Pożegnanie wakacji i deser różano malinowy od Pierre'a Hermé.
Świat się zmienia. Niby jest to stara prawda znana wszystkim, ale są takie momenty kiedy do mnie ten fakt wyraźnie dociera. Nad morze w to samo miejsce jeżdżę odkąd skończyłam rok. Więc obserwuję zmiany jakie zaszły w moim małym raju. Kiedyś to była maleńka wioska rybacka. Wszyscy się znali i miejscowi i przyjezdni. Jedna żwirowa droga, pełna dziur i kolein. Jeden sklep czynny przez dwa miesiące w roku, sezonowa poczta, stary kościół i bezkresne plaże o białym, gładkim piasku. Z grupą dzieciaków biegaliśmy po lesie, budowaliśmy szałasy, odkopywaliśmy ruiny starej strażnicy. Wycieczki rowerowe były codziennością. Na łąki po kwiaty, na borówki i jagody do lasu, po wrzosy, po mleko, po ryby. Woda w morzu nigdy nie była za zimna, a lato nigdy nie było za gorące.
A teraz? To modna i popularna miejscowść, na plażach w barach gra muzyka do późna, po drodze ciężko przejść lawirując wśród samochodów, rowerów, pieszych, czterokołowych pojazdów. Sklepów i smażalni jest więcej niż grzybów w lesie, do rybaków po rybę trzeba ustawić się w kolejce, na plaży odgradzać swój kawałek piasku. Kiedyś nisko latały wojskowe samoloty zdmuchując z plaży parawany, a teraz latają paraotnie z podwieszanmi reklamami i prywatne awionetki. Kiedyś można było iść plażą do następnej miejscowości nie spotykając nikogo. Teraz trzeba iść daleko, żeby mieć swoje 10 m kwadratowych piasku.
Czy jest lepiej? Czy jest gorzej? Nie wiem. Na pewno jest inaczej. Mimo wszytko to miejsce zostanie moim rajem na ziemi.
Tak trochę sentymentalnie zrobiło mi się pod koniec lata. Żegnajcie wakacje. Żegnaj Bałtyku. Będę tęsknić i wspominać piękne chwile.
A na osłodę coś naprawdę pysznego. Deser malinowo - różany z warstwą z owoców litchi autorstwa Pierre'a Hermé. Ten aksamit musów, to połączenie smaków... Doskonałość!
Emotion Ispahan
Biszkopt Joconde
165 g jajek (waga bez skorupek)
125 g zmiksowanych na mąkę migdałów
3 g glukozy w płynie (użyłam, ale myślę, ze można pominąć, jeżeli nie macie)
100 g cukru
10 g cukru inwertowanego (użyłam, ale myślę, że można pominąć, jeżeli nie macie)
35 g mąki
25 g roztopionego masła
110 g białek
30 g cukru
Zmiksować razem migdały, cukier zwykły i inwerowany, glukozę i połowę ilości jajek przez 5 minut. Dodać resztę jajek i masło i miksować przez kolejne 6 minut. W drugiej misce zmiksować białka. Pod koniec miksowania dodać 30 g cukru. Na masę jajeczną wyłożyć pianę i wsypać przesianą mąkę. Wymieszać wszystko delikatnie trzepaczką (nie miksować). Na dużej blasze (takiej z wyposażenia piekarnika) wyłożyć papier do pieczenia. Wylać na to ciasto i wygładzić powierzchnię na grubość około 0,5 cm. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 205 stopni C i piec przez 8 minut. Wystudzić. Z ciasta wyciąć (foremką, obręczą do ciast, szklanką) krążki wielkości naczynia, w którym będzie podawany deser. Biszkopt można upiec 1-2 dni wcześniej.
Różany ganache
125 g białej kuwertury (lub białej czekolady)
125 g śmietanki kremówki
8 g syropu z płatków róży
1 g likieru różanego
Zagotować w rondelku śmietankę. Zdjąć z ognia i dodać do niej połamaną kuwerturę (czekoladę). Energicznie mieszać do rozpuszczenia i połączenia się składników. Dodać syrop i wymieszać. Do wystudzonej masy dodać likier i wymieszać. Trzymać w temperaturze pokojowej.
Krem różany
225 g różanego ganache
150 g śmietanki kremówki
Ubić kremówkę na bitą śmietanę. Cały czas miksując wlewać wąskim strumieniem różany ganache. Odstawić.
Mus malinowy
250 g malin
38 g cukru
5 g żelatyny w płatkach (u mnie 3 płatki)
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Maliny zmiksować z cukrem. Przetrzeć przez sitko, aby pozbyć się pestek. Przelać do rondelka, dodać odciśniętą z wody żelatynę .Podgrzewać, cały czas mieszając do rozpuszczenia się żelatyny.
Mus z litchi
300 g obranych litchi (użyłam z puszki)
38 g cukru
5 g żelatyny w płatkach (u mnie 3 płatki)
30 g soku z cytryny
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Zmiksować litchi z cukrem i sokiem z cytryny. Przelać do rondelka, dodać odciśniętą z wody żelatynę. Podgrzewać, cały czas mieszając do rozpuszczenia się żelatyny.
Maliny do dekoracji
4 makaroniki migdałowe*
Na dnie 4 szklanek ułożyć po trzy maliny. Zalać je musem z litchi. Wstawić do lodówki do zastygnięcia. Na wierzchu musu połążyć po jednum krążku biszkoptu. Zalać musem malinowym i wstawić do lodówki do stężenia. Na wierzchu ułożyć po 1 krążku biszkoptu i na to wyłożyć różany ganache. Udekorować makaronikiem, malinami i płatkami róży. Podawać schłodzone.
* makaroniki zrobione są z przepisu na różane makaroniki Pierre'a Hermé. Przepis znajdziecie tutaj Ja ich teraz nie robiłam. Miałam trochę zamrożonych z poprzedniej produkcji.
Myślę, że deser będzie równie pysznie smakować jeżeli zrobicie go tylko z trzech warstw: różanej, litchi i malinowaj. Sądzę, że poza sezonem malinowym można użyć mrożonych owoców.
Lo! Jak za każdym razem zachwycasz mnie - jestem pełna podziwu! Wspaniały deser i pożegnanie lata w najlepszym stylu!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności z tym co napisałaś o "zmieniającym się świecie". Pewnie tylko w naszych sercach wszystko pozostaje takie jak zawsze!
Zdjęcia cudowne, beztroskie - urzekło mnie ogromnie zdjęcie "naradzających się dzieci".
P.S. Jeśli to Twój koszyk, to mamy takie same (prowansalski?)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Anno-Mario,
OdpowiedzUsuńtak prowansalski. Jeden z kolekcji bez końca, jak nazywa ją mój mąż. Mój ulubiony model. Świetny na zakupy, piknik, plażę...Zawsze świetny.
O tak, to także zdecydowanie mój ulubiony! Już sam fakt, że go zabieram na zakupy przenosi mnie nastrojowo w najlepsze chwile ...
OdpowiedzUsuńpierwszy zdjęcie - czarujące.
OdpowiedzUsuńWakacje się kończą, ale lato jeszcze trwa.
Ja odliczam dni do mojego urlopu... :)
Peggy,
OdpowiedzUsuńz latem jeszcze się nie żegnam. Na razie odliczm godziny do powrotu synka. Udane urlopu.
Jak zawsze zachwycasz:-)
OdpowiedzUsuńAle wytworny deser. Podoba mi się zwłaszcza to połączenie liczi i róży - faktycznie obydwoje mają bardzo perfumowe smaki.
OdpowiedzUsuńpysznie:)
OdpowiedzUsuńJa lubię zmiany, choć nie wszystkie są po mojej myśli, to wierzę w ich sens. A deser brzmi jak lody w Poczdamie ;-)Pyszny.
OdpowiedzUsuńi znów mnie oczarowałaś! pięknymi zdjęciami, cudownymi przepisami... cudownie tu.
OdpowiedzUsuńdzisiejsze propozycje są rewelacyjne! a deser? och, już tak urzekający...
te zdjęcia dzieciaków przypominają mi nas sprzed kilku lat, co prawda zawsze jeździliśmy w inne miejsce nad morze ale za każdym razem było magicznie. Mimo to zazdroszczę tego jednego miejsca.
OdpowiedzUsuńdeser wygląda nieziemsko, zagłębiam się w przepis, dziękuję Ci za niego (:
Zazdroszczę Ci tego miejsca, zdjęcia niesamowite. Deser wygląda na bardzo pracochłonny, więc tym bardziej podziwiam. Zresztą podziwiam nie pierwszy raz ;) Dla synka miłego powrotu do szkoły!
OdpowiedzUsuńAnno-Mario,
OdpowiedzUsuńserdecznie dziękuję.
Moniu,
rzeczywiście w tym deserze połączenie smaków jest doskonałe. Zaskakujące i zachwycające.
Kasiu,
dziękuję Ci bardzo.
Gospodarna narzeczono,
człowiek nigdy nie wie gdzie spotka smak idealny. Czyli na lody do Poczdamu.
Karmelitko,
serdecznie Ci dziękuję. Przemiłe słowa. Wpadaj często. Zapraszam.
Viridianko,
jest naprawdę pyszny, chociaż na drugi raz zrobię bez biszkoptu. Chyba wolę taką gładkość musów.
Agnieszko,
to tylko pozory. Jeżeli zrezygnuje się z biszkoptu, to jest prosty i szybki. Dziękuję za miłe słowa i szkolne życzenia.
a ja znowu wypatrzyłam porosty na zdjęciu... chyba mam obsesję :)
OdpowiedzUsuńdeser jak zwykle - nieziemski!
pozdrawiam jeszcze wakacyjnie :)
Lo, Kochana, cudowne zdjęcia - czuję jakbym była na tej Twojej plaży przed laty... Czarujesz nimi i dajesz taki spokój i wolność nimi i... nadzieję na przyszły rok:) A desery w paski lubię bardzo sama mam takie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawaim Cię bardzo morsko, bo niedawno sztormy się zaczęły...
wakacji to mam jeszcze miesiąc ;) mam ochotę na taki deser... pogrzebać łyżeczką, skubać, delektować się...
OdpowiedzUsuńAch! .........zabrakło mi słów...
OdpowiedzUsuńŚwietna ta plaża, słońce, morskie kolory.
OdpowiedzUsuńDziś jeszcze nie chcę żegnać lata.
Zostawię to na później.
Pozdrawiam ciepło, deser świetny
Ja tez miałam swoją plażę i miejscowość na mierzei wiślanej gdzie było dziko do bólu...a teraz to prawie metropolia...jak dla mnie zmiana jest na gorsze...a deser pyszny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo wykwintne pożegnania lata tym deserem zrobiłam i nader nostaligiczne tymi wspomnieniami i zdjęciami :) Podziwiam wszystko i ciut ciut zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńBuziak :*
Jaki deser...! Zaraz się rozpłynę!
OdpowiedzUsuńPiękny deser, wyobrazam sobie juz jak wspaniale musi smakowac...:) Lo, a z jakiej ksiazki Mistrza P.H. korzystasz?
OdpowiedzUsuńMyniolinko,
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś mnie z tymi porostami. Udanych wakacji.
Ewelajno,
widziałam u Ciebie te fale. Piękne. Lubię takie morze. Dziekuję za przemiłe słowa.
Olu,
szczęściara z Ciebie. Baw się dobrze i korzystaj na całego.
Kachucho,
to chyba dobrze?
Olciaky,
a ja coraz bardziej skłaniam się do pożegnania.
Kass,
no właśnie. Kiedyś dzikość, a dziś kurort. Co zrobić. Na szczęście są jeszcze dzikie plaże i miejsca bez tłumów.
Tili,
żegnam wakacje, a lato za chwilę. Miło tak czytać, że wykwintnie. Tym więcej deszczu za oknem, tym jestem bardziej nostalgiczna. Potrzebuję czekolady.
Maniu,
mam nadzieję, ze z przyjemności.
Jul,
z jego czterech książek (czekolada, desery, makaroniki,Plaisirs sucrés) i dwóch w których rozdziały poświęcone wypiekom są jego autorstwa.
Całkowicie Cie rozumiem, i całkowicie się z Tobą zgadzam..mimo że krócej 'doświadczam świat' aniżeli Ty.. Dawniej, moje ulubione miejsce nad Bałtykiem, idealne na zabawy z wiaderkiem i grabkami, miejsce, gdzie wraz z całą rodziną wypoczywałem, bawiłem się, rozrabiałem. Trafiłem tam i w tym roku, na chwilę. Chciałem przywołać wspomnienia, poczuć tę atmosferę zapamiętaną z dzieciństwa. Uciekłem. To już nie to miejsce, nie Ci ludzie - rodziny z dziećmi już tam nie przyjeżdżają, na plaży nie ma gdzie rozłożyć ręcznika...a plażowe klapeczki zostały porzucone na rzecz...10cm szpilek..nie ma jak to morze;))
OdpowiedzUsuńIspahan cudny, jak wszystkie Twoje kreacje mistrza.. Idealny na zwieńczenie wakacji..zazdroszczę..
Szkoda, ze te miejsca z wspomnien, z dziecinstwa to juz nie to samo, obrazy przed oczami a rzeczywistos co tu mowic, smutna jak piszesz :) Moze jeszcze kiedys znajdziesz taka wioske rybacka, choc to pwnie trudne...
OdpowiedzUsuńLo, Ty normalnie z tym Herme wymiatasz, uwielbiam te jego desery, choc ani jednego nie zrobilam, naciesze sie u Ciebie :-))
Lo mam do Ciebie parę pytań :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi podać (chociaż w przybliżeniu) jakie wymiary mają Twoje szklanki? Najprawdopodobniej zrobię ten deser z początkiem wakacji dla większej grupy osób i muszę kupić jakieś fajne małe naczynka, a zależy mi by odpowiednio dobrać proporcje by dla wszystkich starczyło.
Myślisz, że syrop i likier różany mogę zastąpić wodą różaną? :) Pewnie i tak to zrobię bo mam jej sporo, ale wolę Cię zapytać jako Koleżankę po fachu :)))))
Lichi, nigdy nie jadłam, czy można je polubić od razu? Czy to dość specyficzny smak? ;) bo jak tak to muszę je czymś zastąpić, by wszystkim jednak posmakowało.
Zamierzam też po raz drugi popełnić waniliowe tartaletki, już z tlenkiem tytanu bo znalazłam na polskich stronach :)
Buziaki!
Zrobiłam dziś i wciąż nie mogę wyjść z zachwytu jakie to połączenie jest genialne.. PYYYCHA!
OdpowiedzUsuńAch tylko mus z lichi przygotowałam z innego przepisu, bo nie udało mi się kupić wystarczającej ich ilości.