Wspomnienie lata. Placuszki z zielonego groszku z sosem cytrynowo - miętowym.
Uwielbiam młody zielony groszek. To łuskanie ze strączków i odczepianie pojedyńczych zielonych, słodkich kuleczek. Kojarzy mi się to z dzieciństwem i wakacjami spędzanymi nad morzem w małej wiosce. Na stałe mieszkało tam 10 rodzin rybaków. W miesiącach wakacyjnych miejscowość ożywała. Otwierano sezonową pocztę, sklep spożywczy i kiosk z warzywami. Wszyscy się znali. Przez wioskę przebiegała wyboista, żwirowa droga, na której rzadko pojawiał się jakiś samochód, więc dzieci bezpiecznie same chodziły po zakupy. Do sklepu spożywczego od naszego domu był 1 kilometr. Wędrując do niego czuliśmy się jak dzieci z Bullerbyn. Z koszykami w ręku i listą zakupów w dłoni. Tuż koło nas był kiosk z warzywami, gdzie sprzedawano najlepsze na świecie ogórki małosolne. Uwielbiałam tam kupować słodki zielony groszek w strączkach, który sprzedawczyni p. Ala pakowała do papierowej torebki. Strasznie zazdrościłam p. Ali tej pracy. Marzyłam wtedy, że jak będę dorosła to zostanę sprzedawczynią w sklepie z warzywami.
Z torebką groszku siadalismy pod sosną i łuskaliśmy, łuskaliśmy, łuskaliśmy...
Teraz moja wioska z dzieciństwa jest bardzo modną, popularną miejscowością nadmorską. Samochodów na ulicy jest tyle, że trudno przejść. Sklepy ciężko zliczyć, ale trudno w nich kupić młody groszek w strączkach. Nadal kocham to miejsce, a zwłaszcza po sezonie...
Placuszki z zielonego groszku z sosem cytrynowo - miętowym.
(Pea and mint fritters with lemon creme fraiche)
320 g świeżego lub mrożonego groszku
5 jajek (oddzielnie żółtka i białka)
2 cebulki dymki drobno posiekane
1 łyżka posiekanej świeżej mięty
2 łyżki startej skórki cytrynowej
1 szklanka bułki tartej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
sól
oliwa z oliwek
Sos:
200 ml creme fraiche (użyłam 22 % śmietany szefa kuchni firmy danone)
2 łyżki jogurtu naturalnego
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka posiekanych liści świeżej mięty
1 starty ząbek czosnku
Przyrządzić sos mieszając wszystkie składniki. Odstawić.
Ugotować groszek w osolonej wodzie. Odcedzić i lekko ugnieść widelcem. Ubić lekko żółtka jaj, dodać groszek, dymkę, miętę, skórkę z cytryny, sól, bułkę tartą i proszek do pieczenia. Wymieszać wszystko łyżką. Ubić białka na pinę, dodać do masy groszkowej i delikatnie razem wymieszać. Kłaść na patelnię z rozgrzaną oliwą małe porcje, spłaszczać lekko łyżką, żeby powstały placuszki. Smażyć na złoto po 2 min z każdej strony. Po zdjęciu z patelni odsączyc z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Podawać gorące z dodatkiem zimnego sosu.
Smacznego.
Witam :-)
OdpowiedzUsuńIle tu kulinarnych cudów !
Będę zaglądać. I wykorzystywać przepisy :-)
Na pierwszy ogień planuję ciasto z żurawiną.
Pozdrawiam
Takie dania z dzieciństwa mają niesamowity urok :) Poproszę kilka placuszków - tak po prostu, w serwetkę i łapkę :)
OdpowiedzUsuńA co to za wioska, jeśli mogę się zapytać? :)
rzeczywisice danko dosc letnie,ale jakze milo popatrzec ,oblizac sie i powspominac lato......
OdpowiedzUsuńSwietne te placuszki :)
Pozdrawiam :)
Cyrylla,
OdpowiedzUsuńcieszę się z Twoich odwiedzin i zapraszam.
Tilianara,
miejscowośc nazywa się Dębki. Jeździli tam moi dziadkowie, moi rodzice z nami, a teraz ja z moimi dziećmi.
Częstuj się, częstuj i dokładaj sobie sosu, bo pyszny.
Gosiu,
im zimniej na dworze tym częściej wspominam letnie chwile. Na szczęście groszek mrożony jest cały rok.
Pozdrowienia.