Tyrolski Apfelstrudel czyli rodzinny przepis Marii.
Co roku wyjeżdżamy na narty w inne miejsce. To co łączy te podróże to kraj. Rodzinne narty to zawsze Włochy. Ostatni pobyt był tak udany, że już planujemy przyszłoroczną podróż w to samo miejsce. Idealne położenie, wspaniałe trasy narciarskie, pyszne jedzenie, świetny apartament i uroczy gospodarze to czynniki, które wpłynęły na nasze plany. Nie bez znaczenia były też dwie butelki pysznego mleka, które o świcie pojawiały się pod naszymi drzwiami. Tak zaczynał się każdy nasz dzień. Kończył się zaś obserwacją gwiazd na niebie. Mój synek, mały pasjonat astronomii, zachwycał się innym układem gwiazd, na zimowym włoskim niebie. Dobra lornetka i ciemność nocy (bez świateł miasta) pozwalały mu na długie obserwacje. Nie straszny był mu nawet siarczysty mróz.
Jak rodzinna podróż, to i poznawanie nowych smaków. Tegorocznych przebojów kulinarnych było kilka. Jednym z nich była tyrolska wersja Apfelstrudla. Apfelstrudel czyli strudel jabłkowy znajdziemy w kuchni każdego kraju, który był kiedyś członkiem Austro - Węgier. To też jedno z pierwszych ciast jakie robiłam jako młoda mężatka. Szczerze mówiąc, doszłam do mistrzostwa w wyciąganiu ciasta strudlowego na cieniutki płat. Apfelstrudel w moim wykonaniu to zawsze było takie klasyczne ciasto ze starej wiedeńskiej receptury. W czasie pobytu we włoskim Tyrolu spotkałam się jednak z inną jego wersją. Tyrolczycy piekli strudel w wersji gdzie, nadzienie jabłkowe otoczone było cienką warstwą z kruchego ciasta. W każdej kawiarni, cukierni, czy restauracji obecny był właśnie taki strudel. I szczerze mówiąc bardzo mi zasmakowała ta odmienna wersja. W poszukiwaniu receptury i zgłębienia tematu udałam się do naszej ślicznej gospodyni. Maria powiedziała, że najlepszy Apfelstrudel robi jej mama i wieczorem dostanę przepis. I tak się stało. Wierzcie mi, nie mogłam się doczekać wypróbowania rodzinnego przepisu. Po powrocie do domu, to było pierwsze ciasto jakie upiekłam. Okazało się pyszne. To doskonały przepis. Jak mówi moja bratowa - z niepożałowanych składników. Maślane i lekko cytrusowe kruche ciasto otacza aromatyczne, bogate nadzienie. Ten przepis zostanie ze mną na długo.
Vielen Dank Maria!
Wiele osób pytało się mnie o miejsce, w którym spędziliśmy zimowe ferie. Oto adres strony www.bartlmair.it
Tyrolski Apfelstrudel Marii
ciasto
125 g miękkiego masła
125 g cukru pudru
1/4 łyżeczki skórki startej z cytryny
1 łyżeczka cukru waniliowego z prawdziwą wanilią
1 łyżka mleka
1 jajko
250 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia (1/4 małego opakowania)
szczypta soli
nadzienie
600 g jabłek (dałam 300 g golden delicious i 300 g szarej renety)
50 g cukru
50 g masła
50 g bułki tartej
40 g rodzynek
20 g orzeszków piniowych
2 łyżki rumu (dałam austriacki rum Stroh)
1 opakowanie cukru waniliowego z prawdziwą wanilią
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
1/2 łyżeczki skórki startej z cytryny
1 jajko rozbełtane do posmarowania ciasta
cukier puder do posypania
Zmiksować miękkie masło z cukrem pudrem, cukrem waniliowy i skórką z cytryny na krem. Dodać jajko, mleko i mąkę wymieszaną z proszkiem. Zmiksować do połączenia się składników. Ciasto odstawić na 1/2 godziny. Jeżeli jest bardzo miękkie (wszystko zależy od jakości użytego masła), uformować w dysk, zawinąć w folię spożywczą i wstawić na 15 minut do lodówki.
Bułkę tartą lekko zrumienić na patelni. Dodać masło i wymieszać. Masło powinno się rozpuścić i połączyć z bułką. Jabłka obrać, pozbawić gniazd nasiennych i posiekać na drobne kawałki (użyłam tarki z końcówką julienne). Jabłka przełożyć do miski. Dodać cukier, rodzynki, orzeszki pinii, rum, bułkę tartą z masłem, wanilię, cynamon i skórkę z cytryny. Wymieszać. Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Ciasto wyłożyć na posypany mąką papier do pieczenia. Rozwałkować na prostokąt o wymiarach 40x26 cm. Na środku ułożyć nadzienie jabłkowe. Docisnąć je dłońmi tworząc gruby wałek. Na nadzienie nałożyć dolną część ciasta, a na nią górną. Ciasto na wierzchu powinno nachodzić na siebie. Wierzch ciasta posmarować jajkiem. Papier z ciastem przełożyć na dużą blachę i wstawić do piekarnika. Piec 35 minut. Wierzch upieczonego ciasta posypać cukrem pudrem.
Podawać na ciepło lub na zimno z dodatkiem lodów waniliowych, bitej śmietany, sosu waniliowego lub bez niczego.
Dobrze smakuje też na drugi i trzeci dzień.
Wspaniały apfelstrudel! Chętnie bym zjadła taki kawałek. Pyszny.
OdpowiedzUsuńA wyjazd musiał być baaardzo udany, super!
Pozdrawiam :)
Wygląda przepysznie! Gratuluje udanego wyjazdu:) Aby każdy był taki przyjemny:)
OdpowiedzUsuńIdealny i tak smacznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu na narty:-)
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie mogę sobie strudel upiec:-)
Cudowny mieliście urlop ....i w cudownym miejscu:). Apfelstrudel w takim wydaniu bardziej do mnie przemawia niż typowy ...bo w tamtym przeraża mnie to wyciąganie ciasta:)
OdpowiedzUsuńWygląda przerewelacyjnie! Na pewno się skuszę, póki jabłuszka są jeszcze smaczne, choć w tym roku mamy dużo większego smaka na cytrusy jakoś :] Zazdroszczę zimowych wypadów na narty. My choć mieszkamy w Krakowie, w górach bywamy rzadko, może dlatego, że Tatry wydają mi się zbyt komercyjne i zwyczajnie za dużo tam ludzi. Dużo bardziej wolę Bieszczady :] Natomiast w Alpach mamy rodzinę i pewnie po ślubie się tam wybierzemy, piękna sprawa :D
OdpowiedzUsuńMożna i upiec, ale to nie to samo, co jeść taki u stóp Tyrolu popijając ciepłą herbatą w przerwie między jednym zjazdem, a drugim. :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio w rejonie Tyrolu byłam w lecie, więc niestety nie pojeździłam na nartach, ale Apfelstrudla nie odpuściłam! :)
Pozdrawiam!
Fantastyczny, mistrzowski! Cieniutkie ciasto, dużo nadzienia - taki strudel uwielbiam.
OdpowiedzUsuńpiękny..:))Musze i ja spróbowac zrobić...na te mroźne dni..u mnie -15C ,że psa nie wygonisz..to moze zajmę się ciachem..:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresował mnie Twój przepis! Zwłaszcza, że ostatnio prowadzę eksperymenty z jabłkami i rózne fantazje wypiekowe z tym składnikiem.
OdpowiedzUsuńTaki duuuży kawałek gorącego strudla i solidna porcja lodów waniliowych... myśl tak nieprzyzwoita, że aż wstyd :) Wspaniały!
OdpowiedzUsuńOk, sprawiłaś mi przyjemność ogromną tym przepisem i już go mam i już upiekłam i jest bomba i tylko bombardino i tarasowego widoku na Dolomity brak....
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za sugestię, ale ze strudlem to coś ze zdjęcia nie ma nic wspólnego, strudel ma ciasto jak na makaron, a nie rolade jabłkowa w półkruchym cieście.
OdpowiedzUsuńTo jest przepis na tyrolski strudel. Tak wygląda to ciasto z tego regionu. Taki o jakim piszesz możesz znaleźć tutaj: http://pistachio-lo.blogspot.com/2012/02/z-kajecika-nastolatki-wiedenski.html. Więcej informacji znajdziesz w tekście posta.
OdpowiedzUsuń