ją jeszcze raz. Kupiłam ją na przedsprzedaży na Amazonie. Była znacznie tańsza. Nawet teraz kosztuje mniej - coś około 16Ł. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myslę, że ta książka to będzie bardzo dobry prezent. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.