Dla świętego Mikołaja. Czekoladowe crinkles i kubek mleka.
...Nagle Joachim coś dostrzegł na jednej z półek.
- O, tam też jest kalendarz!
Podbiegł do regału i przyniósł znalezisko tacie. Na rysunku Józef i Maria pochylali się nad żłóbkiem, w którym leżał malutki Jezus. W głębi klęczeli trzej mędrcy ze Wschodu. Przed stajenką stali pastuszkowie z owcami, a na niebie unosiły się anioły. Jeden dął w trąbę.
Coć kolory wyblakły, jakby kalendarz spłowiał na słońcu, obrazek był tak piękny, że Joachim aż posmutniał.
- Chciałbym ten kalendarz.
Tata uśmiechnął się.
- Pewnie nie jest na sprzedaż. Musi być bardzo stary. Może mieć tyle lat, co ja.
Joachim nie ustępował.
- Ani jedno okienko nie jest otwarte...
- Bo to część stałego wystroju księgarni.
Joachim nie mógł oderwać oczu od starego kalendarza.
- Chciałbym go mieć - obstawał przy swoim. - Chciałbym tylko taki kalendarz, jakiego nie ma nikt inny.
W sklepiku pojawił się sprzedawca, siwowłosy staruszek. Bardzo się zdziwił, widząc kalendarz w ręku Joachima.
- Piękny! - zawołał. - I prawdziwie ...tak, oryginalny. Wygląda mi to na ręczną robotę.
- Mój syn chciałby go kupić - powiedział tata. - róbowałem mu właśnie wytłumaczyć, że nie jest na sprzedaż.
Siwowłosy mężczyzna uniósł brwi.
- Znależliście go ...tutaj?...*
Zastanawiałam się dzisiaj, jakie ciasteczka zjadłby najchętniej Święty Mikołaj, kiedy nas w nocy odwiedzi. Po chwili przyszła odpowiedź. Nic tak dobrze nie smakuje w zimną noc jak czekoladowe crinkles i kubek mleka. A więc jesteśmy gotowi. Skarpety powieszone, ciasteczka upieczone, mleko podgrzane, pułapki przez dzieci zastawione. Idziemy spać.
Odpocznij sobie Mikołaju w tą pracowitą noc i ogrzej się troszkę. Ciasteczka i mleko są dla Ciebie.
237 g gorzkiej czekolady połamanej na małe kawałki
1 1/4 szklanki (170 g) mąki pszennej
1/2 szklanki (65 g) gorzkiego kakao w proszku
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
113 g masła
1 1/3 szklanki (250 g) jasnego brązowego cukru
2 duże jajka
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
1/3 szklanki mleka1 szklanka cukru pudru
Czekoladę i masło rozpuścić w kąpieli wodnej, wymieszać i lekko wystudzić. W misce wymieszać mąkę, kakao, proszek do pieczenia i sól. W drugiej misce ubić jajka z dodatkiem brązowego cukru, mleka i ekstraktu z wanilii. Do masy dodać rozpuszczoną czekoladę z masłem. Chwilę miksować, dodać suche składniki i znowu wszystko zmiksować do połączenia składników. Przykryć ciasto w misce folią spożywczą i wstawić do lodówki do schłodzenia na 2 godziny lub całą noc. Z masy formować dłońmi kulki wielkości orzecha włoskiego i obtaczać w cukrze pudrze bardzo dokładnie, zeby nie było widać brązowego koloru ciasta. Ciastka ułożyć na blasze do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstepy między nimi. Piec 12 - 15 minut. Wystudzić.
Ciastka dobrze przechowują sie w zamkniętej puszce przez tydzień.
Życzę wszystkim odwiedzin Świetego Mikołaja.
*Tajemnica Bożego Narodzenia, Jostein Gaarder, Wydawnictwo Czarna Owca.
Po ostatnim zdjęciu widać, że trafił Ci się Mikołaj - wyjadacz. Pewnie kończył zmianę, a nie zabrał kanapek do roboty ;) Poza tym takim ciasteczkom trudno się oprzeć.
OdpowiedzUsuńAntoni, godzina 2.09? Czyżbyś sam czatował na Mikołaja? Zmogło Cię, czy się udało? Moje dzieci zawsze w pewnym momencie moży (i to nasze szczęście).
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie te ciasteczka wyglądają. Jestem ciekawa ich smaku i konsystencji, bo nigdy czegoś takiego nie jadłam.
OdpowiedzUsuńA Mikołaj - łakomczuch, faktycznie :)
Muscat,
OdpowiedzUsuńW smaku są bardzo czekoladowe, wilgotne i lekko ciągnące w samym środku. Bardzo przypominają brownie. Idealne dla miłośników czekolady i dla...Mikołaja.
Długo czekał u nas św.Mikołaj aż dzieci zmoży ;-)
OdpowiedzUsuńW końcu zmogło i mógł działać. Drugi nastawił budzik na 4.30.Znalazł prezenty.Ucieszył się :-) Zjadł trochę słodyczy czytając książkę którą dostał w prezencie. I poszedł spać :-)
O ciasteczkach dla Mikołaja nikt nie pomyślał ... pyszne muszą być takie mocno czekoladowe :D
A nie, u mnie to normalne, że kładę się spać o 2-3, a wstaję o 9-10. Stare przywyczki. Żywina trochę marudzi, ale za to dostaje śniadanie z obiadem za jednym zasiadem ;) Ale swoją drogą, faktycznie chciałem sprawdzić, czy to nie Mikuś pasztetową dla mnie z piwniczki wyżera.
OdpowiedzUsuńOoo, to coś czuję że nie tylko Mikołaj skusi się na te ciasteczka, ale i ja wpadnę przez komin :DDD Tylko zdradź mi gdzie te pułapki :)))
OdpowiedzUsuńChętnie bym została Mikołajem gdyby każdy mnie witał takimi ślicznymi ciasteczkami. :-)
OdpowiedzUsuńCyryllo,
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że w takim dniu u dzieci jest niesamowita odporność na sen. Szybciej "Mikołaj" zasypia.
Antoni,
podziwiam Twoją odporność na sen. Ja najchętniej z kurami bym chodziła spać,
Tili,
wpadaj, komin świeżo przeczyszczony. Co do pułapek już zdemontowane, te z dzwoneczkami też.
Poswix,
myślę, że to urocze zajęcie bycie Mikołajem. Zapraszam na ciasteczka.
Czasem zazdroszczę temu mikołajowi ;)...
OdpowiedzUsuńBoskie ciastka!
Na te ciasteczka mam ochote juz od dawna :) Tylko wciaz jakos mi do nich nie po drodze :) Chociaz naciesze oczy ich widokiem :))
OdpowiedzUsuńUwielibam te ciasteczka! Są pyszne,a co najlepsze, strasznie ajnie wygladaj a - przynajmniej mnie to zachwycalo, po ichz robieniu. Są takie estetyczne :)
OdpowiedzUsuńWspaniale sa te ciasteczka! Widze, ze pozostaly po nich tylko okruszki, co oznacza, ze Mikolajowi smakowaly. Z pewnoscia nie tylko jemu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Majko,
OdpowiedzUsuńw tych ciasteczkach cudowne jest to, że robią się błyskawicznie i prosto i są taaakie czekoladowe.
Kuchareczko,
jak Ci idzie nauka o neuronach? Co do ciasteczek, mnie też ich wygląd zachwyca. I to tak samo ładnie wychodzi. Myślę ostatnio, żeby zrobić z białej czekolady i obsypać gorzkim kakao.
Bea,
smakowały, smakowały. A teraz czas na pewne...szwajcarskie od ...Ciebie.
To sie wymienimy, ja niebawem zrobie Twoje :) Ale na razie mam jeszcze pierniczki do skonczenia... Moze w weekend? :)
OdpowiedzUsuńBea,
OdpowiedzUsuńjesteśmy umówione.
:))
OdpowiedzUsuńMignęły mi już te ciasteczka kiedyś, wyglądają tak oryginalnie, muszę koniecznie ich spróbować.
OdpowiedzUsuńTylko jak bardzo trzeba zamknąć puszkę aby ciasteczka czekoladowe wytrzymały w niej tydzień, oto jest pytanie :). Chyba w szwajcarskim sejfie. I najlepiej zgubić klucz :)
Swietny fragment, taki z suspensem troszke ;-)
OdpowiedzUsuńA ciacha cudne, kiedys ich probowalam, ale nie wyszly mi taki eladne, oj nie!
Kochana Pistachio :-)
OdpowiedzUsuńPiekę te ciasteczka już drugi rok i za każdym razem cieplutko o Tobie myślę :-) :-)
Wychodzą super nawet gdy je troszkę modyfikuję (ostatnio dodałam rumu).
Właśnie wcinam ostatnie, zachomikowane sztuki :-) Rozpływają się w gębie. Maja tylko jedną wadę: idą w biodra a wyjące 50 mają wydłużony fizjologicznie proces zrzucania ;-). Dzięki za podniebienne rozkosze i czekam na nowe w Nowym Roku. Przyjmij najlepsze życzenia.
Pozdrawiam