Mahlab po raz pierwszy i nadziewane armeńskie brioszki.



Dostałam ostatnio wspaniałe, pachnące i aromatyczne prezenty. Od Basi i od Bei. Dzięki nim poznaję nowe smaki, wcześniej mi nieznane. Dzisiaj chcę się z Wami podzielić jednym z nich.
Mahlab. Dla mnie całkowite nowe odkrycie. Smak i aromat trudny do opisania. Intrygujący, nowy i taki słodki, domowy. Po informacje szczegółowe odsyłam Was do mahlabowej specjalistki Basi  http://makagigi.blogspot.com/2010/03/choreg.html.
Przepisy z użyciem tych ziaren znalazłam w kuchni greckiej i...armeńskiej. Było to dla mnie dużym zaskoczeniem, ale i pokusą. Nigdy nic nie przyrządzałam z kuchni tego kraju, a to była już wystarczająca zachęta. Drugi powód to sam przepis na maślane brioszki z dodatkiem mahlabu i z aromatycznym nadzieniem z daktylii, miodu, orzechów i korzeni.
I tak od Basinych ziarenek mahlabowych przeszłam do zainteresowania i zgłębiania armeńskiej kuchni.
Zachęcam Was do poszukiwań mahlabu i do zjedzenia tych słodkich brioszek. Niezwykłe, zupełnie inne niż francuskie. Zdecydowanie słodsze. Przepis na nadzienie na pewno wykorzystam też w innym wypieku.

Basiu jeszcze raz dziękuję Ci za przemiły prezent.


Armeńskie brioszki z daktylowym nadzieniem.

Armenian brioche filled with dates, honey and walnuts.

Ciasto

1 torebka (7 g) suszonych drożdży
1/2 szklanki (125 ml) ciepłego mleka
1/2 szklanki cukru (100 g) ( można dać zdecydowanie mniej)
3 1/2 szklankii (550g) mąki
6 łyżek (80 g) masła w temperaturze pokojowej
2 duże jajka
1 1/2 łyżki oleju o neutralnym smaku
1/2 drobno zmielonego mahlabu
szczypta soli
1 ubite jajko do smaowania
płatki migdałów do posypania

Nadzienie

150 g drobno pokrojonych daktyli
1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki mielonych goździków
2-3 łyżki miodu
1 łyżka wody z kwiatu pomarańczy


Drożdże wymieszać z mlekiem, 1 łyżką cukru i 1 łyżką mąki. Zostawić na 10-15 minut.
Mikserem ubić jajka z pozostałym cukem. Dodać drożdże, mahlab, sól i mąkę. Miksując cały czas (końcówki haki) dodawać masło i olej. Dobrze wyrobione ciasto zostaić pod przykryciem na około 2 godziny (aż podwoi objętość) lub na noc w lodówce. Ciasto rosnące w zimnie, trzeba wyjąć z lodówki na godzinę przed pieczeniem. Nabierać dłońmi kulkę ciasta, rozpłaszczać lekko i położyć na środku jedną łyżeczkę nadzienia. Uformować kulkę i włożyć do foremki. Pozostawić do ponownego wyrośnięcia. Posmarować jajkiem, posypać migdałami. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec na złotobrązowo około 15-20 min.

Nadzienie: wszystkie składniki wymieszać łyżką.

Komentarze

  1. O kurczę, ale fajny przepis! Szkoda, że nie mam takiej formy...


    Ja się z mahlabem zapoznaję, też dzięki Basi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu,
    świetny ten Basiowy prezent. Ja już się przymierzam do następnej odsłony.

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo intrygujące, postaram się zapamiętać

    OdpowiedzUsuń
  4. Lo, dziekuje Ci pieknie za dedykacje! Bylo dla mnie czts przyjemnosci wyslac Ci mahlab, bylam pewne ze powstanie cos fantastycznego i prosze wpspanile te brioszki z gozdzikami jeszcze - zapisuje! Zalilam sie juz Ali, ze ostatnio trafilam na bezbarwny szafran, ale odbije to sobie, juz dzieki Tobie mam plan jak go uzyc!
    Usciskow moc :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę, a ja się zastanawiałam jak użyć mahlabu od Basi i już wiem - te brioszki nęcą okrutnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe!!! Przepis już wydrukowałam
    Mam jeszcze ciut mahlabu( tez od Basi oczywiście ) to wykorzystam na te brioszki

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspanialy przepis wyszperalas! Polaczenie smakow brzmi nader smakowicie. I ja sobie zapisuje :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. cudownie jest pieczenie czegoś z myślą o kimś.. bo tak z pewnością było w przypadku tych aromatycznych przypraw. pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  9. oj, to daktylowe nadzienie! fantastyczny pomysł, który napewno sprawdzę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Niezwykłe brioszki! Wspaniałe wykorzystanie prezentu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gwiazdko,
    to prawda, są bardzo intrygujące w smaku.

    Buruuberii,
    zaintrygowałaś mnie jak spożytkujesz bezbarwny szafran. To wyzwanie. Jeszcze raz dziękuję.

    Tili,
    ja już znalazłam kolejne ciekawe receptury na użycie mahlabu. Sama jestem ciekawa tych nowych przepisów.

    Margot,
    koniecznie daj znać jak Ci smakowały. Ja na drugi raz dam mniej cukru do ciasta, bo nadzienie jest bardzo słodkie.

    Beo,
    to szukanie jest równie ciekawe jak próbowanie
    Zapraszam Ciebie do siebie w czwartek na mirtowy smak w moim wykonaniu.

    Anno Mario,
    ja też się nimi zachwycam.

    Asiejo,
    pięknie to ujęłaś.

    Paulo,
    ja również jestem pod wrażeniem tego nadzienia. Wykorzystam go również do tarty lub mazurka.

    Amber,
    prezent był wspaniały i przemiły, a brioszki są naprawdę fajne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lo, otoz to wpadka byla - szafran okazal sie nie barwic wogole! A mial barwic przecie.
    Na szczesci edzisiaj dostalam prawdziwy, wiec juz sie nie bede wyglupiac ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Basiu,
    a to był w ogóle szafran? Mój synek, wielki miłośnik szafranu, sam go wytwarzał z naszych ogrodowych krokusów i nawet TEN "szafran" barwił. Bardzo jestem ciekawa co czego Ci posłuży.

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietnie! Wpadne w takim razie w czwartek na wirtualna konsumpcje ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Lo, zrobiłam te bułeczki i są przepyszne! Nadzienie jest po prostu obłędne. I ten aromat mahlabu roznoszący się po całym domu podczas pieczenia... Przyznam się, że miałam ochotę skorzystać ze swojego przepisu na ciasto brioche, bo stwierdziłam, że w tym jest za mało jajek i masła jak na tego typu wypiek, ale jednak zrobiłam wszystko tak, jak u ciebie i uważam, że było warto, bo ciasto także jest pyszne.
    Nie wiem, skąd wytrzasnęłaś ten przepis, ale ogromne dzięki ci za niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mahlabu nie miałam i nie dałam, ale brioszki - matrioszki, jak je określiło moje Maleństwo, upiekłam i są pyszne!!!
    Dziękuję za przepis!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.