Bruksela, czekoladki i pyszny deser...czekoladowy.
Jak myślę o Belgii, to pierwsze skojarzenia brzmi: czekolada. Oczywiście mam też inne: cykoria, brukselka, gofry, mule, piwo, ale czekolada jest na pierwszym miejscu. Dla mnie to kraj czekoladą płynący. Na każdym kroku urocze sklepiki pełne tych kuszących smakowitości, słynne na całym świecie firmy Leonidas i Godiva, stoiska z truskawkami nadzianymi na patyczki i polanymi płynną ciepłą czekoladą, niesamowity wybór trufli i czekoladek. Raj dla czekoladoholików.
Dzisiaj zapraszam na pyszne czekoladowe ciastko, chrupiące na wierzchu, z płynnym ciepłym wnętrzem. Do tego zimne lody. Jeżeli nie macie maszynki do robienia lodów, to proponuję dobrej jakości kupne. Doskonałe połączenie i doskonały smak.
Trochę czekolady na przesilenie wiosenne.
(Gianduja molten cake with hazelnut gelato & brittle)
Ciastko czekoladowe
8 łyżek (120 g) masła
3 łyżeczki (15 g) mąki
115 g czekolady z nadzieniem z gianduji* (może być też gorzka lub mleczna)
2 duże jajka2 żółtka
1/4 szklanki (55 g) cukru
masło do wysmarowania foremek
Posypka z karmelizowanych orzechów (brittle)
1 szklanka (220 g) cukru
1/2 szklanki mielonych orzechów laskowych
szczypta soli
Lody orzechowe
225 g uprażonych orzechów laskowych** (bez skórek)
1 1/4 szklanki tłustego mleka
1 1/4 szklanki śmietanki
4 żółtka
4 łyżki cukru
Ciastka
Wysmarować masłem 6 foremek (ramekinów). W kapieli wodnej rozpuścić czekoladę z dodatkiem masła. W misce ubić jajka i żółtka z dodatkiem cukru. Dodać masę czekoladowo - maślaną. Wszystko dobrze zmiksować. Dodać mąkę i wszystko starannie wymieszać ciasto wlac do foremek i wstawić do nagrzanego do 220 stopni C piekarnika na 6 - 9 minut. Ciastko ma się upiec z wierzchu, ale pozostać płynne w środku. Podawać od razu z dodatkiem lodów i posypane posypką z karmelizowanych orzechów.
Posypka karmelowo - orzechowa
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C. W rondelku wymieszać cukie z 1/3 szklanki wody. Gotować do uzyskania złoto brązowego karmelu. Wylać karmel na papier do pieczenia lub sylikono. Wystudzić. Zastygnięty karmek zmiksować. Dodać do mielonych orzechów i wymieszać. Wysypać na papier do pieczenia i wstawić do piekarnika na 5 minut. Wystudzić.
Lody
Orzechy zmiksować. W garnku wymieszać mleko i śmietankę, dodać orzechy i zagotować. Zdjąć z ognia i wystudzić. Przecedzić, starając się wycisnąć z orzechów jak najwięcej płynu. Ubić żółtka z cukrem, dodać mleko orzechowe. Przelać masę do garnka i podgrzewać ją na małym ogniu, CAŁY CZAS MIESZAJĄC, przez 5 minut. Wystudzić. Przelać do maszynki do lodów i zamrozić.
*O gianduji pisałam tutaj
**Całe orzechy laskowe wstawiamy na blasze do pieczenia do piekarnika nagrzanego do 180 - 200 stopni na około 10 min. Skórka ma popękać, a orzechy lekko się zrumienić. Orzechy wysypujemy na ściereczkę i pocierając nią o orzechy ścieramy z nich skórkę.
Przepis pochodzi z tej strony
ale mam teraz ochotę na coś czekoladowego! pyszności!
OdpowiedzUsuńJuz pokochalam Belgię:)Twój deserek tez
OdpowiedzUsuńWczoraj szukałam tego przepisu! Widziałam kiedyś podobny na jakimś męskim blogu (chyba) no i go wczoraj nie odkopałam.Ale Jest!Jest!Dziękuje! mmm...Te ciacha są genialne. Jak duże powinny być foremki?
OdpowiedzUsuńto MUSI być pyszne
OdpowiedzUsuńlubię oglądac obrazki z takich miejsc, w których nigdy nie byłam. i byc moze nigdy nie będę. czekoladowy kraj.. marzenie.
OdpowiedzUsuńale pojechałaś z tymi zdjęciami ;D
OdpowiedzUsuńFrancuzi wcale nie pozostają z tylu w swej miłości do czekolady ale ja wole belgijskie ze względu na to powalające nadzienie ;)
uwielbiam te lejące ciastka, gdy pierwszy raz je robiłam to zaskoczyło mnie to, iż ja ciastkoholik (uwielbiam ale nie jak leci ;) ) nie jestem w stanie zjeść więcej niż jedno.
UWAGA są baaardzo sycące ;)
Uwielbiam takie ciasta, muszę się powstrzymywać, bo w UK takie kupne z dobrych sklepów typu Waitrose są bardzo dobre, i zawsze mnie kusi, by je kupić:-)
OdpowiedzUsuńDo Belgii muszę się koniecznie wybrać.
Jak ja myślę o Belgii to pierwsze co mi przychodzi do głowy to piwo ale to pewnie dlatego, że tam nie byłam;) A za ich czekoladkami jakoś nie przepadam.
OdpowiedzUsuńLody z czekoladą to jest na pewno cudowne połączenie:) Dobrze, że w okolicy nie ma takich sklepików z czekoladą (chyba, że uchował się na Chmielnej jeszcze), bo bym była szersza niż wyższa:)Fajna relacja
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w Brukseli byłam na kilka miesięcy przed rozpoczęciem się mojej kulinarnej fascynacji. Tyle wspaniałości mogłam wtedy spróbować!
OdpowiedzUsuńAle obiecałam sobie, że się tam jeszcze wybiorę.
Na pewno.
Ten deser jest obłędny.
Dałabym się poćwiartować. ;)
Pozdrawiam!
My,
OdpowiedzUsuńja mam prawie cały czas ochotę na czekoladę.
Kaczucha,
witaj. Belgia to dla mnie świetny kraj do odkrywania kulinarnego i turystycznego. Kiedyś tylko tranzytowy w drodze do Francji, a teraz uroczy sam w sobie.
Marysiu,
witaj. Cieszę się niezmiernie, ze akurat "wstrzeliłam" się. Ciastka piekę w pojedyńczych foremkach o średnicy 8 cm (na górze) i 5 cm (na dnie). Widać je trochę na stronie http://pistachio-lo.blogspot.com/2010/04/mahlab-po-raz-pierwszy-i-nadziewane.html. Dobre będą też muffinkowe foremki, chociaż wygodniej je wykładać z pojedyńczych. Nadają się też foremki na babeczki.
Nino,
to JEST pyszne. Spróbuj.
Asiejo,
nigdy nic nie wiadomo. Życzę Ci pięknych, ciekawych i inspirujących podróży.
Leloop,
to prawda, że ciężko zjeść więcej niż jedno i to też jest fajne. Ja niestety mam wielką słabość nie tylko do belgijskiej czekolady, francuską też uwielbiam. Te ich malutkie, urocze czekoladowe sklepiki. Ach i och.
Anno Mario,
a Ty mnie skusiłaś na wyprawę do Danii.
Aniu,
a ja zupełnie nie mogę się przekonać do piwa. Jeden łyk i wystarczy.
Olu,
polecam Ci serdecznie sklep, o którym pisałam http://pistachio-lo.blogspot.com/2009/11/bajkowy-swiat-czekolady-mousse-au.html. Ciężko jest mu się oprzeć, a tak naprawdę chyba się nie da.
Zaytoon,
takie zwiedzanie różnych krajów od strony kulinarnej jest fantastyczne i UZALEŻNIAJĄCE. Życzę Ci szybkiego powrotu.
Biję się z myślami, czy to Belgia ,czy Francja bardziej czekoladę kocha...
OdpowiedzUsuńCiasto mniam!
Amber,
OdpowiedzUsuńdorzućmy jeszcze Szwajcarię.bbbbbb
O rany, nie dość, że morze czekolady, to jeszcze orzechowe lody! Lo, to istna rozpusta! :) Orzechowe własnej roboty też jeszcze nie mam zaliczone. Będę pamiętała o Twoim przepisie :)
OdpowiedzUsuńLo, to płynące wnętrze zupełnie mnie rozwaliło. A ja wracam powoli do diety i nie mogę po prostu oglądać takich smakowitości!
OdpowiedzUsuńMieszkalam w belgii przez wiele lat i wiem o czym piszesz!
OdpowiedzUsuńTe wszystkie zdjecia.... rewelacja!
lo, słyszałam o tym na żurawiej, muszę się tam kiedyś wybrać, dziękuje, że przypomniałaś mi o nim:)
OdpowiedzUsuńprzypomniałaś morze, wakacje, a tu teraz taka wpadka- jak przed wyjściem na wakacyjne plażowe spotkania, można próbować taką słodycz....chyba ,że tylko powąchać....
OdpowiedzUsuńKomarko,
OdpowiedzUsuńto rzeczywiście rozpusta, ale jaka pyszna.
Beato,
a ja jak jestem na diecie to właśnie muszę oglądać, wąchać i robić smakołyki. Wtedy jest mi łatwiej.
Magoldie,
dziękuję Ci bardzo. Co do Belgii, to ciężko się oprzeć tym smakołykom.
Olu,
ja tam bywam co dwa tygodnie i jeszcze długo nie uda mi się spróbować wszystkiego.
Drogi Anonimie,
co ja tu będę ukrywać. To sabotaż z mojej strony. Na plaży nie mogą być same piękne "brzozowe gałązki", muszą być też "dębowe konary".
ta czekolada wygląda jak złota lawa... ogromnie apetyczny deser!
OdpowiedzUsuńjak tak można na noc czekoladką kusić?!
OdpowiedzUsuńViridianko,
OdpowiedzUsuńto jest pyszna, obezwładniająca lawa.
Aga-aa,
jutro rano skuszę znowu.
Jak tak dalej pojdzie to pomysle o przeprowadzce ;)
OdpowiedzUsuńTwoj 'fondant' cudny! Marze o takim cieplym, plynacym wnetrzu i do tego pyszne lody. Pychota :)
A kto wtedy będzie pisał o szwajcarskich wspaniałościach i opisywał boskie potrawy?
OdpowiedzUsuńTo moze pol roku w Belgii i pol rou w Szwajcarii? Choc Toskania tez mi sie marzy... ;)
OdpowiedzUsuńFajnie zobaczyc Bruksele Twoimi oczami Lo, pomyslec o piwe i czekoladkach - a to ciasto, no ide po cos slodkiego :-))
OdpowiedzUsuń