Fińskie żytnie bułki. Z domowej piekarni.
Lubicie domowe pieczywo? Nic nie zastąpi przyjemności samodzielnego wyrabiania ciasta, formowania, delektowania się zapachem rozchodzącym po domu w trakcie pieczenia. Bułki to najprostszy rodzaj domowego pieczywa. Trochę mieszania i wyrabiania, trochę czasu na wyrastanie, a potem tylko przyjemność z delektowania się smakiem własnoręcznie upieczonych bułek. Dzisiejszy przepis pochodzi z Finlandii. Kraju, w którym domowy wypiek pieczywa jest tradycją. Warto takie zwyczaje przenosić do naszych domów.
Żytnie bułki Leili.
Leilan Pannuleipä.
1 torebka (7 g) suszonych drożdży lub 20 g świeżych
1/2 szklanki ciepłej wody
2 łyżki jasnej melasy lub ciemnego syropu kukurydzianego
1 - 11/2 łyżeczki soli
2 łyżki rozpuszczonego masła
2 szklanki mleka (w temperaturze pokojowej)
2 szklanki mąki żytniej
4 41/2 szklanki maki pszennej
2-3 łyżki oleju
1 jajko rozbełtane widelcem (opcjonalnie)
W dużej misce rozpuścić drożdże w ciepłej wodzie. Dodać melasę/syrop i pozostawić na 5 minut. Dodać sól, masło, mleko i żytnią mąkę. Wymieszać całość. Cały czas miksując (końcówki haki) dodawać po szklance mąki pszennej (razem 4 szklanki). Wymieszane ciasto pozostawić na 15 minut. Blat posypać resztą mąki, przełożyć na niego ciasto i wyrabiać przez 10 minut do chwili, kiedy ciasto stanie się elastyczne i gładkie. Z ciasta uformować kulę, posmarować ją olejem i przełożyć do czystej miski. Przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Na dużej płaskiej blasze położyć papier do pieczenia. Z ciasta odrywać kawałki, formować okrągłe bułki i układać je, zachowując odstępy, na blasze. Pozostawić do ponownego wyrastania na 30-45 minut. Posmarować jajkiem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C i piec na złoto około 15 minut. Przełożyć bułki na kratkę i pozostawić do wystudzenia.
Z przepisu zrobiłam 16 bułek. Tuż przed pieczeniem można bułki posypać makiem, sezamem, ziarnem słonecznika, dynii...
Przepis z książki "The great scandinavian baking book" Beatrice Ojakangas"
Lo, widzę u Ciebie śliczne pyszności po świętach:). Z jagodowym dżemem...!
OdpowiedzUsuńJeszcze masz urlop?
I widzę butelkę za którą tęsknię...:)
Pozdrawiam Cię serdecznie poświątecznie:)
Cuda, cuda, cuda. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńApetyczne, aż ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńŻytnich jeszcze nigdy nie piekłam, widzę, że warto wypróbować:)
Pozdrawiam:)
Lubimy!
OdpowiedzUsuńŻytnie pieczywo szczególnie.
Zapisuję na weekend ;).
oczywiście , że bułeczki ze swojego wypieku najlepsze na świecie. Jak mi wychodzą to wyjdą każdemu !
OdpowiedzUsuńAle, ale ..gdzies wyczytałam ,ze syrop kukurydziany nie jest dobry dla osób na diecie ..ale czy to prawda ? Powoduje ,ze zjadamy więcej..:)
Lo, dziękuję za świąteczne życzenia :) wpadłam do Ciebie i wprost zauroczyły mnie Twoje zdjęcia :) będę wpadać regularnie - dodałam Cię do linków u siebie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLo , u ciebie jest piekarnia przez wielkie ,,P"
OdpowiedzUsuńBułki strasznie urodziwe
Tak, po stokroć lubicie!
OdpowiedzUsuńAle mi się ciasto wspina po tych hakach w górę i strzela po całej kuchni, a tego nie lubicie bardzo!
Jak mu się mówi, temu ciastu, żeby nigdzie nie lazło, tylko siedziało grzecznie w misce, jak mu Pan Bóg i Lo przykazali?
Bym zjadła takie bułeczki fińskie, duńskie, szwedzkie czy nawet polskie, byle SWOJE.:)
Ale zaczęłabym najchętniej od Twoich.:)
Bułki w wyższej półki :) Książka z przepisami musi być smakowita ;)
OdpowiedzUsuńewelajna,
OdpowiedzUsuńale mi miło. Dżemik rzeczywiście jagodowy. Lubię te butelki, ale dostarczają mi wielu emocji. Pierwswza rozbiła się w bagażu w drodze powrotnej z Francji, drugą kupiłam we Włoszech i przezornie zapakowałam do podręcznego. W czasie prześwietlania bagażu te druciki na około korka wzbudziły niepokój i skończyło się na ścisłej kontroli całego bagażu (5 wielkich toreb i walizki).
Kubełek Smakowy,
cieszę się, że ci się podoba. Może upieczesz?
Anucha,
może spróbujesz? Żytnie to ciekawa odmiana. Warto upiec.
Holga,
to czekam na wieści po pieczeniu.
Mona,
szczerze mówiąc nie mam pojęcia. To jest tak mała ilość, że myślę, że ma niewielki wpływ. Chociaż cukry proste (np.miód) mają wpływ na nasze poczucie głodu, bo szybko są trawione i wchłaniane. Nie przejmowałabym się jednak tym tak bardzo, w tym przepisie. 2 łyżki na 6 szklanek mąki to nie jest dużo.
no jasne..:) to czytałam a propos ciasteczek , dlaczego potrafimy zjeść ich całą paczkę i podobno takie działanie na mózg ma syrop kukurydziany..hm, ale tylko podobno..:) Ja nie jestem na diecie..narazie..
OdpowiedzUsuńLo,oczywiście,że z domowej piekarni są najlepsze!
OdpowiedzUsuńA czas poświęcony własnemu pieczywu bezcenny,magiczny po prostu.
Twoje bułki takie piękne,kształtne.Pyszne!
cudne:) takie domowe sa najpyszniejsze:)
OdpowiedzUsuńJak one pięknie wyglądają w tych ciemno niebieskich kwiatuszkach...
OdpowiedzUsuńTakie wypieki z wielką chęcią konsumuję ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
O tak, wypiek domowego pieczywa nie może równać się z niczym. Doskonałe uczucie, wspaniały smak. A Twoje bułeczki są tak pięknie rumiane!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Kulka,
OdpowiedzUsuńniezmiernie mi miło. Bardzo się cieszę.
margot,
ale ładnie to napisałaś. Bardzo mi miło.
Lekka,
może użyj większej miski. Jak ja pożałuję rozmiaru mojej misce i haki głęboko wchodzą w ciasto, to ciasto wspina się po nich jak wisteria na wiosnę.
Magda,
książka należy do moich ulubionych. Proste przepisy, na pyszne wypieki.
Mona,
nasz mózg odżywia się tylko cukrami, nie dla niego węglowodany, tłuszcze, białka. Szybka dawka energii, niestety szybko jest spalana. Przed wysiłkiem intelektualnym niezbędne są w naszym posiłku.
Amber,
uwielbiam ten czas wspólnie spędzony z rosnącym ciastem chlebowym. A te dźwięk, kiedy stukamy w spód bochenka, czyż nie jest piękny?
aga,
widzę, że mnie rozumiesz.
mikimama,
cieszę się bardzo, że Ci się podobają. A wiosna to dla mnie kwiatki. Wszędzie. Na serwetkach, w wazonie, w ogrodzie, na talerzach....
Biedr_ona,
dziękuję Ci za wcześniejsze komentarze. Dobra domowa bułeczka to dużo przyjemności z jedzenia.
Zaytoon,
OdpowiedzUsuńwidzę, że i Ty lubisz te czarowne chwile z domowym pieczywem.
Pozdrawiam Was wszystkich poświątecznie.
Dziekuje. Burza w głowie i cały czas nie moge uwierzyc ze to prawda, ze On jest. Buziole
OdpowiedzUsuńUwielbiam domowe pieczenie chleba i bułek...dokładnie tak jak piszesz...najbardziej lubie wieczorem kiedy cały dom zasypia nastawić i wyrobić ciasto a potem w szarej ciszy poranka formować i piec...czy może być lepsze przebusdzenie nić zapachem domowych bułeczek?
OdpowiedzUsuńLo, cudne te bułeczki! Takie małe i okrąlutkie z różnymi posypkami :D A to z dżemem, pycha! Pochwyciłabym ją w lot :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam domowe pieczywo! Piekne te Twoje buleczki są, bardzo mi się podobają. Kocham zapach takiego domowego pieczywka, ach!:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Lo, z takimi bułeczkami to aż się człowiek rwie by tradycję wypieku domowego pieczywka kultywować, choćby i teraz, po nocy:)
OdpowiedzUsuńchoc na noc to ja nie mogę piec, bo potem spać nie mogę jak mi tak pachnie:)
Świetne bułki, dżemikiem też bym nie pogardziła:)
HANNAH - UNE FEMME,
OdpowiedzUsuńcudowne jest Twoje przeżywanie tych chwil. Wszystkiego dobrego i dla maleńkiego RR.
Trzcinowisko,
dokładnie jest tak jak piszesz. Najwspanialsze jest wieczorne wyrabianie ciasta i poranne wypieki, kiedy dom jeszcze śpi.
EVE,
cieszę się, że Ci się podobają. Gdyby tak można było wysyłać smakołyki via internet.
Majana,
niedługo zbankrutują sieciowe piekarnie. Miłośniczek domowego wypieku pieczywa jest tak dużo.
Pozdrawiam.
kornik,
OdpowiedzUsuńjest coś niesamowitego w chlebie wieczorem pieczonym. Ten zapach jest tak intensywny. Utrzymuje się do rana. Ja najchętniej lubię nastawić ciasto na noc, a rano piec o świcie.
czasem żałuję, że zbyt rzadko piekę własne bułki ...
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie nie wyjdę z kuchni ;) Pozdrawiam wiosennie :)
OdpowiedzUsuńPaula,
OdpowiedzUsuńmoże czas to zmienić. Jedyny minus pieczenia to jedzenie ich w nadmiarze. Ciężko poprzestać na jednej.
Beatta,
OdpowiedzUsuńoj nie. Słoneczną wiosnę mamy. Umówmy się, na powrót do kuchni, kiedy chłodem znowu zawieje... czyli wkrótce.
nawet zadbałaś o finski design! rewelacja :)
OdpowiedzUsuńDomowa, świeża bułeczka z masłem i dżemem. Czyż piękniej nie można zacząć dnia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
świetne LO :)
OdpowiedzUsuńJa mam serwatkę z domowej ricotty i dużo za dużo zakwasu w słoiku, myślę by coś upiec smacznego :) ale jeszcze nie wiem co konkretnie..
Pięknie wyglądają!
OdpowiedzUsuńpiękne bułeczki, muszę sobie upiec, bo po świątecznych frykasach właśnie pieczywo mnie teraz pociąga najbardziej :)
OdpowiedzUsuńAaa... Ty wiesz, Lo, że to może być to!
OdpowiedzUsuńNastępnym razem zmienię miskę.:)
podziwiam Was za te umiejętności piekarnicze :)
OdpowiedzUsuńSzana,
OdpowiedzUsuńcieszę się niezmiernie, że Ci się podoba.
żenia,
i ja doceniam urok i smakowitość takiego prostego domowego śniadania.
viridianka,
na pewno będzie to coś pysznego. Czekam z niecierpliwością.
Ola,
bardzo mi miło to czytać.
magda k.,
i ja mam wielką ochotę na takie proste jedzenie po świętach.
Lekka,
daj znać jak efekty.
aga-aa,
spróbuj. To duża frajda.
Uwielbiam fińskie bułeczki i chociaż zawsze kupujemy te o owalnym kształcie, to taką pięknie wypieczoną też z chęcią bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lubię domowe wypieki, choć nigdy nie podejrzewałam, że z takim zapałem będę piekła chleb lub bułki;)
OdpowiedzUsuńbo to prawda :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam weekendowo
Lo! Cudne! Domowe zawsze najlepsze!
OdpowiedzUsuńUściski:)
Ależ cudowne śniadanko! Dawno bułeczek już u mnie nie było. Trzeba nadrobić tę zaległość :)
OdpowiedzUsuńBulki pieke nieczesto, a te mnei ujely Lo - zapisuje, juz marze o niedzielnym snadaniu :)
OdpowiedzUsuńMoje bułeczki oczywiście nie są tak pięknie rumiane i brązowe w środku, wynik nie dodania melasy. Zamiast niej dodałam miód i to tylko niecałą łyżkę. Przepis jak najbardziej polecam ;)
OdpowiedzUsuń