Najwyższy czas... upiec piernik (ulubiony).
W tle Bing Crosby śpiewa "I'm dreaming of a white Christmas", po domu rozchodzi się zapach miodu i przypraw korzennych, a my robimy kartki świąteczne.
Tak jest co roku.
Piękne chwile, które na długo zostają w pamięci.
Wszyscy razem.
To jest najważniejsze.
Ale gdzie jest śnieg?
Chyba pozostanie w naszych marzeniach.
Piernik świąteczny (nasz ulubiony).
ciasto
500 g mąki pszennej
200 g cukru
200 g naturalnego miodu
125 g masła
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczka mielonych goździków
1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatałowej
1/2 łyżeczki kardamonu
1 jajko
1 łyżka dobrej kawy mielonej
2 łyżki gorzkiego kakao w proszku
skórka starta z 1 cytryny
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 1/2 łyżeczki sody
1 łyżka jogurtu lub maślanki lub kefiru
nadzienie*
400 g powideł śliwkowych (jeśli nie mam domowych, używam firmy Materne)
100 g rodzynek namoczonych przez noc w 70 ml rumu (używam 60% Stroh-a)
2 łyżki skórki pomarańczowej
100 g grubo posiekanych orzechów włoskich
100 - 150 g suszonych owoców (użyłam moreli, wiśni, fig i żurawin)
W rondelku rozgrzać masło i miód, dodać przyprawy korzenne i odstawić do lekkiego wystudzenia. W misce zmiksować jajko z cukrem, dodać masę miodową, kawę, kakao, skórkę cytrynową, jogurt, proszek i sodę. Do wymieszanej masy, dodać mąkę i miksować do połączenia wszystkich składników. Ciasto wylać do formy wyłożonej papierem do pieczenia (piekłam w kwadratowej formie o boku 20 cm) i wstawić do pieca nagrzanego do 180 stopni. Piec 40 minut. W połowie pieczenia wierzch ciasta przykryć folią aluminiową. Wystudzone ciasto przekroić na pół i wyłożyć na dolną część nadzienie. Przykryć górną częścią ciasta. Piernik zawinąć w folię aluminiową i zostawić w chłodzie na tydzień, dwa, trzy.... Nadzienie robi się łącząc wszystkie składniki (łącznie z alkoholem, który nie wchłonął się w rodzynki) przez wymieszanie łyżką.
* Składniki nadzienia są dość dowolne i zależne od upodobań. Ważne, żeby powidła były pełne bakalii z wyraźną nutą alkoholu.
Chyba uwierzę w siłę marzeń - ŚNIEG SPADŁ!
To są nasze gwiazdki i serduszka z gliny, które robiłam z dziećmi przez trzy tygodnie. Nie można niczego przyspieszyć.
Wycinanie, suszenie, wypalanie.
Szlifowanie.
Szkliwienie, dekorowanie, wypalanie.
Teraz dostają zawieszki z szyfonowych wstążek i posłużą nam jako element ozdobny w kartkach świątecznych i w opakowaniach prezentów. Będzie prosto i naturalnie. Brązowy papier, rafia i gliniane ozdoby.
Lo... cudowne chwile dajesz dzieciom. Będą to napewno pamietać do konca. I jestem pewna, że bedą takie wlasnie chwile dawać w swoich rodzinach, Siegam po piernik, czekam na kartkę ;) i serduszko :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam śnieżnie :D
Piękne ozdoby! Prezent ozdobiony w ten sposób musi być wspaniały :)
OdpowiedzUsuńPiernik aromatycznie się zapowiada :)
urocze zdjęcia
OdpowiedzUsuńi to piernikowe nadzienie..
Oj tak, to już najwyższy czas! Ja się zabieram za piernik w weekend. Bardzo podoba mi się Twoje piernikowe nadzienie :) A śnieg (szczątkowy) u mniej już jest! :D
OdpowiedzUsuńCudowny piernik i ozdoby, strasznie mi się podobają takie własnoręcznie wykonane drobiazgi.
OdpowiedzUsuńA co do śniegu, to już wczoraj wieczorem było tak ślicznie, zimowo, prawda? Dziś nieco stopniało ale na trawnikach w dalszym ciągu trochę leży.
Sąsiadko droga, muszę Ci podziękować za przepis na pasztet. Jest wspaniały! W ciągu jednego dnia zjedliśmy połowę! A ja myślałam, że to będzie dużo na dwie osoby i drugą połowę od razu zamroziłam, tak aby został na święta :) Teraz już leży w lodówce i się rozmraża :) Przed świętami będę musiała upiec jeszcze jeden :D Ślicznie Ci dziękuję, już dawno nie jadłam tak pysznego pasztetu!
Serdecznie pozdrawiam :)
Tak, to już piernikowy czas :) Ciasto na mój piernik już dojrzewa od 3 tygodni. W ten weekend zabieram się za pieczenie. Może też znajdę czas na przygotowanie karnecików do prezentów (od kilku lat robię je sama). Uwielbiam prezenty pakowane w szary papier ozdabiany własnoręcznie. Niestety, jak na razie rodziciele się krzywią, więc na razie rezygnuję z tego pomysłu.
OdpowiedzUsuńKucharzyTrzech,
OdpowiedzUsuńdziękuję za przemiłe słowa. Sprawia mi to wielką radość i mam nadadzieję, że dzieci będą mieć to w pamięci.
Tili,
to taki nasz czas i myśli poświęcone osobie, do której trafi kartka świąteczna czy prezent. I wymaga takiego wyhamowania w codziennym biegu.
Asiejo,
nadzienie jest pyszne i stanowi wielki urok tego piernika.
Komarko,
to czekam z wielką niecierpliwością na Twój piernik.
Felluniu,
jak myślisz, czy wyglądając przez okno widzimy ten sam śnieg?
Cieszę się bardzo, że pasztet smakował. To jest nasz numer jeden wśród pasztetów. Przemiły jest Twój entuzjazm.
Lula Lu,
bardzo ciekawa jestem Twojego piernika dojrzewającego na surowo. Kiedyś taki zrobiłam, ale mnie nie zachwycił. Chętnie wypróbuję dobry, polecony przepis.
A co do papieru i pakowania. Myślę, że nasi rodzice mają trochę inne spojrzenie na szary papier niż my. Sama pamiętam mój zachwyt pierwszymi kolorowymi papierami do pakowania od jakiejś zagranicznej cioci.
Pokażesz swoje karneciki? Bardzo jestem ich ciekawa.
zazdroszczę tego wszystkiego
OdpowiedzUsuńLo, ja po prostu bardzo dawno nie jadłam pasztetu, sama nigdy nie piekłam a gotowych nie mogę bo zawierają bułkę :(. A Twój jest naprawdę wyjątkowy!
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że przez okno to nie koniecznie ten sam, ale jak wychodzę na bazar, do babci, do mamy, do szpitala, do sklepu, do dentysty, pobiegać chwileczkę... to napewno :)
Pozdrowionka :)
Twoj piernik jest cudowny!!! Przebil nawet ten kotry zawsze na swieta jadlam u babci :) Nadzienie rewelacyjne!!! Tak jak pisalas odstawilam na pare dni a od kiedy go sporobowalam nie moge przestac!!! Poza tym w te swieta wszystko smakuje duzo lepiej bo spedzam je z mezem za oceanem... Rowniez zrobilam pasztecik, pychotka... (tyle za nie jestem fanem pisatcjii i nastepnym razem zastapie je orzechami pecan np)
OdpowiedzUsuńa teraz o pierwszym przepisie z Tojego blogu, niesamowitych muffinkach z zurawina na samo wspomnienie o nich az slinka cieknie!!!
Dziekuje za przyszna czesci moich swiat i wszystkiego dobrego w nowym roku :)
Jo,
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę. Niezmiernie to miłe co napisałaś. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Tobie rowniez wszystkiego dobrego i by ten nowy 2010 rok byl lepszy od swojego poprzednika :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
Upiekłam ten piernik wczoraj, był twardy, myślałam, że go dziś przełożę nadzieniem, ale nadal jest twardy i boję się, że jak go będę przekrawać na pół pokruszy się. Czy jest szansa,że zmięknie? Help!
OdpowiedzUsuńMoże trochę za długo się piekł. Najłatwiej przekroić go na pół tuż po upieczeniu, ale nic się nie stało. Pogoda sprzyja piernikowi. Jak jest wilgotno na dworze (a jest) trzeba go wystawić na trochę. Wszystko zależy od wilgotności powietrza. Może być to kilka godzin, ale też cała doba. Zawiń go luźno w ściereczkę (NIE w folię ani papier)i wystaw na dwór (taras, balkon...). Nie może na niego padać. Ma tylko chłonąć wilgoć z powietrza. Jak lekko zmięknie, przekrój (wygodniej nożem z tarką - takim do chleba)i przełóż nadzieniem, żeby resztę wilgoci łapał z nadzienia (wtedy już zawiń w folię aluminiową, papier do pieczenia...). To też jest patent na piernik dość późno upieczony. Zawsze można go wystawić na kilka godzin już nadziany. Mroźna pogoda nie jest najlepsza. Idealnie jak pada śnieg, deszcz albo po opadach. Daj znać jak się udało.
UsuńNo! Jakoś poszło. Odstawiłam do leżakowania do Świąt. Pachnie pięknie. Dziękuję za rady.
UsuńCieszę się, że się udało. Mam nadzieję, że będzie cieszył Was też smakiem.
Usuńczy na pewno 500g mąki, dodałam mniej więcej połowę i już ciasto wydaj mi się gęste?
OdpowiedzUsuńupiekłam ten piernik drugi raz i wydaje mi się za słodki. Za pierwszym razem myślałam że pomyliłam się przy ważeniu, ale jednak nie. 200g cukru i 200g miodu do 500g mąki to dużo, następnym razem zmniejszę ilość cukru. A poza tym bardzo nam smakuje. Aha, i moje ciasto też się robi za gęste, dodaję więcej kefiru
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie. chciałabym upiec ten piernik jako prezent ,lecz musze to zrobić do 8 grudnia, czy tak wcześnie upieczony będzie dobry na święta? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędzie dobry. Kiedyś zapomniany kawałek znaleźliśmy po miesiącu i był pyszny. Trzeba tylko zawinąć go w papier lub folię, żeby nie obsychał wierzch.
Usuń