Na upały malinowe semifreddo z miodem i pistacjami.






Miód należy do tych produktów, które zawsze muszę mieć w domu w dużym wyborze. Z kwiatów pomarańczy, lawendowy, gryczany, wrzosowy, piniowy, z orzechów włoskich, akacjowy... i ten najlepszy tegoroczny. Złocisty, lejący,  kwiatowy, z łąk wśród których jeżdżę na rowerze w czasie wakacji.

Mój synek marzy o posiadaniu ula na własność i samodzielnej pracy związanej z wytwarzaniem miodu. Na razie musi mu wystarczyć zaprzyjaźniony pszczelarz i jego pasieka. Miejsce rzeczywiście jest niezwykłe. Wśród łąk, daleko od dróg, ale blisko morza, w krainie bocianów. Każda wyprawa tam napełnia mnie przeświadczeniem, że jestem w jednym z najpiękniejszych miejsc. Co roku zaopatrujemy się tam w zapas cudownego miodu. Dla mojego synka zapaleńca jest specjalny jednodniowy (dopiero pozyskany z ula) i do tego plastry miodu pełne złocistego specjału. Nie ma nic lepszego niż wyjadanie miodu łyżeczką wprost ze słoika albo kawałek miejscowego twarogu polanego bursztynowym płynem.
Ula na razie nie będziemy mieć, ale coraz częściej myślę o adopcji roju pszczół. Na świecie jest to coraz popularniejsza forma wsparcia pszczelarstwa i pozyskiwania "własnego" miodu. A pszczół jest niestety coraz mniej...

A deser? Pyszne, delikatne semifreddo z lekką różaną nutą i posmakiem miodu. Do tego maliny i pistacje. Prosty i pyszny deser na upalne dni. Jedyny jego minus to to, że za szybko znika.









Malinowe semifreddo z miodem i pistacjami.
6 żółtek
3 łyżki miodu
40 g drobnego cukru
250 ml śmietanki kremówki (36%)
2 łyżeczki wody różanej
150 g malin
3 łyżki posiekanych pistacji
miód do polania
posiekane pistacje do posypania

Ubić żółtka z cukrem i miodem na gładką i puszystą masę. W drugiej misce ubić kremówkę na sztywno. Połączyć masę żółtkową z wodą różaną i bitą śmietaną przy pomocy trzepaczki. Foremkę (np, keksówkę) w której będziemy zamrażać deser, wyłożyć folią spożywczą, pozostawiając dłuższe wolne brzegi, które posłużą do przykrycia deseru. Masę wylać do formy, zawinąć szczelnie folią i wstawić do zamrażalnika na 1 - 2 godziny. Wyjąć semifreddo, odwinąć folię z wierzchu i wsypać do lekko zmrożonej masy pistacje i maliny. Wymieszać, ponownie zawinąć i wstawić do zamrażalnika na całą noc. Dodatki można wmieszać już do płynnej msy, ale wtedy jet większe prawdopodobieństwo, że opadną na dno. Deser wyjąć 10 minut przed podaniem, pokroić w plastry, polać miodem i posypać pistacjami.




Przepis pochodzi z książki Every Day autorstwa Billa Grangera.

Pasieka Edmund Bianga
Żarnowiec 51
84-110 Krokowa

Komentarze

  1. Lo! Pędzę do Ciebie na porcyjkę! Cudowne semifreddo! A domoy miód też jest u mnie na liście marzeń:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. jakie pyszne połączenie! takie aromatyczne. miód, pistacje, maliny. mm..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały deser. I bardzo podoba mi się idea adopcji roju pszczół. Na czym to polega, chciałabym dowiedzieć się więcej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale! Jakie pracowite pszczółki. A semifreddo musiało być pyszne. Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam miody ;) a deser wygląda wyśmienicie

    OdpowiedzUsuń
  6. przyznam się szczerze, że pszczół, os, szerszeni boję się bardzo, a wynika to z doświadczeń z dzieciństwa więc na bank nie zbliżyłabym się do ula tak blisko jak Twój chłopiec... za to miód uwielbiam i semifreddo tez (:

    OdpowiedzUsuń
  7. miodzio... prawdziwy, na żywo, z pasieki... och, zazdroszczę! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już sam tytuł brzmi bosko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyobraź sobie,że bywam w Krokowej i tam właśnie kupuję miody!
    Semifreddo na upały to jest to.Uwielbiam każde!

    OdpowiedzUsuń
  10. mmm uwielbiam pasieki! mają w sobie coś magicznego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałąm kiedyś pacjenta fascynata pszczół. Godzinami opowiadał o budowie ula. Miał kostium i znajomego pszczelarza do którego chodził terminować. I wcale nie lubił miodu. Za to ja przeciwnie, przywożę z każdych wakacji, ostatnio. z rokitnikiem

    OdpowiedzUsuń
  12. Mniam, świeży miód...
    Deser pyszny, fajne zestawienie smaków :)

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne :) sama niedawno robiłam malinowo-migdałowe semifreddo, czasem mam wrazenie, ze wolę ten deser od lodów! Świetne zdjęcia na skraju stołu, takie wakacyjne.

    POzdrowienia cieplutkie! Przepraszam za milczenie, ale czasu ostatnio u mnie malutko...

    OdpowiedzUsuń
  14. a ja się boje pszczół i pasiekę mojego dziadka omijam z daleka ;) za to miód od niego uwielbiam! Pomysł na deser świetny. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam miód, ale niestety to co można kupić nawet w sklepach eco, nie ma nic wspólnego z miodem:( po prawdziwy jeżdzę w jedno tajemne miejsce:)

    OdpowiedzUsuń
  16. o mamo, jaki wspaniały deser! Lo, podziwiam
    Cię po raz kolejny. Czas już przyszedł bym coś zrobiła z tego, co proponujesz zamiast zachwycała się i zazdrościła wrażeń smakowych :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Anno-Mario,
    zapraszam serdecznie. Daje ochłodę nawet w takie upały.

    Cukrowa wróźko,
    i jeszcze lekki aromat róży.

    Retrose,
    w ramach adopcji płacisz pewną sumę pieniędzy na określony ul w pasiece. Pszczelarz ma zasoby na opiekę nad ulem, a ty dostajesz w zamian "swój" miód z tego właśnie ula. Tak może być też z drzewkami oliwnymi i "własną" oliwą. Kozą lub krową i serami z ich mleka itd.

    Paulino,
    pszczółki wspaniałe tylko niestety wiele rojów nie przeżyło tej zimy.

    Zuza,
    czyli to smak dla Ciebie.

    Viridianko,
    ja też nie jestem taka odważna jak mój synek. Używam teleobiektywu w kontaktach z pszczołami.

    Kuchareczko,
    to jest najświeższy miód jaki jadłam. Taki jedzony prosto z plastra.

    Wiosenko,
    bardzo dziękuję.

    Amber,
    pasieka znajduje się na łąkach w okolicy Żarnowca, a w Krokowej kupuję pomidory. Wielkie, malinowe.

    Paulo,
    ja też uwielbiam pasieki. A mając takiego pszczelarza jak tamtejszy, to jeszcze można się dowiedzieć wielu fantastycznych rzeczy o pszczołach i miodzie.

    Gospodarna narzeczono,
    w pierwszym momencie jak to przeczytałam to pomyślałam, ze miał strój pszczoły. Zaciekawiłaś mnie tym rokitnikiem.

    Grażyno,
    złoty, płynny, słodki i aromatyczny...Pyszny.

    Aniu,
    to moja stara ławka ogrodowa, która przeżywa drugą młodość dzięki blogowi.

    Agnieszko,
    pasieka dziadka... Jesteś szczęściarą.

    Olu,
    zgadzam się z Tobą całkowicie. O dobry miód w mieście nie jest łatwo. Ja mam jeszcze warmińskie źródło miodu.

    Nino,
    cieszę się niezmiernie i czekam na relacje.

    OdpowiedzUsuń
  18. Piekny deser. Od razu mam ochote go sprobowac :) A miod taki prosto z pasieki...pamietam jak moja mama opowiadala mi, ze sie nim zajadala kiedy jeszcze dziadek mial ule... To musi byc prawdziwa uczta :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały deser. Jak wiesz, ja już mam adopcję ula na liście prezentów pod choinkę:-) Nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Lo, alez sliczny wpis, niesamowicie mnie zaciekawily miod piniowy, z orzechow wloskich, a gdziez takie miody mozna kupic powiedz mi? Taki pomaranczowy to czuje ze przy nich wymieka :) Semifreddo wy
    obledne...

    Pozdrawiam Cie serdecznie!

    PS. Wiesz, tez marzylam kiedys o wlasnym ulu, o ulu blisko pola rzepakowego :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Majko,
    taki miód prosto z ula na codzień to jak bajka - marzenie.

    Anno -Mario,
    to Ty mnie zainspirowałaś. Trzeba ten zwyczaj zaszczepić na polski grunt.

    Basiu,
    zarówno piniowy, jak i orzechowy kupiłam w Grecji na Thassos. Ten drugi to prawdopodobnie jedyny, który sie psuje, jak się go wyjada ze słoika łyżeczką. Na tej wyspie rosną tylko pinie i drzew oliwne, a więc wyobraź sobie jaki tam jest raj.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lo, obiecywalam sobie, ze nigdzie juz nie jezdze, no lae co trzeba do Grecji sie wybrac?

    Niesamowicie brzmia obydwa, wiec jak kiedys odwiedze grecje, to wiem czego szukac (poza prawdziwa feta oczywiscie) :-))

    OdpowiedzUsuń
  23. Semifreddo cudne, krajobraz również... szczególnie teraz, jak za oknem minus. Fajnie było Cię poznać Lo, mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze trochę przyjdzie nam ogrzewać się wspomnieniami. I ja bardzo się cieszę z naszego poznania i spotkania. Do następnego razu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.