Gorące indyjskie aromaty zimową porą.
Otulona we wszystko co możliwe, wracam do domu przez las. Całe szczęście, że mam blisko, dzięki temu mogę delektować się zimowym krajobrazem i porą. Nie zdążę zmarznąć. To jest taki czas, kiedy staram się zostawić wszystkie emocje i przeżycia z pracy i nie zabierać ich do domu. Nie zawsze mi się to udaje, szczególnie ostatnio.
Mróz szczypie w nos, opadające z drzew przy najlżejszym powiewie wiatru płatki śniegu, wirują koło mojej twarzy, pod stopami skrzypi biały puch, a wrony...kraczą niemiłosiernie. Kraczą rano gdy spokojnym krokiem idę do pracy prawie po ciemku, kraczą jak wracam. Większość sosen w lesie oblepiona jest przez ich skupiska. Jak coś je spłoszy, czuje się jak bohaterka "Ptaków" Hitchcocka.
Zimową porą moje domowe menu zmienia się. Jest więcej zup, pieczeni, rozgrzewających aromatów, czekoladowych i żurawinowych ciast. I tak do wiosny. W lutym jestem jej już tak spragniona, że coraz ciężej znoszę zimno (tak między nami, w ogóle ciężko je znoszę).
I w zimie więcej śpię, ale co robić jak jest ciemno, a ja mam rytm kury, od wschodu do zachodu słońca.
Dzisiaj takie danie rozgrzewające swoimi aromatami. Tarta cebulowa, ale z indyjskim akcentem. Można ją przyrządzić na dwa sposoby. Na ciasto wykładamy masę cebulową i zalewamy masą jajeczną lub mieszamy masę smietanowo-jajeczną z cebulą i taką wylewamy na podpieczony spód.
Tarta cebulowa w indyjskich klimatach.
Nadzienie
1 łyżka oleju
25 g masła
1 łyżeczka przyprawy garam masala
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka kurkumy
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1 starty ząbek czosnku
500 g cebuli pokrojonej w cienkie pół plastry (użyłam zwykłej, cukrowej, czerwonej i szalotki)
1 łyżeczka brązowego cukru
2 jajka
2 żółtka
270 ml śmietanki kremówki
sól
pieprz cayenne (użyłam papryczki espelette)
pęczek świeżej posiekanej kolendry
Gdy kruche ciasto chłodzi sie w lodówce, przyrządzamy nadzienie.
Na maśle i oleju, na małym ogniu, podsmażyć przyprawy przez 2 minuty. Dodać cebulę, czosnek, cukier i smażyć, mieszając od czasu do czasu, przez 10 minut. Przykryć patelnię pokrywką i smażyć 20 minut, aż cebula będzie bardzo miękka. Zdjąć z ognia i wystudzić. Rozwałkowane ciasto przełożyć do formy i podpiec przez 10 minut w temperaturze 190 stopni C. Na ciasto wyłożyć masę cebulową i zalać masą jajeczną przyrządzoną z rozbełtanych jajek, żółtek, śmietany, soli i pieprzu. Piec ok 30 - 35 minut w 190 stopniach, aż masa jajeczna się zetnie i zezłoci. Podawać posypaną posiekaną kolendrą.
Smacznego.
Widze, ze nie tylko ja nie najlepiej znosze zime ;) Choc odkad jestem na zwolnieniu rzecz jasna znosze ja lepiej ;) A z drugiej strony brakuje mi spacerow w sniegu po lesie czy w gorach... Ale to nic, za rok znow bedzie zima ;)
OdpowiedzUsuńTarta brzmi wspaniale i jestem pewna, ze jest idealnie rozgrzewajaca. I moje zimowe menu zawiera sporo takich dan wlasnie, by choc troche pomoc organizmowi w rozgrzewce ;)
Milego dnia Lo!
Indyjskie aromaty rzeczywiście poprawiają nastrój, szczególnie zimą :)
OdpowiedzUsuńjejku. ale fajne zestawienie smakow! Korci mnie, oj korci, by wyprobowac ten przepis...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wygląda jak dzieło rzeźbiarza współczesnego, Bardzo fiznezyjne... Ale też apetyczne. :-)
OdpowiedzUsuńO cholibka, okrutnie ta tarta mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCzytasz w moich myślach ?
OdpowiedzUsuńMiędzy świętami odwiedziła mnie przyjaciółka która mieszka teraz w Anglii. A tam była na kursie indyjskiego gotowania :-) Przyjechała do mnie i ugotowałyśmy zupę z soczewicy- super rozgrzewającą i nawet leczącą krtań.
Tarta piękna i musi być bardzo bardzo smaczna.
Ostatnio też nie przepadam za zimą bo ...ciągle mi zimno ;-)
Beo,
OdpowiedzUsuńja się rozgrzewam szukając miejsca na zimowy wypad narciarski. A tymczasem jesteśmy totalnie zasypani. Jest pięknie, ale czuję, ze mnie gdzieś nosi. Nenufary chodzą mi po głowie.
Tili,
robi się cieplej od samego zapachu.
Konsti,
jeszcze raz wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Szczęścia i radości.
Poswix,
ale mi się podoba to co napisałaś.
Antoni,
cholibka, a jak smakuje.
Cyryllo,
taki kurs to wspaniała rzecz. Od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że poproszę o taki prezent. A zupa z pieczonych warzyw świetnie działa na kaszel. Soczewicową mogę jeść na okrągło.
Pozdrawiam Was zimowo i życzę pięknego tygodnia.
Ha, a ja planuję tartę cebulowa już od jakiegoś czasu! Zastanowię się nad Twoją wersją, bo jest fajna, z tą masą jajeczną.
OdpowiedzUsuńZima nas w tym roku nie oszczędza, prawda? A ja nie pojadę już w tym sezonie w góry :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam za to nasz lasek, wychowałam się w nim. W tym roku odwiedzałam go dość często po dłuższej przerwie, ależ to się zrobił gąszcz! Mówię o tym mniejszym lasku, pomiędzy Marymoncką a Kasprowicza, który teraz się nazywa Lasem Lindego (kiedyś mówiło się Lasek Bielański) w odróżnieniu od tego większego Lasu Bielańskiego (który kiedyś nazywało się parkiem :))
Ale mi się zebrało :), do rzeczy, bardzo ciekawa tarta, rzeczywiście rozgrzewająca i aromatyczna, w sam raz na tę zimę, której nie widać końca w tym roku
Serdecznie pozdrawiam!
Aniu,
OdpowiedzUsuńZrób koniecznie. Zimową porą to jak zastrzyk energii albo promień słońca.
Felluniu,
ja też mam na myśli ten mniejszy lasek. Moje dzieciństwo i moje sąsiedztwo to ten lasek. Pierwsza blizna (= pierwsze samodzielne wyjście na sanki), pierwszy pocałunek. Wał przeciwpowodziowy wydawał mi się kiedyś taki duży. Fajne wspomnienia.
co z tym chilly?. i co to za sos na tarcie, ktorego nie ma w przepisie?.
OdpowiedzUsuńSandro,
OdpowiedzUsuńna masie cebulowej jest masa jajeczna. To ciemniejsze na wierzchu, to przyrumienione kawałki masy jajecznej.
echhh, troche nie na czasie, ale jak zobaczylam przepis na tarte cebulowa musialam wejsc ;) Balam sie tylko ze indyjskie klimaty beda oznaczaly cos nieosiagalnego, a okazuje sie, ze wszystko stoi w kuchni pod reka ;) Przepis czeka juz w kolejce do przygotowania ;)
OdpowiedzUsuń