Spacerkiem po starym Gdańsku.... Drożdżówki z serem i z malinami.
Zamarza oddech, sztywnieją palce. Jest zimno, bardzo zimno. Wiosna jeszcze daleko. My jednak chodzimy, oglądamy, podziwiamy i radujemy się. Kiedy przechodziliśmy koło starego antykwariatu mój mały duży synek powiedział, że chciałby po wyjściu z niego znaleźć się się w starym Gdańsku. Marzy mu się spacer po tym mieście w dawnych czasach. Czasach dorożek, gazowych latarni, działającego żurawia, starego targu pod halą, przekupek sprzedających ryby, czasach kiedy nad miastem latały sterowce.
Nasza rozmowa przeniosła nas w marzeniach w tamte czasy. Nie było już tak zimno, wyobraźnia działała. Marzenia jednak lubią się spełniać. Kilka godzin później w nasze ręce wpadł czterotomowy album ze zdjęciami starego Trójmiasta. Zanurzeni w miękkiej kanapie, w cieple domu i w towarzystwie herbaty oraz ciepłych drożdżówek wędrowaliśmy po Trójmieście czasów, które odeszły. Piękna podróż. Piękny album.
Dzisiejsze drożdżówki nazwałam gdańskimi, bo wymyśliłam przepis w Gdańsku, upiekłam je tutaj i towarzyszyły nam w wędrówkach po tym mieście. Tych rzeczywistych i tych w wyobraźni.
Ciasto jest aromatyczne i wilgotne, także na drugi dzień. Łatwo się formuje i nie klei. Do tego jest proste i łatwe do wykonania. Nadzienie zrobiłam z sera z dodatkiem skórki cytrynowej i z konfitury malinowej. Taka tęsknota za owocami i wiosną.
Z przepisu wyszło 12 bułeczek.
Gdańskie drożdżówki z serem i kruszonką.
ciasto
250 ml mleka
50 g masła
30 g świeżych drożdży
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
1 jajko
450 g mąki pszennej
50 g cukru
skórka starta z 1/2 cytryny
szczypta soli
kruszonka
40 g mąki
35 g masła miękkiego
35 g cukru
nadzienie
200 g białego sera
2 żółtka
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
skórka starta z 1/2 cytryny
40 g cukru
1/2 słoiczka konfitury malinowej
do posmarowania
1 jajko
2 łyżki mleka
Do miski wlać około 1/4 szklanki mleka. Dodać drożdże i wymieszać. Resztę mleka podgrzać z masłem do jego rozpuszczenia. Odstawić do wystudzenia. Do drożdży dodać jajko, cukier, sól, skórkę z cytryny, letnie mleko z masłem, wanilię i 1/2 mąki. Miksować całość (końcówki haki) do połączenia się składników. Cały czas miksując, dosypywać mąkę. Miksować około 5-6 minut do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto posmarować z wierzchu olejem, przykryć i zostawić do wyrośnięcia na około 1 godzinę (ma podwoić swoją objętość).
Przygotować nadzienie łącząc wszystkie jego składniki (oprócz konfitury malinowej) przy pomocy widelca. Przygotować kruszonkę. Miękkie masło rozetrzeć palcami z cukrem. Dodać mąkę i mieszać całość do połączenia się składników. Wstawić do lodówki.
Z wyrośniętego ciasta odrywać kawałki. Rozpłaszczać je na posmarowanej olejem dłoni. Na wierzch nakładać 1 łyżkę masy serowej i 1 łyżeczkę konfitury malinowej. Skleić brzegi formując bułeczkę. Ja sklejałam nakładając na siebie wolne boki ciasta. Bułeczki układać w formie wyłożonej papierem do pieczenia łączeniem do dołu. Jeżeli drożdżówki ułoży się zachowując 3 cm odstępy, ciasto w czasie pieczenia połączy się (jak na zdjęciu dolnym). Jeżeli zachowa się 6 cm odstępy bułeczki upieką się oddzielnie (jak na zdjęciu górnym). Bułeczki odstawić do ponownego wyrośnięcia na 1/2 godziny. Nagrzać piekarnik do 200 stopni (180 z termoobiegiem). Wierzch ciasto posmarować jajkiem rozbełtanym z mlekiem. Na wierzchu pokruszyć kruszonkę. Piec na złoto (15-20 minut).
Wystudzić na kratce.
Czarnobiałe zdjęcia pochodzą z albumów (tomy I-IV) "Był sobie Gdańsk", pracy zbiorowej pod red. Donalda Tuska, W. D u d y, G. Fortuny, K. Nawrockiego, wyd. I, Gdańsk 1996.
Gdańska Starówka jest przepiękna a drożdżóweczki aż palce lizać
OdpowiedzUsuńMój syn urodził się w Gdańsku za czasów PRL-u, w czasie ciężkiej epidemii grypy. Przez pierwsze tygodnie nie było mi dane wejść na oddział noworodków. Wszelkie nowości mogłem otrzymać tylko za pośrednictwem wrzutowego automatu telefonicznego i akutat posiadanej monety 50 gr.
OdpowiedzUsuńŚmeszne, ale właśnie te czasy nazywam "starym Gdańskiem" :-)
W Gdansku nie byłam niestety od lat, ale mam same dobre wspomnienia1
OdpowiedzUsuńDrożdżówki cudownie kuszące!
Uwielbiam drożdżówki. Z serem szczególnie. Z owocami również. A kruszonka... mmm.. A jakie złociste.
OdpowiedzUsuńLubię oglądać stare fotografie miast:) Ostatnio podziwiałam Kraków z początku XX wieku, a w ręce wpadły mi obrazy przedstawiające moje rodzinne okolice na Śląsku - furmanka, chaty, mały kościół (który obecnie funkcjonuje jako "dobudówka" do nowego, większego) i masa drzew!
OdpowiedzUsuńA drożdżówki wyglądają bardzo apetycznie. Może wreszcie znajdę czas i je również upiekę, bo ostatnio coś nie podchodzą mi ze sklepowej półki:(
jakie sliczne i smaczne te drozdzoweczki:)
OdpowiedzUsuńNie masz serca Lo, jak tak na nie patrzę to już mi się chce biec do kuchni! ;)
OdpowiedzUsuńDrożdżówki wymyślone w najpiękniejszym z możliwych miast, to nie jest rarytas, to szczere złoto. Kocham Gdańsk, spacery po nim, jego piękne oblicze. Odwiedźcie koniecznie restaurację Kresową na Starym Mieści, na ul. Ogarnej. Wspaniała, ciepła, domowa, wręcz rodzinna kuchnia. Koniecznie zapytajcie się co cudowna pani Tatiana Wam poleca :)
OdpowiedzUsuńA tutaj jest "mój Gdańsk" http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/08/zapraszam-do-gdanska-mojego-gdanska.html
Pozdrów go ode mnie :)
Buziaczki :*
Wygladaja przepieknie - to po pierwsze. Bardzo przypominaja mi drozdzowki z piekarni Lipinskiego przy Slowackiego we Wrzeszczu...
OdpowiedzUsuńKiedys lubilam siadywac na schodach gdanskich kamienic i wyobrazac sobie, jak to miasto wygladalo dawniej. To wcale nie bylo trudne: Gdansk ma w sobie cos, co uruchamia wyobraznie.
Niejednokrotnie marzę o sobie o powrocie do owych właśnie czasów sukienek, garniturów i ogólnej dystynkcji. Szkoda, że teraz wszystko tak bardzo się zmieniło i takie czasy nigdy już chyba nie wrócą...
OdpowiedzUsuńA drożdżówki wspaniałe. Marzy mi się smak takich pysznie domowych, nieporównywalnie lepszymi od takich sklepowych.
Pozdrawiam!
Taka trochę godzina pąsowej róży...
OdpowiedzUsuńKlimatyczny ten Wasz czas, Lo, i Gdańsk klimatyczny choć zimno... A drożdżówki apetyczne:)
Baw się dobrze i odpoczywaj jak najprzyjemniej!
Bardzo lubię takie "odrywane bułęczki", często piekę w ceramicznej formie.
OdpowiedzUsuńCo do gdańska, kilka razy byłam, ale głównie w lecie, zawsze miło mi się spacerowało:)
Pozdrawiam!
Drożdżówki, serowe nadzienie i maliny... dla mnie to połączenie idealne:)
OdpowiedzUsuńtak, Gdańsk jest piękny!
OdpowiedzUsuńuuuuwielbiam drożdżówki! chętnie wypróbuję przepis!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z równie pięknego Wrocławia :))