Drożdżowe bułeczki z marcepanem z islandzkiej kuchni. Idealne, gdy za oknem ciemno.


Jeszcze nigdy niczego nie piekłam z islandzkiej kuchni. Jeżeli tak smakują inne wypieki z tamtego kraju, to sytuacja zmieni się diametralnie. Bułeczki są delikatne, aromatyczne z pysznym nadzieniem marcepanowym. Z wierzchu pokrywa je delikatny lukier migdałowy z dodatkiem śmietanki i przyprażone płatki. 
Bułeczki są łatwe w przygotowaniu. Surowe ciasto smarujemy nadzieniem, zwijamy jak roladę, tniemy na 5 cm kawałki i układamy w odstępach w formie nadzieniem do góry. Po upieczeniu odrywamy poszczególne bułeczki. Czyli sama przyjemność z jedzenia i robienia.





Islandzkie drożdżowe bułeczki z marcepanem.
Möndlusnúdar

ciasto
1 torebka (7 g) suszonych drożdży
1/2 szklanki ciepłej wody
1 1/2 szklanki  mleka
1/2 szklanki  (120 g) miękkiego masła
1/2 szklanki  cukru
1 łyżeczka soli
2 jajka
6 - 6 1/2 szklanki mąki pszennej
olej 

nadzienie 
szklanka (200 g) marcepanu 
1 jajko
2 łyżki cukru
4 łyżki miękkiego masła
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii

glazura
szklanka cukru pudru
3 łyżki śmietanki kremówki
yżeczka naturalnego ekstraktu migdałowego
 1 szklanka płatków z migdałów

W dużej misce zalewamy drożdże wodą, mieszamy i zostawiamy na 5 minut. Dodajemy mleko, masło, sól, cukier i jajka. Miksujemy całość przez 2 minuty. Cały czas miksując (końcówki haki) dodajemy po jednej szklance mąki (razem 6 szklanek). Po około 7 minutach miksowania odstawiamy ciasto na 15 minut. Ciasto przekładamy na obsypany mąką blat i wyrabiamy dłońmi przez 10 minut.  Czystą miskę smarujemy olejem i wkładamy do niej ciasto. Obracamy ciasto tak, żeby cała powierzchnia pokryta była olejem. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia ( ma podwoić objętość). 
Przygotowujemy nadzienie. Wszystkie składniki miksujemy na gładką masę. Wyrośnięte ciasto przekładamy na obsypany mąką blat i posmarowanymi olejem dłońmi rozciągamy je na prostokąt 30 x 60 cm. Na wierzchu rozsmarowujemy nadzienie i ciasto zwijamy jak roladę. Tniemy na 5 cm kawałki. Formę wykładamy papierem do pieczenia i układamy w niej kawałki ciasta (nadzieniem do góry i do dołu). Pomiędzy nimi zostawiamy 3 cm odstępy. Ciasto odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na około 40 minut. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy około 20 minut. Mają być złotobrązowe z wierzchu. Gorące smarujemy glazurą przygotowaną z wymieszania wszystkich jej składników. Obsypujemy uprażonymi na patelni płatkami migdałów. Odstawiamy do wystudzenia (lub zaczynamy jeść ciepłe).





Przepis z książki "The great scandinavian baking book" Beatrice Ojakangas.

Komentarze

  1. Kuchnia skandynawska jest, powiedzmy sobie szczerze, specyficzna, ale na bulkach wszelkiej masci to oni sie znaja jak nikt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygladaja rewelacyjnie! Chyba juz wiem, co bedzie u mnie w sobote na sniadanie ;) jedynie moze zamiast marcepanu uzyje dzemu albo twrogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. wyglądają smakowicie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powinnam była tutaj wchodzić narobiłaś mi takiego smaka na drożdżowe, ta glazura mnie bardzo zaciekawiła jeszcze do szczęścia potrzeba by mi było kruszonki :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają rewelacyjnie, teraz wyjeżdżam na kilka dni ale jak wróće to napewno zrobię drożdżowe:)

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie teraz mam ochotę na taką drożdżówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Drożdżowe z marcepanem, jeszcze do tego tylko skórka pomarańczowa!
    Świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapisuję sobie i z ogromną przyjemnością przygotuję - mam zdecydowanie nadstan marcepanu i przydałoby się go do czegoś wykorzystać. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy aby na pewno 6 szklanek mąKi??? to jakos potwornie dużo. a podobne piekłam juz brioszki z rodzynkami, ale było mniej mąki. No i nie mam marcepana, ale mozna zrobic creme patisserie

    OdpowiedzUsuń
  10. Maggie,
    zachwycają mnie zarówno ich bułki słodkie jak i te wytrawne. Co do dań, to lubię kuchnię szwedzką, islandzkiej, norweskiej, fińskiej i duńskiej nie znam zbytnio. Na razie skupiam się na wypiekach.

    Ago,
    oj tak. Do tego te pyszne nadzienie...

    Myszki in cucina,
    to też dobre opcje. Tylko twaróg nie powinien być zbyt mokry. Daj znać jak zrobisz.

    Olu,
    i szybko zniknęły. Za szybko.

    Mihrunnisa,
    oj tak. Kruszonka jest zawsze pyszna. Ta glazura tak pięknie spływa po gorących bułeczkach. Dużo im daje. Ciasto nie jest słodkie, tylko ta glazura i nadzienie.

    wiosenka27,
    udanego wyjazdu. Miło spędź ten czas.

    Paulo,
    to ja Cię nią częstuję.

    Marto,
    jesteś genialna. Tak, zdecydowanie tak. Świetnie się razem skomponuje skórka z marcepanem i cistem drożdżowym.

    Zaytoon,
    szczęściaro. Marcepanu nigdy dosyć. Daj znać jak Ci smakowały.

    Anonimowy,
    na pewno 6 szklanek mąki. To jest duża (!) porcja ciasta. Na 6 szklanek mąki są 2 szklanki płynów i 2 jajka (duże). Z creme patisserie będzie świetnie. To ciasto samo w sobie jest lekko słodkie, a więc potrzebuje słodkiego nadzienia i glazury. To jest zupełnie inne ciasto, niż ciasto brioszkowe, takie jak np w przepisie http://pistachio-lo.blogspot.com/2010/09/jak-z-francuskiej-piekarni-czesc-ii.html)

    OdpowiedzUsuń
  11. genialnie wyglądają. marcepanowe nadzienie zapowiada się przepysznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Poniewaz mam w domu jednego takiego wyjadacza-uwielbiacza marcepanu, zapisuje przepis do wykorzystania...usciski serdeczne, Lo
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  13. Lo, mnie w przedziwny sposób fascynuje juz samo słowo islandzka, a jeszcze bardziej jak coś jest norweskie, albo szwedzkie. Coś mi się wydaje, że muszę zrobić zapas marcepana, bo ten norweski już mi się skończył..., a Twoje bułeczki bardzo kuszą...:):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. :)) Te bułeczki były jednym z moich pierwszych wypieków z tej książki...i były naprawdę dobre.. Uwielbiam takie drożdżówki z marcepanem! Do tego są takie bezproblemowe.. Piękne Ci wyszły:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Buleczki mnie zachwycily, zwlaszcza lukier i migdalowa posypka wygladaja bardzo zachecajaco. A do tego ukryty w srodku marcepan.... mniam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Czyli posiada to co sobie cenię w słodkich wypiekach najbardziej równowagę smaków :-))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kaś,
    a może spróbujesz?

    Anno,
    ja też mam w domu wyjadacza-uwielbiacza marcepanu, ja to ładnie nazwałaś. Mój wyjadacz pochłonął kilka i chce więcej.

    Ewelajno,
    przy przepisach ze słowami szwedzkie i norweskie i mi cieknie ślinka. A zapas marcepanu jest u mnie obowiązkowy.

    Spencer,
    dawno Cię nie było. Pamiętam jak mi zachwalałeś tę książkę. Bardzo ją lubię. Drożdżowe, bułki i chleby są tam świetne.

    Patko,
    oj tak. To takie udane trio, gdzie wszystko się dopełnia.

    Mihrunniso,
    następne będzie z kruszonką. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  18. ale smacznie wyglądają:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Są genialne Lo! piekłam dziś rano z połowy porcji i została jedna bułka.
    Drożdże zamieniłam na świeże i zwiększyłam ich ilość do 15g na 3 szklanki mąki, nie dodawałam wody i hmm... dałam o 50% więcej marcepana... pyyycha.
    Notkę wrzucę w tygodniu i wtedy zawitam tu raz jeszcze z linkiem :)

    uściski!

    OdpowiedzUsuń
  20. http://cioccolatogatto.blox.pl/2011/02/Islandzkie-drozdzowe-buleczki-z-marcepanem.html
    no to jest, wszystkim serdecznie polecam! :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Dodałam świeżej żurawiny i wyszły bosko :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.