Tyrolskie knedle i speck.


 


Bardzo lubię produkty regionalne. Kiedy tylko mam taką możliwość, to odwiedzam wytwórnie i zawsze wtedy pragnę jak najwięcej sie dowiedzieć i zobaczyć. Lubię takie miejsca gdzie z pasją i od pokoleń, według tradycyjnych metod wytwarzane są produkty. Żadnej chemii i konserwantów.  
W czasie włoskiej wyprawy trafiliśmy do wytwórni specku Tito, znajdującej się w miejscowości Daiano w dolinie Valle di Fiemme. Mimo, że warzywa, owoce i nabiał są tym co najbardziej lubię, to muszę Wam się przyznać, że bardzo mi się tam podobało i smakowało. W takich miejscach nie kupuje się "kota w worku". Wszystkiego trzeba spróbować, zagryzając płaskim i chrupkim miejscowym chlebem schuttelbrot i popijając miejscowymi winami. A jak się wychodzi, to człowiek jest najedzony i w głowie szumi, bardzo szumi. Dzięki temu próbowaniu, można świadomie zrobić zakupy, a jest w czym wybierać. Wszystkie wędliny wytwarzane w Tito speck, to tak zwane wędliny dojrzewające. Robią tam między innymi speck, coppę, pancettę i salami.. Część z nich pokryta jest naturalną pleśnią, która sprzyja procesowi dojrzewania. Tylko naturalne przyprawy i górskie czyste powietrze.
 Najbardziej znanym produktem mięsnym regionu Trydent - Górna Adyga jest speck. Robi się go z wieprzowej  szynki wraz z golonką. Mięso peklowane jest na sucho w soli, pieprzu, owocach jałowca i liściach laurowych. W tej mieszance przypraw dojrzewa przez trzy tygodnie. Następnym etapem jest powolne wędzenie przez cztery dni w dymie z dębiny i jałowca. Ostatni etap to dojrzewanie przez przynajmniej pięć miesięcy. I taki aromatyczny speck, cieniutko pokrojony, jest idealnym składnikiem deski dojrzewających wędlin. Do tego kawałek chrupiacego chleba i kieliszek zimnego młodego, białego wina i ... jesteście w raju. 
Speck jest również dodatkiem do wielu regionalnych potraw kuchni tyrolskiej. Jednym z takich dań są knedle - canederli. Knedle te są wspólną potrawą dla kuchni  zarówno Tyrolu jak i Trydentu, a także Bawarii i Austrii. Północna część kraju  przez dwieście lat, do roku 1919 była pod panowaniem austriackim.  Dopiero na mocy traktatu wersalskiego została przyłączona do Włoch. Jako echo tamtej historii pozostał wszechobecny język niemiecki oraz liczne potrawy, typowe po obu stronach granicy.
















Tyrolskie knedle.
(Canederli neri)

250 g żytniego chleba
150 g specku (ewentualnie dojrzewającego boczku)
1/2 dużej cebuli
1 ząbek czosnku
40 g masła
sól
100 ml mleka
1 jajko toztrzepane
50 g gryczanej mąki
5 łyżek świeżo startego parmezanu
rosół*

Chleb pokroić w pół centymetrową kostkę. Cebulę i specka pokroić w drobną kostkę. Czosnek wycisnąć lub zetrzeć na tarce. Na maśle podsmażyć specka i cebulkę do zezłocenia.  Do miski włożyć chleb, zawartość patelni, jajko i czosnek i sól. Wszystko zalać mlekiem i odstawić na godzinę. Do masy w misce dosypać mąkę gryczaną i wszystko dobrze wymieszać, najlepiej rękami. Odstawić na pół godziny. Jeżeli masa jest za sucha dodać wody, jeżeli za rzadka dosypać mąki. Z ciasta formować zmoczonymi w wodzie rękami okrągłe knedle wielkości piłki do... golfa (trochę większe niż piłeczki do ping ponga). W rondlu zagotować rosół, zmniejszyć ogień i włożyć do niego knedle. Rosół ma delikatnie "pyrkać". Gotować knedle 20 - 25 minut. W czasie gotowania knedle obrócić. Podawać w miseczkach razem z rosołem, posypane parmezanem. 

Smacznego.

*Rosół gotuję z kurczaka, wołowiny i cielęciny z bardzo dużą ilością włoszczyzny, suszonym prawdziwkiem i opaloną (przypieczoną na suchej patelni) cebulą, zielem angielskim i liśćmi laurowymi.. Rosół trzeba gotować długo, powoli i na małym ogniu. Pod koniec, gdy wyłączam już gaz dodaję 2-3 zgniecione ząbki czosnku. Z tym czosnkiem rosół musi wystygnąć. Lubię do rosołu pod koniec gotowania dodać  lubczyk. Możecie też zajrzeć po pyszny rosołowy przepis do Tilianary .



Tito speck
Pozze di sopra, 2
Daiano (TN)

Komentarze

  1. lubię takie opowieści
    pełne smaków
    i wspomnień..

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za te zdjęcia, to raj dla moich oczu!
    Czekam z utęsknieniem na moją wyprawę.

    OdpowiedzUsuń
  3. alez pyszne fotki i fajne opowiesci!!!!!
    Knedle bardzo lubie -te rowniez na pewno bardzo by mi posmakowaly :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiejko,
    ja tak mogę opowiadać i opowiadać i...

    Amber,
    życzę Ci bardzo udanej wyprawy, pełnej wrażeń i przeżyć (samych pięknych i niezapomnianych).

    Gosiu,
    ja dopiero odkrywam różnorodność knedli.

    Pozdrawiam serdecznie i miłej soboty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sąsiadko kochana, piszesz o regionach i smakach do których mi niesamowicie tęskno w tym roku ale nicto, jeszcze pojadę! Cudowne zdjęcia i wspomnienia
    Pozdrowionka i dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sąsiadeczko,
    mi też tęskno, nawet bardzo. Ale są wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. wpadam tu nie po raz pierwszy ale pierwszy raz daje sygnał :)
    zauważyłam pewne podobieństwo do Kig ha Farz, nieprawdaż ?
    pewnie wypróbuję tez wersji knedlowej :)
    sklepik może przyprawić o zawrót głowy a raczej kubków smakowych, nie jestem wyznawczynią kiełbasy na co dzień ale obok takich cudów nie mogę przejść spokojnie :)
    pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Leloop,
    witaj. Bardzo się cieszę z Twoich odwiedzin i że dałaś "znak". Kig ha Farz bardzo mi się podoba i zrobię na pewno. U nas też zapachniało wiosną. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.