Czekolada spod słońca Italii i sernik z dodatkiem gianduji.
Wróciłam z mojej wyprawy w poszukiwaniu światła i słońca. Z opaloną twarzą i głową pełną inspiracji i przepisów. A w spiżarni pełno specjałów i nowa maszynka do makaronu. Za mną szaleńcze zjazdy na nartach i wyprawy do sklepów, sklepików, na targi i do wytwórców specjałów kulinarnych robionych tradycyjnie i z pasją. W odstępie tygodnia zwiedzałam francuskie i włoskie targi i z radością podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami i opowieściami, ale nie dzisiaj.
Dzisiaj będzie o czekoladzie, włoskiej czekoladzie. Bea z zorganizowanym przez siebie czekoladowym weekendem i moje uwielbienie do dobrej czekolady spowodowało, że dzisiejsza moja opowiastka będzie z nią związana. To będzie historia o jednej z najstarszych na świecie fabryk czekolady - Caffarel.
A było to tak.
Dawno, dawno temu, w 1826 roku w centrum Turynu w Piemoncie, we Włoszech pasjonat smaku czekolady Pier Paul Caffarel, zamienił garbarnię w warsztat do produkcji czekolady. W 1852 roku powstał najsłynniejszy produkt firmy gianduja (gianduia). Stało się to... przypadkiem (ileż to cudownych i pysznych rzeczy wynaleziono przypadkiem). Podczas napoleońskiej blokady, kiedy na produkty sprowadzane zza oceanu (w tym kakao) nałożono bardzo wysokie cła, produkcja czekolady okazała się niesamowicie droga i nieopłacalna. Dla oszczędzenia drogiego surowca, część proszku kakao (30%) zastąpiono powszechnie dostępnymi w Piemoncie orzechami laskowymi (ten region Włoch do tej pory słynie z ich uprawy). I tak powstał najsłynniejszy produkt firmy czekoladki gianduiotto, w kształcie odwróconej łodzi i pakowane każde oddzielnie w staniol. Dzisiaj te słynne czekoladki robione są w różnych wersjach smakowych np. z gorzkiej czekolady, z dodatkiem cynamonu, a ostatnią nowością są migdalowe gianduiotto (mandorlotto). Oprócz tych najsłynniejszych aksamitnych czekoladek produkowanych wg tej samej receptury od ponad 150 lat, wsród wyrobów firmy Caffarel można znaleźć przeróżne czekolady, bombonierki, kandyzowane kasztany, klasyczne włoskie ciasta panettone i pandoro, a także przepyszne migdałowe amaretti, galaretki owocowe i nugaty.
Na bazie klasycznej gianduji Pietro Ferrero w latach czterdziestych zeszłego wieku opracował recepturę kremu czekoladowo - orzechowego znanego dzisiaj na całym świecie jako Nutella.
Tak wygląda w skrócie historia jednej z najbardziej znanych wytwórni czekolady. Od pasji i zamiłowania do jednej z najpopularniejszych włoskich marek. A jakość i smak cały czas są doskonałe.
Sernik czekoladowy z dodatkiem gianduji.
spód
1 1/2 szklanki pokruszonych ciastek czekoladowych (użyłam 200 g herbatników w mlecznej czekoladzie Leibnitz)
3 łyżki cukru
3 łyżki roztopionego masła
nadzienie*
800 g serka Mascarpone (można zastąpić np serkiem Philadelfia)
3/4 szklanki (260 g) kremu gianduja**
3/4 szklanki (160 g) cukru
2 łyżeczki naturalnego ekstraktu z wanilii
1/2 szklanki śmietanki 30%
260 g czekoladek gianduja***
2 jajka
2 żółtka
ganache
230 g kremu gianduja
3/4 szklanki śmietanki 30%
Zmiksować ciastka z masłem i cukrem do powstania kruszonki. Tą masą wyłożyć spód formy, w której będzie pieczony sernik. Dobrze docisnąć.
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Czekoladki gianduja roztopić w kąpieli wodnej. Zmiksować serek z kremem gianduja do połączenia obydwóch składników. Ciągle miksując dodawać po kolei wanilię, cukier i śmietankę, czekoladki gianduja, żółtka i jajka. Miksować do połączenia wszystkich składników i uzyskania gładkiej masy. Wylać masę serową na spód ciasteczkowy i wstawić do pieca. Piec 30 - 40 minut. Ciasto pozostawić do ostudzenia w formie. Zimne wstawić do lodówki na 8 godzin lub całą noc. Wyjąć z formy i polać ganachem.
Ganache: podgrzewać śmietankę z kremem gianduja cały czas mieszając, aż do uzyskania gładkiej masy.
*Składniki nadzienia powinny mieć temperaturę pokojową.
**Można z powodzeniem zastąpić nutellą.
***Można zastąpić czekoladą z nadzieniem z gianduji lub orzechowym ewentualnie czekoladą mleczną.
Wspaniale, ze juz jestes Lo! Ciesze sie, ze podroz byla udana i bogata w nowe pomysly :)
OdpowiedzUsuńA gianduia to tez jedna z moich slabosci ;) Uwieeelbiam! Twoj sernik najchetniej spalaszowalabym juz teraz ;))
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie! I mam nadzieje, ze teraz troche z nami pobedziesz ;)
PS. I oczywiscie dziekuje za udzial w CzekoWeekendzie :)
Uwielbiam czekolade.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowieści. A sernik pierwsza klasa!
Pozdrawiam
Mmmmm rozpływam się w czekoladowych marzeniach mmmmm
OdpowiedzUsuńto jest tak niezwykłe, że aż niemożliwe, by kiedykolwiek pojawiło się w mojej kuchni
OdpowiedzUsuńpiękne, słodkie
będę czekac na więcej inspiracji i słońca (bo mam nadzieję, że udało się gdy uzbierac dużo.. tyle by starczyło i dla nas)
Bardzo, bardzo czekoladowy sernik... skusilabym sie na kawaleczek:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wspaniale, że tak Ci się udał ten wyjazd.
OdpowiedzUsuńSernik cudnej urody. Gianduję pod każdą postacią uwielbiam, z prawdziwą przyjemnością przeczytałam więc ten rys historyczny:-) Pozdrawiam!
piękne, niespotykane i bardzo zachęcające!
OdpowiedzUsuńPodróż marzeń...
OdpowiedzUsuńI takie piękne czekoladowe cuda przywiozłaś!
Nic tylko pozazdrościć ;)