Francuski pasztet z pistacjami, suszonymi śliwkami i kieliszkiem armagnacu.
Francuski pasztet z pistacjami i śliwkami suszonymi z kieliszkiem armagnacu.
600 g wołowiny z udźca
200 g słoniny
4 jajka
150 g suszonych śliwek bez pestek
50 g wyłuskanych pistacji
1 kieliszek (ok. 70 ml) armaniaku*
6 kulek ziela angielskiego
2 liście laurowe
sól
pieprz
1/4 łyżeczki swieżo zmielonej gałki muszkatałowej
olej
Śliwki pokroić w paseczki i zalać armaniakiem. Zostawić na 2 godziny, a najlepiej na całą noc, żeby dobrze się zmacerowały.
Mięso pokroić na kawałki i obsmażyć na oleju. Przełożyć do garnka, dodać słoninę pokrojoną na 4 części, ziele angielskie, liść laurowy i obrane cebule, poprzekrawane na cztery części. Zalać dwiema szklankami wody (500 ml), przykryć i gotować do miękkości. Dobrze teraz zostawić mięso na noc, żeby wszystko się zestaliło. Na drugi dzień wyjąć liście laurowe i ziele angielskie i wszystko zemleć dwukrotnie (mięso, słoninę, cebulę i sos). Dodać jajka, sól, pieprz, gałkę muszkatałową, śliwki łącznie z resztą armaniaku i pistacje. Wszystko dobrze wymieszać za pomocą łyżki. Nałożyć do formy i wstawić do kąpieli wodnej** i piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 30 - 40 minut. Pozostawić pasztet do całkowitego schłodzenia i dopiero wtedy kroić (dobrze jak noc spędzi w lodówce).
W moim pasztecie nie ma wątróbki, bo nie jestem miłośniczką podrobów. Jeśli pragniecie pasztetu z watróbką, to trzeba pod koniec gotowania mięsa dorzucić ją, żeby tylko lekko się sparzyła (różowa w środku). Można też podsmażyć 200 g wątróbki na maśle i dodać ją bezpośrednio do zmielenia.
*Armagnac (armaniak) jest najstarszą francuską ( i europejską) wódką naturalną z winogron (winiak). Najstarsze wzmianki pochodzą z 1461 roku!
Nazwa pochodzi od francuskiego regionu Armagnac w Gaskonii, w południowo-zachodniej Francji. Armaniak jest produkowany przez destylację białego wina w specjalnym miedzianym destylatorze (model opatentowano w 1918 roku i do dzisiaj nie uległ on modyfikacjom) i wieloletnie leżakowanie w dębowych beczkach. Rejon Armagnac zdołał uniknąć zdominowania przez wielkie koncerny, jak to sie stało z koniakiem i szampanem. Nadal właściciele niewielkich winnic produkują swoje wyroby o niepowtarzalnym smaku i często bardzo wysokiej jakości.
A jak się go wytwarza?
Sok z winogron zebranych w październiku poddawany jest naturalnej fermentacji. Powstające wino jest kwaśne i o niskiej zawartości alkoholu. W przeciwieństwie do koniaku wino do produkcji armaniaku destyluje się tylko raz, po destylacji spirytus ma ok 52-60% alkoholu. Termin destylacji ustalany jest odgórnie dla wszystkich producentów i upływa nie później niż 31 marca w roku następującym po zbiorach. Natychmiast po destylacji armagnac jest umieszczany w 400-litrowych dębowych beczkach, gdzie poddawany jest procesowi dojrzewania. W tym czasie część armagnacu wyparowywuje i redukuje się ilość alkoholu (o około pół procent rocznie, jest to tak zwana działka dla aniołów), z beczek uwalniają się związki taninowe. Armagnac po początkowym dojrzewaniu w nowych beczkach, zostaje przelany do starych, gdzie nabiera aromatu wanilii, suszonej śliwki oraz koloru; początkowo bursztynowego, a następnie machoniowego.
W mieszankach stosuje się podział na trzy grupy wiekowe według czasu leżakowania najmłodszego winiaku w mieszance:
Three Stars - co najmniej 2 lata
V.S.O.P. - co najmniej 5 lat
X.O. - co najmniej 6 lat
Rocznikowy armagnac zawsze dojrzewa powyżej 10 lat, a rok zbioru jest wyraźnie zaznaczony na etykiecie.
** Kąpiel wodna (bain - marie). Metoda gotowania lub pieczenia, gdzie dany produkt w mniejszym naczyniu wstawiamy do większego, wypełnionego do 1/2 - 3/4 mniejszego naczynia gorącą wodą. Najwygodniej wstawić (do piekarnika) mniejsze naczynie z daniem do większego pustego i dopiero teraz wlewać gorącą wodę z czajnika do większego naczynia. Metoda ta zapobiega wysychaniu i przypalaniu dania.
Lo, zrobiłaś pasztet specjalnie dla mnie, też nie jestem wielbicielką wątróbki :) Czy jeszcze coś zostało?
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie skorzystam z Twojego przepisu, nie dodajesz bułki (więc jest absolutnie bezglutenowy!) mimo to wygląda na taki kremowy. No i smak musi być wspaniały. A ja tak dawno nie jadłam pasztetu...
:) Dziękuję za wspaniały przepis na pasztet i garść info o 'winiaku' ;))
OdpowiedzUsuńRany ja już bym chciała ten pasztet spróbować...
Bo ogólnie wolę pieczone klopsy, ale w tym pasztecie chrupie więc musi być pyszny! No i ten winiak... :D
Felluniu,
OdpowiedzUsuńjest aksamitny, wilgotny i soczysty. Cieszę się, że nie jestem samotna w niechęci do wątróbki. Niektórzy mówią, że pasztet bez wątróbki, to nie pasztet. Trudno.
Polka,
Dziękuję za miłe słowa. Dodatek armaniaku, pistacji i śliwek niewątpliwie bardzo wzbogaca smak.
Pozdrawiam Was i rzyczę miłego dnia.
Wiesz lo, że u mnie tez nie może być Świąt bez pasztetu! Ba, w zasadzie to bez kilku rodzajów pasztetów. A że mam maleńką buteleczkę armagnacu przywiezioną z Francji to Twój przepis jest raczej pewniakiem do wypróbowania. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMmmm, na zdjęciach wygląda pięknie i wykwintnie. Akurat na święta :) I do tego te pistacje...
OdpowiedzUsuńale kapitalny musi byc,u mnie by zniknal w 3 minutki,lubie taki "nowinki" zajadac :) :)
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam :)
Czy mogę się wprosić na kanapeczkę z tym pasztetem? Przyniosę swój boski chutney :DDD
OdpowiedzUsuńLo, wymieklam przy tym przepisie - jest doskonaly! A ten kieliszek armaniaku, o "Skrzydelko czy nozka" sie przypomina od razu. Toz to tak moj klimat, ze naprawde sie ciesze ze podzielilas sie przepisem! I juz widze, ze kolejne poszukiwania trunku przede mna :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia sle.
Brzmi przepysznie! I bardzo apetycznie wyglada :) Niezmiernie apetyczna propozycja na swiateczny stol :))
OdpowiedzUsuńAgnieszko,
OdpowiedzUsuńcałkowicie Cię rozumiem. Pasztety dają tyle możliwości smakowych. Ciekawa jestem bardzo Twoich.
Komarko,
to jeden z naszych ulubionych, a do tego super szybki. Same zalety.
Gosiu,
zachęcam Cię do spróbowania.
Tili,
za Twój chutney, mogę Cię obdarować całą foremką.
Buruuberii,
Z alkoholami cudowne jest to, że dają tyle możliwości smakowych. A armaniak i calvados są u mnie w czołówce. Cieszę się, że przypomniałaś mi ten film. Jak oglądamy stare filmy z Louis de Funes to nasz śmiech słychać aż na ulicy. Uwielbiam je i mam takiego jedenastoletniego ich miłośnika w domu.
Majko,
Na naszym świątecznym stole zawsze musi się znaleźć.
Pozdrawiam Was wszystkie i dziękuję za miłe słowa.
super przepis , znalazlam przez przypadek , oczekuje nowego potomka wiec watroba jest jak narazie wykluczona a moj maz je tylko diete bezglutenowa wiec napewno ten twoj zrobiony przeze mnie cudowny pasztet zagosci na moim afrykanskim stole swiatecznym , dzieki:))
OdpowiedzUsuńHej napisz prosze czy on sie nie rozpada bez bulki wyglada cudnie :) B
OdpowiedzUsuńLo, czy mogę upiec ten pasztet z różnych mięs? Kaczka sarna jeleń indyk i trochę wołowiny? A reszta tak jak u Ciebie?
OdpowiedzUsuń