Tre pomodori czyli potrójnie pomidorowy makaron.
Zaczynam się pakować i planować. Zawsze staram się zrobić wszystko z wyprzedzeniem, nie zostawiać niczego na ostatnią chwilę, ale niestety nie udaje mi się to. Po doświadczeniach wielu wyjazdów, podróży krótszych i dłuższych udało mi się wypracować styl oszczędnego pakowania. Zabieram niewiele rzeczy, takie najpotrzebniejsze i ulubione, ale wymagało to wypracowania przez wiele lat. Kiedyś zawsze zabierałam ze sobą masę niepotrzebnych rzeczy i nie miałam miejsca na nowe, które miały wrócić ze mną do domu. Teraz to wygląda inaczej, latam z prawie pustą walizką, a na wakacje biorę tylko to co trzeba. Ale powroty wyglądają inaczej. W samolocie zawsze mam nadbagaż, a w samochodzie jak wracamy z dalekiej podróży nogi musimy trzymać na siedzeniu. Tylko kierowca ma swobodę, ale wynika to wyłącznie z przyczyn technicznych, inaczej byśmy po prostu nie wrócili. Przez lata wypracowałam metodę pustych bagaży "tam" pewnie tylko dlatego, że nie miałabym miejsca na rzeczy z "powrotem". Ale kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej. Co roku spędzałam z dziećmi dwa miesiące wakacji nad morzem. Pod koniec czerwca jechaliśmy wyładowanym samochodem (całkiem dużym), czasami też z bagażnikiem na dachu i przyczepką bagażową za nami. Na każdy weekend mój mąż przyjeżdzał i dowoził zapakowane przeze mnie wcześniej torby, które już się nie zmieściły. Tak wyglądał lipiec. W sierpniu zaczynał wywozić torby z powrotem. Istny koszmar. Tak mi to przeszkadzało, że ... oduczyłam się tego. Dlatego teraz wszystko skrupulatnie planuję. Same niezbędne rzeczy. Parę sukienek, koszyk na plażę, nowa niebieska forma do ciast (będzie pasować kolorystycznie do parawanu), waga kuchenna, kalosze, duuuużo książek, gry na niepogodę i keszcze parę drobiazgów. A z czym wrócę? Nie wiem. Na pewno będą słoiki z ucieraną różą i z jagodami, kamyki, muszle i mam nadzieję, że niewiele więcej.
A ponieważ ten tydzień zapowiada się intensywnie, moje gotowanie musi być proste, szybkie i pyszne. Jednym z dań spełniających te kryteria jest makaron potrójnie pomidorowy. Przepis znalazłam w jednej z w włoskich gazet, które przeglądałam siedząc w kawiarni.
Makaron potrójnie pomidorowy.
(linguine ai tre pomodori)
350 g makaronu linguine (dałam fusilli bucati lunghi)
350 g pomidorów w puszce (pomodori pelati)
150 g świeżych pomidorów (dałam koktajlowe, przekrojone na pół)
8-10 suszonych pomidorów pokrojonych w paski
2-3 cebule pokrojone w piórka
10 liści bazylii
1 mała ostra papryczka (peperoncino) baz nasion, pokrojona w paseczki
3 ząbki czosnku
oliwa
sól
1/2 łyżeczki cukru
pieprz
świeżo starty parmezan
Cudowny wpis, jak zawsze! Ubawiła mnie historia z pakowaniem! Ja niestety jestem wciąż na etapie nadbagażu już w drodze na wakacje, o powrotach wolę nie pisać, bo naprawdę są problemy :)
OdpowiedzUsuńMakaron do zrobienia na szybko i koniecznie w tym tygodniu!
Pozdrawiam!
O ile nadbagażu udaje mi się jakimś cudem uniknąć (zdrowy rozsądek) o tyle jak wracam z wakacji to już możliwie najwięcej rzeczy wiozę na sobie :P
OdpowiedzUsuńI zawsze mam tyle rzeczy, które są mi potrzebne - warianty na deszcz, na słońce, buty takie siakie owakie, że potem pamiątki upycham po kieszeniach...;)
Lo, ja się pakuję na ostatnią chwilę, bo zawsze wydaje mi się ,ze wszystko mam, że jeszcze zdążę i... mam masę czasu... Nie biorę nigdy dużo rzeczy i okazuje się zawsze , że wystarcza, a czasem nawet zostaje.
OdpowiedzUsuńA przepis na makaron całkiem całkiem:)
Lo, świety opis pakowania na tam i z powrotem:) Widzę też w tym wszystkim siebie i lata mozolnej nauki pakowania się w jakiś rozsądny sposób. Ale początki były trudne, lata podrózy przez cała Europę, zapakowanym po uszy samochodem, gdzie jedynie kierowca miał troszkę miejsca w drodze prwrotnej. Ostatnio więcej latamy, więc sporo się nauczyliśmy. No ale nie będę się rozpisywać wiecej.
OdpowiedzUsuńMakaron super, tzn sos pomidorowy. Na pewno wykorzystam przepis.
Pozdrawiam serdecznie i udanych przygotowań do podróży.
Nie życzę, jeszcze miłych wakacji, bo mam nadzieję, że jeszcze coś ugotujesz zanim wyjedziecie:)
Taki makaron to ja bym chętnie zjadła:)
OdpowiedzUsuńMnie na szczęście oduczyły pakowania mnóstwa rzeczy lata biegania z plecakiem po górach. Kilka kilometrów z dobytkiem na plecach potrafi skutecznie wykazać, jak niepotrzebnym ciężarem jest suszarka do włosów, sukienka czy jeansy.
OdpowiedzUsuńDlatego moje bagaże są przeważnie półpuste, ubrania przeważnie lekkie i niegniotące.
Przekłada się to też na powroty - jeśli coś przywożę, to najczęściej jedną charakterystyczną pamiątkę i kilka pierdółek.
A ten makaron wygląda obłędnie pomidorowo. Bardziej pomidorowo wyglądałby chyba jedynie, gdyby makaron też był pomidorowy :)
Pomidor na pomidorku pomidorkiem pogania ;)
Pozdrawiam
Ha ha skąd ja znam nadbagarze w samolocie :) Rekord był chyba po powrocie z Egiptu - 17 kilo :) Mąż mnie wysłał przodem i jako blondynka miałam się ładnie uśmiechac do pana przy taśmie :) Efekt? Ani dolara dopłaty :)
OdpowiedzUsuńJa przez lata utworzyłam sobie zeszycik, w którym spisuję co zabrac, bo zawsze się przydaje. Mam podział na kategorie i podkategorie.
Ale powracając do makaronu, to muszę przyznac, że jest baaardzo pomidorowy. I wygląda pysznie :)
Pozdrawiam:)
dobrze jest umiec planowac
OdpowiedzUsuńi w kwestii planowania i gotowania :-)
całkowicie pomidorowa rozpusta!
OdpowiedzUsuńJaki świetny przepis:-) Włosi to jednak geniusze:-)
OdpowiedzUsuńSwój bagaż zawsze da się jakoś zmniejszyć w ilości zabranych rzeczy,gorzej jest z bagażem dzieci :) Makarony uwielbiam, więc przy najbliższej okazji wypróbuję przepis.pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWłosi wiedzą co dobre. Świetny przepis! Bardzo dobry pomysł z dodaniem suszonych pomidorów do świeżych, takie kombinacje tego samego produktu w różnych postaciach dają zazwyczaj bardzo ciekawy efekt :) Sama lubię podążać tym tropem.
OdpowiedzUsuńMiłego pakowania :)
dzięki za przepis, muszę wypróbować to ciekawe połączenie!
OdpowiedzUsuńPomidorów nigdy dosyć, im więcej gatunków i rodzajów, tym głębszy i ciekawszy smak
OdpowiedzUsuńLo,
OdpowiedzUsuńja zawsze myslalam, ze im dzieci wiecej i im mlodsze tym wiecej bagazu...i troche w tym prawdy, przynajmniej w moim wypadku bylo. ALe i tak wszystkie stresy zwiazane z zapakowaniem sie z powrotem oduczyly mnie ulanskiej fantazji w tym wzgledzie. Za kazdym razem pakuje mniej juz myslac o zakupach, ktorych przybedzie w tym glownie ksiazkach. Foremka, ktora pasuje do parawanu? No no, jestem pod wrazeniem...sciskam serdecznie, anna
Ojej... znasz j. włoski? :> Ale świetnie. Przepis szybki i prosty. Dla mnie bardzo okay ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę w takim razie miłego wypoczynku. Wracaj z nowymi pomysłami :*
Niestety, mnie lata wyjazdów nie nauczyły oszczędnego pakowania,niestety...
OdpowiedzUsuńMakaron pyszny,zwłaszcza,że tyle pomidorów! Mniam...
Anno - Mario,
OdpowiedzUsuńserdecznie dziękuję za przemiłe słowa. Cieszę się, że nie jestem odosobniona w temacie nadbagażu. Właśnie kończę się pakować i jestem przerażona.
Arvén,
to jest metoda wziąć dużo rzeczy na siebie. Będę musiała skorzystać.
ewelajno,
ja nie lubię pakowania na ostatnią chwilę (a niestety bywają takie ), bo wtedy biorę za mało albo wręcz odwrotnie za dużo.
LidKo,
częsta praktyka czyni mistrza. Mój mąż bardzo dużo podróżuje i pakuje się PERFEKCYJNIE. Ja niestety muszę jeszcze potrenować.
Wiosenko,
w takim razie zapraszam.
Usagi,
muszę wziąć z Ciebie przykład. To prawda wielu rzeczy nie potrzebujemy. Fajnie npisałaś "Pomidor na pomidorku pomidorkiem pogania"
Kasiu,
uśmiech to rewelacyjny sposób. Mój rekord to 27 kg z Paryża i też 0 euro dopłaty. Uratował mnie monolog o niezbędnej zawartości mojej walizki pełnej francuskich produktów. Ten zeszycik to świeny sposób. Muszę spróbować.
Asiejo,
uczę się ciągle planowania.
Paulo,
pomidory to świetne warzywo. Ratunek na brak czasu.
Anno Mario,
zgadzam się całkowicie z Twoją opinią o Włochach. I jedzenie i buty, wino i ubrania....
Tysiaczku,
bagaż dzieci to osobny temat. Mam wrażenie, że zawsze jest go za dużo i więcej niż rodziców.
Quinoamatorko,
ja również lubię takie połączenia. Ostatnio do sałatki z kurek dodałam świeże i podsmażone gruszki i niby to samo, a jednak zupełnie inaczej. To samo z papryką.
Olu,
daj znać jak spróbujesz.
Retrose,
święta prawda pomidorów nigdy dosyć.
Anno,
my tak lubimy za parawanem delektować się przysmakami razem ze znajomymi. A domowe ciasto i kawa to praktycznie nasz codzienny rytuał.
Bez sosiku,
znam tylko nazwy produktów spożywczych i jeszcze trochę rzeczowników i czasowników. Dogadam się w sklepie, w restauracji i zrozumiem przepis. Na tym koniec.
Amber,
to przychodzi z czasem albo nie przychodzi... Ja się tego uczę powoli i nazywam to luksusem przestrzeni w podróży.
Uwielbiam makaron z pomidorami8, ten musi być POTRÓJNIE PYSZNY:)
OdpowiedzUsuń