Minął rok i ciasto Faubourg Pavé od Pierre'a Hermé.
Czas leci szybko i nieubłaganie. Niedawno, pod koniec września, minął rok od opublikowania pierwszego posta na tym blogu. Dużo zmieniło się przez ten czas. Zmian we mnie i wokół mnie. To był dobry rok, czasami trudny, ale dobry.
Od czego zaczęło się moje blogowanie możecie przeczytać tutaj . A dlaczego założyłam blog opowiem Wam dzisiaj. W połowie września zeszłego roku byliśmy w Bukareszcie. Upalne dni zmuszały nas do przymusowych sjest w klimatyzowanym mieszkaniu. Niestety przy ponad 40 stopniach w cieniu nie potrafię funkcjonować. Nasza aktywność przypadała na przedpołudniowe i wieczorne godziny.
Parę tygodni wcześniej odkryłam kulinarne blogi i mając czas postanowiłam bardziej je poznać. Weszłam na stronę White Plate i chciałam obejrzeć cały blog cofając się wstecz. Po pewnym czasie dołączył do mnie mój jedenastoletni synek i z zainteresowaniem zaczął przeglądać ze mną kolejne przepisy. Tak spędziliśmy blisko trzy godziny popijając zmrożonę lemoniadę. Po dotarciu do końca mój synek stwierdził, ze powinnam też założyć blog kulinarny. Tłumaczenia, że się do tego nie nadaję, nie mam czasu... zbył krótkim stwierdzeniem: nieprawda. Nadszedł czas na obiad i wieczorny spacer, a więc temat bloga oddalił się. Myślałam, że na długo, ale byłam w błędzie. Kolejne dni upłynęły na "maltretowaniu" mnie tym tematem. Kolejne pytania dlaczego i negowanie moich argumentów wykończyły mnie do tego stopnia, ze się poddałam. Umówiłam się z synkiem, że pomoże mi go założyć. I tak upłynęły kolejne gorące dni na pytaniach kiedy go zakładamy. Po pewnym czasie, kiedy zabrakło mi argumentów, siedliśmy razem i założyliśmy mój blog. A nazwa? Też związana z Rumunią. W tym kraju wszędzie w sprzedaży są jedne z ulubionych orzeszków w mojej rodzinie - pistacje. Po rumuńsku pistacja to fistic, ale większości znajdowałam napisy pistachio. I taka jest historia tego bloga. Nieznośny upał i silny charakter synka. Dlatego powstał ten blog.
Czas na przepis. Kolejny z mojego czekoladowego wyzwania, czyli realizacji wszystkich przepisów z książki Chocolate desserts by Pierre Hermé. Robiąc to ciasto i próbując kolejnych składników zastanawiałam się kiedy w końcu trafię na przepis Pierre'a Hermé, który mnie rozczaruje. Do tej pory wszystkie wzbudzają mój zachwyt. To zaczyna robić się nudne.
Faubourg Pavé to pierwsze ciasto jakie Pierre Hermé stworzył po rozpoczęciu pracy w Ladurée. Nazwa pochodzi od pobliskiej ulicy Faubourg Saint - Honoré. Faubourg po francusku znaczy przedmieścia, a Pavé bruk. To tyle, jeśli chodzi o nazwę. A smak? Wyobraźcie sobie warstwy puszystego czekoladowego biszkoptu nasączonego syropem karmelowym z dodatkiem słonego masła, przełożone czekoladowo karmelową masą z dodatkiem moreli. Zawsze lubiłam karmel połączony ze słonym masłem, ale teraz już oszalałam na punkcie tego smaku. Z przepisu wychodzą 2 małe (9x18 cm), ale wysokie ciasta. Pracę można rozłożyć na kilka dni (szczegóły w przepisie). Ciasto można też mrozić. Myślę, ze jest to doskonałe rozwiązanie dla tego drugiego kawałka.
syrop do nasączania
1/4 szklanki (50 g) cukru
2 łyżeczki (10 g) solonego masła (użyłam solonego masła firmy President, można użyć też zwykłego masła i szczypty soli)
6 łyżek (100 g) ciepłej wody)
Wsypać cukier do rondelka lub na patelnię. Podgrzewać go na średnim ogniu do momentu, aż zacznie się rozpuszczać. Wtedy zacząć go delikatnie mieszać drewnianą łyżką do momentu kiedy cały się rozpuści i nabierze brązowo złotego koloru. Zdjąć z ognia, dodać masło i mieszać do czasu połączenia się masła z karmelem. Z powrotem postawić rondel na ogniu i dodać wodę. Karmel zbryli się i stwardnieje. Cały czas podgrzeając, mieszać masę do momentu rozpuszczenia się karmelu. Syrop przelać do małej miseczki i odstawić w temperaturze pokojowej (można przyrządzić syrop do trzech dni wcześniej).
biszkopt czekoladowy
1/3 szklanki + 1 łyżka (40 g) gorzkiego kakao
1/4 szklanki (35 g) mąki pszennej)
3 1/2 łyżki mąki ziemniaczanej
5 1/2 łyżki (75 g) masła
9 dużych żółtek (w temperaturze pokojowej)
1 1/4 szklanki (150 g) cukru
5 dużych białek (w temperaturze pokojowej)
Nagrzać piekarnik do temperatury 180 stopni. Posmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia dwie foremki prostokątne o wymiarach 9x18 cm. Użyłam jednej foremki 18x18 i wydłużyłam czas pieczenia o 15 minut. Do jednej miski przesiać mąkę pszenną, ziemniaczaną i kakao. W rondelku rozpuścić masło i wystudzić je do temperatury około 30 stopni - ma być lekko ciepłe. W drugiej misce ubić żółtka i połowę cukru (1/2 szklanki + 2 łyżki - 75 g). W trzeciej misce (umyte końcówki miksera) ubić białka na pianę (mają zacząć się tworzyć górki). Dodać resztę cukru (1/2 szklanki + 2 łyżki - 75 g) i ubijać na sztywną i lśniącą pianę. Do masy żółtkowej dodać zawartość miski z sychymi składnikami i 1/4 piany z białek. Wymieszać całość szpatułką lub trzepaczką (nie używać już miksera). Kilka łyżek tej masy dodać do rozpuszczonego masła i wymieszać. Masę maślaną i resztę białek dodać do masy z żółtkami i wszystko delikatnie wymieszać szpatułką do połączenia. Ciasto wylać do foremek i piec 25 - 30 minut. Sprawdzić czy ciasto jest w środku upieczone wkładając ostrze noża do środka ciasta. Jeżeli nóż jest suchy ciasto jest gotowe, jeżeli nie piec je chwile dłużej. Ciasto wyjąć z piekarnika i odstawić na 3 minuty. Następnie wyjąć je z foremek na kratkę. Całkowicie wystudzić. (Ciasto można upiec dwa dni wcześniej. Można je również przechowywać w zamrażalniku do 1 miesiąca.)
morele
170 g suszonych moreli (dobrej jakości, soczystych)
1 szklanka (250 g) wody morele
170 g suszonych moreli (dobrej jakości, soczystych)
sok z 1/2 cytryny
szczypta świeżo zmielonego pieprzu
Do rondelka włożyć morele i wlać wodę. Całość zagotować i gotować na małym ogniu przez 2-3 minuty. Odsączyć owoce i wystudzić. Morelę pokroić na małe kawałki zalać sokiem z cytryny, posypać pieprzem i odstawić. (Można przyrządzić 1 dzień wcześniej).
masa czekoladowa (ganache)
185 g gorzkiej czekolady drobno posiekanej
120 g mlecznejej czekolady drobno posiekanej
2/3 szklanki (140 g) cukru
1 1/2 łyżki (20 g) solonego masła (można użyć też zwykłego masła i szczypty soli)
1 szklanka + 2 łyżki (275 g) śmietanki kremówki
335 g masła w temperaturze pokojowej
Na patelnię wysypać 1/3 cukru. Podgrzewać go na średnim ogniu do momentu, aż zacznie się rozpuszczać. Wtedy zacząć go delikatnie mieszać drewnianą łyżką do momentu kiedy cały się rozpuści i nabierze brązowo złotego koloru. Dodać kolejne 1/3 cukru i poczekać do momentu kiedy zacznie się rozpuszczać, a wtedy całość wymieszać. Tak samo postąpic z resztą cukru. Patelnię zdjąć z ognia i do karmelu dodać masło. Mieszać do czasu połączenia się masła z karmelem. Z powrotem postawić rondel na ogniu i dodać śmietankę. Karmel zbryli się i stwardnieje. Cały czas podgrzeając, mieszać masę do momentu rozpuszczenia się karmelu. Połowę karmelu dodać do miseczki z posiekaną czekoladą. Wymieszać całość do roztopienia się czekolady. Dodać resztę masy karmelowej do masy czekoladowej i wymieszać całość do otrzymania gładkiej i lśniącej masy. Odstawić do przestudzenia. W misce szpatułką lub mikserem na najniższych obrotach rozmiekczyć masło, dodać masę czekoladową i mieszać do otrzymania głdkiej i lśniącej masy. Nie misujemy całości na wyższych obrotach, bo wprowadzimy do masy pęcherzyki powietrza i masa przestanie być ślniąca. (Można przygotować 2 dni wcześniej i przechowywać w lodówce. Przed użyciem ogrzać do temperatury pokojowej).
montaż ciasta
Czekoladowe biszkopty kroimy w poziomie na trzy części. Dolny kawałek nasączamy syropem, na to rozprowadzamy około 3 łyżki masy czekoladowej. Posypujemy morelami i kładziemy na wierzchu kolejny plaster ciasta. Postępujemy z nim tak jak z poprzednim (syrop, czekolada, morele). Wierzch i boki smarujemy cienką warstwą masy czekoladowej. Ciasto wstawiamy do lodówki na 30 minut. Tak samo postępujemy z ciastem z drugiej foremki. Po schłodzeniu ciasto smarujemy resztą masy czekoladowej. Wierzch wyrównujemy, a na bokach robimy wzór widelcem. Ciasto należy wyjąć z lodówki na pół godziny przed podaniem.
Gotowe ciasto można mrozić i przechowywać w zamrażalniku przez 1 miesiąc.
Przepis: Chocolate desserts by Pierre Hermé.
Lo to ile wkładasz zacięcia i wysiłku by zrobić te desery nieustannie mnie zadziwia.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię i pewnie po cichu zazdroszczę, że ja nie mam tyle determinacji w sobie.
Cieszę się, że odnalazłam kawałek Twojego świata.
Jest wspaniały!
Wszystkiego dobrego :)
CUUUDO!!! tort wyglada wspaniale, rewelacyjnie, pieknie... i moglabym tak wymieniac w nieskonczonosc:) a jeszcze dodam, ze na pewno jest pyyyszny:)
OdpowiedzUsuńmmm ... :)
OdpowiedzUsuńa mówi to nałogowa czekoladoholiczka i miłośniczka slonych karmelków ;)
Joyeux Anniversaire
wygląda pysznie czekoladowo! w dodatku z morelami musi smakować obłędnie
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasto! Bardzo się cieszę, że założyłaś tego bloga, mam do kogo wpadać na małe co nieco. U mnie było tak, że najpierw był pomysł bloga - myślałam, że bardzo oryginalny - a potem okazało się , że w sieci jest ich już mnóstwo. I jako pierwszy kliknęłam blog Liski właśnie, bo mi wyskoczył na wysokim miejscu w Google. Ale był to dobry traf;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę kolejnego udanego roku blogowania i wielu wspaniałych słodkości!
Przecudnej urody ciasto. Mnie zachwyciły najbardziej morele: lśniące, słodkie, wyglądają jak małe landrynki!
OdpowiedzUsuńjuż rok?
OdpowiedzUsuńale za to jaki! wspaniały, owocujący w przecudne zdjęcia i niesamowite potrawy.
oby tak dalej!
ciasto mnie urzekło. w szczególności te morele... jak małe, błyszczące, kamyczki szlachetne. piękne!
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, kiedy czytam Twoje wpisy, obiecuję sobie, że też wykonam takie skomplikowane ciasto - bo, prawdę mówiąc, francuskie słodycze kuszą mnie najbardziej ze wszystkich, a nie jestem wcale wielką miłośniczką słodkości :)
Podziwiam Twój upór i talent!
Lo, jak dobrze, że masz upartego syna! :) Nie wyobrażam sobie kulinarnej blogosfery bez Ciebie.
OdpowiedzUsuńDeser przepiękny, zdjęcia jak zwykle wspaniałe - morele wyglądają prześlicznie.
Pozdrawiam
Rewelacja:)
OdpowiedzUsuńLo! Uściskaj Syna - wiedział co robi:) A Tobie życzę nieskończonych inspiracji, bo wiem, że w Twoim wykonaniu zawsze będą mistrzowskie, tak jak dzisiejsze ciasto!
OdpowiedzUsuńJak na roczne dziecko dorobek fantastyczny , wypieszczony i szalenie wszechstronnie kształcący.
OdpowiedzUsuńNieustannie podziwiam i gratuluję.
Aninim nie anonim ,ale uznanie otwarte i bez wątpienia w ocenie najwyzsze z możliwych.
sto lat , sto lat ...
OdpowiedzUsuńa ciasto takie ,że znowu mój szacuneczek ....
Królowo, królowo....
Świetna historia, masz wspaniałego synka, zresztą wiem to nie od dziś (niedaleko pada jabłko itd...).
OdpowiedzUsuńA ciasto - wpisalaś się koncertowo w Chocolate Week, który w UK zaczyna się jutro:-)
Mnie też wkrótce minie rok blogowania. Czas płynie niesamowicie szybko! I wiesz co? Mój początek był podobny. To znaczy - zaczęło się od bloga Liski, który przeglądnęłam za jednym razem, z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje wyzwanie. Kibicuję Ci z całego serca, aby się udało. Poza tym - to połączenie przyjemności i smaku, więc takich wyzwań, to ja mogłabym podejmować się zawsze. :)
Pozdrawiam!
Gratulacje ! A jezeli chodzi o samo ciasto, to takie wlasnie lubie:)
OdpowiedzUsuńwidać silne charakterki w Waszej rodzince :)
OdpowiedzUsuńwspaniały blog, inspirujące i zachęcające przepisy :)
ciasto wygląda obłędnie! :)
Gratuluję blogowych urodzin i dziękuję Twojemu Synkowi, bo to dzięki niemu możemy podpatrywać pyszności, takie jak to ciasto.
OdpowiedzUsuńŚlę pozdrowienia i uściski!
Gratuluję pierwszych urodzin bloga! Ciast jest przepiękne i zapewne wypróbuję przepis!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam przepisy Pierre'a Herme, tak jak i wszystko co ma dodatek czekolady. Na pewno wypróbuję, bo ciasto wygląda obłędnie.
OdpowiedzUsuńabsolutne dzieło sztuki, podziwiam i chłonę!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest niezwykle interesujący. Niepowtarzalny. Podziwiam Cię i gratuluję tego, co udało Ci się osiągnąć w rok - a czego nie osiąga nigdy wiele blogerów.
OdpowiedzUsuńNie mogę, po prostu nie mogę czytać Twoich postów z rana, bo natychmiast mam ochotę na słodycze:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze rocznicowe życzenia i dziękuję za pyszne foty :)
OdpowiedzUsuńNIE! NIE! NIE! To niby rok? Toż to niemożliwe!! Tak 'zżyłem' się z Twoim blogiem, Twoimi historiami, wspomnieniami, iż mam wrażenie, że czytam go od zawsze.. Heh a może to wynika z tego, że od lat szukałem takiego miejsca, które bawi, inspiruje, które uczy i do tego przepysznie wygląda..
OdpowiedzUsuńO moim absolutnym uwielbieniu już wiesz, toż nie będę się powtarzał;) Dziękuję Ci zatem za ten fantastyczny rok, i życzę Ci wiele, wiele następnych, żebym zawsze mógł odwiedzać swoje ulubione miejsce w otchłaniach internetu:))
A ciacho? Cudne, jak i inne w Twoim wykonaniu..
Pozdrawiam serdecznie..
Hehe i muszę to dodać.. Po prostu...uwielbiam Twojego syna;)))
Podziwiam Cię ze tego Herme, ja ograniczam się do oglądania jego książki, ale kto wie - może kiedyś? Morele i czekolada to musi być pyszne połączenie, jeszcze ta szczypta pieprzu.. :-)))
OdpowiedzUsuńSynka pogratulować, wiedział co robi chłopak :) To najlepszego na dalsze blogowanie :)))
Pozdrowień moc :)
Lo,
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!
Ciesze sie Twoja obecnoscia w sieci i dziekuje Ci za nia. Moja corka w tym roku skonczyla 11 lat, wiec nasze dzieci sa w podobnym wieku. Twoj synek wiedzial co robi, czasami wydaje sie, ze nasze dzieci znaja nas i nasze potrzeby lepiej niz my sami...usciski urodzinowe Ci sle, pozdrawiam serdecznie
Anna
Ps. A pistacje to nasze najukochansze orzeszki, calej kilku pokoleniowej rodziny...
Lo, ty już wiesz i Twój synek też, że ja go uwielbiam za to maltretowanie Ciebie :) Wspaniale, że jesteś i że takie cuda tworzysz :) Ach, zjadałbym tego ciacha :)
OdpowiedzUsuńUcałowania dla Ciebie i Twojej latorośli :* Ach, tęskni mi się do naszej Loży - może niedługo :)
Same przepyszne pychoty...
OdpowiedzUsuńPowodzenie w Krainie Smaczności :)
Pozytywny BLOG, pozdrawiam.
Pati P.
Kochani,
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo dziękuję za takie przemiłe i urocze słowa. To jest wielka przyjemność móc się z Wami dzielić moją kuchnią, a potem czytać Wasze komentarze. Synek jest przeszczęśliwy, że został doceniony jako inicjator i w dużej mierze "sprawca" tego wszystkiego. Pozdrawiam i zapraszam do odwiedzin.
I dobrze Lo ze sie poddalas :) Nie ma jak argumentaca powaznego mezczyzny, nie? Gratulacje z okazji roku!
OdpowiedzUsuńA z powodu PH to szczerze Cie podziwiam, lubie skomplowane przepisy, ale nie az tak, do tego nie doroslam - ostatnie zdjecie jest cool!
Witam,zrobiłam właśnie ciasto z morelami Piera i jutro skosztuję ,.ale mam pytanie bardzo dużo wychodzi masy czekoladowej ,nie dałam wszsytkiej,czy tak ma być i trzeba dac całość?
OdpowiedzUsuńagnieszka
Masy jest rzeczywiscie sporo. Ja dałam całą, ale nie jest to konieczne. Sporo poszło też na obłożenie wierzchu i boków ciasta. Wszystko zależy od indywidualnych upodobań. I jak smakowało?
UsuńPonownie agnieszka. Jadłam makaroniki Piera w Londynie .Szok co za smak.ZXakochałam sie w jego przepisach i będe robić po kolei wszsytkie które znajdę u pani .Chcicałam jechac na szkolenie do niego ale koszt na dzisija to 1900 euro ,takze na razie zbieramy z siostrą-:) ,Ja nie znam angielskiego ,trochę rozumiem ale siostra świetnie mówi tazke potrzebuje jej jako tłumacza a sama też piecze duzżo.
OdpowiedzUsuńTakze na pewno skorzystamy.Ale to za rok-:)nastepny tort to gruszkowy z figami
Cieszę się bardzo, że moje przepisy będą pomocne. Z gruszkowego tortu będziecie zadowolone, bo jest pyszny. Polecam też jagodowy. Też poszłabym na kurs do PH. Niestety odbywają się one bardzo rzadko i są strasznie drogie. Życzę Wam spełnienia tego marzenia. Następny post na blogu będzie o PH. I do tego super przepis.
UsuńWitam ,Jak wyszło? ,powiem szczerze ze nie powialiło mnie -:) ,dobre ale tort czekoladwy z masa z samej czekolady i kremowki i do tego wisnie w wódce chyba lepiej mi smakuje.Sama masa super na pewno wykorzystam , i syrop karmelowy a ten słonawy smak -tez fajny.Mamie smakowało - a to najważniejsze. na weekend zabieram sie za gruszkowy i eklerki z truskawkami .Trochę sie boje bo nie umiem piec eklerek.Dobra jetem w tortach bo od lat je pieke ale eklerki.Ale próbuję -:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne przepisy.
Agnieszka Bąk