Czekając na lato... clafoutis pomidorowe.
Kiedy wiśnie napęczniałe są od soku, a ich smak potrafi zawrócić w głowie przyrządzam z nich clafoutis. Na ten czas muszę jednak jeszcze poczekać. Zupełnie jak na pachnące, dojrzałe na słońcu pomidory. O tej porze roku kupuję przeróżne pomidory małych rozmiarów (truskawkowe, wiśniowe, gronowe, koktajlowe.... kto wymyśla te nazwy?) To trochę namiastka letnich pomidorów, ale zdecydowanie bardziej mi smakują niż pozostałe "duże" odmiany. Z małych pomidorków robię wytrawną odmianę clafoutis. Bardzo lubię to danie, a w dodatku jest bardzo SZYBKIE I PROSTE. Z miską sałaty to dobra propozycja na lekką kolację.
Clafoutis z małymi pomidorkami.
(Clafoutis de tomates cerise)
400 g małych pomidorków (koktajlowe, wiśniowe, gronowe...)
4 łyżki posiekanych świeżych ziół (natka, bazylia, tymianek, szczypior)
100 g startego sera Gruyere
50 g mąki pszennej
4 duże jajka
4 łyżki śmietanki kremówki
220 ml mleka
2 ząbki czosnku pokrojone w cienkie plasterki
2 łyżki masła
sól
świeżo zmielony pieprz
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni C. Naczynie do zapiekania (o pojemności okolo 1,5 l) posmarować 1 łyżką masła. Na drugiej łyżce przyrumienić na złoto plasterki czosnku. Do formy wyłożyć pomidorki, posypać je ziołami, czosnkiem i połową sera. W misce ubić jajka, dodać mleko i śmietanę, a następnie mąkę. Wszystko zmiksować na gładką masę. Ciasto ma mieć konsystencję gęstszego ciasta naleśnikowego. Doprawić solą i pieprzem. Ciasto wylać na pomidorki i wszystko posypać resztą sera. Piec 40 - 45 minut, aż ciasto się zetnie, przyrumieni i urośnie. Jeżeli zbyt szybko się rumieni przykryć folią aluminiową (błyszczącą stroną do góry). Podawać gorące lub w temperaturze pokojowej.
Niesamowite. Clafoutis robiłam, i niemal wszystkie przepisy są właśnie z wiśniami, lub innymi owocami, i nie przyszłyby mi do głowy te pomidory. Świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńA ja jadłam clafoutis z pomidorkami!
OdpowiedzUsuńI też wybieram te małe, póki nie pojawią się prawdziwe, prosto z pola.
Kiedy byłam we Włoszech, kupiłyśmy sobie z koleżanką torebkę pomidorków,takich malutkich. W ustach fajnie pękały. I rzeczywiście smakowały słodko, nieomal jak owoce!
OdpowiedzUsuńps. mój ulubiony pomidor to "Bawole serce"
Niedawno jadłam tomberries, czyli miniaturowe (wielkości borówek amerykanskich a nawet mniejsze) pomidorki - świetne.
OdpowiedzUsuńMożna wpaść do Ciebie na taką kolację! Uwielbiam małe pomidorki - a w takiej formie.... Mniam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Też kupuję tylko te małe pomidorki, zanim nie pojawią się prawdziwe...wiśniowe, porzeczkowe, romantyczne i inne - nazw jest bez liku. Bardzo zachęcająca jest Twoja propozycja ich wykorzystania. Do zrobienia na tzw. dniach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
smaczne, potwierdzam! dla mnie to też danie kolacyjne, tak jakoś ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
i ja zajadam się ostatnio małymi pomidorkami. smaczne. czekam na te, które wyrosną w naszym ogrodzie, pachnące, najlepsze.
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo apetycznie, muszę wypróbować! Też o tej porze roku kupuję wyłącznie małe pomidory
OdpowiedzUsuńha ha, nazwy rzeczywiście bywają fascynujące, ale dobrze że można się tymi małymi pomidorkami ratować zanim będą pyszne malinówki i bawole serca :) Super to clafoutis, znam tylko na słodko, a to coś nowego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)
Na słodko czy na słono - nieważne, skora nazwa jest taka bombowa ;-)
OdpowiedzUsuńWygląda PYSZNIE:)Znakomity pomysł!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lekkie kolacje, choć chętnie zjadłabym takie clafoutis na obiad, śniadanie...:)
Dzis bede robil clafoutis z cherry tomatoes. Mam nadzieje ze wyjdzie.............
OdpowiedzUsuń