Inspiracje znalezione na tarasie. Placki z cukinii z fetą i sosem tzatziki.
Zawsze, kiedy wyjeżdżam nad morze na wakacje biorę stos gazet, wydrukowanych przepisów i książek kucharskich (i wagę kuchenną). Lubię siąść sobie na tarasie i niespiesznie je przeglądać. Mam wtedy czas, zwalniam tempo (po paru dniach zaczynam nawet wolniej chodzić) i delektując się otoczeniem lubię tak siedzieć, lekko okryta kocem i przeglądać przepisy. Zaznaczam sobie wtedy karteczkami te, które wpadają mi w oko. Potem biorę koszyk i wyruszam na zakupy. Z tego mojego przeglądania tworzą się później śniadania, obiady, kolacje. Czasami jedzone na plaży o wschodzie słońca, czasami z przyjaciółmi. Najczęściej jest to jednak ukochany drewniany taras, z którego rozpościera się widok na sosnowy las i zawsze towarzyszy nam szum morza. Piękne beztroskie chwile, czas ładowania akumulatorów. Jednym z takich przepisów, który znalazłam na tarasie jest ten na placuszki z cukinii. Lato minęło dawno, ale placuszki i wspomnienia są tak dobre, że często do nich wracam. Dzielę się z Wami tym szumem morza.
Placki cukiniowo - ziemniaczane z sosem tzatziki.
(Zucchini - potato latkes with tzatziki)
450 g startej cukinii*
2 szklanki startych, ugotowanych na półtwardo ziemniaków*
1 średnia starta cebula*
2 ubite widelcem jajka
2 szklanki (240 g) bułki tartej
1/2 szklanki (120 g) startej fety*
2 łyżki posiekanego kopru
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1 wyciśnięty, średni ząbek czosnku
oliwa do smażenia
Sos tzatziki
1 szklanka greckiego, gęstego jogurtu
1/2 startego ogórka*
1 łyżka octu winnego
1/2 wyciśniętego ząbka czosnku
sól i cukier do smaku
1 łyżka oliwy
1 łyżka kopru
Wymieszać łyżką wszystkie składniki placków. Przy pomocy dłoni formować kotleciki, lekko je spłaszczyć i smażyć na oliwie na złoto. Można je też dopiec w piekarniku w 180 stopniach C. Podawać gorące z sosem tzatziki.
Sos:
Wymieszać wszystkie składniki sosu i odstawić na pół godziny.
*Wszystko trzemy na grubych oczkach tarki.
Przepis pochodzi z Eating Well.
Świetny pomysł :) Robię czasami podobne kotleciki, ale bez cukinii. Tym razem wypróbuję, jak smakują z jej dodatkiem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTaki spokojny czas na tarasie to błogosławieństwo, a i efekty widzę wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńChetnie powroce z Toba do lata zajadajac takie pyszne placuszki :) Mniam, mniam :)
OdpowiedzUsuńprzez Twoją krótką opowieśc przez chwilę poczułam lato
OdpowiedzUsuńpięknie
Placuszki napewno są pyszne! Muszę je wyprobować. A morze .... boskooooo.
OdpowiedzUsuńSkładniki gwarantują że placuszki muszą być pyszne :-) Zresztą na zdjęciu są tak apetyczne że zrobiłam się głodna!
OdpowiedzUsuńZa oknem szaro buro i zaczęło padać...w takich chwilach wspomnienie wakacji (wczoraj przeglądałam zdjęcia :-) pozwalają przetrwać ;-)
Marzę o siedzeniu na "tarasie z widokiem"...
Z mojego wakacyjnego tarasu widać góry :-)
Bardzo lubię takie placuszki.
OdpowiedzUsuńZ ziemniakami jeszcze nie robiłam.
Apetycznie wyglądają :)
Pozdrawiam ciepło
M.
Wlasnie sobie wyobrazilam ten taras, las i szum morza... Jestem pewna, ze jest tam blogo i przyjemnie :) Ja czesto laduje baterie w tutejszych winnicach; mamy takie jedno ulubione miejsce, gdzie ma sie wrazenie, iz jest sie na gigantycznym balkonie, a przed nami lsni tafla jeziora i dumnie rozposcieraja sie gorskie szczyty.
OdpowiedzUsuńTutaj jedno ze zdjec dla przykladu :)
http://www.beawkuchni.com/2008/06/wakacje.html
A placuszki cukiniowe to z pewnoscia jedne z moich ulubionych :)
Pozdrawiam!
Mad,
OdpowiedzUsuńz cukinią są pyszne. To połączenie warzyw i ta chrupkość na wierzchu i miękkość w środku. Bardzo je lubię.
Tili,
tęsknię do tych chwil na tarasie, tego spowolnionego tempa, błogości i beztroski. Przywitam tam wiosnę. Czekanie jest tak samo przyjemne.
Majko,
specjalny szum morza tylko dla Ciebie przesyłam.
Asiejo,
bardzo się cieszę. Potrzebne są takie chwile, żeby odgonić chłód i ciemność za oknem.
KucharzyTrzech,
takie wspomnienia pomagają się rozgrzać. A do tego coś pysznego.
Cyryllo,
widzę, że mnie rozumiesz. Trzeba przywoływać wspomnienia i "tarasowe widoki", żeby przez chwilę nie pamiętać, że to jeszcze ze cztery miesiące zimna.
Moniko,
Jak jesteś smakoszką warzywnych placuszków, to myślę, że te będą Ci smakować.
Bea,
obejrzałam zdjęcie i myślę, że cudownie i skutecznie regenerujesz siły w takim miejscu. I ta piękna nazwa Lac Leman. Są takie wyrazy, które zachwycają swoim brzmieniem i zapadają w duszy. Pamiętam jak nad tym jeziorem poznawałam szwajcarskie wina i zajadałam się serami kupionymi rano na targu w Bernie. Obrazu dopełniały dzikie kaczki chodzące po brzegu. Takie chwile zapadają na długo w pamięci. Niby nic, a jak wiele.
Pozdrawiam Was wszystkie mocno i jesiennie, ale z latem w nastroju.
Masz racje, niby nic... Jak dzis pamietam moj pierwszy pobyt tutaj (jakies 18 lat temu), moje pierwsze wrazenia, zapamietane smaki, obrazy... Mile to jest, prawda? :)
OdpowiedzUsuńMiłe i zostaje na bardzo długo. Pamiętasz, naszą wymianę myśli dot. Moneta i jego Nenufarów? Coś za mną "chodzą" ostatnio i jeszcze nie wiem co z tym zrobić.
OdpowiedzUsuńdziekuję bardzo za życzenia.
OdpowiedzUsuńco do placków cukiniowych - już tyle razy planowałam je zrobić, ale zawsze coś mi na przeszkodzie staje...
Pozdrawiam ciepło.
Oczywiscie, ze pamietam!
OdpowiedzUsuńA za mna 'chodzi' jakas wystawa... tak dawno juz nigdzie nie bylam :/ Musze sprawdzic, czy jest cos ciekawego gdzies teraz...
A Ty? Jakies nowe plany ?
Plany, pomysły są. Sprawdzamy, szukamy, zastanawiamy się. Myślę, że coś wkrótce się narodzi.
OdpowiedzUsuńChyba jesień już daje Ci się we znaki, że wracasz do letnich wspomnień z tarasu :) Wcale się nie dziwię. A placuszki z cukinii uwielbiam, ale nie daję ziemniaków, kiedyś muszę dodać.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło, aby do wiosny (na tarasie :))
Daje mi się we znaki mocno, chyba ciemność najbardziej. Ale i tak przede mną najtrudniejszy miesiąc - luty.
OdpowiedzUsuń