Bałtycki łosoś i francuski przepis czyli garść jesiennych wspomnień.


Co roku po sezonie wyjeżdżamy nad morze. Pożegnać się z plażą, zamknąć dom na zimowe miesiące i... kupić rybyod rybaków. Dużo ryb. Lubię te podróże. Co roku są takie same. Ta powtarzalność czynności i doznań daje poczucie bezpieczeństwa i relaksu. Zawsze przyjeżdżamy późno w nocy w piątek. Wita nas chłód nocy, rozgwieżdżone niebo i ten niesamowity zapach lasu, który otula nas po opuszczeniu samochodu. Cisza, pustka i mgły unoszące się nad łąkami to stałe elementy jesiennego wybrzeża. 
Na drugi dzień zawsze świeci słońce, a my jemy śniadanie na tarasie w chłodzie rześkiego poranka. Potem obowiązkowy spacer po pustej plaży. Towarzyszą nam tylko mewy i szum fal. Zawsze wtedy nachodzą mnie refleksje. Chciałabym spędzić kilka jesienno zimowych miesięcy nad morzem. Grzać się w cieple kominka, czytać książki, piec chleby i chodzić po pustej plaży i lesie. Zwolnić tempo życia. Przesiąść się z pędzącego TGV na drezynę. Cieszyć się chwilą i najprostszymi rzeczami. Refleksje mijają, bo cieszy mnie to co mam. Życie w mieście i coroczne powroty nad morze. A jak kiedyś będę chciała napisać książkę, wtedy na pewno wyjadę nad morze.
Powroty z mojego raju to szybki powrót do rzeczywistości. Korki na drodze i wielogodzinna droga bardzo w tym pomagają. Na szczęście w bagażniki piętrzą się kosze ze złowionymi rano dorszami i łososiami, owocami róży i... kawałkami drewna wyrzuconymi z morza na brzeg. Ilekroć przyrządzam ryby wtedy zakupione, wracam myślami do jesiennego Bałtyku.
Dzisiejszy przepis jest bardzo prosty. Ryba, pory, ziemniaki i śmietana to idealne składniki jesiennego obiadu.







Łosoś zapiekany z porami.
Saumon à la créme de poireaux.

2 łyżki masła
2 duże ziemniaki (obrane i pokrojone w 1-2 cm kostkę)
1 por (tylko jasna część, pokrojony w plastry)
1-2 ząbki czosnku (pokrojone w plasterki)
300 ml śmietanki kremówki
350 g łososia (bez skóry i ości, pokrojonego 2 cm kostkę)
1 łyżka posiekanejnatki
1/8 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatałowej
sól i pieprz do smaku
Nagrzać piekarnik do 160 stopni. Posmarować masłem 1 foremkę do zapiekania o długości 24 cm lub cztery kokilki o średnicy 10 cm. Do rondla włożyć ziemniaki, pora, czosnek i śmietankę. Gotować około 15 min (ziemniaki powinny być półtwarde). Wyjąć warzywa i odparować śmietankę do 1/3 początkowej objętości. Dodać do niej gałkę. Łososia posolić, popieprzyć i wyłożyć do formy do zapiekania. Na około niego wyłożyć warzywa. Całość zalać śmietanką. Piec 10 minut do zrumienienia wierzchu. Posypać natką. 
Do zapiekanki można również dodać fasolkę ugotowaną na półtwardo lub podsmażone grzyby, a na wierzchu położyć jajko w koszulce.





Przepis Serge Dansereau z książki "French kitchen"

Komentarze

  1. Przepis faktycznie prosty, ale za to jaki pyszny! Uwielbiam rybne zapiekanki. Co ja mowie, uwielbiam zapiekanki w ogole.
    A za morzem troche mi teskno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lo, pięknie wspomniałaś swój przyjemny nadmorski czas. Dzisiaj też świeci słońce:), a niebo jest niezwykle niebieskie. Wpadnij z tym łososiem do mnie. Czekam...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia, smakowity przepis i moje ukochane morze (bo ja z Gdyni, ale teraz daleko:()dziękuję za ten post!

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię Twoje nadmoskie poczty i lubię ryby, szkoda, że w okolicy raczej cięzko o takie świeże...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia :)
    Kocham morze, lubię tu mieszkać, chyba wybiorę się na spacer:)
    A przepis pyszny:)
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja, dziewczyna znad morza doskonale Cie rozumiem. Pamiętam jeszcze, że kiedy mieszkałam w rodzinnych stronach, najbardziej lubiłam morze opuszczone, po sezonie, kiedy jeszcze nie zjechali się turysci świąteczni czy sylwestrowi ani sanatoryjni wiosną. Miałam wrażenie absolutnej symbiozy na tej opuszczonej przez ludzi i zdawałoby się - przez czas, także - plaży. Co do zapiekanki - aż zachciało mi się biec do sklepu po rybę. tylko co ona miałaby wspólnego z Twoją? Serdeczności, Lo.
    PS. Jestem w trakcie organizowania transportu :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. oh, wróciły wspomnienia..kocham rybki z naszego Bałtyku..nie dam rady jeśc tych dziwnych ryb hodowlanych :( Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję ,ze i mi się uda też wyskoczyć do rybaków po skarby naszego morza...

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie zapiekanki. Mamy taką naszą domową wersję, ale zamiast pora jest kalarepa i rzepki. Lubię też pomieszać w niej dwa łososie: świeży i wędzony.
    Ale kiedy ostatni raz kupowałam ryby w Polsce nad morzem, zmartwiłam się, bo bardzo małe ryby się u nas łowi i sprzedaje. Przykre, ale jakby nie patrzeć będziemy skazani na ryby hodowlane...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wracają wspomnienia dzięki Tobie. Kocham to nasze zimne, zielonkawe morze. Kocham bezgranicznie, bezinteresownie. Ma nam tyle do zaoferowania... Piękne zdjęcia! Fajny przepis, aż mi śłina pociekła, po brodzie prosto na klawiaturę laptopa;-) Zgłodniałam;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie prosty przepis, proste składniki i jednocześnie doskonałe nieskomplikowane połączenie smaków. w jesienny wieczór nic więcej nie potrzeba. Zazdroszczę morza po sezonie, spokoju, szumu fal. No i prawdziwie świeże ryby, ja dziewczyna ze Śląska mogę jedynie pomarzyć. Szczęśliwie niedaleko mnie jest Jur Krakowsko Częstochowska, gdzie niedawno , także nie w sezonie udało nam się spędzić kilka cudnych dni blisko natury. Co za fantastyczne wyciszenie i zwolnienie z dala od zgiełku zabieganego życia. I marzę sobie, że takie październikowe wyjazdy staną się naszą tradycją rodzinną. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  11. nigdy nie byłam o tej porze roku na morzem...
    po tym, co zobaczyłam...
    hmmm...
    zachciało mi sie pójść na spacer pusta plażą
    a zapach zapiekanki czuję jak lekko miło drażni mój nos cóż....szkoda tylko, że w wyobrazni
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. przypomniały mi się listopadowe poranki w Gdyni-Orłowie gdy chodziłam na spacery z psem Walkiem. wychodziliśmy z lasu na pusta plażę, mgła unosiła się nad woda i w tej mgle bardziej było słychać niż widać rybackie lodzie powracające z połowu :)
    teraz na naszej ścieżce stoi wypasiony, brzydki apartamentowiec, lodzie rybackie to już chyba tylko dekor, psa Walka już nie ma a ja jestem 2000 km od orłowskiej plaży :} selawi ...

    OdpowiedzUsuń
  13. piękne zdjęcia, aż chce się wyjechać

    OdpowiedzUsuń
  14. Maggie,
    w zapiekankach jest coś takiego domowego. To nie jest restauracyjne danie, ale właśnie takie z własnej kuchni. Cieszę się, że Ci się przepis spodobał.

    ewelajna,
    jak ja Ci zazdroszczę tych widoków. Tęskno mi do tego krajobrazu. Mogę wpaść wiosną?

    malina,
    cieszę się, że mogłam Ci dać chociaż drobinkę tego piękna.

    Ola,
    to prawda, nie jest łatwo w centralnej Polsce o świeże ryby. Kilka razy do roku kupujemy je nad morzem, a pozostałe zakupy robię w Makro na Bielanach. Polecam Ci niskiego sprzedawcę z wąsikiem. Zawsze doradzi co jest w 100% świeże.

    Majana,
    serdecznie dziękuje. Też bym tak chciała wyjść z domu nad morze. Mam to tylko w wakacje, ale cieszę się i z tego.

    anna,
    ta cisza i pustka nad morzem jest niesamowita. Czujesz, że jesteś taką drobinką czegoś wielkiego. Polskie morze to takie moje drugie miejsce na ziemi. Żeby za nim tak nie tęsknić przez cały rok, wzięłam sobie za męża gdańszczanina;) Przebieram już nogami do przesyłki. Dziękuję.

    Mona,
    ja też mam nadzieję, że uda Ci się wyskoczyć, bo to jest cudowne. Bałtyk i jego skarby. Ja też nie kupuję ryb hodowlanych, może tylko za wyjatkiem łososia norweskiego. Jakoś jeszcze trafia do mnie metoda hodowlii w fiordach, ale do innych nie mam już zaufania.

    belgia od kuchni,
    lubię połączenie łososia świeżego i wędzonego. Podoba mi się Twoje połączenie rzepek i kalarepek. Oprócz tego, że zapowiada sie smakowicie, to jeszcze ładnie brzmi. Co do ponurej przyszłości ryb, to też się tego obawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gosia,
    coś w tym jest co piszesz. Nasze morze jest szaro zielonkawe, chociaż czasami potrafi w słońcu zachwycić niebieskością. Też je kocham miłością wielką i bezkrytyczną.

    Kinga,
    życzę Wam tej nowej tradycji rodzinnej. Różne miejsca po sezonie mają swój wielki urok. Lubię podróże właśnie w tym czasie. Jura jest cudowna. Ja niestety mam ją trochę dalej, ale nie przeszkadza nam to w podróży.

    Chocolate Mint,
    polecam Ci Bałtyk po sezonie. Ma w sobie magię i jest tak inny od tego w czasie wakacji. Pięknie jest też, gdy piasek przysypie śnieg, a morze zamarznie w kształcie fal. Tylko niestety wtedy jest też zimno.

    HANNAH - UNE FEMME,
    serdecznie dziękuje.

    leloop,
    pięknie napisałaś o tym co było. Niestety było, a nie jest. Cieszę się, że mogłam przywołać Twoje wspomnienia. Masz teraz daleko, ale na szczęście u Ciebie też jest pieknie.

    Jswm,
    serdecznie dziękuję. Ja chcę wyjechać zaraz po powrocie. Tęskno mi zawsze jak opuszczam tamte strony.

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne zdjęcia, nadawałyby się do opublikowanie w jakiejś gazecie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mania179,
    co za komplement! Dziękuję bardzo. Sprawiłaś mi dużą przyjemność swoimi słowami.

    OdpowiedzUsuń
  18. czyżbyś robiła zaopatrzenie w Dębkach? uwielbiam ryby w każdej postaci no i oczywiście pisząc ryba mam na myśli taką świeżą wiadomego pochodzenia, doskonale zdaję sobie sprawę że o taką bardzo trudno ale jestem na tyle wybredna, że innej nie zjem:)
    mieszkałam kilka lat nam morzem i doceniłam je dopiero jak się wyprowadziłam, na szczęście rodzice dalej tam mieszkają:)
    piękne zdjęcia!!!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. piegusek1976,
    tak, tam kupuję ryby - dorsze i łososie. Prosto z łodzi, z porannego połowu. Nie mogą być już bardziej świeże. Widzę, że Dębki są Ci znajome. Chyba często tak jest, że doceniamy rzeczy, kiedy je tracimy. Ja mam ciągły niedosyt Bałtyku, bo zawsze jestem tam chwilowo. Nawet jak ta chwila trwa parę miesięcy. Cieszę się z Twoich odwiedzin. Witaj.

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz racje, morze pozna jesienia i zima ma niepowtarzalny urok. I wcale sie nie dziwie, ze to wlasnie tam chcialabys napisac ksiazke :)

    I losos z crème de poireaux bardzo do mnie przemawia :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. pyszny przepis!

    zapraszam po wyróżnienie
    http://mamabartka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Bea,
    takie opuszczone przez turystów miejsce pasuje do takiej twórczości. Można pisać, malować, komponować... To takie moje wyobrażenie. I do mnie przemawia to danie, bo jest smakowitw i... ładnie brzmi po francusku.

    MamaBartka,
    przemiło mi. Bardzo dziękuję za to wyróżnienie. Sprawiłaś mi dużą radość.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.