Jak z francuskiej piekarni - część I. Pains aux Raisins
Ostatnio piekę dużo ciast drożdżowych, najczęściej typu brioche. Lubię to wieczorne wyrabianie ciasta. Na drugi dzień potrzebna jest tylko chwila, żeby cieszyć się rozchodzącym po domu zapachem. Piekę z niego drożdzówki z wiśniami, z malinami, ze śliwkami. Jednak największym uznaniem i zachwytem cieszą się te z dodatkiem kremu pâtissière. Są pyszne. Delikatne, aromatyczne, takie jak prosto z najlepszej paryskiej cukierni. Wypróbowałam już wiele przepisów na tego typu ciasta, ale to jest zdecydowanie najlepsze. Często zamiast rodzynek daję owoce (jagody, wiśnie, śliwki, maliny...). Wtedy do polewy na wierzch ciasta zamiast rumu daję alkohol pasujący do owoców (kirsch, maraschino, likier jeżynowy lub malinowy...). Ciepła brioche z crème pâtissière i kubek kawy to śniadanie idealne. Bułeczki po upieczeniu można mrozić. Dlatego zawsze robię je z całego przepisu. Potem wystarczy chwila moment i mamy rewelacyjny smakołyk w kilka minut. Rozmrożone w temperaturze pokojowej bułeczki podgrzewam przez chwilę w piekarniku. Ten przepis to prawdziwy skarb.
Pains aux Raisins
ciasto brioche:
60 ml ciepłego mleka 9 g (1 łyżka i 1 łyżeczka) suchych drożdży
500 g przesianej mąki pszennej tortowej
100 g cukru
1 łyżeczka soli
5 dużych jajek
350 g niesolonego masła w temperaturze pokojowej
crème pâtissière:
500 ml mleka
środek z jednej laski wanilii (ziarenka)
100 g cukru
5 dużych żółtek
3 łyżki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej
60 ml rumu
40 g rodzynek
70 g (1/2 szklanki) cukru pudru
1 jajko rozstrzepane do posmarowania
Wieczorem:
zrobić ciasto i
crème pâtissière,
rodzynki zalać rumem.
Wszystko wstawić do lodówki.
Ciasto
Do miseczki wlać ciepłe mleko, dodać drożdże. Wymieszać i odstawić na 15 minut. Do drugiej, większej miski wsypć mąkę, cukier, sól i zaczyn drożdżowy. Wymieszać łyżką. Dodać 3 jajka i za pomocą miksera (końcówka haki) wymieszać składniki na wolnych obrotach. Dodać pozostałe jajka i zwiększyć obroty miksera. Miksować przez około 10 minut. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne. Będzie też lekko przyklejać się do ścianek i dna miski. Przykryć i odstawić do wyrośnięcia ma 1 1/2 - 2 godziny. Po tym czasie, ponownie zacząć miksować ciasto, dodając do niego po około 2 łyżki masła. Kiedy masło połączy się z ciastem, można dać następną jego porcję. I tak do wykorzystania całości masła. Ciasto przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na 12 godzin.
Crème pâtissière
Do garnka wlać mleko i włożyć wanilię. Doprowadzić do zagotowania. W misce ubić żółtka z cukrem, mąką ziemniaczaną i pszenną na puszysty krem (końcówki do miksowania). Cały czas miksując (teraz na wolnych obrotach) dodawać wąskim strumieniem gorące mleko. Kiedy masa się połączy, przelać całość z powrotem do garnka. Cały czas mieszając drewnianą łyżką, podgrzać masę na średnim ogniu. Po około 2 minutach krem powinien zgęstnieć (ewentualnie wydłużyć czas gotowania). Masę przelać do miski, przykryć folią spożywczą (tak, żeby dotykała kremu) i wystudzić. Wstawić na noc do lodówki.
Rodzynki zalać w miseczce rumem, przykryć i wstawić na noc do lodówki.
Następnego dnia odsączyć rodzynki z rumu (rum zachować). Wyjąć ciasto z lodówki i rozwałkować je na prostąkąt, na podsypanym mąką blacie, na grubość 1 cm. Na cieście rozsmarować wyjęty z lodówki crème pâtissière. Posypać całość rodzynkami. Ciasto zwinąć jak roladę i pokroić w plastry szerokości 2,5 cm. Przełożyć na blachę do pieczenia zachowując 5 cm odległości (wtedy ciastka będą upieczone każde osobno) lub 3 cm odległości (wtedy ciastka złączą się w jedno ciasto). Odstawić całość do wyrośnięcia na 1 - 1 1/2 godziny. Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Ciastka piec na złoto przez około 15 - 20 minut. Wyjąć z piekarnika i posmarować lukrem zrobionym z 1 łyżki rumu i z cukru pudru. Ponownie wstawić do piekarnika na 1 - 2 minuty. Studzić na kratce.
Przepis z książki "Paris Boulangerie Patisserie, Recipes from Thirteen Outstanding French Bakeries" Lindy Dannenberg
A ty znowu szalejesz. I to po nocy. I pamiętaj dziewiętnastego...
OdpowiedzUsuńGospodarna narzeczono,
OdpowiedzUsuńjak mogłabym zapomnieć. Jest ktoś kto mi o tym ciągle przypomina. Dokarmiłam zakwas i idę spać.
LO, to jest takie piękne i tak bardzo zawróciło mi w głowie, że robię jutro wieczorem!, bo dziś już... rano trzeba wstać...i w czwartek po pracy dokończę. Taki przepis to rzeczywiście skarb:)
OdpowiedzUsuńSnów spokojnych, Droga Lo:)
ja też chcę mieć takie skarby w domu :)
OdpowiedzUsuńpo wakacjach chętnie się za nie wezmę :)
Całe szczęście, że Lo dzieli sie z nami takimi skarbami ;) Ja też na pewno niedługo zrobie! A już najbardziej podoba mi się, że ciasto można mrozić. Nie ma nic lepszego niż zapas 'na czarną godzinę!'
OdpowiedzUsuńIö, u Ciebie wszystkie slodkosci wygladaja jak z francuskiej piekarni :) Te drozdzowki tylko potwierdzaja moje slowa. Zamarzylo mi sie takie sniadanko... :)
OdpowiedzUsuńCudne! Lo! Brawo! Ja bym tylko rodzynki usunęła, bo nie lubię ich w żadnych wypiekach i zawsze "wydłubuję":)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Mmmm, wsunęłabym do kawy rano, jeszcze ciepłą najlepiej :))
OdpowiedzUsuńJak z francuskiej piekarni? Ja się założę, że jeszcze lepsze ;)
OdpowiedzUsuńMniam mniam, wyglądają smakowicie!
OdpowiedzUsuńobłęd. prawdziwa francuska piekarnia, dosłownie!
OdpowiedzUsuńLo, ja już się zbieram i jadę do Ciebie na drożdżówkę :) Jakieś choróbsko mnie łapie to taki smakołyk będzie idealnym lekarstwem :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj kciuki, żeby mnie nie położyło do łóżka :)
Buziak :***
Skarb? W takim razie postaram się go zapamiętać, albo lepiej zrobię wydruk i wepnę go do zeszytu. Papier lepiej pamięta. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :-)
Lo,
OdpowiedzUsuńja je po prostu uwielbiam! Dzieki Ci za ten przepis wielkie, usciski serdeczne, Anna
Buleczki sa przepiekne ! I superapetycznie wygladaja.
OdpowiedzUsuńTen przepis będzie mi towarzyszył przy najbliższym drożdżowym.Piękne te bułeczki!
OdpowiedzUsuńLo,
OdpowiedzUsuńPięknie pachnie!:)
czarujesz! creme patissiere to rzeczywiście świetna sprawa, zrobiłaś mi ogromna ochotę na budyniowe bułeczki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie!
Uwielbiam! Zazwyczaj mam lenia, żeby zrobić creme pattisiere, ale jak już się przemogę, to najchętniej zjadłabym sama cały garnek.
OdpowiedzUsuńPrzestudiowałam dokładnie przepis - i już wiem, że to jest pyszne! Jak z najlepszej cukierni, to prawda!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście! Jak z francuskiej piekarni! :)
OdpowiedzUsuńależ smakowitości!
OdpowiedzUsuń