Słodko, różowo, malinowo i...czekoladowo. Pierre Hermé - II odsłona.
Kolejna odsłona cyklu pt. "Pierre i Lo" jak uroczo wymyśliła Aune. Dzisiaj ciepła tarta czekoladowa z malinami. Wyobraźcie sobie kruche, delikatne, migdałowe ciasto, wypełnione aksamitną czekoladą przełamane smakiem lekko kwaskowych malin. Środek tarty jest lekko płynny i powoli spływa na talerzyk. Pyszne.
Kruche ciasto zrobiłam z takiej ilości jak w przepisie poniżej. Pozostałe 3 porcje zamroziłam. Dzięki temu następne wypieki z książki zrobię znacznie szybciej.
Czekoladowa tarta z malinami na ciepło.
(Warm chocolate and raspberry tart)
(Warm chocolate and raspberry tart)
kruche ciasto
285 g masła w temperaturze pokojowej
1 1/2 szklanki (150 g) przesianego cukru pudru
1/2 szklanki (100 g) mąki migdałowej (bardzo drobno zmielonych migdałów)
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki soli
rdzeń z 1/2 laski wanilii lub 1/2 łyżeczki naturalnego ekstraktu waniliowego
2 duże jajka w temperaturze pokojowej lekko rozbełtane widelcem
3 1/2 szklanki (490 g) mąki pszennej
nadzienie
1/2 szklanki (55 g) świeżych malin
145 g gorzkiej czekolady drobno posiekanej
115 g masła
1 duże jajko w temperaturze pokojowej lekko rozbełtane widelcem
3 duże żółtka w temperaturze pokojowej lekko rozbełtane widelcem
2 łyżki cukru
Przyrządzenie kruchego ciasta.
Ubić mikserem masło do uzyskania kremowej konsystencji. Dodać mąkę migdałową, cukier, sól, wanilię i jajka. W trzech porcjach dodać mąkę, cały czas miksując na niskich obrotach. Ciasto rozwałkować lekko na obsypanym mąką blacie na grubość 1/2 cm lub spłaszczyć omączonymi dłońmi i wylepić nim formę (okrągła 24 cm lub 5 o średnicy 10 cm). Ciasto w formie/ foremkach schłodzić w lodówce przez 30 minut. Na ciasto położyć papier do pieczenia i wysypać ceramiczne kulki do pieczenia lub fasolkę (w celu obciążenia ciasta, żeby równomiernie rosło). Piec w 180 stopniach przez 18-20 minut. Wyjąć papier z fasolkami i podpiec jeszcze przez 2 minuty. Ciasto można przechowywać w lodówce do 2 dni, a w zamrażalniku.do miesiąca. Zamrożone ciasto wyjąć z zamrażalnika na blat 1 godzinę wcześniej i rozmrażać w temperaturze pokojowej.
Ta porcja ciasta starcza na około 4 tarty. Można oczywiście zrobić mniejszą porcję, ale takie ciasto podzielone na cztery cząści i zamrożone jest bardzo wygodne. Jak najdzie nas ochota na tartę, to mamy gotowe.
Przyrządzenie tarty
Nagrzać piekarnik do 190 stopni C. Na podpieczony spód wysypać maliny. Rozpuścić czekoladę i masło w kąpieli wodnej w osobnych miskach. Ja rozpuściłam czekoladę w kąpieli wodnej, a masło w mikrofalówce. Wystudzić czekoladę przez około 5 minut. Do miski z czekoladą dodać jajko i wymieszać delikatnie. Chodzi o to, żeby nie dostały się do czekolady pęcherzyki powietrza. Dodać żółtka i cukier. Ponownie delikatnie wymieszać. Dodać masło i wymieszać całość. Wylać wszystko na maliny. Piec ciasto 11 minut. Wierzch ciasto powinien lekko zmatowieć Wyjąć ciasto z piekarnika i odstawić na 10 minut. Podawać ciepłe. Można też jeść wystudzone, ale ciepłe jest fantastyczne.
Śliczna tarta.Na ciepło bardzo pyszna.
OdpowiedzUsuńLubię mieć ciasto na zapas.Spokojnie czeka na swoją kolej.A ja wiem,że w każdej chwili mogę piec.
Pozdrowienia.
Na pewno niebo w gębie:-)
OdpowiedzUsuńa ja miałam chęć ją zrobić z czernicami, i chyba zrobię bo u Ciebie wygląda równie cudnie co u Pierra (:
OdpowiedzUsuńKiedy do ciebie Lo zaglądam to spodziewam się czegoś wyszukanego , eleganckiego czy zaskakującego
OdpowiedzUsuńLo przyzwyczaiłaś mnie do tego ,że tu u ciebie to jest i jest
Tarta z najwyższej półki
wygląda pysznie..i ta czekolada,maliny..ajć szkoda że u mnie na stole to nie stoi :D
OdpowiedzUsuńLo, Ty kusicielko!:) Piękne tartaletki, ja się wczoraj naoglądałam programu gdzie robili fondant i pieknie im się czekolada rozpływała a teraz Ty takie pyszności serwujesz. i z malinami! Jeszcze chwila i połknę monitor!
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka pociekła... ;)
OdpowiedzUsuńjuż sobie wyobraziłam ten smak.. pyszności :) Koniecznie wpisuję na listę :)
OdpowiedzUsuńCudo, rozpływam się niczym ta czekolada w środku... :-)))
OdpowiedzUsuńLo, chcesz nadal ten zakwas? To przyjedź z taką jedną małą czekoladową ;-) Te płynne środki mnie zawsze powalają.
OdpowiedzUsuńGosh! Robiłem tę tartę, już jakiś czas temu..była obłędna w smaku...ale patrząc na Twój gęsty, czekoladowy krem sączący się z niej...stwierdzam, że chyba przetrzymałem swoją w piekarniku.. Moja i owszem, nie byłą całkowicie 'lita', ale też nie miała takiej fantastycznej półpłynnej konsystencji.. Eh, muszę jeszcze raz się na nią porwać.. Wiem że warto:))) Cudna Ci wyszła..
OdpowiedzUsuńu mnie niedawno też było tarteletkowo z czekoladą i malinami, ale jak widzę rozpływającą się czekoladę, to moje serce bije szybciej... REWELACJA!
OdpowiedzUsuńAmber,
OdpowiedzUsuńciasto na zapas to świetny patent. Wielka oszczędność czasu.
Anno - Mario,
i mnie ten smak zaskoczył. Nie przypuszczałam, że to będzie aż tak pyszne.
Viridianko,
bardzo jestem ciekawa Twojej wersji.
Margot,
przemiłe słowa. Dziękuję. Będę się uśmiechać cały dzień.
Kasiu,
a może zrobisz w takim razie.
Korniku,
płynna czekolada to cudowna rzecz. Uzależniająca i doskonała jak za oknem deszcz lub mróz.
Efrank,
cieszę się, że Ci się podoba.
Olivio,
zrób koniecznie. Połączenie smaków doskonałe i w dodatku szybkie do zrobienia.
MIQ,
i dokąd tak płyniesz?
Gospodarna Narzeczono,
będę o tym pamiętać. Wyleczę katar i wsiadam na rower z porcją opatuloną.
Spencer,
ja mam słabość do takiego płynnego wnętrza. U mnie czas pieczenia dokładnie pokrywał się z tym z przepisu.
Gwiazdko,
to pewnie obydwie zgadzamy się w kwestii, że czekolada i maliny, to kolejne doskonałe połączenie.
Lo, jak zwykle coś niesamowitego! Na jaką mniej więcej formę jest ten przepis bo nie bardzo mogę zlokalizować. Na standardową jak do tarty, czy małe tartaletki? ps. mam nadzieje, że mrożone maliny też się nadają! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAgnieszko,
OdpowiedzUsuńciasta jest w przepisie za dużo w porównaniu z ilością masy czekoladowej. Chodzi o to, żeby 3 części zamrozić i mieć do trzech innych wypieków. Masa jest na 1 formę do tarty 24 cm lub na 5 do tartaletek o średnicy 10 cm. Wszystko znajdziesz w opisie wykonania ciasta. Mrożone maliny mogą być, tylko wtedy ciasto trzeba piec 1-2 minuty dłużej.
cos pieknego!!! ta wyplywajaca rzeka czekolady mnie urzekla:) a w polaczeniu z malinami to prawdziwa uczta smakow:)
OdpowiedzUsuńidealna! duuużo czekolady :)
OdpowiedzUsuńTakie zdjęcia i takie przepisy powinny być zakazane!!;) Poproszę pięknie o jeden talerzyk z takim cudem!
OdpowiedzUsuńJak widze, ile publikusze, to popadam w kompleksy. Uwielbiam wszelkie wypieki z polplynna czekolada w srodku. Plus spod do tarty - musi byc pyszne.
OdpowiedzUsuńOj szkoda, że nie znalazłam tego przepisu 2 dni temu. Zrobiłabym znajomym. Maliny i czekolada.... mmmm...
OdpowiedzUsuńChyba powinnam miec zakaz wchodzenia do Ciebie... Slinka leci mi dopasa na widok Twoich wspanialosci! Domyslam sie, ze tarteletki smakuja bosssko :)
OdpowiedzUsuńNo i zdrowka zycze! Mam nadzieje, ze chorowanie ma sie juz ku koncowi...
Pozdrawiam serdecznie!
Aga,
OdpowiedzUsuńwidzę, że również jesteś miłośniczką wypływającej ciepłej czekolady. Taka niby niewielka rzecz, a ile przyjemności.
Paula,
duuużo, gęstej, aromatycznej i ciepłej...
Paulino,
zakazane? Ależ to daje tyle przyjemności. Częstuj się proszę. Cały talerzyk jest Twój.
Magdaleno,
ja po prostu codziennie gotuję i często piekę. O kompleksach nawet nie wspominaj, Mistrzyni domowego bulionu.
Wiosanno,
to może dla następnych znajomych?
Beo,
ja dopiero rozkręcam się w chorobie. Walczyłam zażarcie i uparcie, ale zostałam zdobyta. Kończą mi się słoiki na konfitury, chyba przestanę do Ciebie zaglądać:)
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę udanego i zdrowego tygodnia.
Nieee! Nie przestawaj prosze! :))
OdpowiedzUsuńPrzesylam moc fluidow, by wirusy poszly sobie precz. W raie czego polecam wyciag z Echinacei - na mnie czyni cuda ;)
Beo,
OdpowiedzUsuńłapię fluidy pełną garścią. Z echinaceą przyjaźnię się cały ten tydzień.
:(
OdpowiedzUsuńW takim razie pozostaja mi juz tylko te fluidy do przeslania... Trzymaj sie cieplo! Milego tygodnia mimo wszystko :*
wspaniałości.
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia
Piękne, oj nie powinnam tego z rana czytać, bo bieże mnie ochota na słodycze:)
OdpowiedzUsuńMój Pan mnie pyta ostatnio" Co to było za ciasto czekoladowe jakie zrobiłaś w piątek?"(to to od P.Herme o który pisałam, że robię")
OdpowiedzUsuńJa: Takie od Pierra Herme, A co?
Pan: Kupiłaś? Kupisz jeszcze kiedyś?
;)
Nie bawię się już w Twoje ciasta bo mnie będą męczyć o znowu!:)
Fuerto,
OdpowiedzUsuńbardzo Ci dziękuję zaa tak miłe słowa.
Olu,
a wieczorem jest lepiej? U mnie odwrotnie.
Atrio,
ubawiłam się czytając. Niezmiernie mi miło. Następne czekoladowe ciasta już wkrótce.