Mleczne bułeczki i konfitura czereśniowa. Dwa przepisy na letnie sniadanie.
Cudowne są takie nieplanowane wyjazdy. Cudowne są również powroty. W głowie kłębi się bogactwo wrażeń. Smaki i zapachy są jeszcze bardzo intensywne, a w walizce czekają na rozpakowanie nowe przyprawy. Spędziłam kilka dni w pięknym mieście, w którym bywałam jako dziecko. Ta podróż była jednak jak odkrywanie ziemi nieznanej. Pamięć dziecięcia bywa zawodna.
W sobotę zapraszam Was na małą zgadywankę, w której nagrodami będą przywiezione przeze mnie przyprawy. To w sobotę. Dzisiaj cieszę się z wyróżnień, jakie przyznało mi kilka osób. Sprawiło mi to wielką radość i przyjemność. Serdecznie dziękuję.
Dziękuję Wam:
Teraz siedem rzeczy o mnie, mam nadzieję, że jest to coś nowego, czego o mnie nie wiecie:
1. potrafię zrobić błyskawicznie bałagan.
2. potrafię również (na szczęście) błyskawicznie sprzątać.
3. jestem jak kura - najchętniej funkcjonuję od świtu do zmierzchu, czyli latem długo, a zimą krótko.
4. lubię spędzać czas z rodziną, znajomymi, ale lubię też czas kiedy jestem sama.
5. nie znoszę prasować.
6. jestem uzależniona od czytania, nie wyobrażam sobie dnia bez spotkania z książką.
7. lubię mgliste dni (nie lubię ich kiedy jadę samochodem).
Wybaczcie, ale nie będę nominować innych blogów. Nie jestem w stanie wybrać tych kilku, które zasługują na to wyróżnienie. Jest ich zbyt wiele, a nie chciałabym nikogo pominąć.
Na letnie śniadanie często przyrządzam drożdżowe bułeczki i domowe konfitury. Uwielbiam zamykanie w słoikach smaków letnich owoców. Zimą są wielkim delikatesem, a latem cieszą niezmiernie. Ostatnio większość konfitur przyrządzam z książki Christine Ferber "Mes confitures". Bea od długiego czasu bardzo chwaliła tę książkę. Skusiła mnie jej rekomendacja i od paru miesięcy i ja się nią cieszę i z niej korzystam. Co do bułeczek. Znajdziecie je w każdym francuskim sklepie. Delikatne, mleczne, maślane... idealne na śniadanie. Pyszne z konfiturą, nutellą, kubkiem kawy lub kakao.
Bułeczki mleczne.
Pain au lait.
230 g mąki pszennej
60 g mąki pszennej chlebowej*
125 g (1/2 szklanki) letniego mleka
4 g (1/2 paczki) suszonych drożdży
1 jajko
40 g cukru
szczypta soli
65 g miękkiego masła
cukier perlisty do posypania wierzchu
rozbełtane jajko do posmarowania wierzchu
Wymieszać mleko z drożdżami i pozostawić je na 5 minut. Wymieszać oba rodzaje mąki, sól i cukier. Dodać mleko z drożdżami. Zmiksować całość (końcówki haki) do wyrobienia gładkiego ciasta. Cały czas wyrabiając ciasto, dodawać po trochu miękkie masło. Wyrobione ciasto przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut do wyrośnięcia. Ciasto podzielić na 10 części i pozostawić na 15 minut. Każdą część rozwałkować na placuszek o średnicy 8 cm. Placuszek zwinąć jak rulon i przełożyć na blachę do pieczenia. Ponownie odstawić do wyrastania na 30-40 minut (powinno podwoić swoją objętość). Wierzch każdej bułeczki posmarować jajkiem, naciąć nożyczkami i posypać perlistym cukrem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 210 stopni C. Piec 10-12 minut do zezłocenia się wierzchu.
*można zastąpić zwykłą mąką pszenną
Konfitura z czereśni i wiśni z dodatkiem kirschu.
500 g wypestkowanych czereśni
500 g wypestkowanych wiśni
300-400 g cukru (w oryginale 800 g)
sok z 1 cytryny
2 łyżeczki pektyny**
30 g kirschu
Wymieszac w ceramicznej misce wiśnie, czereśnie, sok z cytryny i cukier. Pozostawić do maceracji na 1 godzinę. Całą zawartość miski przełożyć do garnka i doprowadzić do wrzenia. Ponownie przełożyć całość do miski, wystudzić i wstawić do lodówki na całą noc. Następnego dnia odcedzić owoce od płynu. Płyn przelać do garnka, dodać pektynę, zagotować i gotować 5 minut. Dodać odsączone wiśnie i ponownie doprowadzić do zagotowania i gotować kolejne 5 minut. Dodać kirsch, wymieszać i przełożyć do wyparzonych słoików.
** do kupienia w sklepie ze zdrową żywnością. Można ewentualnie dodać żelfixu.
Przepis na konfitury z książki Christine Ferber "Mes confitures".
Tutaj jak zawsze zachwycająco! Świetną konfiturę wyczarowałaś! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAjj bułeczki bardzo kuszą! Chyba w weekend spróbuję!
OdpowiedzUsuńCudne te bułeczki no i konfiturka! :)
OdpowiedzUsuńFajnie też poczytać o Tobie :)
Pozdrawiam.
Buleczki zachwycajace, zazdroszcze tych letnich sniadan na swiezym powietrzu. A ksiazkomania, jak widze, jest wsrod kulinarnych blogerow popularnym zjawiskiem :)
OdpowiedzUsuńLo zachwyciłaś mnie tym śniadaniem, bułęczki są po prostu przecudowne:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńAch..wpadłbym sobie na takie śniadanko;) Coś wspaniałego!
OdpowiedzUsuńA za wyjątkiem tej mgły..cóż..mógłbym podpisać się pod Twoją listą obiema rączkami;)
witamy w domu i w blogowej kuchni!:)
OdpowiedzUsuńLubie takie mleczne buleczki,w Niemczech tez mozna je bez problemu kupic i faktem jest,ze najlepsza rzecza,ktora pasuje do nich, jest maselko i fajne konfitury, one sa wprost stworzone do jedzenia z dzemikami :)
OdpowiedzUsuńSuper te czeresniowe konfiturki wygladaja :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Lo,śniadanie piękne!Bo własne bułeczki i pyszne konfitury to dla mnie pełnia.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Śniadanie mistrzów, księżniczek i szczęśliwych ludzi :))
OdpowiedzUsuńI nie wyslalam tego komentarza? Pytalam Lo czy konfitura czeresniowa ladnie zachowuje kolor? Probowalas moze bez dodatku wisni? Sciskam :)
OdpowiedzUsuńburuuberii,
OdpowiedzUsuńz samych czereśni robiłam konfiturę w zeszłym roku. Ostatni słoiczek czereśniowy otworzyłam w marcu i konfitura miała piękny kolor. Podstawową zasadą zachowania koloru konfitur jest brak dostępu światła i powietrza. Czyli szybkie przygotowanie (przez kilkugodzinne smażenie konfitura traci kolor) i przechowywanie w ciemności zapobiega utracie koloru i ciemnieniu. Takie rady dał mi mój osobisty mąż - technolog żywności, który pisał pracę magisterską z... przygotowywania konfitur słodzonych zagęszczonym sokiem winogronowym.
Dziekuje Lo za odpowiedz, bylam ciekawa jak jest z czeresiami, bo nawet lekko podgrzane blakna (za co odpowiedzialne sa reakcje Maillarda i karmelizacja:)... Pozdrawiem :)
OdpowiedzUsuńpyszne, zrobiłam je dzisiaj na podwieczorek i jedną właśnie zjadłam na gorąco
OdpowiedzUsuńjak rozumiem to pierwsze jajko ze składników dodajemy do ciasta? bo tak zrobiłam :)
Tak, oczywiście, że to pierwsze wędruje do środka. Zaraz poprawię. Cieszę się, że zrobiłaś. Lubię takie powroty do starych przepisów. Mam dla Ciebie glukozę w płynie.
Usuńfajnie, że pamiętałaś! mam nadzieję, że się zobaczymy na marcowym spotkaniu.
UsuńWiesz, znalazłam te chrupiące ciasteczka :)
Były w P. i P. tak jak napisałaś, a na Saskiej Kępie, w sklepie francuskim, są sprzedawane na sztuki.
pozdrawiam serdecznie!