Na piknik i majówkę. Część II - na słodko. Ciasteczka i drożdżówki.
Długi weekend dobiega końca. Marzył mi się leniwy czas nad morzem ze śniadaniami jedzonymi na tarasie, rybami kupowanymi na plaży i długimi przejażdżkami na starym rowerze. Było zupełnie inaczej. Najpierw gromada robotników pracująca od świtu do nocy, żeby położyć nowy dach i zdążyć przed zapowiadanymi deszczami. Do tego codzienne wizyty z kotem u weterynarza. Nie byłoby to takie straszne, gdybym czuła, że lekarze wiedzą co robią. Długi weekend nie sprzyja załatwianiu ważnych spraw, i tak samo nie sprzyja chorowaniu. Najczęstsze słowo jakie słyszałam ostatnio to eutanazja. Nie wykluczałam, że jest to konieczne i nie da się przed tym uciec, ale chciałam wiedzieć co temu kocisku jest i czy można mu jakoś pomóc. Trzy zastrzyki dziennie, prześwietlenia, dużo gadania o niczym, wysokie rachunki i frustrujące uczucie, że lekarze sami nie wiedzą co kocisku dolega. Musiał minąć tydzień, żebyśmy trafili na mądrego weterynarza. Nic to, że jedziemy teraz przez pół miasta, ale w końcu wiemy co naszemu kotu jest. Teraz zastrzyki robię mu sama i nie powoduje to rozdzierającego kociego krzyku. Dwa razy dziennie łamię tycią tabletkę na cztery i przekonuję kocisko, że musi ją zjeść. Kocisko jest ciężko chore, ale ma szansę jeszcze pożyć bez męczenia się. Za dwa dni jedziemy na kolejne echo serca i ściąganie płynu z płuc. Nie ma wyjścia. Tak na razie wygląda nasz czas. Dzięki nowemu lekarzowi dowiedziałam się też, że nie mamy kota norweskiego, leśnego tylko maine coona. I nie wykluczone, że nasza kotka jest... kocurem. Nic dziwnego, że nie mogli poradzić sobie z chorobą i diagnozą, skoro były takie problemy z rasą i płcią.
Przez te kocie strapienia nie mogłam spać i nałogowo piekłam chleby i ciasta. To było takie moje odreagowanie, oderwanie myśli od problemów. Niedługo znajdziecie przepisy na moje weekendowe wypieki. Dzisiaj obiecany przepis na słodkości piknikowe.
Ciasteczka są super proste do zrobienia, a GENIALNE w smaku. Kruche, maślane, waniliowe. Ciężko mi nawet powiedzieć ile razy je ostatnio piekłam. Do szkoły, do pracy, do domu, na piknik... Wszyscy zachwycają się ich smakiem, a ja je piekę, piekę, piekę...
Babeczki zaś, to bardzo aromatyczne drozdżówki. Z dodatkiem bakalii, białej czekolady i wody z kwiatów pomarańczy. Wilgotne, delikatne i puszyste. Można je upiec w dowolnej formie. Ja skorzystałam z muffinkowych papilotek, żeby łatwiej było je jeść na pikniku.
Udanego tygodnia Wam życzę i bardzo dziękuję za tak wiele ciepłych słów, jakie dostałam w ostatnim czasie. Trzymajcie proszę nadal kciuki za naszą kotkę/kocura, bo przed nami jeszcze długa i niepewna droga.
Aromatyczne drozdżówki z dodatkiem białej czekolady
"Panettone" tea cakes
30 g świeżych drożdży
125 ml wody
600 g mąki pszennej
50 ml mleka
75 g białej czekolady (posiekanej)
75 g masła
25 g syropu kukurydzianego (golden syrup) - można zastąpić miodem
25 g miodu
25 g drobnego cukru
300 g mieszanych suszonych owoców (dałam skórkę pomarańczową, wiśnie, żurawiny i rodzynki)
1/2 łyżeczki soli
3 jajka
3 żółtka
skórka starta z 1 cytryny
skórka starta z 1 pomarańczy
1łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii*
1łyżeczka wody z kwiatów pomarańczy*
1łyżeczka wody różanej*
1 jajko lekko rozbełtane (do posmarowania drożdżówek)
cukier perlisty do posypania drożdżówek
W dużej misce rozmieszać drożdże z wodą i 3 łyżkami (40 g) mąki. Odstawić na 15 minut. W rondelku podgrzać mleko. Zdjąć z ognia i dodać czekoladę. Wymieszać do rozpuszczenia czekolady. Dodać masło i wymieszać do rozpuszczenia. Dodać syrop, cukier, miód, wodę z kwiatów pomarańczy, wodę różaną, wanilię i sól. Wymieszać. Jajka i żółtka zmiksować i dodać do zaczynu drożdżowego. Dodać skórki cytrusów i zawarość rondelka (mleko, masło, białą czekoladę...). Dodać mąkę i całość miksować (końcówki haki) około 6 minut do uzyskania gładkiego ciasta. Dodać suszone owoce i miksować jeszcze 2 minuty. Drugą, czystą miskę wysmarować olejem i przełożyć do niej ciasto. Przykryć miskę ściereczką lub folią spożywczą i odstawić do wyrastania na około 1 - 1 1/2 godziny. Ciasto powinno podwoić swoją objetośc. Z ciasta uformować 10 okrągłych bułeczek. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowujac 4 cm odstępy pomiędzy bułeczkami. Ponownie odstawić do wyrastania na około 1 godzinę. Wierzch bułeczek posmarować rozbełtanym jajkiem i posypać perlistym cukrem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Piec na złoto około 12-15 minut. Nie dopuścić do przepieczenia bułeczek. Jasne bułeczki są delikatne i puszyste, a spieczone twardnieją.
*Można kupić w sklepach Kuchnie świata, Marks & Spencer, sklepach z orientalnymi produktami...
Kruche ciasteczka (bardzo waniliowe)
Sablé diamont vanille
225 g masła (w temperaturze pokojowej)
100 g cukru pudru
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu waniliowego
rdzeń z jednej laski wanilii
1/2 łyżeczki (2 g) kwiatu soli morskiej - fleur de sel (lub zwykłej soli morskiej)
320 g mąki pszennej
cukier kryształ
Zmiksować masło z cukrem pudrem, solą i wanilią (ekstrakt i rdzeń) na krem. Dodać makę i miksować do połączenia się składników. Z ciasta dłońmi uformować kulę i podzielić ją na trzy części. Każdą część utoczyć przy pomocy dłoni w wałek o średnicy 3 cm. Każdy wałek zawinąć w folię spożywczą lub papier do pieczenia i włożyć do lodówki na minimum 1 godzinę. Ciasto odwinąć z folii. Na silikonową matę, stolnicę lub blat wysypać cukier. Każdy wałek dokładnie w nim obtoczyć, dociskając cukier do ciasta. Wałki ciasta pokroić w 1.5 cm plastry, które układać (zachowując 2 cm odstępy między ciasteczkami) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni C i piec do lekkiego zezłocenia około 15 minut. Sudzić na kratce. Przechowywać w pojemniku lub puszce.
Przepis na kruche ciasteczka Pierre Hermé z książki "Pierre Hermé pastries".
Przepis na drożdżówki Dan Lepard z książki "Short & sweet".
Zdecydowanie ulegam rekomendacji co do waniliowych ciasteczek. Jutro je zrobię! Dzięki!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Fajnie, że uległaś rekomendacji. Myślę, że będziesz bardzo zadowolona. Daj znać jak smakowały.
UsuńCaly czas trzymam kciuki za kotka/kotke. Sami kiedys bardzo dlugo leczylismy naszego futrzaka (psiaka) i wiem, jakie to smutne widziec ich cierpienie.
OdpowiedzUsuńPrzepis na ciasteczka juz zapisalam i jak tylko dokupie wanilie to zrobie na pewno. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ci bardzo. Takie słowa są mi teraz bardzo potrzebne. To prawda, najgorsze jest widzieć cierpienie zwierzaka i brak możliwości pomocy. A ciasteczka jak najbardziej polecam. Zadowolenie gwarantowane. Pozdrawiam.
Usuńprzyznam się, ze bałam się Twojego kolejnego posta :}
OdpowiedzUsuńkot czuje, ze walczycie o niego i to mu dodaje sił. szczęście, ze trafiliście na kompetentnego weterynarza :)
ściskam palce za Was, dołącza się 10 moich ogonów ;)
Ja kompletnie nie miałam głowy do komputera. Bałam się każdego dnia i każdej wizyty u lekarza. Co lekarz, to nowa diagnoza. Najgorsze, że dla laika niektóre diagnozy brzmiały paradoksalnie, a dla kogoś kto ma pojecie o medycynie (ludzkiej) brzmiały jeszcze bardziej absurdalnie. O osłuchanie serca i płuc (a z tym kocisko ma problemy) musiałam się dopraszać. Teraz mamy zwierzęcego kardiologa i... nadzieję. Pozdrawiam 10 ogonów.
Usuńwielkie kciuki za zdrowko Waszego kota/kotke...wspolczuje tych kocich problemow :(
OdpowiedzUsuńPiknikowe propozycje bardzo interesujace sa :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Dziękuję. Takie słowa podnoszą mnie na duchu. To był nasz pierwszy piknik na rozpoczęcie sezonu. Tylko kotu polepszy się (mam nadzieję) rozkręcę się piknikowo.
UsuńTrzymam kciuki za zdrowie kota, wiem jak trudny to czas, przechodziłam to samo, tylko z ukochanym psiakiem :(
OdpowiedzUsuńPyszności piknikowe przygotowałaś. Pozdrawiam
Serdecznie dziękuję. Takie słowa bardzo mi pomagają. Mam nadzieję, że z Twoim psiakiem jest dobrze. Ściskam mocno i pozdrawiam.
UsuńPyszny piknik! I oczywiście mocno trzymać kciuki za kota.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Za słowa o pikniku i o kocisku. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńoby wszystko skończyło się happy endem;)i zdiagnozowano płeć!;)choć,czy to takie ważne..;)
OdpowiedzUsuńpiękny piknik!
pozdrawiam!
Oby... Cały czas mam nadzieję, że uda się kocisku jeszcze przedłużyć życie bez męczenia go. Płeć kociska nie ma dla nas znaczenia, ale to tylko świadczy o "renomowanej" klinice, do której uczęszczaliśmy. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wsparcie.
UsuńPyszne majówkowanie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, było pysznie. Szkoda tylko, że minęły już dwa tygodnie. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńciasteczka zrobię na niedzielę, szukałam właśnie czegoś nowego, co można zrobić kilka dni wcześniej. (czeka mnie kolejna I Komunia :)
OdpowiedzUsuńnadal trzymam kciuki za kocisko!
Cieszę się bardzo. Bedziesz zadowolona. Jestem pewna! Fajnie, że przyda Ci się przepis. No tak, sezon komunijny trwa. Przez kocisko kompletnie o tym zapomniałam. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam.
UsuńKochana Lo! Trzymam mocno kciuki za kota! Z moimi pięcioma kotami przechodziłam swego czasu przez tyle podobnych sytuacji, wiem, jakie to trudne...
OdpowiedzUsuńA piknikowe propozycje absolutnie cudowne!
Uściski:*
Serdecznie Ci dziękuję. My mamy jeszcze 21 letniego kota, który nigdy nie chorował. Ze trzy miesiące temu stracił wzrok, ale cudownie się do tego przystosował i świetnie sobie radzi, nie tracąc radości z zycia. Ta choroba, tak powazna u stosunkowo młodego kota kompletnie mnie zaskoczyła. Dziękuję Ci za Twoje słowa. Potrzebuję tego teraz bardzo. Ściskam mocno.
UsuńLo wiesz, że Koty kocham miłością wielką. Nie wiem co bym ze sobą zrobiła gdyby to Lolka się pochorowała.
OdpowiedzUsuńPoczochraj Kota ode mnie za uchem. Nieważne czy Norweg czy Maine - jest Kotem i chciałabym powąchać jego futro.
Daj koniecznie znać i musimy zaplanować odkładane spotkanie - co Ty na to?
:*
Poczochram. Dopiero od dwóch dni kiedy jest głaskany patrzy innym wzrokiem. Wcześniej tylko walczył o każdy oddech. Jutro kolejne echo serca, ściąganie płynu z płuc i zobaczymy co dalej. Walczymy. Ona/on walczy, a ja siwieję. Do zobaczenie - KONIECZNIE.
UsuńNasz kot też ma wodę w płucach i dajemy mu lek na chore serce oraz - ostatnio - 1/4 części pewnej tabletki na odwodnienie... Męczy się biedak i ma ataki duszności, a żyje dzięki naszemu uporowi i kompleksowej opiece kliniki. Ale - żyje już 11 lat, więc może i Twojemu się uda! Coś mnie tylko niepokoi w Twoim poście - nasi lekarze w klinice mówią, że kotu się wody z płuc (czy też z opłucnej) nie ściąga mechanicznie ze względu na niebezpieczeństwo utraty życia. Podaje się kroplówki i leki odwadniające.
OdpowiedzUsuńGłaski dla kocurka :)
Najgorsze, że takie "perełki" można spotkać pośród każdej dziedziny medycyny. Czy to dla zwierzaków, czy dla ludzi. I jak tu chorować?... Najważniejsze, że jednak znaleźliście takiego, który potrafił i chciał pomóc...
OdpowiedzUsuńZarówno bułeczki, jak i ciasteczka wyglądają przepysznie. I odstresowująco.
Pozdrawiam!
kruche ciasteczka wyglądają genialnie :) zapraszam do mnie na http://www.szybkozjesc.pl/
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, wszystko takie smakowite!
OdpowiedzUsuńCzytałam o twoim kotku i to jest jak najbardziej na miejscu przeżywać jego odejście równie mocno jako członka rodziny. Ważne żeby myśleć, że był szczęśliwy w twoim domu, wolny i kochany :)
OdpowiedzUsuńP.S. Moją uwagę przykuła ta niezwykła tacka z latarniami morskimi. Gdzie można taką kupić?
pozdrawiam ciepło
Marta
Dziękuję Ci bardzo za słowa o kocie. Staram się teraz tak myśleć, ale nie jest to łatwe. Ta tacka to jest zamknięcie od puszki od bretońskich ciastek, które kupiłam we Francji. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń