Przedwakacyjne rozmyślania i bretońskie maślane ciasteczka.


Dni są coraz dłuższe. Kalendarzowe lato zbliża się wielkimi krokami. Coraz częściej moje myśli płyną ku letnim planom. Z rozrzewnieniem wspominam moje dawne dwumiesięczne wakacje z dziećmi nad morzem. Odkąd pracuję, dwa miesiące zamieniły się w dwa tygodnie. Ale kiedy tak człowiek się napnie, postara i pomruga rzęsami do szefowej, to z dwóch tygodni wielkim wysiłkiem wyjdą trzy. W tym roku bardzo się napinałam i bardzo mrugałam i chyba udało mi się wygospodarować te wymarzone trzy.  Letniego wypoczynku nigdy nie nazywam urlopem, dla mnie to zawsze sa wakacje. Te nad polskim morzem muszą poczekać na inne lato, ale będą tam weekendy. Już niedługo...
Do szczęścia w wakacje potrzebuję wody. Kiedyś myslałam, że jestem stworzona tylko do ciepłych mórz , ale z każdym rokiem coraz większą frajdę sprawia mi zanurzenie się w lodowatej polskiej wodzie. Dobrze to też działa na moją samoocenę. Kiedy zanurzam się w Bałtyckich odmętach i z zimna brakuje mi tchu, powtarzam sobie: jesteś dzielna, dałaś radę. Po minucie hipotermii okazuje sie, że właśnie w takiej wodzie najlepiej się pływa.

 Moje myśli ostatnio powędrowały ku bretońskim wakacjom sprzed paru lat. Do kąpieli w zimnym Atlantyku, do espradryli zostawianych na piasku, do pasiastych parasoli, do staroświeckich koszy na plaży, do latarni morskich, do pikników o zachodzie słońca, do maślanych ciasteczek z Pont Aven...
I tak pod wpływem chwili i wakacyjnych planów upiekłam maślane bretońskie ciasteczka. Nie zrażajcie się tą ilością soli. Właśnie o to w nich chodzi. Słodko, słono, maślano. To smak Bretanii.


Bretońskie maślane ciasteczka
Galettes Bretonnes

250 g mąki pszennej
140 g drobnego cukru (lub cukru pudru)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki kwiatu soli morskiej - fleur de sel (zwykłej soli 1/4 łyżeczki)
60 g masła (pokrojonego w małe kawałki)
1 jajko
1 łyżka mleka (lub 2 łyżki)
1 rozbełtane żółtko z 1 łyżką wody

W misce wymieszać mąkę, proszek, cukier i sól. Dodać masło, lekko rozbełtane jajko i 1 łyżkę mleka. Całość szybko zmiksować do połączenia się składników. Jeżeli ciasto jest bardzo suche, dodać 2 łyżkę mleka. Z ciasta uformować kulę i włożyć je zawinięte w folię do lodówki na 15 minut. Ciasto rozwałkować na lekko podsypanym mąką blacie na grubość 1 cm. Wykrawać foremką okrągłe ciasteczka o średnicy około 4 cm. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Wierzch każdego ciasteczka lekko ugnieść widelcem, tak zeby zostały na nich ślady pasków. Posmarować żółtkiem wymieszanym z wodą i piec w temperaturze 180 stopni przez 15 - 20 minut na złoto. Studzić na kratce. Można również uformować ze schłodzonego ciasta wałek o średnicy 4 cm i ciąć nożem plastry o grubości 1 cm. 
Ciastka przechowywać do 1 tygodnia w zamkniętym pojemniku lub puszce.


Przepis Anne Willan z książki "Country cooking of France".

Komentarze

  1. Piękne, pyszne, z tęsknoty za morzem i wakacjami... Cześć, Lo,wiesz jak dawno nie byłam nad morzem...? Nadrobię w weekend:)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TY nie byłaś nad morzem? Co to się stało? Nadrób koniecznie, a może i mi się uda w ten weekend (jak moja trójka wyzdrowieje). Wtedy będziemy słuchały szumu tego samego morza. Całusy.

      Usuń
  2. Ale się rozmarzyłam... Morze, plaża... Dawno nie byłam na wakacjach i nie zapowiada się to i w tym roku...:( A ciasteczka pięknie wyglądają, za pewne tak smakują i na pewno wypróbuję przepis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatrice, zmartwiłaś mnie. Tak bez wakacji... Mam nadzieje, że masz czas na odpoczynek. A ciasteczka są warte wypróbowania.

      Usuń
  3. cudnie podane te Twoje ciasteczka, w marynarskiej nucie,ale skoro Bretania... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się ostatnio na wspominki nastroiło. Czas planów i to i czas wspomnień wakacji, które były. Cieszę się, że spodobały Ci się moje klimaty.

      Usuń
  4. ja to tylko ciepłe wody preferuję..:(
    I mi marynarska sesja ciasteczkowa do gustu przypadła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś też tylko ciepłe wody akceptowałam. Zmieniło mi się po codziennej krioterapii jaką miałam przez miesiąc w czasie rehabilitacji. To była dla mnie dobra metoda na polubienie zimna na plecach. Cieszę sie, że podobają Ci się moje marynarskie klimaty.b

      Usuń
  5. Piękne ciasteczka i muszą być pyszne. Ślicznie je podałaś :)
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Ci serdecznie. Cieszę się, ze zyskały Twoje uznanie. Ściskam mocno.

      Usuń
  6. Pyszne ciasteczka. Musze sprobowac jak smakuje Bretania :)

    Ja tez mysle juz o wakacjach :) Najpierw w Polsce (chcoaiz wizyty z Malym u moich rodzicow wakacjami nie nazywam) a pozniej na jesieni Fuerteventura. Miala byc Italia ale jak sie nie ma co sie lubi... :))) A zimna woda to nie dla mnie. Zbyt mocno kocham cieplo :))

    Usciski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bretania ma wspaniałe smaki. Uwielbiam ich kuchnię. Dodatkowo tak pasuje mi do wakacji. Fuerteventura jest bardzo fajna. Bylismy tam na przełomie zeszłego roku i mam cudowne wspomnienia, chociaż nigdzie nie jadłam tak niedobrych pomidorów. Trochę zdjęć znajdziesz w poniższych linkach. http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/01/krem-katalonski-ze-skarmelizowanymi.html
      http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/01/bienmesabe-migdaowy-sos-z-krainy-sonca.html
      http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/01/to-danie-serwowane-jest-w-wielu.html
      W czasie zimowego pobytu (grudzień i styczeń) było wietrznie (z tego wyspa słynie) i bardzo ciepło (około 30 stopni). Udanego pobytu, bo ciepło to będzie.

      Usuń
  7. Wspaniałe ciastka w cudnej morskiej oprawie. Morze, och morze ... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja wzdycham do morza. Tęsknię za nim bardzo i świeci mi się światełko w tunelu, że wkrótce tam będę. Ściskam mocno.

      Usuń
  8. słone, bo na słonym maśle powinny być :)
    w tubylczych wsiowych supermarketach sprzedają właściwie tylko takie, masło niesolone wstydliwie chowa się w kącie ;)
    Twoje ciasteczka bardziej przypominają Traou Mad z Pont-Aven, "galettes" są płaskie i cienkie.
    pozdrawiam z okolic Pont-Aven ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leloop, jak dobrze, że to napisałas. Nazwę ciasteczek wzięłam z książki z której pochodzi przepis. Po Twoim komentarzu wyciągnęłam puszkę po ciasteczkach Traou Mad z Pont-Aven i ne wyglądają dokładnie tak jak mówisz. Cieniutkie galettes de Pont-Aven i grubsze Traou Mad de Pont-Aven. W składzie mają (jedne i drugie mało świeże i sól). Cieńsze są bez proszku do pieczenia (takie muszę zrobić), grubsze z proszkiem jak te powyżej. Zawsze mnie ciekawiło czy mieszkając w Bretanii z ciągłą przyjemnością jesz słone masło, czy tęsnisz za klasycznym. Ja jem zwykłe i to słone jest dla mnie delikatesem. Masz może dobry przepis na te galettes? Pozdrawiam serdecznie z rozgorączkowanej Euro stolicy.

      Usuń
    2. Io,
      nie piekę sama ciasteczek skoro w każdej chwili mogę kupić ;) jeżeli już to "galettes", nie lubię wypieków na proszku. określenie "świeże masło" odnosi się do masła słonego zazwyczaj. zresztą kto ich tam wie co oni do tych ciastek wrzucają, to jednak jest już przemysłowa produkcja ;) na miejscu w Pont-Aven, w jednej z ciastkarń próbowałam onegdaj ciasteczek z maki gryczanej z żurawinami chyba, były pyszne :)
      ja oczywiście jadam masło NORMALNE (choć mój mąż twierdzi, ze tutaj normalne to słone ;) ), słonego masła używam wyłącznie w kuchni i do wypieków. tubylcy potrafią zjeść kawałek bagietki posmarowany słonym masłem i konfitura, maczając to wszystko w kawie (ja wtedy wychodzę ;) ).
      dzieciom mówi się, ze masło w Bretanii dlatego jest słone bo krowy pasące się na nadmorskich brzegach dają słone mleko ;) rzeczywistość jest bardziej prozaiczna. Bretania przez wieki była zwolniona z podatku od soli, sypano wiec te sól bez ograniczeń do wszystkiego jednocześnie konserwując.
      pozdrawiam z mokrej i zimnej Bretanii

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. ps. Saint-Tropez - Bretończykowi by się nie podobało ;) do tych ciastek bardziej pasuje to http://francezakka.up.seesaa.net/image/Tradition-z.jpg :)

      Usuń
    5. No tak, nic dziwnego. Skoro tak smakują kupne, to nie ma co się dziwić. My w tym roku w wakacje popłyniemy Canal du Midi (od początku do Castelnaudary), do ciasteczek dodałam bretońskiej soli,jutro jadę nad nasz Bałtyk i zblizają się wakacje. Wszystko to razem nastroiło mnie na wodne klimaty, a Bretania zawsze kojarzy mi się z cudownymi pobytami nad morzem (oceanem). To takie swobodne powiązania, które powstały w mojej głowie. Saint Tropez oczywiście, że może irytować Bretończyka (ale będę też w Prowansji i... taką mam tacę - a chętnie zakupiłabym z napisem Breizh).Bagietkę ze słonym masłem i konfiturą to i ja bym zjadła (ale bez moczenia w kawie). Dzięki za bretońskie informacje. Pozdrowienia ze słonecznego miasta. I Wam słońca życzę.

      Usuń
    6. Jasne, że taki talerz lepiej by pasował. Mam gdzieś puszkę z tymi wzorami. Muszę ją odszukać przed następnym bretońskim wypiekiem.

      Usuń
  9. Śliczne! takie słoneczne! i na pewno do wypróbowania :)
    a urlop letni to dla mnie też po prostu wakacje, może to dowód na to, ze mam w sobie jeszcze trochę z chodzącego do szkoły dziecka?
    Pozdrawiam słonecznie myśląc o tegorocznych wakacjach na Mazurach i polskim morzem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nas jeżdżących na wakacje, a nie na urlop jest więcej! bardzo mnie to cieszy. Udanych wakacji Ci życzę. A gdzie wybierasz się nad Bałtyk? Ściskam serdecznie.

      Usuń
  10. Przepadł mój komentarz:( Ponawiam zatem radość z przepisu:) Pamiętam jeszcze sprzed lat smak galettes bretonnes. Przepyszny! Dziś robię (plus herbatniki angileskie z cincin:) Przy okazji - gorąco je polecam!)

    ps. uwielbiam bretońskie wybrzeże!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bretońskie smaki są wspaniałe. I te widoki...kamienne domy obrośnięte hortensjami, cydr pity do posiłków, naleśniki i... słone ciasteczka. Cieszę się, że ponowiłaś komentarz, bo bardzo mi miło było go przeczytać. Niech żyją nasze bretońskie wspomnienia.

      Usuń
  11. Dla mnie letni urlop to tez wakacje, li i jedynie! :-) A Bałtyk kocham, bo jest wyjątkowy.
    Świetne zdjęcia w stylu marine, a ciasteczka zapisuję do upieczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, i Ty jesteś wakacyjna, a nie urlopowa! Bardzo się cieszę. Dla mnie Bałtyk jest wspaniały o każdej porze roku, chociaż chyba najmniej go lubię w czasie wakacji. Za to wiosenne lub jesienne puste plaże nie mają sobie równych. Ciasteczka piecz koniecznie. Fajnie, że zdjęcia się podobają.

      Usuń
  12. Wygladaja cudownie i to bedzie nastepna rzecz jak upiekę!:)ja dopiero się rozkręcam blogowo, ale kuchennie to już czas temu jestem rozkręcona:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo. Daj koniecznie znać jak smakowały. Wstąpię do twojego blogowego świata jutro. Rozkręcaj się, bo to daje dużo przyjemności.

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję. Będę się starać dalej.

      Usuń
  14. Ładny motyw marynistyczny w kompozycji :) A wiesz, Lo, piekłam jakoś rok temu te ciasteczka (są na blogu), ale moje nie wyszły pękate, a płaskie, lekko się rozjechały podczas pieczenia.Ale nie zmienia to faktu, że były pyszne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę znaleźć te ciasteczka u Ciebie, ale jutro. Moje wyszły dość pękate, a nawet za bardzo. Może to kwestia rodzaju proszku do pieczenia. Pozdrawiam Cię szczęściaro, której może szumi co dzień.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.