Poznań moja nowa milość i wiosenna sałatka ziemniaczana.
W domu zapadła cisza. Wszyscy wyjechali. Za oknem słychać świergot ptaków i z rzadka przejeżdzające samochody. Kolejny długi weekend. Kolejny raz miasto opustoszało, chociaż jutro pewnie będzie w nim wyjątkowo tłoczno i hałaśliwie. Kiedy na stadionie bedzie rozpoczynało się Euro, ja będę wsiadała do samolotu, a potem... zobaczę nasze morze.
Lubię zostawać sama w pustym domu. Mam czas na lenistwo bez wyrzutów sumienia albo na nadrabianie zaległości. Dzisiaj czas na to drugie. Wiosenne weekendy oznaczają w naszym domu wyjazdy. Bardzo to lubię, ale często zaniedbuję wtedy inne rzeczy. Dzisiaj spędzę czas z Elvisem Costello, żelazkiem i ścierką. Też będzie fajnie.
Niedawno kilka dni spędziliśmy w Poznaniu. To miasto wiosenną porą zauroczyło mnie. Niby trochę je znam, coś pamiętam z wyjazdów w dzieciństwie, ale teraz odkryłam je na nowo. Ciężko mi pokazać Wam Poznań moimi oczami w jednym poście. Możecie więc spodziewać się kolejnych odsłon.
W parku Chopina jedliśmy rogale świętomarcińskie, włóczylismy się po starych uliczkach, kupowaliśmy truskawki na wspaniałych targach, odpoczywaliśmy w kawiarniach, oglądaliśmy obrazy w Muzeum Narodowym (wspaniała kolekcja malarstwa polskiego), byliśmy na wystawie studentów Uniwersytetu Artystycznego w starej synagodze, przerobionej na basen miejski (obecnie nieczynny, budynek wydzierżawiony przez UA). Jedliśmy późną kolację w restauracji bretońskiej (chyba jednej z nielicznych w Polsce), spaliśmy w nowym hotelu (gdzie na półkach stały książki do czytania!) zrobionym w starej kamienicy, zaglądaliśmy do małych sklepików i na podwórka starych kamienic. Piękny czas pełen wrażeń i odpoczynku, ładowania akumulatorów po wcześniejszych trudnych chwilach. To był czas, którego bardzo potrzebowałam. Czas zachwytu Poznaniem.
A jak Poznań i Wielkopolska to oczywiście ziemniaki. Kupiłam na targu po kilogramie każdej odmiany jaką znalazłam i przytaszczyłam do hotelu ich pełne siaty . Chciałam odkryć nowe smaki. Udało mi się. Na moim targu królują trzy odmiany: irga, bryza i irys. Tam poznałam nowe.
Uwielbiam te pierwsze, młode, polskie ziemniaki. Maleńkie, okrągłe, z cieniutką skórką i pełne aromatu. Nigdy ich nie obieram. Porządnie myję i czyszczę szczoteczką. A potem jemy je pieczone z oliwą i morską solą, gotowane z masłem i koprem. Często dodaję je do sałatek. Ta dzisiejsza to dla mnie smak wiosny: rzodkiewki, młode ziemniaki, łuskany groszek, koper i młoda cebulka.
Wypoczywajcie, oglądajcie Euro, pracujcie, pieczcie ciasta, jeździjcie na rowerach, zbierajcie muszelki, śpiewajcie... Róbcie co chcecie. Szczęśliwie spędźcie te dni.
Wiosenna sałatka ziemniaczana z groszkiem
Fingerling potato salad with peas, radishes and quail eggs
2 łyżki orzeszków piniowych
1 mała czerwona cebula (dałam 3 młode dymki)
12 przepiórczych jajek lub 4 kurze (nie dałam)
1 szklanka (130 g młodego groszku (może być mrożony)
675 g młodych ziemniaków
4 rzodkiewki
1 łyżka posiekanego szczypiorku
2 łyżki kopru (w oryginale natki)
2 łyżki posiekanych liśtków bazylii
pieprz
sos
sól morska i pieprz
1 łyżeczka musztardy Dijon
3 łyżki soku z cytryny
1/3 szklanki (80 ml) oliwy z oliwek
Umyte młode ziemniaki ugotować do miękkości, odcedzić. Wystudzone przekroić na pół. Groszek gotować przez 3 minuty, odcedzić. Orzeszki piniowe uprażyć na złoto na suchej patelni. Jajka ugotować na twardo (przepiórcze przez 3 minuty, kurze przez 6). Zalać je zimną wodą i obrać. Przepiórcze przepołowić, kurze podzielić na cztery części. Rzodkiewki pokroić w cienkie plastry. Cebulę pokroić w plasterki (dymkę), czerwoną w półplasterki. Przyrządzić w misce sos, ucierając wszystkie jego składniki na emulsję. Dodać jajka i wszystkie pozostałe składniki. Delikatnie wymieszać. Schłodzić całość w lodówce przez pół godziny. Jeżeli sałatka ma być wcześniej przyrządzona, lepiej zrobić sos z 1 1/2 ilości podanych proporcji. Orzeszkami posypać tuż przed podaniem.
Przepis Beatrice Peltre z książki "La tartine gourmande".
Przepieknie napisane! Ach,gdybym ja umiala tak pieknie pisac!Salatka juz pachnie pieknie w mojej glowie! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Takie słowa zawsze sprawiają mi wielką przyjemnośc. Ściskam i wierz mocno w swoje możliwości.
Usuństudiuję w Poznaniu i bardzo dobrze znam stolicę Wielkopolski. Ślicznie ją uchwyciłaś, pyry zrobione (wygladają mega-apetycznie), ale ja i tak zostanę sercem w Warszawie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Szana :)
www.gastronomygo.blogspot.com
Moja córeczka studiuje w Poznaniu od października. Pokochała to miasto i życie w nim. Ale jej serce chyba też zostanie w W-wie, bo to nasze rodzinne miasto. Cieszę się, że spodobało Ci się moje spojrzenie na Poznań. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJestem rodzoną poznańską pyrą i nie wyobrażam sobie mieszkania w innym mieście ;) A sałatka wygląda bardzo smakowicie, dodaję do ulubionych!
OdpowiedzUsuńWitaj. Nie dziwię się, że takim uczuciem darzysz to miasto. Moja córereczka studiuje tam i mieszka od paru miesięcy i totalnie "wsiąkła" w to miasto. Ma ukochane parki, targi i piekarnie. I wszędzie blisko. Z uczelni wyskakują na przerwach na targ na placu Wielkopolskim(?) po ogórki małosolne. Takie przyjazne miasto do mieszkania. Mam nadzieję, że niedługo tam wrócę.
UsuńLo,
OdpowiedzUsuńurocze fotki z Poznania.
Miłego pobytu z dala od Euro.
Ja wyjeżdżam jutro skoro świt.
Mam nadzieję,że do zobaczenia na pikniku!
Dziękuję Amber. I ja Wam zyczę udanego wyjazdu. Niestety rano muszę iść do pracy, ale po skończeniu biorę torebkę i frunę do rodziny. Ja też mam nadzieję, że do zobaczenia na pikniku.
UsuńPoznań to jedno z moich ulubionych polskich miast, mieszkałam tam kiedyś cały bity miesiąc na praktyce, ale serce oczywiście zostało nad Bałtykiem ;) moje ulubione poznańskie danie to "kluchy na łachu" z sosem pieczarkowym i surówką ze świeżej kapusty, do tego kubas kwaśnego mleka.
OdpowiedzUsuńnic dziwnego, ze jest tam bretońska restauracja, Wielkopolska i Bretania to partnerskie regiony :) na jednym z rond, bodajże w Châteaugiron jest kierunkowskaz PUSZCZYKOWO 1630 km :)
Leloop, ostatnio jesteś moją encyklopedią wiedzy. Świetnie. Mam nadzieję, że jak kolejny raz będziemy jechać do Bretanii, to udzielisz mi kilku cennych wskazówek. Fajny partnerski region ma Wielkopolska i Bretania też. Zaświeciło Wam słońce? Dzięki Tobie ostatnio jeszcze intensywniej myślę o Bretanii i zdałam sobie sprawę, że 3/4 naszych pobytów to były dni pod grubą warstwą chmur. Wiesz, wlasnie tam pokochałam hortensje i konfiturę mleczną. Zatęskniło mi się za Twoimi stronami.
Usuńno niestety, Bretania jest pogodowa zagadka. w zeszłym roku przez 6 miesięcy nie spadła ani kropla deszczu a teraz z kolei błoto po uszy :]
Usuńmimo to latem są tu tłumy.
chętnie służę pomocą a nawet gdyby Cie interesowało wynajęciem domu na wakacje, w centrum Bretanii to proszę bardzo :) za rok może, również dom tym razem nad samiutkim oceanem (20 metrów od plaży).
Leloop, to brzmi wspaniale. Jak najbardziej jestem zainteresowana. W tym roku inny region Francji przed nami, ale Bretania to miejsce do którego zawsze chcemy wracać. I to 20 metrów od oceanu... My mamy domek nad naszym morzem 100 kroków od plaży i zawsze uważałam, ze jest to nieprzyzwoicie blisko, ale 20 metrów(!)... Raj!
Usuńuwaga, ta plaza raz jest raz jej nie ma. wiadomo jak to nad oceanem ;)
UsuńTo właśnie cały urok oceanu. Przypływy i odpływy.
Usuńcudowna.
OdpowiedzUsuńPoznań... miejsce mojej szkoły. i pasji.
ale nie mieszkam tam. kocham Poznań.
widzę, że Pyrlandia i Ciebie zachwyca. I tak trzymać! bo to miasto godne uwagi.
Widzę, że Poznań ma wielu miłośników. I wcale nie dziwię się temu. A wiesz, że moja córeczka stamtąd przywoziła mi niezwykłe dynie, takie którymi zachwycałam się u Bei, ale były nie do dostania w W-wie.
UsuńPiękne zdjęcia i cudownie pyszna sałatka. Kochana, ja jeszcze w Poznaniu nie byłam, więc chętnie sobie oglądam zdjęcia by poczuć atmosferę. Chętnie bym odwiedziła kiedyś to miasto.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Serdecznie dziękuję. Polecam Ci Poznań. To piękne i bardzo przyjazne miasto. Ja byłam zachwycona pobytem. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPyrlandia to moje tereny, Poznań jest niezwykłym miastem, miło, że się podoba. Sałatka doskonała, teraz tak smakuje najbardziej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odzywają się mieszkańcy. Dla mnie to miasto ma niezwykły urok i taki przyjazny klimat dla turystów. Wrócę tam.
UsuńLoluniu, Poznań to moja pierwsza praca w szpitalu:), Poznań to moje studia:), Poznań to miejsce do którego kiedyś wrócę... to ryneczki, których klimat nie do powtórzenia. Park Chopina niespiesznie przyjemny, rogale najlepiej smakują jedzone w Poznaniu, sałatka pyszna, ale ziemniaki i tak najlepsze od mojej mamy:). Odwiedź kiedyś Park Sołacki - jestem przekonana, że Ci się spodoba:)
OdpowiedzUsuńA..., i pikną dechę nabyłaś:)
Dobrego czasu , Lo!
Coś mi sie zdaje, że miłośników uroków Poznania jest bardzo dużo. Co do rogali w pełni się zgadzam, najlepiej smakują jedzone tam. Znasz jakieś miejsce, gdzie są najlepsze? Muszę córeczce powiedzieć o tym parku. Spojrzałam w mapę - tam nie bylismy, a wygląda pięknie. Decha jest już stara, dawny zakup w Prowansji. Bardzo ją lubię. W tym roku chcę kupić jeszcze większą, taką metrową. To ja może pojadę do Twojej mamy po ziemniaczki?
UsuńLo, mi najbardziej smakują z Elite (ul.Strzelecka obok KUPCA od strony w centrum). Lo, jesienią zapraszam po ziemniaczki:). Serio.
UsuńŁał...!, metrowa decha... marzenie...
Uściski, Lo!
Dzięki za namiary. Przekażę mojej studentce. I przy nastepnej wizycie też tam pójdę. Ewelajna, bo ja naprawdę przyjadę po te ziemniaczki. Przemyśl jeszcze sprawę. Chciałabyś, żeby Ci kupić taką deskę? Musiałybyśmy omówić kształt (z rączką, bez, okrągła, podłużna...)Metrowej nie obiecuję, bo przed nami duże zakupy i może być cięzko się zapakować.
UsuńAch zazdroszczę, ja niestety spędzam te wolne dni z córką w szpitalu, zapalenie oskrzeli to paskudne choróbsko,a miało być tak pięknie, tyle planów... los płata figle, sałatka wygląda bardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńZ całego serca Ci współczuję. Nie ma niż gorszego niż choroba dziecka. Ściskam Cię mocno i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Trzymajcie się. A plany zawsze można zrealizować później.
UsuńLo ja też kocham Poznań, może nie tak jak Toruń czy Warszawę, ale kocham i swego czasu marzyłam by tam zamieszkać :)
OdpowiedzUsuńa sałatką się częstuję :)
Jak tak mówisz, to Toruń jest następny na mojej liscie weekendowych wypadów. Ściskam mocno.
Usuńa ja ciągle narzekam, że w tym Poznaniu nic nie ma :( to chociaż z Poznania pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, Poznań jest cudowny! Może tak jest, że to co na około nas, powszechnieje nam i nie zauważamy szczegółów. Myslę, że każdy z nas patrzy na swoje miejsce przez pryzmat mieszkańca. Czasami turyście coś łatwiej zauważyć. Tego dobrego. Bo złe rzeczy przeważnie nas nie dotyczą w czasie krótkiego pobytu. To widzą tylko stali bywalcy. Spojrzyj na Poznań jak osoba z zewnątrz. A gdzie kupujecie biały mak?
UsuńBiały mak kupiłam hmmm w markecie ale nie pamiętam w jakim a dlaczego pytasz? kupić Ci i wysłać?- polecam się:))
UsuńMałgosiu, to ja się bardzo polecam. Może być też po wakacjach. Nie chciałabym sprawić Ci tym kłopotu. Szukałam, ale nie znalazłam. Szczerze mówiąc, to też nie chodziłam zbytnio po sklepach.
UsuńJak kupię to dam znać i poproszę o adres:)dla mnie to zaden problem!
UsuńSerdecznie Ci dziękuję. Już się cieszę na makowe wypieki.
Usuńteż lubię Poznań, swego czasu dużo bywałam tam służbowo, zawsze starając się znaleźć chwilę aby przejść się po Starówce:)
OdpowiedzUsuńDobre są takie służbowe wyjazdy, kiedy można znaleźć chwilkę na prywatny spacer. Pozdrawiam.
UsuńMieszkam w Poznaniu już od ponad 7 lat i muszę Ci podziękować. Twoja foto relacja pokazała mi Poznań jakiego nie znam... Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za Twoje słowa. Sprawiły mi wielką radość i przyjemność. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej pochwały. Pozdrawiam.
UsuńOooo! lubię oglądać poznań oczami turysty i dlatego takie wpisy mnie zachwycają. Choć dorastałam gdzie indziej, moja mama stąd jest i często tu bywaliśmy, dlatego poznań był dla mnie taki oczywisty i znany, że czasami nie potrafię w nim dostrzec nic fajnego.
OdpowiedzUsuńGeneralnie to nie jest złe miasto, ale żeby spędzić tu życie, mieszkać, to jednak nie dla mnie.
Wydaje się bardziej przyjazne dla turystów niż dla mieszkańców. :/
Czasami ciężko spojrzeć na stare kąty świeżym okiem. Łatwiej to zrobić komuś z zewnątrz. ja tak samo mam ze swoim miastem. Czasami ciężko mi dojrzeć w nim coś intrygującego. Dla turystów to na pewno bardzo przyjazne miasto.
Usuńwyglada cudnie..chociaz ja dzisiaj zrobilam mase innych rzeczy na urodziny Jasia, zawsze robimy brunch w Retiro i bedzie np white velvet feta dip , wyszedl pyszny. Do tego masa warzyw i guacamole. Beda jeszcze skrzydelka w marynacie miodowej, salatka ziemniaczana z rzodkiewkami i jajkami (sprawdizla sie wspaniale przy innej okacji), no i jablkowe tarta tatin, plus 3 ciasta czekoladowe. Ciasto z armaniakiem nie bardzo mi wyszlo, moze za malo armaniaku no i rozlazlo sie troche przy krojeniu... ale dobre bylo..
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac przyszlego weekendu, zobaczymy sie! Sciskam i caluje!!
Beata
Beatko, a wiesz gdzie ja teraz jestem? Siedzę na tarasie, słucham szalonego świergotu ptaków i piję kawę czytając Twoje słowa. To taka przerwa w wymiataniu zimowych pajęczyn z kątów domu. Wiesz co to za kąty? Za tydzień Twoje. Czy Ty tu też będziesz tak gotować? Piekarnik jest i... pralka też. Do zobaczenia.
UsuńNiesamowite.. Jak to osoby z zewnątrz odmiennie postrzegają miasto aniżeli jego rodzimi mieszkańcy;) Czytając 'magiczny' opis POznania, aż trudno mi uwierzyć, że piszesz o mieście w któym mieszkam od urodzenia.. heh..za niecały miesiąc ujrze je znowu po niemalże rocznej rozłące.. Może uda mi się je odkryć na nowo? Może...choć wątpie.. Po tym roku nic już nie będzie takie jak było, chyba nigdy nie będę mógł się w pełni cieszyć swoim miastem... ale spróbuję..
OdpowiedzUsuńCIeszę się jednak, że miałaś tam udany czas! Pozdrawiam!
Spencer, tak to chyba jest. Inaczej patrzymy na miejsce, które jest dla nas nowe. Więcej dostrzegamy, skupiamy się na szczegółach. Jesteśmy też bardziej otwarci na wszystko co widzimy. Może po roku i Ty spojrzysz na nie "świeżym" okiem. Zyczę Ci tego. A może to miasto łaskawe dla turystów. Moja córka tam mieszka od października. I bardzo jej tam dobrze. Mieszkanie w starej kamienicy w samym centrum (z plusami i minusami takiego miejsca), bliskość targów i uczelni (UAP), życzliwość ludzi i wolniejsze tempo, bliskośc Berlina i jego wystaw (artystka).
OdpowiedzUsuńhttp://www.tvn.pl/showbiz/kultowy-show-kulinarny-na-antenie-tvn-zglos-sie,47571,934.html "ZAPRASZAMY NA CASTING-w linku informacja o programie.:)
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść o Poznaniu. Potwierdza moje własne obserwacje co do tego miasta i co do tego, że w Pl wciąż widać granice rozbiorowe.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję. Zdecydowanie widać. najbardziej odczuwam to w małych miasteczkach i wsiach. Jadąc z Mazowsza np na południe widać jak nagle robi się czysto i porządnie na podwórkach. Może być biednie, ale jest schludnie, czego nie mozna powiedzieć o moim regionie.
UsuńW Poznaniu jeszcze nigdy nie byłam za to ichnie rogale bardzo dobrze znam :) Wspaniale Ci służy ta Poznańska miłość- zdjęcie z sałatką bardzo apetyczne.
OdpowiedzUsuńKrysiu, polecam Ci Poznań. Wcześniej nie traktowałam tego miasta jako celu turystycznego, tylko raczej biznesowego. To miasto jest jednak dla nich stworzone. Mam nadzieję, że docenią to obecni Euro turyści.
Usuń