Żytnie skandynawskie bułeczki - obiecany przepis.


Mam wrażenie, ze uzależniłam się od wypieku domowego pieczywa. Na smutki i radości, na stresy i szczęśliwe chwile wyciągam miski i zagniatam ciasto na chleb.Teoretycznie zawsze są to te same składniki: maka, woda i sól.  Praktycznie za każdym razem mam inne pieczywo. W tygodniu najchętniej piekę chleby na zakwasie (o moim ulubionym napiszę wkrótce), w weekendy bułeczki. Ciągle szukam na nie nowych przepisów. Najchętniej sięgam jednak po skandynawskie receptury. Dzisiejsze pszenno - żytnie to idealne bułeczki na śniadanie, do kanapek lub na piknik. Lekko słodkie od miodu i dodatku suszonych owoców. Mimo tej słodkości tak samo dobrze smakują z wędliną jak i serem. 
No i najważniejsza rzecz oprócz smaku. Chrupiące.... bardzo chrupiace....




Żytnie bułeczki
Rye baguettes

250 ml ciepłej wody
7 g suszonych drożdży lub 14 g swieżych
1 łyżeczka soli morskiej lub 1/2 łyżeczki kamiennej
300 g mąki pszennej chlebowej
100 g mąki żytniej
1 łyżka oleju
2 łyżki miodu lub golden syrup
50 g rodzynek lub żurawin
olej do posmarowania miski i dłoni

W dużej misce wymieszać drożdże z wodą. Dodać miód, olej, sól i oba rodzaje mąki. Zmiksować całość mikserem (końcówki haki) na gładkie ciasto. Pod koniec miksowania dodać rodzynki. Drogą miskę posmarować olejem i przełożyć do niej ciasto. Przykryć ściereczką i zostawić do wyrastania w ciepłym miejscu na godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość. Posmarować dłonie olejem. Odrywać z ciasta po kawałku i formować z niego owalne bułeczki (długości około 4 cm). Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia zachowując 4 cm odstępy pomiędzy bułeczkami. Ja przełożyłam bułeczki na formę do bagietek i na niej też je piekłam. Przykryć bułeczki ściereczką i odstawić do ponownego wyrastania na 1 godzinę. Nagrzać piekarnik do 240 stopni. Na każdej bułeczce zrobić 1-2 nacięcia skalpelem lub żyletką (lub bardzo ostrym nożem). Wstawić blachę z bułeczkami do piekarnika, a na jego dno wysypać kostki lodu lub postawić zaroodporna miseczkę z gorącą wodą. Piec bułeczki 10-12 minut na złoto. Studzić na kratce.
Z przepisu wychodzi 9 bułeczek.


Przepis Miisa Mink z książki "Nordic Bakery".

Komentarze

  1. Jejku Lo, jakie piękne zdjęcia! Jestem zachwycona. A bułeczki wspaniałe, zdrowe, pyszne, domowe. Jestem na tak!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, ale mi miło. Dziękuję. Cieszę się bardzo, że zdjęcia podobają Ci się. A bułeczki szczerze polecam.

      Usuń
  2. ja tez lubię skandynawskie pieczywo! a te bułeczki... porywam nie jedną... WSZYSTKIE!!! bo są obłędne. Ze zdjęć słychać chrupanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porywaj wszystkie. Cieszę się, że zyskały Twoje uznanie.

      Usuń
    2. Upiekłam i pożarłam! pyszne! choć moje nie tak bardzo chrupiące ale pewnie z powodu braku formy :) dzięki za przepis.

      Usuń
    3. Cieszę się bardzo. Dziękuję za wiadomość.

      Usuń
  3. Piękne bułeczki, bardzo smakowite, niema jak domowe pieczywo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja też jestem wielką miłośniczką i propagatorką domowego pieczywa.

      Usuń
  4. Piękne bułeczki! Podobnie uwielbiam domowe pieczywo i z chęcią robiłabym je bardzo często, ale czas mi na to nie pozwala :( Przepis rewelacyjny też z tego względu, że nie trzeba odstawiać ich na całą noc do lodówki i na pewno w najbliższych dniach je zrobię.
    PS. piękne zdjęcia, a cały blog po prostu uwielbiam i niejednokrotnie korzystałam z przepisów - zawsze wychodzą i smakują wyśmienicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawiłaś mi wielką przyjemność swoimi słowami. Dziękuję. Cieszę się, że korzystasz z przepisów. Myślę, że z bułeczek też będziesz zadowolona.

      Usuń
  5. Czekałam na ten przepis:) upeike je w ten weekend moim chłopakom:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim chłopakom bardzo smakowały. Mam nadzieję, że tak będzie i z Twoimi.

      Usuń
  6. Jakoś przypadkiem trafiłam na twojego bloga, ale oglądając te piękne zdjęcia( !!!) i patrząc na te chrupiące bułeczki, wiem już że zostanę tu na dłużej ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Bardzo lubię takie przypadki. Cieszę się, że Ci się spodobało. Mam nadzieję, że będą Cię kusić nie tylko te bułeczki.

      Usuń
  7. Zrobione :)
    Właśnie wcinam pierwszą i zastanawiam się jak powstrzymać się przed zjedzeniem kolejnej? Jem tylko z masełkiem! Fenomenalnie smakują!
    Niestety u mnie tak pięknie nie wyglądają. Nie mam formy na bagietki, rosły sobie same i trochę się rozpłaszczyły i wyglądają bardziej prostokątnie i nie są tak pięknie zrumienione. Wyglądają zupełnie innaczej - od czego to może zależeć? Za mało wysmarowane olejem? Za mało pary?

    Pycha! Polecam!

    Ps. Mam nadzieje,że poradzisz coś, a swoją drogą będę piec je dalej aby wyglądały tak pięknie jak tu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo się cieszę. Dziękuję Ci za wiadomość. Co do bułeczek. Piekarniki często różnią się od siebie. Może Twoje bułeczki potrzebują się chwilę dłużej piec. Para pomaga bułeczkom rosnąć i dzięki niej powstaje rumiana, chrupka, ale niezbyt gruba skórka. Forma bagietkowa na pewno pomaga utrzymać w ryzach bułeczki w czasie pieczenia. Przy pieczniu bułeczek ważne jest, żeby nie przedłużać czasu wyrastania uformowanych bułeczek. Chodzi o to, żeby bułeczki nie przerosły. Powinny rosnac na formie, w której bedą pieczone. Do gorącego piekarnika trzeba je delikatnie wstawić - nie wstrząsać. Nie nacinaj ich też zbyt mocno. Naciskając mocno nożem lub skalpalem można zniszczyć strukrurę wyrośniętego ciasta. Może spróbuj zrobić coś na kształt formy bagietkowej sama. Wystarczy uformować na jej kształt kilka warstw folii aluminiowej i wyłozyć ją pasami papieru do pieczenia. Najważniejsze, że smakują. Cieszę się bardzo.

      Usuń
  8. Świetny pomysł z tą folią aluminiową! Z pewnością spróbuje! Skórka była chrupka, nie przerosły! Będę próbować w przyszłym tygodniu i z pewnością dam znać jak wyszło!
    W smaku są boskie!
    Ogromnie dziękuje za odpowiedz!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, jeżeli udało mi się pomóc. Czekam na następne wieści. Miłego weekendu.

      Usuń
  9. Przepis brzmi super , dodaję do ulubionych i dziękuję !

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się bardzo. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj, spróbuję dziś upiec te bułeczki. Nie wiem tylko o jaką mąkę żytnią chodzi? Jasną (typ 720) czy ciemną (typ 2000)? Będę bardzo wdzięczna za szybką odpowiedź, to może jeszcze dziś zdążę:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, z opóźnieniem, bo komentarz przyszedł do spamu. Chodzi o mąkę żytnią chlebową typu 720.

      Usuń
    2. O, czyli dobrze zdecydowałam:) Bułeczki wyszły fajnie tylko chyba trochę u mnie przerosły albo coś innego zrobiłam nie tak bo nacięcia nie otworzyły się tak ładnie przy pieczeniu... Wiesz co może być przyczyną? Dzięki i pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Bardzo możliwe, że wyrastały za długo po uformowaniu. Czas zależy od temperatury otoczenia i trudno go dokładnie określić. Ja przy pieczeniu leję trochę wody na dno piekarnika i one wtedy bardzo ładnie rosną, a nacięcia się otwierają. A nie nacinasz zbyt płytko? Robisz to tuż przed wstawieniem bułeczek do piekarnika?

      Usuń
  12. Cudne!
    Upiekłam i zjadłam. Trudno się powstrzymać. Fantastyczne jest to połączenie w smaku mąki żytniej, rodzynek i delikatnie wyczuwalnego miodu (swoją drogą, nie ma to jak dobry miód od pszczelarza! ). I w tej całej mieszance nawet smak drożdży nie wysuwa się na pierwszy plan, a gdzieś niknie.
    Do tego zachowują świeżość, może następnego dnia nie były już chrupiące, ale były miękkie, zdecydowanie nie suche, nie kapciowate i nie skamieniałe.
    ;]
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.